Prolog 1.1 - Burza z Piorunami

https://youtu.be/yGdG03Y11_s

Tokio

Było już ciemno, ale godzina nie była aż taka późna. Osiedlowe boisko było słabo oświetlone i wciąż mokre oraz śliskie po niedawnej burzy, mimo to chłopakowi to nie przeszkadzało.

Jemu nic nigdy nie przeszkadzało.

Licealista wrzucił piłkę do kosza, złapał ją ponownie i odwrócił się usłyszawszy czyjeś kroki.

-To ty- zaczął spokojnie kozłować piłkę, patrząc na gracza stojącego przed nim.

-Zdziwiła mnie twoja wiadomość - odpowiedział przybysz - Od kiedy przejmujesz się kimś innym niż samym sobą?

-Nie przejmuję się - mruknął, wciąż rytmicznie kozłując- Wkurza mnie jedynie to, co ze sobą robisz. Nie mogę na to patrzeć.

-To znaczy?

-Dobrze znam twoje możliwości. Grasz teraz na jakieś, ja wiem...Dziesięć procent? A w porównaniu do końca drugiej klasy...Nawet w porównaniu do tego jednego meczu z zeszłego roku szkolnego...

-To była chwila, to było nic...Poza tym takim typom jak Krzaczasty się nie odpuszcza, zwłaszcza po tym, co zrobił. - wywarczała osoba. 

-To było jedno. A drugie...- wzruszył ramionami- Jak chcesz ich pokonać w takim stanie? - prychnął i stojąc tyłem do kosza, wrzucił kulę do środka -Zwłaszcza, że teraz jest tam On. Byliście partnerami. Ćwiczenie z drużyną nie da ci nic. W tej chwili to cholerne słabeusze.

Gracz zacisnął zęby.

-To prawda - powiedział - Masz pieprzoną rację. Trening z kimś, kto nie ma o tym pojęcia, nic mi nie da, musiałby być ktoś równy bądź lepszy.

-Stąd jedyną osobą, która może to zrobić jestem ja.

W odpowiedzi otrzymał prychnięcie.

-Dlaczego miałbyś to robić? Trwa Inter-High, grasz jutro z Kise, pamiętasz?

Złapał piłkę i zaczął nią kręcić na palcu.

-Bo...- zaczął z lekkim zakłopotaniem - Mam sporo czasu, w przeciwieństwie do reszty. Bo...Nie łażę na treningi i mam za dużo energii, a z tobą da się pograć...A raczej dało. I...-ujął piłkę w dłonie.- Nadal ci wiszę sporą przysługę.

Zawodnik zaśmiał się.

-Racja.- uśmiechnął się i opuścił granatowoszarą torbę na asfalt.

Na bok poleciała rozpinana bluza w tym samym kolorze.

-He.- parsknął lekko Aomine i podał tamtej osobie piłkę.

________________________________________________________________________________

Jednak zdecydowałam się publikować "Zapomniany Cud". Pomimo tego, że pierwsza wersja tzw. szkielet całkowicie przepadła, druga jest o wiele lepsza i zawiera więcej wątków. No...to chyba wszystko na dzisiaj.

A! Okładka. Zarówno na niej jak i w mediach znajduje się nieco przerobiony przeze mnie obrazek dziewczyny, jej strój jest granatowy, a włosy jaśniejsze niż w oryginale. Został wzięty z Internetu. 


Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top