🥀~Rozdział 14~🥀

🥀~Plewienie w ogrodzie~🥀

Perspektywa Ray

Dzisiaj była naprawdę piękna pogoda. Nie chciałam przeszkadzać Aidenowi, dlatego postanowiłam po plewić trochę w ogródku. Kiedy rozmawiałam z mamą braci mówiła, że chciałaby, żeby zawsze był piękny. Postanowiłam o niego zadbać.

Nałożyłam szybko kurtkę, złapałam za czapkę i ruszyłam do ogródka.
Z tego jak dobrze pamiętałam, wszystkie narzędzia ogrodnicze były w małej szopie.

Powolnym krokiem ruszyłam w jej stronę i lekko się uśmiechnęłam, gdy promienie słoneczne zaczęły wychodzić z kłębiastych chmur.

Otworzyłam stare drzwi i zaczęłam szukać włącznika. Gdy w końcu go znalazłam i zapaliłam światło, pisnęłam przerażona widząc wszędzie broń.

Czułam, że nie powinnam tutaj wchodzić. Nagle ktoś złapał mnie za ramię, jednak uspokoiłam się widząc dobrze znaną mi sylwetkę, Aidena.

— Przepraszam, ja tylko...— zaczęłam. Bałam się, że oskarży mnie o włamanie lub kradzież.

— No już już spokojnie, kochanie — odparł i pogłaskał mnie po policzku. — Nie denerwuj się, co ty tak w ogóle tutaj robisz?

— Ja chciałam tylko po plewić w ogródku, szukałam narzędzi. Twoja mama mówiła, że tutaj są — wyszeptałam i spuściłam głowę.

Aiden złapał mój podbródek przez co musiałam na niego spojrzeć.

— Nie bój się mnie, kochanie. Co się dzieje? — zapytał, a ja nie wiem, dlaczego pojawiły mi się łzy w oczach.

— Przepraszam, jestem okropna. Przez chwilę pomyślałam, że..., że osądzisz mnie, że chciałam coś zabrać — wyszeptałam.

Mężczyzna po kręcił głową, po czym mnie do siebie przytulił. Odwzajemniłam jego uścisk. Naprawdę tak bardzo się cieszyłam, że go mam.

— Już dobrze, Promyczku. Nigdy tak o Tobie nie pomyśle, może miałaś przykrą przeszłość to i tak nic nie zmieni mojego zdania o tobie. Jesteś i zawsze będziesz dla mnie najważniejszą osobą, uwielbiam Cię taką jaką jesteś. Kocham widzieć jak się uśmiechasz, rumienisz. Nie znoszę tylko jak płaczesz — wyszeptał przy moim uchu.

Oderwała się troszkę od niego i spojrzałam w jego oczy, w których kryło się tak wiele uczuć. Uśmiechnęłam się lekko i pocałowałam go w policzek.

— Dziękuje, ja tak samo zdania o Tobie nigdy nie zmienię. Dla mnie jesteś Aidenem, który jest dobry i zawsze mogę na niego liczyć, w stanie w mojej obronie i jest najlepszy — wyszeptałam.

Bo to była szczera prawda, nikt nie zrobił tyle co Aiden dla mnie..., może był jeszcze ktoś. Ktoś kto zaczynał pojawiać coraz częściej w moich snach i wspomnieniach. Jak na zawołanie, przypominało mi się ostatnie wydarzenie....

— Za niedługo, powinno Ci przejść, kochanie — wyznał i lekko się uśmiechnął.

Dziewczynka tak samo się rozpromieniła, była jeszcze malutka, w końcu nie dawno skończyła dwa latka.

— Bajecke, tatuś. Plose — wyszeptała. Bardzo lubiła słuchać o niezwykłych bohaterach i ich przygodach.

— Bajeczkę, mówisz? — zaśmiał się mężczyzna i zajął miejsce obok córeczki. Od razu dziewczynka wtuliła się w mężczyznę. — Dawno dawno dawno temu była mała dziewczynka. Mieszkała w pięknym dużym zamku ze swoją mamą i tatą. Zawsze mogła na nich liczyć, a oni na nią. Pewnego razu, kiedy wybrali się na spacerek, mała księżniczka oddaliła się od swoich rodziców...

— Ojeju — wyszeptała mała Ray.

Jej tata tylko się uśmiechnął i pocałował ją w główkę.

— Jednak po długich poszukiwaniach udało się odnaleźć małą zgubę. Król i Królowa już nie spuszczali z oka księżniczki i razem wrócili do ich domku.

Kiedy mężczyzna skończył opowiadać, jego córeczka była już pogrążona we śnie.

— Śpij słodko, Promyczku — wyszeptał i ostatni raz przytulił do siebie córeczkę.

Szkoda, że w tedy nie wiedział, jak mało czasu mu zostanie, żeby na cieszyć się małą...

********
Witajcie kochani
Kolejny rozdział dla was. Mam nadzieję, że wam się spodoba. Przepraszam za błędy. Bardzo bardzo dziękuje za czytanie i dawanie gwiazdek ❤️

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top