19. Wodze wiatru

Statek bardzo powoli zbliżał się do brzegu Wyspy Demonów. Helix ostrożnie kręcił sterem, manewrując pomiędzy skałami, a kapitan i Claw znajdowali się na dziobie. Chłopiec kurczowo trzymał się burty. Kiedyś użył swojej mocy i wyszło mu to nawet nieźle, ale to było jeszcze za życia Endera... Bartek wzdrygnął się, myśląc o tym. Przez te wydarzenia był jedynym z paczki, który nie ufał Judiemu.
- Stresujesz się, mały? - zapytał w pewnym momencie Renji. Chłopiec przytaknął cicho. - Nie martw się, gorzej nie będzie! W razie, gdybyś nie podołał, możemy spróbować zwinąć żagle i...
- Dam radę - wydusił. - Chociaż spróbuję...
- Kapitanie, chyba się zbliżamy! - krzyknął Helix. Mężczyzna uniósł głowę, spoglądając w niebo.
- Miejmy nadzieję, że nam się uda...
- Uwaga!
W tym momencie w prawą burtę statku uderzył potężny szkwał. Claw uniósł dłonie i wiatr zaczął powoli słabnąć. Młody Mistrz Wiatru przymknął powieki, skupiając się na zadaniu. Widział pojedyncze, półprzezroczyste smugi, wskazujące kierunek wichru. Ostatni raz używał swej mocy, gdy jeszcze żył Ender, i to przywoływało w nim okropne wspomnienia jego śmierci... Bartek podniósł wzrok, spoglądając w stronę wyspy. Z daleka spostrzegł, że na brzegu ktoś się znajduje...
W jednej chwili wiatr zmienił gwałtownie kierunek, prawie wpychając Tsunami na skały. Claw próbował uspokoić szkwał, ale ten nie słuchał jego poleceń. Zmrużył oczy. Dopiero teraz zauważył, że smugi wiatru robią się coraz wyraźniejsze i prędko zrozumiał, co to oznacza. Spojrzał w stronę najwyższego z masztów. Wspinając się po nim, mógł dostać się do nich... Kiedyś, gdy tata zabrał go do Cyberprzestrzeni, przeczytał w jednej z ksiąg, że moc wiatru polega dosłownie na sterowaniu nim, jak końskim zaprzęgiem. A wstęgi wiatru idealnie przypominały wodze...
- W-wiem, co robić! - krzyknął. Popędził w stronę masztu, po czym chwycił mocno metalowego usztywnienia zamocowanego na nim i zaczął wspinać się. Było to bardzo trudne przez to, że łódź cała się trzęsła, a  wycie wiatru zagłuszało jego myśli. Mógł wyłączyć wiatr lub go wyłączyć, ale musiał zacząć nim manipulować...
- Claw! - usłyszał krzyk Rikki. Spojrzał w dół, w duchu dziękując, że nie ma lęku wysokości. - Co ty robisz?
- Wiem, j-jak nam pomóc! - zawołał. - Zauf-faj mi! Po raz pierwszy w ż-życiu wiem, c-co robię!
Mistrzyni Śniegu nie odezwała się. Chłopiec mocniej chwycił masztu, po czym przyśpieszył. Był coraz bliżej, jeszcze pięć metrów, dwa, metr...
Bartek wdrapał się na sam szczyt, po czym wyciągnął ręce w stronę wodzy wiatru. Chwycił je mocno. Z jednej strony były zimne i uginały się pod jego palcami, ale wydawały się też być zbyt rzeczywiste i zdawały się być czymś na pograniczu gazu i skóry. Claw zmrużył oczy.
- To ty mi p-pokazałeś, że to umiem - szepnął do siebie. - Dzięki, Ender.
Mistrz Wiatru pociągnął za wodze, a wicher zaczął powoli zwalniać. Szło mu to bardzo intuicyjnie, ale szkwały były bardzo wyczulone i reagowały na nawet najlżejsze pociągnięcia. Chłopiec ustawił wiatr w odpowiednią stronę, tak, by podmuchy ostrożnie popychały ich w stronę wyspy. Spojrzał w stronę kapitana. Jego uniesiony w górę kciuk wskazywał na to, że udało im się. Do Wyspy Demonów zostało zaledwie kilkaset metrów...
Nagle Bartek zauważył, że nieznajomy znajdujący się na brzegu również zaczął manipulować wiatrem. Potężny szkwał uderzył w statek od dziobu, rozrywając żagle na strzępy. Tsunami zaczęła kręcić się dookoła własnej osi, uderzając w skały ze wszystkich stron. Claw chwycił się masztu, a wodze wiatru zniknęły w rozmazanych barwach dookoła niego. Chłopiec poczuł, że zaczyna mu się kręcić w głowie, lecz wciąż przytrzymywał się konstrukcji. Łódź wpadła prosto na jeden z głazów, a siła uderzenia zrzuciła Mistrza Wiatru z masztu.
Tuż pod nim znajdował się tylko ocean, a Bartek doskonale wiedział, że nie jest za dobry w pływaniu. Przerażony, zacisnął powieki. Już niemal czuł wodę wlatującą mu do płuc i nosa. Chciał odpuścić, wiedząc, że nie ma szans na wygranie z żywiołem, gdy nagle usłyszał krzyk Akiry:
- Claw!
Dopiero w tej chwili przypomniał sobie o przyjaciołach. Nie mógł ich zawieść, nie wtedy, gdy mógł wszystko naprawić! Chłopiec otworzył oczy, po czym, będąc zaledwie kilka metrów przed powierzchnią wody, po raz pierwszy przemienił się w swoje Akuri.
Jego Akuri przedstawiało pegaza. Miał on jasnoszare futro, dość rozłożyste, pierzaste skrzydła, brązową, potarganą grzywę i ogon oraz duże, piwne oczy. Na jego boku, przed ogonem, znajdował się nieduży znak przedstawiający sześć chmur ułożonych w kształt trójkąta zwróconego w dół. Kuc rozłożył skrzydła i wzbił się w powietrze, na kilkanaście centymetrów przed wzburzoną taflą oceanu. Zakołował w powietrzu, a wraz z nim cały wiatr odwrócił kierunek. Zobaczył, że wszyscy jego przyjaciele wpadli do wody, a wśród nich krążył nieduży, srebrny delfin, którym było - jak się domyślił - Akuri Helixa. Podpłynął do powierzchni.
- Może pomóc? - zapytał. Wszystkie spojrzenia padły na niego.
- Claw! Masz swoje Akuri! - zawołała uradowana Akira - I przestałeś się jąkać!
- Naprawdę? Rzeczywiście! - pegaz wzleciał w górę, uszczęśliwiony. Chciał zanurkować w powietrzu i jakoś przenieść przyjaciół na brzeg, gdy nagle usłyszał krzyk Helixa:
- Claw, uważaj! Za tobą!
Kucyk nie zdążył się odsunąć i prosto w jego grzbiet trafił purpurowy pocisk. Akuri krzyknęło, nie wydając z siebie żadnego dźwięku. Jego skrzydła, podobnie jak reszta jego ciała, znieruchomiała, po czym Claw wpadł do wzburzonego oceanu.

Dawno nie było Polsata... To macie xD poza tym, jako jedno z wyrazów podziękowań za 10k pod MHoSŻ, dziś w Coverach pojawi się moja przeróbka piosenki "Time to be awesome" z MLP Movie. Dlaczego to tak ważne? Bo to bardzo ważny spojler co do MSDiN xD będą tam takie postacie, jak Alex, Nina (nowa postać), Grabek, Renji i Karo (względnie nowa). Kończę rozdział i od razu wrzucam to, więc oczekujcie xD tymczasem dzięki za wszystko, narka i cześć!

QOTD: A jakie ty chciałbyś/chciałabyś mieć Akuri?

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top