🥀~Rozdział 27~🥀

🥀~Postać ~🥀

Perspektywa Lorelai

Kiedy słuchałam słów Sawyera, czułam jak moje serce zaczyna mocniej bić. Nie sądziłam, że on też może czuć to dziwne uczucie, które zaczęło nas zbliżać do siebie. Jednak to co robiliśmy nie było dobre. Zasady jasno mówiły, że anioł I diabeł nie mogą być ze sobą. Ale gdy patrzyłam w jego oczy, które teraz patrzyły na mnie łagodnie, nie umiałam wysunąć dłoni.

— Jak mogłam się tak długo zastanawiać, oczywiście, że Ty jesteś prawdziwym Sawyerem — wyszeptałam, a on wtedy się uśmiechnął.

Czas na chwilę się zatrzymał i liczyliśmy się tylko my. Na chwilę mogliśmy zapomnieć kim jesteśmy. Ale nagle stało się coś na co nie byliśmy przygotowani. W sekundzie można było usłyszeć trzask zbitych luster. Sawyer przysunął się do mnie i objął ramieniem, jakby chciał mnie uchronić przed niebezpieczeństwem. A ja wtuliłam się w niego. Dzięki temu czułam się bezpiecznie.

— No proszę, jednak trafiłem na dobrych przeciwników — uśmiechnęła się kopia Sawyera, a ja przełknęłam ślinę.

— Kim ty jesteś? — zapytałam,a wtedy postać zaczęła się zmieniać.

Przed nami stanęła istota, która miała wygląd anioła, a skrzydła diabła. To nie mogła być prawda. Czyżby dziecko o którym mówiono, nie zostało zabite I przetrwało? Ale minęło tyle czasu...

— Jestem tym kogo spisano na straty. Dzieckiem, które zostało poczęte z anioła I diabła. Przez tyle lat byłem uwięziony,tylko dlatego, że bano się mojej mocy. Ale jestem taki jak wy. Wiem, jak to jest, gdy chcemy postawić na swoim, jednak nikt nie jest po naszej stronie — zaczął,a ja się skrzywiłam. — W końcu udało mi się uwolnić, nie zupełnie samemu. Uwolniła mnie oskba, która była w podobnej sytuacji, jak wy — wyznał, a ja spojrzałam na Sawyera.

— O czym ty niby mówisz? — zapytał, a więzień, jakby czekał tylko na to pytanie.

— Jestem teraz osłabiony, jednak udało mi się znaleźć dwójkę osób, które jest dla siebie ważna. Ty próbujesz się przed tym bronić, bo nie wiesz co może powiedzieć na to twój ojciec, natomiast ty, boisz się złamać zasad. Jesteście obije z różnych światów, ale wasze serca zaczynają bić wspólnym rytmem. To była próba, która miała n celu rozbudzić w was wasze skrywane uczucia.

Kiedy to mówił nie byłam pewna czy chce naszego szczęścia. Opiekunowie wiedzieli dlaczego postają takie zasady. On czegoś nam nie mówił. Było to wszystko zbyt proste.

— Pomóżcie mi, a ja pomogę wam. Będziecie mogli spórbować żyć razem. Właśnie o tym myślicie.

Spojrzałam na Sawyera, który zrobił to samo. Widziałam w jego oczach,że chciał spróbować i ja także, ale nie mogliśmy.

— Lorelai, możne to jest odpowiedź na nasze wątpliwości? Chodźmy z nim.

Po tych słowach zaczął mnie ciągnąć w stronę postaci, które miała wyciągnięte w nasza stronę dłonie, jednak ja się zatrzymałam.

Kiedy dostrzegłam minę Sawyera, czułam, że wybór między nim, a tym drugim wcale nie był najgorszy. Najgorsza będzie z nim walka...

*******************
Witajcie kochani
Kolejny rozdział dla was. Mam nadzieję, że wam się spodoba. Przepraszam za błędy. Bardzo bardzo dziękuję za czytanie I dawanie gwiazdeczek. Wiele to dla mnie znaczy ❤️

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top