♥ 12

Pulsujący ból uderza w moją głowę, jeszcze zanim otwieram oczy. Ziewam przeciągle, jak to mam w zwyczaju każdego rana, nie lubię tego nawyku, zwłaszcza, że zapach wydobywający się z moich ust nie jest zbyt przyciągający. Mrugam oczami i rozciągam ramiona. Wyglądam jak wariatka z tikami nerwowymi, kiedy się budzę. Zaraz po bólu głowy czuję palącą suchość w gardle, która tak jakby zżera mnie od środka. Moje usta są spierzchnięte i ogólnie cała jestem obolała.

Potrzebuję dobrej minuty, żeby przyzwyczaić oczy do światła wypełniającego pokój, które wypala mi dziurę w źrenicach. Wszystko mnie dzisiaj pali! Gdy obraz nie jest już rozmazany mój mózg ponownie skupia się na bólu głowy wbrew mojej woli. Z westchnieniem opieram się o ścianę i czuję, że jakoś ciepło mi w brzuch. Marszczę czoło i spoglądam w dół.

Niekontrolowanie z mojego gardła wydobywa się głośny krzyk, kiedy widzę ciemną czuprynę oraz jej właściciela rozwalonego na moim brzuchu z rekoma pod moją koszulką. No, kurde, Malik! Wyciągam ręce chłopaka i od razu odsuwam się na drugą stronę łóżka. Zayn nawet nie drgnął...Leży płasko na łóżku, twarzą w moim kierunku, a jego usta są lekko rozchylone. Rozkoszne.

Zaraz, zaraz...Czy ja naprawdę o tym pomyślałam?

Mniejsza o to. Ja wolałabym się dowiedzieć, co Zayn robi ze mną w jednym łóżku! I dlaczego nie pamiętam nic z wczorajszego wieczoru? Co z tego, że ból głowy i butelka leżąca na stole mówią same za siebie.

-Coś się stało?- słyszę za sobą i wykonuję jakiś nerwowy odruch. Za moimi plecami ni stąd ni zowąd wyrósł Niall- Uhuhu! Co widzą moje oczy?- blondyn unosi brwi i mruga do mnie z tą swoją zboczoną miną.

-Zamknij się- mrużę oczy i celuję palcem w chłopaka, a on chichocze- To miało brzmieć groźnie, nie śmiej się- mówię z pokerowym wyrazem twarzy.

-Czyli, że wy...ten tego?- pyta chłopak, a ja wytrzeczam oczy.

-Wali cię, chłopczyku- krzywię się, zerkając na Malika. Tak, jest uroczy, ale bez przesady! Znam go tydzień- Nie wiem, co on tu robi, pomóż mi go zwalić- mówię rzeczowym tonem, a Horan parska śmiechem- Mówię poważnie- patrzę na irlandczyka i przechodzę nad Zaynem, żeby móc bezproblemowo wyrzucić go z łóżka. Przewracam bruneta na plecy, potem z powrotem na brzuch, a on wciąż śpi jak zabity. Nie rozumiem jak można mieć aż tak twardy sen.

Niall przygląda się moim poczynaniom, a ja na niego zerkam, zanim zrzucam Zayna z łóżka. Chłopak ląduje na twardej podłodze i wtedy otwiera oczy, pojękując na skutek upadku. Trochę musiało zaboleć.

-Rose, do cholery, wiedziałem, że tak to się skończy!

Cześć, cześć! Wiem, że taki jakiś dziwny ten rozdział, ale to co napisałam podzieliłam na dwie części.

I mam wiadomość! Z racji, że mamy ostatni dzień wakacji postanowiłam zrobić mały maraton!

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top