21
Cola by Lana del Rey
Wychodzę z posiadłości Mendes'ów ciężko oddychając. Czuję, jak moje dłonie się pocą a kolana zaczynają drżeć. Spoglądam na kartkę z adresem napisaną przez panią Mendes i zaczynam stresować się jeszcze bardziej.
Co, jeżeli coś jest z nim nie tak?
Ponownie ruszam w stronę przystanku autobusowego z którego, jak udaje mi się ustalić, łatwo dotrę do domu Briana'a, nawet pieszo. Przemierzam kolejne uliczki, przegryzając policzek, co ostatnimi czasy stało się moim zwyczajem.
Czuję wibracje w kieszeni i pomimo tego, że wiem, kto dzwoni, postanawiam zignorować połączenie.
Leo przeżywa tą sytuację jeszcze bardziej ode mnie. Nie odbieram, ponieważ czuję, że mój głos jest na skraju załamania a rozmowa z platynowym blondynem może sprawić, że wybuchnę.
Kiedy mam już pewność, że stoję pod właściwym adresem, czuję jak krew odpływa mi z twarzy.
Boję się,
tak cholernie się boję.
Kiedy byłam jeszcze z Aiden'em, również się bałam. Pomimo tego, że wiedziałam do czego jest zdolny, nie bałam się o siebie, a o niego. Brunet często tracił panowanie nad emocjami, a wtedy automatycznie sięgał po używki lub wyżywał się na kimś. Pomimo tego, że często mnie ranił głównie poprzez słowa to uderzył mnie tylko raz. Również tego samego dnia wylądował w szpitalu, ponieważ przedawkował jedno z gówien, które brał.
Aiden nie był zły. Był zniszczony. Zdeprawowany przez społeczeństwo i własne ograniczenia. Nie potrafił odmawiać, przez co jeszcze bardziej zagłębiał się w ten interes. Do tego stopnia, że nawet wierność wobec mnie pozostała mu obojętna.
Bałam się, że ta sytuacja może w jakiś sposób zniszczyć Shawn'a. Znaliśmy się krótko, ale dokładnie znałam jego emocje, ponieważ nie był dobry w ich ukrywaniu, nawet jeśli bardzo się starał.
Widziałam jak bardzo zabolał go widok mnie i półnagiego Leo obok.
Wiedziałam, ale nie mogłam być pewna tego, jak zareaguje na tą sytuację. Czy wystarczą mu tylko zwykłe przemyślenia, czy też sięgnie po używki aby złagodzić ból?
Nie wiedziałam, dlatego tak bardzo bałam się zapukać do drzwi.
Wzięłam głęboki wdech i trzykrotnie zapukałam w powłokę drewnianych drzwi.
Słyszałam, że ktoś jest w domu, dlatego nie zdziwiłam się słysząc szczęk zamka.
Moim oczom ukazała się blondynka mniej więcej w moim wieku. Miała na siebie czarne dresy i białą koszulkę, jej włosy były spięte w kucyk, a na twarzy gościł przyjazny uśmiech.
- Cześć - uniosła kącik ust, po czym niespodziewanie mnie przytuliła. - Jesteś dziewczyną Bri'ego, prawda? - spytała rozemocjonowana. - Pytałam go ostatnio czy kogoś ma, zaprzeczył ale wiedziałam, że to podejrzane! - oznajmiła, nadal wtulając się w moje ciało.
- Em - odchrząknęłam, gdy blondynka w końcu wypuściła mnie ze swojego objęcia. - Ja i Brian'a, tak jakby ledwo się znamy. Przyszłam tu głównie dlatego, że słyszałam, że może tu być Shawn.
- Ah, tak, Shawn! - powiedziała miłym tonem, ale tym razem mniej emocjonalnie. Kącik jej ust lekko opadł, co zapewne oznaczało, że jest zawiedziona. - Tak, był tu. Otworzyłam mu drzwi, wyglądał jak siedem nieszczęść!
- Był?
- Tak, wyszli z Brian'em praktycznie od razu, gdy tylko się tu pojawił - mówi, opierając się o futrynę drzwi.
- Mówili gdzie idą?
- Nic nie słyszałam, niestety - krzywi się. - Wejdziesz?
- Nie dzisiaj - unoszę kącik ust. - Ale bardzo dziękuję za zaproszenie - uśmiecham się a blondynka puszcza mi oczko - Cześć.
- Cześć - uśmiecha się i powolnym ruchem zamyka drzwi.
A ja po raz kolejny wzdycham, zastanawiając się, co mogę zrobić w tej sytuacji. Wrócić do domu i zadręczać się przez resztę weekendu?
Moje przemyślenia przerywa telefon. Oczywiście nie mylę się spekulując, że dziwni Leo. Przewracam oczami i odbieram telefon.
- Gdzie jesteś? - pyta blondyn od razu. - Podjadę po ciebie.
- Byłam u Brian'a i w domu Shawn'a, ale nigdzie ich nie ma - krzywię się.
- Wiem, gdzie są - oznajmia blondyn - A raczej gdzie jest. Shawn jest sam. Podaj ulicę, przyjadę.
- Jak to wiesz? - pytam zdziwiona.
- Mam znajomości, Sky - chrypi blondyn. - Podaj ten pieprzony adres.
- Gerrard Street. Jestem na przystanku.
- W porządku. Za chwilkę będę, nie ruszaj się stamtąd - oznajmia blondyn, a ja się rozłączam.
Siadam na ławeczce i próbując nie przejmować się zaistniałą sytuacją, zaczynam przeglądać Instagrama. Profil odświeża się, a ja jak na złość zauważam relację Shawn'a, którą momentalnie otwieram. Dostrzegam tylko dłoń bruneta chwytającą kieliszek wypełniony przezroczystą substancją i już wiem o co chodzi. Moje dłonie ponownie zaczynają się trząść do tego stopnia, że telefon wypada z mojej dłoni i ląduje na kostce. Moje serce na chwilę się zatrzymuje, ale oddycham z ulgą widząc, że działa i oprócz okropnej rysy na środku ekranu jest w stanie nienaruszonym.
Nie dostrzegam samochodu Leo i zapewne nie dostrzegłabym go, gdyby nie fakt, że blondyn pojawia się obok mnie i chwyta moją dłoń. Otwiera mi drzwi swojego Mercedesa, a gdy usadzam się na przednim siedzeniu, blondyn szybkim ruchem zapina mi pas bezpieczeństwa, po czym okrąża auto i siada na miejscu kierowcy, zapinając pasy.
- Rivera, dosyć znany pub w Toronto - oznajmia, odpalając silnik i ruszając z miejsca. - Ulubiony pub elity naszej szkoły czyli głównie sportowców. Tam jest.
- Skąd wiesz? -pytam, przełykając ślinę.
- Mój kumpel tam pracuje i polewa mu czystą od godziny. Brian'a tam w ogóle nie było.
- Jak się czuje?
- Jest najebany, jak ma się czuć? - wzdycha blondyn i mocniej zaciska ręce na kierownicy. - Trzeba go stamtąd zabrać, bo ponoć bardzo się rzuca.
- Cholera - syczę, po raz kolejny przegryzając wnętrze policzka. - Daleko jeszcze?
- Moment, Sky. Nie denerwuj się, proszę.
- Nie powinieneś tam ze mną iść Leo. Wiem, że masz dobre intencje, ale może zrobić się niebezpiecznie.
- Wiem - wzdycha blondyn. - Wprowadzę Cię tam i wyjdę, ale będę pod telefonem, pamiętaj - oznajmia chłopak, stając kilka metrów przed pubem. Odpinanym pasy i wysiadam z auta, a zaraz po mnie to samo robi Leo.
Oboje kierujemy się w stronę wejścia do pubu, nie wiedząc jak bardzo źle jest.
xxx
Trochę mnie nie było,a wszystko jak możecie się domyślić przez szkołę :(( mam nadzieje, że uda mi się wrócić tu na stałe, ponieważ bardzo za wami tęsknię! 🥰
buzi ❤️ luvmyshawnmendes x
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top