dzień drugi
Obróciłem się na drugi bok i niemal od razu usłyszałem głośne krzyki dobiegające z dołu. Gwałtownie wstałem i nakładając na siebie błękitny szlafrok szybko ruszyłem w kierunku dźwięku. Zbiegłem po schodach i stanąłem w drzwiach do jednego z pokoi dziewcząt. Nie wierzyłem. Szóstka kobiet ciągnęła się za włosy, kopiąc się i bijąc. Każda wykszykiwała coś niezrozumiałego. W pierwszym odruchu zapragnąłem usiąść i zacząć się śmiać, ale z myślą o własnej reputacji postanowiłem przerwać ten teatrzyk.
– Hej! – krzyknąłem. – Co wy robicie?!
Dziewczyny zaprzestały swej agresji i spojrzały w moim kierunku. Każda uśmiechnęła się promiennie i puściła swoją rywalkę.
– Możecie mi wytłumaczyć, o co była ta kłótnia? – zapytałem surowym tonem. O tak, niech wiedzą kto tu rządzi.
– O toaletę. Próbujemy rozstrzygnąć kto wchodzi po Tae – powiedziała krótko obcięta, czarnowłosa szczupła dziewczyna. Jeśli pamięć mnie nie zawodzi, to nazywała się Jiyoon. Albo Jiyean. Trudno zapamiętuję imiona. – Cały tamten pokój już jest gotowy.
– Aha – rozwinąłem swoją odpowiedź.
– A może ty wskażesz nam kolejkę? – spytała wesoło i uwodzicielsko zatrzepotała rzęsami.
– Idźcie alfabetycznie. Od A do Z. I już, widzimy się za godzinę przed domem – rzuciłem odchodząc. Zaczęła się dyskysja i szybkie przypomnienie jak kto się nazywa, ale mnie już nie było. To takie kolejne zadanie. "Ogarnij się w dziesięć minut". Po prostu jak już wstałem, to nie będę czekać niewiadomo ile.
•°•°•
– Dzień dobry, zacznijmy kolejne zadanie! – ogłosiłem wyniośle. – Dzisiaj zostaną przyznane wam punkty, tak samo jak jutro i pojutrze, dzięki nim będę wiedział kto odpadnie. Punkty przyznawane są od jednego do dwunastu, a w przyszłości ich ilość się zmieni. Po każdej eliminacji wynik się zeruje – wyjaśniłem. Dziewczyny pokiwały głową na znak zrozumienia, a ja ciągnałem dalej. – Lubię ładne kwiaty i ładne bukiety w wazonie. Z kwiatów, które możecie wziąć z mojej ziemi ułóżcie najpiękniejszy bukiet, jaki kiedykolwiek widziałem. Liczę na waszą pomysłowość – znowu – na wykonanie zadania macie pół godziny. Powodzenia.
Skinąłem głową, wskazując, że skończyłem mówić i poszedłem w stronę przygotowanego dla siebie stołka. Usiadłem i napiłem się lemoniady, którą zrobiłem dla siebie na ten czas. W ciszy (prawie, bo dyskutujące dziewczyny lekko ją zakłócały) obserwowałem kobiety i ich poczyniania. W tłumie dostrzegłem lśniącowłosą Tae. Na sobie miała dużą bluzę sięgającą ud i ciężko było mi stwierdzić czy ma coś poza nią. Wyglądała na skupioną, wówczas, gdy właśnie rwała pare żonkili. Powiem szczerze, nie mam pojęcia z czym je połączy, żeby dobrze to wyglądało. Mimo to wierzyłem w jej umiejętności.
Zerknąłem na zegarek. Minęło zaledwie pięć minut. Poważnie? Wstałem i skierowałem się właśnie w stronę płaskiej piękności.
– Będziesz miała problem ze skomponowaniem ich – szepnąłem jej do ucha, a ona podskoczyła przestraszona. Uśmiechnąłem się rozbawiony i odszedłem, pozostawiając ją samą. Nie będę jej przecież pomagać, ale jeśli zrobi ewidentnie najgorszy bukiet, to nie sposób będzie mi go pozytywnie ocenić, a muszę przyznać, że ta dziewczyna mnie intryguje.
Przeszedłem kawałek dalej i zerknąłem na kwiaty Chuł Mopa. Chyba nie tak się nazywała. Górowały czerwone róże, przeplatane białymi tulipanami i paroma innymi białymi kwiatami. Całkiem dobrze się zapowiadało. I szybko jej poszło.
Pochodziłem jeszcze przyglądając się zdobyczom pozostałych, po czym wróciłem na swoje plastikowe krzesło. Potem poszedłem po dwanaście dużych słoików, do których zostaną włożone bukiety.
Przeczekałem nudne minuty i z radością ogłosiłem koniec czasu. Poprosiłem o ułożenie kwiatów w środku i postawienie ich przede mną w losowym układzie, abym nie sugerował się wdziękiem danej dziewczyny.
Rozejrzałem się po słoikach i jednoznacznie mogłem stwierdzić, że są słabe. Nie żebym ja jakoś się na tym znał, alee...
Mimo niedogodności odnalazłem idealny (prawie) bukiet. Ketymia syryjska w kolorze jasnego niebieskiego ułożona na środku, a w okół niej zielone gałązki z krzaka w moim ogrodzie, a między nimi delikatne, małe niezapominajki. Dziwne łączenie, ale wyglądało to efektownie.
– Temu przyznaje dwanaście punktów – odparłem wskazując wspomnianą kompozycję. Dziewczyny zaklaskały niechętnie, a ucieszona Fisoo, kobieta z ciemnymi włosami do pasa uśmiechnęła się. Miała ładną figurę, którą podkreśliła dziś obcisłą, pudrowo różową sukienką na ramiączkach. Na nogach miała zwykłe białe baleriny i wyglądała bardzo dobrze. Jej twarz wyglądała sympatycznie, przez co podobała mi się bardziej.
– Ten dostanie jedenaście – pokazałem słoik z mnóstwem białych kwiatów i paroma mniejszymi żonkilami. Byłem pewien, że wiem kto go wykonał. I wiedziałem. Tae rozpromieniona spojrzała na mnie, a reszta dziewczyn zaklaskało.
Oceniłem resztę kompozycji, z czego jeden punkt dostała Lee Yoon, która jeszcze wczoraj była moją faworytką.
– Proszę o śniadanie na jutro rano, na godzinę dziewiątą. Ocenie je pod względem estetycznym i kosztując je. Znów przyznam punkty. Jutro będą dwie okazje do ich zyskania. Powodzenia życzę już dziś i oczekuje punktualności.
Spojrzałem przelotnie na kobiety, dłużej zatrzymując wzrok na dużych ustach Tae. Już od pierwszej chwili okropnie mnie kuszą.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top