( ͡° ͜ʖ ͡°) hy hy... jestem ZUAAAAAA

Otworzyłem drzwi i wpuściłem do pokoju Tobiego. W pokoju mam nawet skromnie i przytulnie, tak jak lubie. Gdzie niegdzie walały się tylko jakies małe pudełka z moimi rzeczami.

Podłużny pokój z oknem na przeciw dzwi, po bokach okna były dwa pojedyncze łużka a między nimi mała szafeczka. Nad każdym łużkiem byla pułka żeby co rano walić sie w łeb...Moje łużko było po lewej stronie, przed mim stała komoda a obok szafa. Natomiast przed "łużkiem Tobiego" stało biurko i krzesło. Na przeciwko szafy były jeszcze dzwi od małej łazienki, była taka jak połowa waszego pokoju.

Oboje weszliśmy do pokoju, ja zdjąłem maske i położyłem ją na komodzie. Tobi zdją z siebie bluze i powiesił na krześle.

-To co... dasz mi jakąś bluzkę bo twoja mokra kurtka troche ziembi... XD- powiedział brunet trzymając się za ramiona i pocierając je.

-Jasne- powiedziałem z uśmiechem i odwróciłem się do niego plecami. Zacząłem przegrzebywać drugą szuflade. Nagle poczułem czyjeś dłonie na biodrach... Zastygłem w bezruchu XD.

- Toby... co ty robisz...?- bardziejstwierdziłem, niż spytałem. Nie powiem że mi nie było przyjemnie... Położył głowę na mojej szyi

-Niiiicccc... -Powiedział to i zaczą jeździć swoim nosem po mojej szyi... Westchnąłem z rozkoszy i oparłem się rękoma o brzegi szuflady...
Chłopak zaczą składać na mojej szyi delikatne pocałunki a pochwili zrobił jedną malinke przy rzuchwie pod prawym uchem...

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top