Nie uwierzysz,póki nie poczujesz.
(Z perspektywy Axela)
-Co? Ojcze, ale ja potrzebuje na godzinę.
-Widzisz Axel mam dla Ciebie nowy samochód, stoi przed domem. - odparł Ojciec
-To te Czarne Ferrari jest moje?
-Tak, a to twoje kluczyki. Tylko nie zabij się na pierwszym lepszym zakręcie. - dodał
-Dziękuję Tato.
- A teraz jedź załatwić to co miałeś, zrobić-odparł.
Wyszedłem, otworzyłem drzwi od nowego samochodu i ruszyłem,powoli w stronę domu Karin. Stała już z kartonami przed domem.
- Fajne auto ma twój Ojciec - powiedziała.
-Jest moje. Ojciec mi je zprezentował.
- No to masz już wszystko. -powiedziała.
Schowałem kartony do bagażnika i pojechaliśmy do naszego domu. Karin otworzyła drzwi, ja wniosłem wszystkie kartony. Zamknąłem auto i wszedłem do domu,zamykając drzwi.
-No to witaj w domu. Jak się czujesz?
-Świetnie. - odpowiedziała.
-Będziemy mieszkać w moim pokoju, w końcu jest ogromny.
Wszystkie jej rzeczy schowaliśmy do wolnych szuflad w komodzie. Karin położyła się w łóżku.
-Już od dawna o tym marzyłam-odparła.
-O czym -spytałem, odkładając kluczyki od samochodu.
-By mieszkać z Tobą i tylko z Tobą na zawsze. -dodała
-No widzisz, czyli marzenia się spełniają.
- No rzeczywiście, ale to, że masz auto nie znaczy, że rezygnujesz z chodzenia na spacery?- spytała, patrząc na mnie.
-Nie, auto jest na dalsze podróże. Z resztą wolę chodzić, przyzwyczaiłem się do tego.
- I dobrze - powiedziała, wtulając się w poduszkę.
Zasnęła. Była chyba zmęczona. Przykryłem ją kocem, a sam poszedłem robić jej ulubione spaghetti carbonara. Spędziłem przy nim prawie dwie godziny, jak skończyłem wróciłem do pokoju. Karin jeszcze spała. Otworzyłem laptopa i włączyłem czat grupowy.
Bobby: Co robicie?
Jude: Czekam, aż Natalie wróci z zakupów.
Nathan: Serio? To musiała iść z Katie, bo ona też poszła.
Mark: Za to Nelly gotuje obiad.
Axel: Dzięki Mark, Karin wróciła.
Mark: Wiedziałem.
Eric: Wy tak serio?
Jude: Żartujesz po tylu latach? Stary masz szczęście.
Nathan: No Jude ma rację.
Bobby: I teraz kolejni będą zakładać rodzinę.
Max: Żebyś wiedział haha.
Axel: Jak jesteście zazdrośni, to na co czekacie? Macie tyle fanek.
Todd: Nie, dzięki.
Jack: Ja to chyba do końca będę sam.
Todd: Nie załamuj się, pewnie tak nie będzie.
Scotty:Jak będziesz tyle jadł to na pewno haha
Steve: Scotty to nie było miłe i jak wbiłeś na nasz serwer.
Scotty: Wszystko się da.
Max: Mark wywal tego mikrusa.
Scotty: Kogo nazywasz mikrusem, czapkogłowy?
Mark: Spokój.
Scotty został wyrzucony z serwera przez Marka.
Max: Tak lepiej.
Jack: O wiele.
Axel: Wy wiecie o co się denerwować,naprawdę.
Kevin: Axel przyznaj, że Scotty działa na nerwy.
Axel: Czasem. Ja spadam.
Max: Uuu coś się szykuję.
Zamknąłem laptopa, wyszedłem z konta i spojrzałem na Karin, która się budziła.
- Przyniosę Ci obiad.
- A co jest? -spytała
-Zobaczysz.
Zszedłem na dół,podgrzałem obiad i nałożyłem na talerze. W garku zostało jeszcze na conajmniej 10 porcji. Poszedłem na górę.
- Proszę.
-Jesteś słodki. Moje spaghetti. -powiedziała
-Uprzedzę twoje pytanie. Zostało jeszcze na kolacje.
-Jak pamiętasz.- zaśmiała się.
Zaczęliśmy jeść, gdy zjadłem szedłem po dokładkę.
- Przyniesiesz mi jeszcze - spytała.
- Oczywiście.
Przyniosłem nam kolejne porcje. Jedliśmy tak jakbyśmy tydzień nic nie mieli w ustach.
Poszedłem zanieść do zmywarki talerze, wróciłem do Karin.
-Ty się nabiegasz po tych schodach- powiedziała.
-E tam. Trochę sportu, przynajmniej utrzymuje kondycję.
Położyłem się obok niej i puściłem jej muzykę.
- Gdybyś miał teraz dla mnie jakąś piosenkę wybrać, jaka to by była.-spytała
Chwilę myślałem, po czym puściłem piosenkę.
- To byłaby ta. - odpowiedziałem
- Oj skarbie jesteś słodki- powiedziała, wtulając się w moją klatkę piersiową.
Słuchaliśmy muzyki do dwudziestej godziny.
Zjedliśmy kolację, Karin poszła pierwsza się myć. Zjadła całe spaghetti jak ostatnio. Wyszła wykąpana i położyła się w łóżku. Wszedłem do łazienki, wszystko pachniało kokosem, jak za dawnych lat. Umyłem się po czym wyszedłem. Położyłem się przy ścianie. Zaczęliśmy się całować, po chwili Karin już zasypiała. Byłem jak zwykle w samych bokserkach, więc przytuliła się do mojej klatki piersiowej i zasnęła. Jak kilka lat temu byłem szczęśliwy, tym razem to był nasz dom i nasze życie. Byliśmy w końcu dorośli. Zasnąłem.
Ciąg dalszy nastąpi...
Zapraszam na kolejne części, w których pojawi się Peter...
A. Karolak
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top