Rozdział I

*muzyka z mediów idealnie opisuje dzisiejszy rozdział*

Siedzę w domu Alphys i Undyne.

Właśnie zaczynają oglądać nowy serial.

Powiem w prost, nudzi mnie to.

Idę dalej. Trafiam do Toriel i Asgorea. Królowa podlewa kwiaty a król przycina krzaki.

Idę dalej. Papyrus.

Pożądkuje ołtarzyk z moim zdjęciem.

Tak bardzo chciałabym go teraz przytulić i powiedzieć: Hej, Pap. Nie martw się o mnie. Jestem z tobą.

- Dzień dobry Papyrus!

- Oh! Witaj Frisk! Wowie! Jakie cudne kwiaty. Daj włożymy je do wazonu!

Papyrus bierze kwiaty od Frisk i wkłada je do fioletowego wazonu, następnie stawia go obok mojego zdjęcia.

- Wiesz człowieku? Bardzo tęsknię za moim bratem. Ile ja bym dał by go zobaczyć!

Frisk smutnieje, odwraca głowę i spogląda, takie bynajmniej mam wrażenie, w moją stronę.

- Późno już. Muszę iść pomóc Toriel w szkole. Do zobaczenia potem Frisk.

Dziewczyna macha mu na pożegnanie.

Mój brat wychodzi z mieszkania a Frisk znowu jakby patrzy w moją stronę.

- Znowu to robisz Sans? Nie widzisz jak on cierpi? Zamiast podejść do niego to ty nie. Tylko stoisz i się patrzysz!

Czy powinienem się niepokoić?

*****

Hej Ciasteczka!

Nie bijcie mnie za to! Przepraszam!
Nie chciałam zabijać Sansa, ale musiałam (takie trochę mało maślane)

I tak wiedzcie Ciasteczka, że jesteście niezastąpione.

CookieGirlFantasy

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top