Rozdział 15

Obudziłam się o 7. Nie mając nic do roboty postanowiłam że odwioze Werke pod szkołe. Ubrałam się i zjadłam śniadanie. Pierwszy raz o nim nie zapomniałam. Chodziłam po domu i dalej nie widziałam Alice. Kiedy wróce spróbuje się do niej zadzwonić. Wyszłam z domu, odpaliłam silnik i ruszyłam pod dom przyjaciółki. Akurat w samą pore, wychodziła z domu.

- Werka podwieść cię ?
- O cześć Roxi. Nie spodziewałam się ciebie
- Wiem ale jakoś niemam co robić więc postanowiłam cię podwozić do szkoły puki moge
- Dzięki, lepsze to niż iść na piechote
- No wsiadaj

Gdy Wera wsiadła do samochodu ruszyłam w strone szkoły. A właśnie jak ja dawno nie byłam w szkole, nie pamiętam nawet kilkoro nauczycieli. Po około 5 minutach byliśmy pod szkołą. Wysiadłam wraz z Wercią.

- Dzięki Roxi
- Jak chcesz moge też po szkole po ciebie przyjechać
- Nie dzięki jestem zajęta po szkole
- Jasne to cześć
- Hej

Odwruciłam się i na kogoś wpadłam. Odbiłam się od niego i upadłam na tyłek.

- Przepraszam pana
- Jaki tam ze mnie pan. Tom jestem
- Miło mi a ja Roxi

Podał mi ręke pomagając przy tym wstać.

- Dzięki za pomoc
- Nie ma sprawy
- A ty nie do szkoły ?
- Wiesz jakby to powiedzieć skończyłam szkołe wcześniej niż inni
- Dałabyś się zaprosić na kawe ?
- Nie pije kawy
- No to herbate
- Z wielką chęcią
- Dobrze, to po szkole o 15. Będe czekał w kawiarni Paris
- No to jesteśmy umówieni. Pa
- Cześć

Ale ze mnie idiotka, dopiero co tęskniłam za Lokim a już przygruchałam sobie kolejnego. Tom mnie do końca nieznał i gdyby poznał moją tajemnice uciekł w popłochu dlatego nie moge zawęzić z nim relacji. Niestety przez cholerną T.A.R.C.Z.E. nie moge nawet mieć normalnego chłopaka. Ciekawe jakby potoczyłaby się moja historia gdyby wtedy w szkole nie pojawił się agent Coulson.

Wsiadłam do samochodu i ruszyłam w strone sklepu bo chciałam zrobić sobie jakieś pożywne śniadanie. Na szczęście sklep był niedaleko szkoły. Zaparkowałam na parkingu. Wtedy dostrzegłam że ktoś mnie śledzi. Był to mężczyzna tak około 20 lat. Zrobiłam zakupy i zapakowałam do auta. Odpaliłam silnik i ruszyłam w strone domu. Za mną jechał ten sam facet co w sklepie. To niemożliwe by Nick tak szybko mnie znalazł albo to ma coś związane z Alice. Właśnie miałam do niej zadzwonić, bo się martwie.

Weszłam do domu i rozpakowałam zakupy i zrobiłam sobie płatki na mleku. Wziełam telefon i zadzwoniłam do Alice. Nikt nie odbierał, powtarzałam tak 5 razy i nic. Jeszcze bardziej zaczełam się martwić. Musiałam się dowiedzieć czego odemnie chce ten facet. Podeszłam do szafy i założyłam na siebie mój kombinezon do ćwiczeń, włosy upiełam w kitke i założyłam okulary. Wyszłam z domu i wsiadłam do auta. Wyjechałam z podwórka. Za mną znowu jechał ten facet. Postanowiłam go zapytać czemu mnie śledzi. Wyjechałam za miasto i wjechałam w las. Zgubiłam go. Zaparkowałam i czekałam na rozwuj sytuacji. Wysiadłam z auta i weszłam na drzewo. Siedziałam tam tak około pół godziny aż o mojego auta przyszedł facet. Zobaczywszy że mnie tam niema rozglądał się na wszystkie strony. Wtedy to wykorzystałam. Zeskoczyłam z drzewa lądując mu na plecach. Przewrucił się po czym szybko wstał. Patrzeliśmy sobie w oczy.

- Czemu mnie szpiegujesz ?
- Taki mam rozkaz
- Od kogo ?
- Tajemnica

Rzuciłam się na niego. Po walce leżał już na ziemi a do gardła miał przyłożony nóż.

- Chyba o coś zapytałam
- Jeśli mnie zabijesz i tak się nie dowiesz
- A kto powiedział że cię zabije. Są ciekawsze metady na wyciągnięcie z ciebie prawdy

Złapałam za jego ręke i przycisnełam sztylet do palca.

- Masz 5 szans na to by mi powiedzieć. Zła odpowiedź minus jeden palec- Nic nie odpowiedział.
- No tik tak agenciku czas leci- Przycisnełam mu ostrze do palca aż uleciało troche krwi
- Dobra powiem
- No mam nadzieje. Mów
- Alice
- Co ?
- Alice
- Kłamiesz
- Nie, mówie prawde. Kazała cię śledzić dopuki nie wruci
- Gdzie teraz jest ?
- Ja.....
- Gadaj !!!
- U T.A.R.C.Z.Y.

To dlatego jej nie było i nie odbiera telefonów.

- Posłuchaj agenciku, teraz zadzwonisz do niej i powiesz że o wszystkim się dowiedziałam i uciekłam. Nawet nie waż się jej ostrzegać ROZUMIESZ ?
- Tak
- No to dzwoń

Wyciągnął telefon i wybrał numer Alice. Odebrała.

- Halo Alice, Roxana uciekła
- Miałeś jej pilnować.
- Niewiem, jak to mogło się stać straciłem ją z oczy w jakimś lesie
- Za niedługo wracam a ty jej poszukaj
- Dobra będe czekał u was w domu - rozłączyła się

- Brawo, a teraz pojedziesz ze mną w umówione miejsce. Tylko grzecznie

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top