Rozdział 11

Alex pov.

Spojrzałam w dół i zauważyłam że mam srebrne pazury... Byłam nieco zdezorientowany w po zachowaniu ojca wiedziałam że coś musi wiedzieć. Kazała mu się przemienić nie zrobił tego. Znowu mu rozkazalam tylko tym razem głosem Alfy tylko... Coś mi w nim nie pasowało był taki bardziej twardy? Nie wiem ale wiem że jest inny niż zwykle.

No ale wracając! Mój ojciec teraz bez żadnych protestów przemienia się na razem z nim.

- Możesz mi to wytłumaczyć! Dobrze wiem że coś ukryważ a to coś jest związane ze mną. Mów!

-Istnieje taka przepowiednia: '' Urodzi się kiedyś potężna wilczyca panująca nad wszystkimi żywiołami. Zjednoczy ona cały ród wilkołaków, nastanie pokój. Lecz nie będzie to łatwe nie jedna Kłoda stanie jej na przeszkodzie... „Nie wiedziałem że to będziesz ty. Nigdy bym nawet nie przypuszczał że to będziesz ty.

-No ale widzisz to jestem ja! Czemu myślałeś że to nie ja?! Zawsze uważałem mnie za słabszą! Bo co!?bo nie jestem chłopakiem! Myślisz że to ja sobie mogłam wybrać czy będę dziewczyną czy chłopakiem!? Jesteś najgorszym ojcem świata albo wsumie nie ty nigdy nie byłeś ojcem! -Gdy wykrzyknełam ostatnie słowo przemienilam się w wilka albo raczej koto- wilka? Nie wiem bo moje łapy były takie jak lamparda a tłuw był jak u wilka. Nie zawracając sobie tym głowy odwróciłam się do już przemienionego Toma (dla tych którzy nie pamiętają Tom to tata Alex) Spojrzałam w jego oczy był tam ból i smutek? Nie napewno nie.

No ale dobra. Pierwsze co zrobiłam to pomyślałam jak w niego leci kula ognia. Patrzę na niego uważnie i nagle zaczyna lecieć w jego stronę duża kula ognia niestety on szybko jej unika i rzuca się na mnie ja jednak jestem szybsza i wyobrażam sobie jak oplatają go korzenie drzew i tak się dzieje. Jejuuu to jest świetne! Ten zdezorientowany patrzy na mnie ja szybko wykonuje ostateczny cios wgryzajac się w jego kark. Kładę tam łapę lamparda (tak dalej mam łapy lamparda.) On zaczoł dusic się własną krwią. I bardzo dobrze! Już po chwili nic nie słyszałam żadnego oddechu oprócz swojego. Uśmiechnęłam się zwycięsko o ile wilki mogą się uśmiechać. Weszłam na najwyższy punkt i zawyłam. To oznaczało że wygraliśmy. Tyle prób zabicia go tyle wojen tyle trudu i wkońcu się udało wkońcu będę miała spokój od ojca i jego zachcianek (chodzi mi o wojny) wkońcu!!! Wszyscy zebrali się pod kamieniem na którym byłam. Pozwoliłam wielką ojca mieszkać tam gdzie mieszkały tylko teraz będą pod moją władzą. Wkońcu koniec wojny. Jeszcze tylko policzyć straty i koniec. Szukam wzrokiem Matta (dla zapominalskich to jest przyjaciel i zarazem główny beta Alex) widzę go! obok niego znajduje się Aaron o czymś rozmawiają. Hmmm ciekawe o czym. Podchodze bliżej i zakładam jedną rękę na szyję Aarona a drugą na szyję Matta.

-No siemasz chopy o czym tak rozmawiacie? - Spytałam się ich oni spojrzeli po sobie. Jakby mieli coś do ukrycia.

-A wież to nic ważnego. Trzeba podliczyć straty. Ale ta wojna mecząca. -Odpowiedział mi Aaron. Nie za bardzo mu uwierzyła że gadali o czymś mało ważnym ale postanowiłam nie dopytywać.

-No to na co czekacie? Do roboty już już! -Powiedziałam ze śmiechem.

**godzina później**

Wkońcu udało nam się policzyć straty. Wyszło na to że od Aarona zginęło 10 a ode mnie 18. Nie jakoś dużo ale no coś zginęło. To naprawdę była rzeźń.

-Dobra to się zbieramy.

- Jeeeju czy wszystko musi mnie dziś tak męczyć- Jęknoł mi do ucha Aaron.

-Choć a nie jęczysz.

Nie musiałam mu dwa razy powtarzać od razu ruszył w kierunku domu głównego. Chciałam przypomnieć że ciągle byliśmy na polanie. Szybko pobiegłam za nim. Co było trochę głupim pomysłem bo od razu zaatakował mnie ból brzucha. No tak przecież ojciec musiał mi coś zrobić. Chociaż moje rany strasznie szybko się wyleczyły. Co mnie trochę zdziwiło.

Gdy ból ustał ruszyłam tym razem nie begnąc. Gdy dotarłam do swojego pokoju usłyszałam szum wody. Czyli Aaron się myje. Byłam tak zmęczona że od razu po przebraniu się w piżame walłam się na łóżko. Niemal natychmiastowo usypiając. Zanim całkowicie odpłynrłsm do krainy morofeusza poczulam pocałunek na czole. Dalej nie wiedziałam co się działo bo już całkowicie odpłynełam.

*****************************************

No to mamy rozdział 11 podoba się? Che jescze podziękować @wilczurek125 i Marti519 za to że pomogły mi i dały przepowiednie do rozdziału naprawdę dziekuje jestem wam wdzięczna. Chcaialm jescze podziękować UnderFall_ za dobre chęci. Tak więc pozdrawiam was cieplutko dziewczyny. A wam moi drodzy czytelnicy wręcz eozkazyje wam do nich zajrzeć. To tyle dziękuję że jesteście. Dziękuję jeszcze raz dziewczyny za pomoc i dobre chęci. Trzymajcie się cieplutko i pozdrówcie rodzinki. Do następnego papatki.

Słów = 764

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top