Kocham...

Kanato nie był w stanie zapomnieć o pocałunku z Mukamim. Każdego dnia dotykał swoich ust z nadzieją, że kiedyś napotka na swojej drodze jego wargi. Czuł się przy nim świetnie. Pragnął być z nim, ale świadomość tego, że on, jak i sam Azusa był mężczyzną, przyprawiała go o mdłości. Dwóch facetów. Niby nie czuł różnicy między ustami Yui, a Azusy. Mógł nawet powiedzieć, że usta jego wroga były dużo słodsze i delikatniejsze niż Komori.

- Jak by to wyglądało? Dwóch facetów razem, pfy! Prawda, Ted..- ukłucie w serce. Ból powrócił. Za nim siedziała idealna kopia jego pluszaka. Podszedł do niej, ujął i wrzucił do palącego się kominka. Płomienie "pożerały" materiał, a on patrzył. Tym razem nie czuł przeszywającego bólu. Uważał, że był głupi, skoro przywiązał się do zabawki.

- Czas wydorośleć - szepnął i wyszedł z pomieszczenia, a miś dalej płonął. 

Sakamaki zauważył, że przez całe swoje życie spędził z pluszakiem. Gdyby zamienić jego lata na ludzkie, to Kanato ma prawie 18 lat. Wchodzi w dorosłość. Gdyby Teddy nie spłonął, zacząłby dorosłe życie z miśkiem! Nie mógł zrozumieć jak głupi był, skoro poświęcał mu tyle uwagi. 

Nigdy nie interesowały go związki. Nie potrzebował kobiety, aby zaspokoić się, ponieważ nie odczuwał tych potrzeb. Tylko dlaczego? Dlaczego nie chce dać upustu swoim emocjom, żądzom? Pomimo, że Teddy zniknął, on dalej jest emocjonalnie dzieckiem. Nie dorósł do pocałunków, dotyku drugiej osoby, nie mówiąc o głębszych relacjach. Nie widział siebie u boku wampirzycy, czy też zwykłej kobiety. 

- Musiałbym się nią zajmować... - powiedział siedząc w swoim pokoju - Już sobie to wyobrażam: " Kanato zrób to, przynieś tamto! Chce pić! Chodź ze mną na spacer! Potrzebuje ubrań!" - powiedział piskliwym głosem, który miał naśladować kobiecy głos - To męczące.. Całe życie to mną się zajmowali, a teraz mam to zmienić? Ha! Dobre żarty! - krzyknął i podszedł do swojej szafy. Przeglądał swoje ubrania. Postanowił się przebrać, bo ileż można chodzić w tym samym? 

Później błądził po rezydencji. Szukał czegoś, ale nie wiedział czego dokładnie mu potrzeba. Jest najedzony, odpowiednio ubrany, na słodycze nie mógł się nawet patrzeć, ponieważ obrzydzały go. 

- Wkurza mnie to! - warknął i wyszedł na świeże powietrze. Pragnął czegoś, a może kogoś? Postanowił ponownie pójść do lasu, gdzie spotkał Mukamiego. Czuł się tam dobrze, a w głębi siebie szedł tam z myślą, że ponownie się spotkają.

Gdy dotarł na miejsce usiadł pod ogromnym drzewem i czekał. Po prostu czekał, aż Mukami domyśli się, wyczuje go i przybędzie. Zachowywał się jak księżniczka, ale to nie była jego wina. od dziecka był rozpieszczany, więc teraz nie mógł tak łatwo zmienić swoich nawyków.

- Kanato? - usłyszał głos, którego tak bardzo pragnął. Potrzebował Mukamiego, aby stać się dorosłym. Tylko on może mu pomóc. 

- No w końcu! - warknął i podniósł się, aby stanąć oko w oko z Azusą - Ileż można na ciebie czekać?! Co ty sobie myślisz?! Haa?! - Kanato złapał go za rękę i zaczął iść w nieznanym Azusie kierunku. 

- Przepraszam, Kanato, ale nie wiedziałem, że na mnie czekasz - usprawiedliwił się Mukami. Miał rację, przecież fioletowo-włosy nie chciał go widzieć. Nie przypominał sobie też, aby umawiali się na spotkanie. Gdyby nie to, że zapragnął się przejść, Kanato dalej siedziałby pod drzewem i czekał. 

- Pfy! Nie wygaduj bzdur! - Mukami nie dopuszczał do swojej świadomości tego, że jego towarzysz nie myślał o nim. Skoro on ciągle rozmyślał o ich spotkaniu, to Azusa również powinien o nim myśleć. 

- Gdzie idziemy? - zapytał Azusa, kiedy niższy chłopak się uspokoił, a między nimi zapanowała cisza - Kanato?

- Przypomniałem sobie, że niedaleko jest mały budynek, gdzie  moglibyśmy "pogadać" - odpowiedział, ale nie uraczył go swoim spojrzeniem - Jest trochę zaniedbany, bo dawno nikt tam nie chodził, ale jakoś się trzyma - dodał przyspieszając kroku chcąc jak najszybciej dotrzeć na miejsce.

Gdy dotarli na miejsce Kanato bez problemu wszedł do środka, a za nim jego towarzysz. Był to niewielki dom, w całkiem dobrym stanie. Miał swój urok, wokół niego panował przyjemny klimat. Idealny dla pary kochanków, którzy chcieli się oddać rozkoszom w cichym miejscu. 

Gdy dotarli do salonu Sakamaki puścił dłoń drugiego wampira. Odwrócił się i w końcu spojrzeli sobie prosto w oczy. Przez pewien czas nie dozywali się do siebie. Znowu ta krępująca cisza. Mukami był zaniepokojony zachowaniem Kanato. Nie wiedział czego się spodziewać. czyżby chciał zemścić się za spaloną maskotkę? 

- Zamierzasz tak stać? - zaczął Sakamaki - Masz mnie pocałować, teraz - dodał, a Mukami nie wierzył w to co usłyszał - No już! Całuj! - krzyknął, a Azusa niepewnie zbliżył się do niego i złaczył ich usta. 

Tak, to tego szukał Kanato. Chciał ciepła i czułości ze strony Mukamiego. jego usta idealnie pasowały do jego ust. Były miękkie i lekko wilgotne. Ich pocałunek stawał się coraz bardziej agresywny. Sakamaki założył swoje ręce na szyi towarzysza i pogłębił ich pocałunek. Pragnął tej rozkoszy, która mógł mu dać tylko Mukami. To było dziwne, że jego wróg tak na niego działał, ale nic nie potrafił z tym zrobić. Chciał więcej, więc przerwał pocałunek, ponownie chwycił wampira za dłoń i pociągnął w stronę pierwszych drzwi, które rzuciły mu się w oczy.

Za drzwiami znajdowała się mała sypialnia z całkiem sporym łóżkiem, idealnym na dwie osoby. Bez ociągania się Kanato ruszył w kierunku łóżka. Azusa nie protestował. Nie był zdolny odmówić swojemu kochankowi, bo chyba mógł go tak teraz nazwać zważając na to do czego się zbliżają.

- No chodź tu - warknął Kanato i wciągnął drugiego do łóżka - Zróbmy to - powiedział poważnym tonem.

- Co dokładnie? - droczył się z nim Mukami. Chciał widzieć jego wściekłą twarzyczkę. Był uroczy, kiedy się denerwował. 

- Doskonale wiesz o co mi chodzi! Nie denerwuj.. Mnm.. - nie mógł dokończyć, Azusa już pewniej zaatakował jego usta. Zaczął zdejmować ubrania ze swojego kochanka, który nie chciał być gorszy i również zaczął pozbywać się jego ubrań. 

Kanato objął Mukamiego i razem z nim opadł na trochę zakurzoną pościel, ale to nie było przeszkodą. Liczyli się tylko oni i przyjemność którą sobie dawali. 

- Nienawidzę cię - szepnął Kanato, kiedy byli już całkowicie nadzy - Tak bardzo... - mówił miedzy pocałunkami - Tak bardzo cię nienawidzę... Jak mogłeś mnie tak oczarować... Potworze! - jęknął Kanato, kiedy jego kochanek zjechał dłonią w czułe okolice - Więcej! Nie znęcaj się nade mną! 

- Kanato, jesteś uroczy... Tak bardzo... - szepnął mu do ucha Azusa chcąc odwrócić uwagę Sakamakiego, gdy włożył w niego naślinionego palca. Nie obyło się bez przekleństw zaskoczonego Kanato. Po pewnym czasie doszły kolejne palce, a ich usta ciągle były złączone. Wszystkie ich ruchy były łapczywe, chcieli więcej i więcej.

- No ruchy, jak możesz być taki powolny! - warknął Sakamaki, kiedy drugi oderwał się od niego z chęcią przewrócenia go na plecy - Co ty robisz? Nie ma mowy! Nie ufam ci, chce na ciebie patrzeć! Co ty myślisz, że jestem jak Yui? Pfy! - czekał na to tak długo, więc chciał czerpać z ich spotkania jak najwięcej. Czuł narastające podniecenie. Nie ukrywał też, że Azusa go pociągał i chciał patrzeć na niego, kiedy się połączą i spełnią.

- Kanato... - uniósł jego biodra i delikatnie w niego wszedł - Koch..- przerwał mu głośny jęk kochanka, który wił się pod nim. Było to dla Kanato coś innego. Na początku zabolało, ale nie będzie płakał. Jest przecież mężczyzną. Nie widział się na miejscu Azusy. On chciał być rozpieszczany, pieszczony i kochany. Chciał sprawić, że tylko z nim Mukami będzie odczuwał taką przyjemność.

- Wiem, że stać cię na więcej... Mocniej... Więcej, Azusa! - jęknął, a jego prośba została spełniona w mgnieniu oka. 

Obaj byli spełnieni i pierwszy raz szczerze szczęśliwi.Kto by pomyślał, że dwaj wrogowie mogliby kiedykolwiek leżeć obok siebie tak spokojnie. 

Kanato wiedział już czego pragnie. Pragnie ciepła Azusy i traktowania jak jego najcenniejszy skarb. Chciał być na pierwszy miejscu, zawsze i wszędzie. Nie pozwoli nikomu zrzucić siebie z podium. Mukami musi zrozumieć, że teraz liczyć się ma dla niego tylko szczęście swojego kochanka. 

- Kanato... Byłeś cudowny, ale... - zaczął Mukami chcąc powiedzieć, że to co zrobili może się na nich źle odbić. Zrozumiał, że obdarzył uczuciem gbura obok siebie. 

- Cicho bądź - szepnął zmęczony Sakamaki wtulając się w niego - Wszystko będzie dobrze. Musisz mnie tylko szanować i pragnąć, a będzie w porządku. 

- To znaczy, że..

- Nienawidzę cię, Azusa - powiedział i złączył ich usta w słodkim pocałunku. 


The End

______________________________

To moja pierwsza scena yaoi w życiu jaką napisałam ;-; Wiem, że jest do kitu, ale to dlatego, że za mało anime o tej tematyce wyprodukowali i nie mam jak pogłębiać (lenny) swojej wiedzy ^^

Mam nadzieję, że ta historia się Wam spodobała. 

Wiem, że jestem polsatem, ale postanowiłam, że wejdę w rok 2017 bez żadnych "długów". Więc biorę się do roboty ^^

Zachęcam do zajrzenia na mój oneshot z Yuri on Ice i zostawienie gwiazdki!!

Zapraszam też na książkę z oneshotami! ^^ 

Dawajcie gwiazdeczki, bo to mnie mobilizuje! ^^

No i ogromne dzięki za 131 obserwujących! Kocham Was myszki! ^^ Oby nas przybywało! Im więcej nas jest w naszej rodzince tym lepiej!

Życzę szczęśliwego Nowego Roku 2017! ^^


Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top