Przepraszam
Bryce Walker podszedł do biurka w gabinecie swojej matki. Niepewnie wyjął z szuflady kilka pustych kartek. Wiedział, że przyda mu się więcej niż tylko jedna. Będzie przecież musiał opisać wszystko, poprawiając przy tym wielokrotnie każde zdanie. Nagrał krótką kasetę, jednak czuł, że to nie pozwoli mu odbić się od dna.
Usiadł w pokoju i chwycił długopis w dłonie. Trząsł się niemiłosiernie, chcąc wydobyć z siebie wszelkie emocje. Przesłuchał taśmy Hannah, usłyszał każdy zarzut, w szczególności ten, który był jego największym błędem. Gdyby dostał je przed rozprawą, zapewne nic by to nie zmieniło. Dalej byłby dupkiem. To właśnie bycie oskarżonym w sądzie zmusiło go do refleksji, a przede wszystkim do próby naprawy swojego życia.
Był rozpieszczonym dzieciakiem z bogatej rodziny. Dodatkowo sportowiec, który wyglądał lepiej niż dobrze. Blond włosy zawsze miał ułożone w perfekcyjnie, z dumą nosił bluzę swojej drużyny. "Pod sobą" posiadał Justina, który dla niego robił wszystko, jednak nawet on się od niego odwrócił. Właśnie tego brakowało mu najbardziej – przyjaciela. Zastępcę miał na pstryknięcie palcem, bo Monty był na każde skinięcie palcem, ale nie brał żadnych spraw na tyle poważnie, co on. Chociażby akcja, o której sam bał się aż myśleć. Nawet dla niego to było zbyt ciężkie. Postarał się jednak załatwić to najlepiej jak tylko umiał. Zresztą nagrał Tylerowi wiadomość, że wszystkim się zajął. Wierzył, że to rozwiąże jego problemy, które zupełnie nieświadomie stworzył. Ratując chłopaka nic by nie stracił. Bryce i tak już był kompletnym zerem. Zgwałcił dwie dziewczyny, a jedna się przez to zabiła. Może nie był na ostatniej kasecie, jednak Tony dobrze stwierdził, że miał powiązanie z każdą z osobna. Był wcieleniem zła, którym chciał przestać być. Postanowił się oczyścić, wszystko naprawić, zaczynając od samego siebie. Kaseta, którą przygotował dla Jess była początkiem, najpierw musiał wyrzucić to, co leżało mu na sercu od dłuższego już czasu. Po staremu, na kartce papieru. Hannah nagrała taśmy, a on użył zwykłego długopisu.
Siedząc tak przy drewnianym biurku nad kartkami, próbował sobie odtworzyć każdą z chwil, w których kogoś zranił. Od dnia kiedy Hannah pojawiła się w szkole po raz pierwszy. Właśnie od tego się zaczęło. Spierdolił Justinowi wszystko, rozesłał to cholerne zdjęcie, które miało gówno związek z prawdą. Przecież ona tylko zjeżdżała na dół ślizgawki, świetnie się bawiła z chłopakiem marzeń. Stała się pośmiewiskiem przez jego głupotę, a może... zazdrość?
– Zabiłem Hannah Baker – wyszeptał, ściskając mocniej długopis. – Może i kogoś jeszcze? Tylko ona umiała to ogłosić światu, a inni... – zaciął się, patrząc na czysty papier. – Jestem gównem, cholernym gównem, który niszczył innych! Zabiłem Hannah! – Poczuł łzy na policzku. – Była piękna, dobra i ufna. Zaufała nawet mi...
Skupił się w zupełności na kartkach. Postanowił, że ten list oczyści jego samego przed nim samym. Jak jednak należało ubrać myśli w słowa? Wyrywał coraz to kolejny skrawek papieru przy każdym najmniejszym błędzie. Nie wyrzucał ich, ale odkładał na bok, aby perfekcyjnie zebrać wszystko w całość. Podejść i prób było już za wiele, znacznie więcej niż podczas nagrań na kasetę. Od razu wiedział jednak, komu wysłać swoje myśli.
Pisząc, czuł ogromne emocje, jakby to, co pojawia się na kartce, działo się właśnie teraz. Tworzył swego rodzaju pamiętnik. Z każdym następnym zdaniem oczyszczał się. Dalej był winny, ale postawił krok do naprawienia wszystkiego – katharsis samego siebie. Po zapisaniu pierwszych słów spojrzał na sufit, jakby coś go wołało.
– Hannah, wybaczysz mi kiedyś? Piszę do innych, ale myślę o tobie – powiedział cicho. – Zjebałem ci życie, pozwoliłem, aby się skończyło, a przecież ty... – zamilkł na chwilę. – Do samego końca naszej relacji byłaś miła i taka dobra, a jednak wiedziałaś, że wszystko było moją winą.
Poczuł dreszcze, choć nie miał pojęcia skąd. Nigdzie nie wiało, a mimo to, odczuwał jakieś zimno. Szczególnie na swoim ramieniu. Jakby tu była. Zapisane kartki przesunęły się, docierając aż do tej zupełnie pustej.
Zaczął znów pisać, skreślając słowa, które nie pasowały do jego uczuć. W tym liście miał być sobą, tym nowym Brycem. Nie wierzył w zjawiska paranormalne, ale wszystko wskazywało, że Hannah mu wybaczyła i okazała wsparcie. Gdzieś w głębi przekonał sam siebie, że dziewczyna robi to, widząc jego skruchę.
Obudził się zdezorientowany po kilku godzinach nad zbiorowiskiem kartek. Emocje, które przelewał na papier, nieco wyczerpały jego energię i chłopak zwyczajnie zasnął podczas pisania. Poszedł do matki z prośbą o wolne od szkoły. Nie pytała, po prostu się zgodziła. Zrobiła to, widząc jego podkrążone oczy. Nie udawał, że był po prostu zmęczony. Wrócił zatem do swoich zapisków i złożył swoje myśli w całość – list do jedynej osoby, która go zrozumie mimo wszystko, chociaż nienawidziła go z całego serca. Ten ktoś już taki był – słuchał. Zawsze też próbował pomóc, niszcząc przy tym siebie samego.
***
Clay wyjął listy ze skrzynki. Idąc do domu, przeglądał każdą z zaadresowanych kopert. Jedna z nich była do niego, więc szybko ją odwrócił, by zobaczyć nadawcę. Nie ukrywał zdziwienia, gdy okazał się nim Bryce Walker. Przecież on zaginął jakiś czas temu, wszyscy go szukają. Chłopak schował list w tylnej kieszeni jeansów i dołączył do rodziny, która jadła śniadanie przy stole. Nie chciał zdradzać innym od kogo go dostał.
Kiedy tylko skończyli, Clay udał się wraz z Justinem do ich domku. Obaj chwycili swoje plecaki i poszli do szkoły, gdzie panowała grobowa atmosfera. Wszyscy zastanawiali się co z ich byłym kolegą, gdzie się mógł podziać. Może i zrobił wiele złego, jednak był człowiekiem, którego znali i z którym często rozmawiali. Chłopak przypomniał sobie o kopercie i ukrył ją w swojej szkolnej szafce. Nie otworzył jej, miał gdzieś, co mu napisał jego największy wróg.
Ciało Bryce'a zostało odnalezione kilka dni później. Nikt nie mógł uwierzyć w to, co się stało. Nie było wiadomo, kto go zabił. Mógł to też być wypadek. Policja szukała winnego, a pani Walker pogrążyła się w żałobie. Marzyła tylko o tym, aby jej syn był obok, widziała przecież jego starania odnośnie do zmiany samego siebie. Czuła jego łzy, kiedy medytowali. On chciał tylko nowego życia jako zupełnie inny człowiek. Teraz nie mógł już niczego naprawić, a ona była pewna, że to wcale nie był wypadek.
***
Został znaleziony winny śmierci Bryce'a, zanim jednak prawda wyszła na jaw, morderca zginął w więziennej celi za inną zbrodnię.
Po ciężkich tygodniach wszyscy przyjaciele, których połączyła Hannah Baker, siedzieli w domku Claya i Justina. Przesłuchali kasetę Walkera. Słyszeli jego skruchę.
Jensen wtedy przypomniał sobie o liście, który dostał jakiś czas temu. Zanim grupa wybrała się na wystawę Tylera, udał się do szkoły, aby poznać zawartość koperty. Wiedział, że będzie musiał się nią podzielić z innymi, nie zważając na to, co było tam napisane.
Wszyscy zachwycali się fotografiami wykonanymi przez przyjaciela. Oglądali swoje ujęcia z niekrytym entuzjazmem. Dziękowali za to, że chłopak ich docenił, bo faktycznie zrobili dla niego bardzo dużo, nawet Zach. Byli przy nim, wspierali i pomagali mu każdego dnia.
Po zakończeniu spotkania Clay napisał wiadomość na grupie, żeby każdy zjawił się u niego i Justina. Musiał im pokazać list od Bryce'a, chciał go przeczytać razem z nimi. Nie mieli już przed sobą tajemnic, szczególnie jeśli chodzi o chłopaka i jego śmierć. Tylko tak mogli wspierać się wzajemnie, właśnie to dawało im ochronę i poczucie bezpieczeństwa.
Chociaż zegary wskazywały późną godzinę, wszyscy zaproszeni przybyli na miejsce. Tony, Tyler, Zach, Jessica, Alex oraz Ryan nie wiedzieli, po co mieli się spotkać i co było na tyle ważne, że nie mogli porozmawiać o tym następnego dnia w szkole. Ostatnia pojawiła się Ani. Każdy czekał, by poznać powód tego zgromadzenia i nawet Justin nie wiedział, o co chodzi jego przyszywanemu bratu. Jensen trzymał w ręku kopertę, jednak sam nie miał pojęcia od czego zacząć.
– Kilka dni po zaginięciu Bryce'a dostałem od niego list – wyszeptał w końcu. – Schowałem go do szafki i o nim zapomniałem przez oskarżenia i to całe zamieszanie. Jesteście gotowi, żeby go przeczytać?
– Myślisz, że dowiemy się czegoś nowego? – Koło niego stanął Justin, wystawiając dłoń. Clay podał mu kopertę. – Bryce chyba postanowił przebić Hannah, jeśli chodzi o staromodne wyznania.
Foley otworzył ją niepewnie. Znał Bryce'a od dziecka, zawsze byli dla siebie jak bracia. Walker jednak nie żył, a on miał właśnie przeczytać list napisany przez chłopaka. Na samą myśl przeszły go dreszcze. Wzdrygnął się kiedy rozwinął kartkę. Nie było to pismo komputerowe, tylko odręcznie i niezwykle starannie zapisane słowa. Prześledził tekst wzrokiem. Wyłapał imiona, nie tylko osób zgromadzonych tutaj, ale też innych.
– Bryce chyba zrobił rachunek sumienia – stwierdził cicho, czując narastający ucisk w gardle. – Mam czytać na głos?
Nie było sprzeciwu. Każdy był na to gotowy. Chwycili się za dłonie, aby czuć siłę i jedność w tak ciężkiej chwili.
Clay,
nie jest przypadkiem, że piszę właśnie do Ciebie. Jesteśmy wrogami, w końcu ja mocno Cię pobiłem, a Ty celowałeś do mnie z pistoletu, jednak chcę, abyś wiedział, że darzę Cię ogromnym szacunkiem. Broniłeś innych zawsze do samego końca, ryzykowałeś nawet własne życie, przychodząc do mnie, żebym przyznał się do tego, co zrobiłem. Mimo że Hannah nie żyła przeze mnie, Ty chciałeś sprawiedliwości dla niej. Robiłeś to też dla innych skrzywdzonych dziewczyn. Byłem dupkiem, zwykłym gnojem, który powinien zgnić za kratami. Udało mi się wyjść z tego dzięki kasie ojca, jednak nawet w nowej szkole byłem gnojony za to, co zrobiłem. Żałowałem i będę żałował do końca swoich marnych dni. Wysyłam ten list do Ciebie, bo wiem, że mimo nienawiści, przekażesz go dalej. Kto wie, może nawet mi wybaczysz na tyle, żeby nie napluć mi w twarz przy spotkaniu?
Chciałem naprawić swoje błędy, krok po kroku pokazywać, że jestem inny. Zrozumiałem każdy swój błąd. Tony puścił mi kasety Hannah. Już wcześniej wiedziałem, że zrobiłem jej niesamowitą krzywdę, jednak słysząc to wszystko opowiedziane jej głosem, z jej perspektywy, uświadomiłem sobie, że ją zabiłem. Poczułem, jakbym włożył jej żyletkę do ręki i wręcz kazał to zrobić. To ja to zapoczątkowałem. Mimo że pierwsza kaseta była Justina, to wina leżała po mojej stronie. To nie jego błąd, a wyłącznie mój.
Justin, przepraszam. Miałem być Twoim bratem, wsparciem, a zrobiłem coś zjebanego. Najpierw rozesłałem zdjęcie, które mi pokazałeś, a później zgwałciłem Twoją dziewczynę. Ty natomiast, chcąc dalej być moim przyjacielem, okłamałeś ją. Broniłeś ją na wszelkie możliwe sposoby. Chroniłeś swoją ukochaną przede mną, Twoim bratem. Wiem, że przez to wszystko wpadłeś w uzależnienia. Proszę Cię, nie pchaj się w to dalej. Teraz właśnie masz wsparcie prawdziwych przyjaciół, nie bój się prosić ich o pomoc. Jeśli jednak będziesz czuł się niepewnie, nie będziesz wiedział gdzie się udać – daj znać. Zrobię co w mojej mocy, aby wyciągnąć Cię z tego gówna, w które sam Cię wpakowałem. Zawsze i wszędzie zrobię wszystko, abyś dalej mógł nazwać mnie swoim bratem.
Justin opuścił kartkę i poczuł, jak słone łzy lecą mu po policzku. Rozejrzał się po reszcie. Każdy z osobna miał spuszczony wzrok, ale go słuchał. On jednak nie był w stanie czytać dalej. Ogromna gula w gardle uniemożliwiła mu wydobycie jakiegokolwiek słowa. Alex spojrzał na niego i wyciągnął wolną dłoń, aby kontynuować za niego.
Zapewne każdemu, kto przeczyta ten list, będzie ciężko uwierzyć w moje nawrócenie. Może z wyjątkiem jednej osoby. Tyler pozwolił mi na odkupienie. Uwierzył mi w to, że naprawdę chcę się zmienić. Wszystko mi powiedział, wyrzucił z siebie całą nienawiść, a ja obiecałem mu pomóc. Clay, zabroniłem Monty'emu się do niego zbliżać, jednak nawet dla mnie jest on nieobliczalny. Proszę, żebyś Ty wraz z resztą nie pozwolił, aby choć spróbował podejść do niego na krok. Ciebie, Tyler, przepraszam ponownie. Nawet nie wiedziałem, że gdy chciałem się zmienić, on zrobił takie gówno. Zrzucił winę na mnie, jednak nawet ja nie byłem takim potworem. Na samą myśl o tym, co mi powiedziałeś, mam odruch wymiotny, a serce mi zamiera. Uwierz, że zrobię wszystko, żeby Cię ochronić. Ja nie mam już nic do stracenia, ale wiedząc, że kiedy uratuję Twoje życie i zapewnię Ci bezpieczeństwo, wtedy będę wiedział, że moje marne życie jest już coś warte.
– Bryce nagrał mi wiadomość – odezwał się nagleł Tyler. – Słucham jej każdego wieczora, począwszy od dnia jego zaginięcia. Odsłuchując ją po raz pierwszy, poczułem, że on chce naprawić swoje błędy, każdy jeden. W dodatku wtedy pierwszy raz od dawna zapanował nade mną spokój. Wiedziałem, że on to załatwi najlepiej jak będzie umiał. Chciał się zmienić...
– Zabraliśmy mu tę szansę – przerwał Alex, szepcząc.
Przekazał list dalej. Nie mógł go już dłużej czytać na głos. Dał go Tylerowi. Wszyscy czuli się przygnębieni. Jedynym plusem było to, że mieli własne wsparcie w tej chwili. Ani ich obserwowała ze skupieniem. Skrzywdził ich, jej nie.
Tony, byłeś pierwszym, który odsłuchał kasety Hannah i zadbałeś o to, aby dotarły do każdego. Mimo że znałeś prawdę od początku, nie naplułeś mi w twarz, nawet na mnie nie spojrzałeś. Chroniłeś jej sekret do samego końca. Po rozprawie byłem wściekły za Twoje zeznania. Nigdy jednak nie pozwoliłbym na oddzielenie Cię od rodziny. Miałeś coś, czego ja nie mogłem nigdy dostać – miłość i wsparcie ojca. Takie prawdziwe, a nie kupione. Gdybym mógł cofnąć czas, nie pozwoliłbym na wasze rozdzielenie. Wybacz, że tak się stało. Dziękuję też za otworzenie mi oczu. Miałeś rację... Każda kaseta jest o mnie, nawet jeśli nie pojawia się tam moję imię. Tony, mam nadzieję, że kiedyś mi wybaczysz, że musiałeś przez to wszystko przejść i że Twoja rodzina wróci do Ciebie.
Wszyscy spojrzeli w stronę latynosa. On natomiast obserwował podłogę. Wyglądał jakby chciał coś powiedzieć, ale nie wiedział za bardzo co. Rozumieli go, sami nie bardzo umieli wydusić z siebie jakiekolwiek słowa. Jessica, nie mogąc dłużej czekać, przejęła list i zaczęła czytać.
Alex, raczej nigdy nie zrobiłem Ci nic wprost. Zraniłem Twoich przyjaciół i to jest moim błędem, za który chcę Cię przeprosić. Kiedy do nas dołączyłeś, uznałem, że jesteś dziwny. Zabawny, ale dziwny. Z upływem czasu przyzwyczaiłem się, że jesteś z nami. Gdy wszyscy się odwrócili, nikt nie chciał ze mną rozmawiać, a Ty potrzebowałeś mojej pomocy. Gównianej, ale jednak pomocy. Chciałem Cię wesprzeć jak tylko umiałem najlepiej. Czułem, że próba Twojego samobójstwa jest też moją winą. Cieszyłem się, że to była tylko próba. Dziękuję Ci za to włamanie i przepraszam za moje zachowanie wtedy. Myślałem nad tym i... miałeś rację, dzieciak może przez nas mieć zjebane życie. Oby tak się nie stało. Bracie, wybacz za wszystko przez co przeszedłeś z mojej winy. Zapewne lista jest dłuższa niż mi się wydaje. Chcę to naprawić. Chcę Ci pomóc zawsze, kiedy będziesz tego potrzebował.
– Faktycznie starał mi się pomóc na tyle, ile umiał – podsumował Alex. – Wszystko jednak zjebał, pokazując starego Bryce'a.
– Powinniśmy to czytać? – zapytał nagle Zach. – Był dupkiem i zjebał wszystko, sam przyznał, że zabił Hannah!
– Był człowiekiem – wyszeptała Jessica, patrząc na zapisaną kartkę. – Mimo, że zranił nas wszystkich...
– Dajmy szansę – przerwał jej Clay. – Przeczytajmy to, a później spalmy i zapomnijmy o Walkerze.
Zrobił krok, aby chwycić list, ale Ryan go wyprzedził.
– Właściwie mi nic nie zrobił – odparł Shaver. – Pewnie mnie tam nawet nie ma, ale byłem na kasetach, które wyszły przez niego.
Spojrzał na pismo nieżyjącego już Bryce'a. Przeszły go dreszcze, jednak musiał to przeczytać.
Zach, bracie, czy kiedyś mi wybaczysz? Jesteś dobry i uczciwy, a ja to wykorzystałem. Zjebałem nasze braterstwo po całości. Kim trzeba być, żeby to zrobić? Brycem Walkerem. Dupkiem i gnojem, zerem wśród tych, którzy Cię otaczali. Może byłem zazdrosny o to, jak Hannah na Ciebie patrzy? Sam nie wiem, mimo że analizowałem to cały czas. Byłeś dobrym chłopakiem, który oprócz posiadania kasy, miał klasę. Wybacz mi ten głupi żart po rozprawie, w ogóle nie dziwie się, że nic mi nie mówiłeś i dziękuję Ci, że tego nie zrobiłeś. Mam nadzieję, że będziesz z idealną kobietą, dzięki której będziesz się uśmiechał każdego dnia. Jesteś zajebistym sportowcem, człowiekiem i bratem! Nawet jeśli nasze drogi się ponownie nie skrzyżują, pamiętaj o tym. Pewnie mógłbym wymieniać godzinami moje błędy, które popełniłem wobec Ciebie, ale skupiłem się na tym ogólnym, głównym. Wyśmiałem Cię, mojego brata. To był głupi żart, który Cię zranił.
Każdy od razu spojrzał na Zacha, a Ryan opuścił list sprzed twarzy. Czekali aż chłopak coś powie.
– Napisał to zanim dowiedział się o mojej relacji z jego byłą – wyszeptał Azjata.
– Umiesz mu wybaczyć? – zapytała Ani.
Dempsey nic nie odpowiedział, po prostu wystawił rękę po kartkę. Dla innych oznaczało to, że jednak wybaczył mu wszystko, nawet to, czego Bryce nie napisał.
– Przeczytamy to do końca i co? Wtedy kończymy z Brycem?
– Jego oczyszczenie, nasze zapomnienie – odparł Justin.
Sam nie wiem, jak powinienem ułożyć kolejność krzywd, jakie wyrządziłem. Każda była zła, nie powinna się w ogóle wydarzyć. Długo myślałem co, komu i jak chcę przekazać. Jak dobrać idealne słowa podsumowujące, że byłem dupkiem i chcę się zmienić? Ile dałbym za to, aby cofnąć ten czas i zmienić wszystko, naprawić to... Jestem pewny, że Clay przekazał każdemu mój list, prawdopodobnie nie dopilnował, że wszyscy go przeczytali, ale po prostu podał go dalej. Może też jesteście obok siebie i go czyta na głos? Co prawda miałem braci, ale nawet oni nie byli tak zgrani jak Wy. Dziękuje Wam za wsparcie dla Tylera, ja zajmę się Montym, a wy odbudowaniem skrzywdzonego, o dziwo... nie do końca przeze mnie. Z mojej winy, ale tego w życiu nie chciałem.
Jessico, jestem dupkiem, gnojem i zwykłym ścierwem. Wykorzystałem Twój stan, aby się do Ciebie dobrać. Zrobiłem to... Zgwałciłem Cię, kiedy byłaś pijana, tak jak zresztą inne dziewczyny. Nie ma słów, które by mnie usprawiedliwiały. Nie ma też takich słów, które mogę Ci przekazać, abyś mi wybaczyła, bo nic takiego nie istnieje. Najpierw zrobiłem to Tobie, później Hannah przez to przeszła. Wydawało mi się, że mogę mieć wszystko i wszystkich na pstryknięcie. Gówno prawda. Szkoda, że dotarło to do mnie za późno. Może nadejdzie taki dzień, kiedy mi wybaczysz... Nigdy nie dojrzysz pozytywów, ale po prostu znajdziesz siłę, aby wybaczyć. Jak w jednej chwili mogłem skrzywdzić trzy osoby – Ciebie, Hannah i Justina? Ciągle zastanawiam się dlaczego nie posłuchałem go i nie odpuściłem. Byłem dupkiem, a zostałem gównem. Marne pocieszenie, ale wiedz, że to, co zrobiłem będzie mi siedzieć w głowie do końca mojego marnego życia, a raczej egzystencji, w której to zgwałciłem Ciebie i Hannah oraz wiele innych dziewczyn. Słuchałem jej kaset i zastanawiałem się: czy to na serio ja? Dlaczego taki byłem? Rozpieszczony Bryce, który zawsze ma to, co chce. Chciałem, więc miałem, wtedy to było takie proste. Teraz już nie jest. To będzie moim przekleństwem już zawsze. Pewnie nigdy mi tego nie wybaczysz, czuję to. Mogę Ci jedynie obiecać, że nigdy więcej z mojej strony nikt tego nie zazna, takiego upokorzenia i krzywdy. Jessico, walcz o wszystko w co wierzysz, pokonaj takie potwory podobne do mnie, żeby ani jedna dziewczyna nie zaznała już więcej Twojego bólu i cierpienia.
Dziewczyna słuchała treści listu i czuła, że się załamuje. Bryce chciał naprawić winy, a ona go zabiła.
– Jesteśmy z Tobą. – Usłyszała pokrzepiający głos Tylera. – Zawsze będziemy... Hannah nas połączyła i nic nas nie rozdzieli, nawet... – przerwał. Nie chciał wypowiedzieć tych słów.
– Zabójstwo Bryce'a – dokończył za niego Clay i chwycił list.
– Chcesz tego? – Justin spojrzał na niego pytająco. – Mogę ja to zrobić. Dużo tu o Hannah.
– Braciszku, nie martw się, dam radę. – Zaśmiał się pod nosem.
W naszej szkole wśród osób, które mijamy, jest wielu zranionych przeze mnie. Skrzywdziłem całą masę niewinnych. Nawet kogoś, kogo nie znałem. Panią Baker, mamę Hannah. Po odsłuchaniu taśm, zrozumiałem jak wielką krzywdę wyrządziłem również jej. Zraniłem i zgwałciłem jej jedyną córkę. Doprowadziłem do tego, że się zabiła. Walczyła o sprawiedliwość dla Hannah i przegrała, a ja nie dostałem sprawiedliwej kary. Powinienem zgnić w więzieniu, widzieć słońce zza krat do końca swojego życia.
Byłem u niej, chciałem porozmawiać, przeprosić. Dopiero później zrozumiałem jakie to żałosne. Jej córka popełniła samobójstwo, a ja chciałem rzucić "przepraszam" i wreszcie czuć się z tym dobrze? Nie tego chciałem. Wiem, że nigdy mi nie wybaczy, w ogóle mnie to nie dziwi. Może liczyłem, że zobaczy, jak bardzo chcę się zmienić i powie, że w to wierzy? Mam nadzieje, że to, co piszę, dotrze do niej w jakikolwiek sposób. Zdaję sobie sprawę z tego, że mi nie wybaczy i nie zrozumie, ale będę przynajmniej wiedział i żył nadzieją, że kiedyś położy nadzieję zarówno we mnie, jak i moją zmianę.
Właściwie, patrząc na moje życie, tylko nadzieja mi pozostaje. Zjebałem wszystko. Spierdoliłem życie mamie, przyjaciołom, Pani Baker, każdemu, kto był po prostu szczęśliwy. Nawet nie mam tyle odwagi, aby się zabić. Będę więc żył z gównem, które wam zrobiłem. Naprawdę chcę naprawić swoje błędy. Zobaczyłem je jednak za późno, nie słuchałem innych.
Przepraszam... Justin, Zach, Tyler, Alex, Clay, Jessico, pani Baker oraz inni, których kiedykolwiek zraniłem – najmocniej chcę przeprosić...
Clay przestał czytać. Spojrzał na resztę. Miała być wymieniona kolejna osoba, ta najważniejsza. Kogo mógłby jeszcze przeprosić?
– Przekażę treść pani Baker. – Chłopak wyciągnął telefon. – Nienawidzi go, ale musi to zobaczyć.
Zrobił zdjęcie każdego akapitu po kolei i wysłał je do kobiety. Mimo późnej pory, od razu odczytała.
Clay, nie chce tego czytać – Odsłuchał jej lakoniczną odpowiedź.
– Pani Baker, proszę to przeczytać, my właśnie to robimy. Był dupkiem, ale trzeba go wysłuchać! – Od razu nagrał jej podstawowy argument, by nie odrzucać listu.
Wydawało się, że czas jakby stanął w miejscu. Każdy czekał na jej reakcję. Jensen patrzył na wyświetlacz i widział, że odpowiada. Wysłał jej fragment, którego oni jeszcze nie odczytali.
Ma rację, nigdy mu nie wybaczę. – Włączył kolejną wiadomość głosową kobiety. – Bryce Walker zgwałcił Hannah, moją małą córeczkę. Zabił ją. Dobrze, że to przeczytałam. Dziękuję, że mi to przekazałeś, bo mimo jego win... Zasłużył na to, aby również i jego słowa zostały przekazane dalej. Jego matka zapewne już wie, co czułam ja w tamtej chwili i współczuję jej z całego serca. Przekaż Jess, że dalej w nią wierzę, tak samo jak wtedy, gdy się widziałyśmy.
Pani Baker doskonale wiedziała, jaka jest prawda. Jessica powiedziała jej wszystko przy ich spotkaniu.
– Mama Hannah zeznała tak, aby odciągnąć wszelkie podejrzenia ode mnie, mimo że znała prawdę – wyszeptała dziewczyna. – Nie była dumna z tego co się stało, jednak obiecała mi pomóc. Była gotowa oddać swoją wolność za mnie.
– Nie macie wrażenia, że jej wiadomość jednak brzmiała jak wybaczenie dla Bryce'a? – odezwał się Zach.
– A wy mu po części nie wybaczyliście? – zapytała Ani.
– Każdemu z nas zjebał życie – powiedział cicho Tyler. – Próbował to naprawić najlepiej jak umiał. Tak jak umiał Bryce. Alex, chyba coś o tym wiesz. – Spojrzał na przyjaciela. – Pomógł Ci na ile tylko potrafił. Zrobił to tak jak umiał, najlepiej jak mu się udało pomóc.
– Cieszymy się, że ci pomógł, ale on dalej... – wtrącił się Ryan.
– Jest gwałcicielem – dokończył za niego Down. – Nawet zabójcą. Jednak chciał się zmienić. Potrzebował zwykłego wsparcia. Alex, poszedłeś do niego z problemem tak samo jak ja, mimo że wyglądało to inaczej. Ja udałem się z bronią i chciałem go zabić...
– Tyler, uwierzyłeś...
– Ostatecznie uwierzyłem jemu – przerwał Jessice. – To on pierwszy dowiedział się prawdy i mimo wszystko obiecał mi pomóc.
Tyler wyciągnął telefon i odtworzył nagranie. Każdy słuchał z zaangażowaniem. Głos Bryce'a przyprawiał ich o dreszcze. Chłopak nie żył, a im wydawało się, że jest obok.
– Bryce był dupkiem, ale chciał się zmienić. Jedyne co możemy zrobić, to nie mówić więcej złego – odparł Clay, patrząc na list. – Możemy też przeczytać go do końca i spalić.
– Wierzę w jego zmianę – przyznał Tony, wyciągając dłoń po kartkę. – Słuchał nagrania Hannah razem ze mną, widziałem jego reakcję. Czuję, że mogę to przeczytać na głos...
Tony puścił mi nagrania Hannah, każdą kasetę po kolei. Byłem nastawiony sceptycznie, jednak zrozumiałem błąd. Opierałem się o jego auto i słuchałem jej słów. Dobrze, że tam był, bo gdyby nie jego towarzystwo, skoczyłbym na sam dół, marząc o śmierci. Najbardziej bolesnej jak jest to tylko możliwe. Najlepiej, aby cierpieniem i męczarnią dorównywała jej śmierci albo nawet była gorsza. Nie, ona taka właśnie powinna być – samotna, ciężka i cholernie żałosna. Powinienem umrzeć sam, w najgorszych męczarniach, których nawet sam diabeł by się bał.
Przerwał, kiedy Jessica uroniła łzy i zaniosła się szlochem. Czekał aż da znać, że się uspokoiła. Gdy więc otarła mokre policzki, poprosiła Tony'ego, aby czytał dalej.
Przez całe swoje życie byłem dupkiem. Gnidą, której nikt nie powstrzymał. Nie wiem, kto to przeczyta, to od Ciebie będzie zależało. Clay, widzisz we mnie wroga, co nigdy mnie nie dziwiło. Ty jesteś dobry, ja wcieleniem pierdolonego zła. Jestem gównem. Zabiłem ją. Clay, czy wybaczysz mi, że zabiłem Hannah? Uwierzysz w moją zmianę? Wiem, że nie. Mogę próbować, jesteś ostatni. Nie do przeprosin, lecz do naprawy. Pisząc to, doskonale wiem, do kogo wysłać list.
Latynos na niego spojrzał, znając już dalsze słowa zapisane na kartce.
– Clay, jesteś gotowy? – zapytał.
– Czy kiedykolwiek wszyscy bylibyśmy przygotowani na takie coś? – mruknął Jensen ponuro.
Ani podeszła do Tony'ego i przejęła list. Chciała na własne oczy ujrzeć jego pismo, przeczytać to im wszystkim. Ona wierzyła w Bryce'a. Może byłoby inaczej, gdyby chodziła z nimi do szkoły, kiedy działa się cała sprawa z Hannah.
Bryce Walker zabił Hannah Baker. Tak powinny wyglądać nagłówki gazet. Jest dupkiem, gnojem i gwałcicielem – od takich słów powinny się zaczynać się artykuły. Zgniję w piekle, czy będzie coś gorszego od poczucia winy, jakie mam? Oby. Zapewne musiałbym przeprosić jeszcze setki ludzi. Moje przeprosiny musiałyby być wielkości encyklopedii. Całe moje życie to błąd.
Jej już nie ma, popełniła samobójstwo przeze mnie. Hannah Baker zabiła się przeze mnie. To ją chcę przeprosić najbardziej. Kłamałem w sądzie, by się wybielić – pluję sobie za to w brodę. Powinienem powiedzieć całą prawdę, a właściwie dodać jeden komentarz: Hannah mówiła prawdę. Wydawało mi się, że tego chce, dla mnie każda chciała, więc czemu miałaby być wyjątkiem? Najpierw zabiłem jej wnętrze, a później ona podcięła sobie żyły. Nigdy by tego nie zrobiła, gdybym nie był takim ścierwem. Zacząłem od rozesłania tego zdjęcia, przez które stała się pośmiewiskiem, a skończyłem na zgwałceniu jej. Raniłem ją na każdym kroku, zawsze kiedy się pojawiała obok rozpierdalałem jej życie. Wszyscy za nią tęsknią, każdy, kto ją poznał, uwielbiał niemalże natychmiast. Była piękna, zabawna i mądra. Miała cele, marzenia i pasje, a ja to zjebałem. Spaprałem sprawę z każdą z osób wymienionych w moim liście, zraniłem Was wszystkich, robiąc okropne rzeczy, jednak najgorsze było zabicie Hannah. Jej kasety odkryły moje oblicze przed każdym, kto je odsłuchał. Wszyscy zrozumieli jaki jestem, a właściwie jaki byłem. Nawet ja sam to wiem, rozumiem i próbuję to naprawić. Chcę się zmienić. Byłem na jej grobie i patrzyłem na daty, na jej imię i nazwisko... Czułem się wtedy jak dziecko. Myślałem o tym, jakie w niej musiały być emocje i uczucia po wszystkim, co jej zrobiłem.
Mam nadzieję, że nadejdzie taki dzień, kiedy nie będziecie już o mnie pamiętać. Wiem, że nie będę dobrym wspomnieniem, nie zasługuję na to. Trzymam za Was wszystkich kciuki, jeśli będę Wam kiedykolwiek potrzebny, to moje drzwi będą dla Was otwarte, a ja zrobię wszystko, aby Wam pomóc.
Bryce Walker.
Ani odłożyła list na stolik. Wszyscy milczeli, a ona ich obserwowała.
– Jego mama powinna go przeczytać – wyszeptał Justin. – Musimy go jej pokazać.
– Straciła syna, a do tego mąż ją zostawił – zauważyła Jess. – Wyznania Bryce'a jej nie pocieszą, ale będzie wiedziała, że chciał się zmienić. Tak samo jak my to teraz wiemy.
– Oddam jej go – zaoferowała się Ani. – W końcu z nią mieszkam.
– Udamy się wszyscy.
Clay zadecydował. Grupa pojechała na osiedle bogaczy. Stanęli przed drzwiami Walkerów. Otworzyła mama Ani, której nie podobało się to całe towarzystwo, ale wpuściła ich wiedząc, że nie odpuszczą.
Przy kominku siedziała, ubrana na czarno, mama Bryce'a. Obserwowała płomienie z wyraźnym smutkiem w oczach. Była zmęczona życiem, co od razu można było zauważyć.
– Pani Walker, ktoś do pani – oznajmiła pokojówka i wyszła, próbując zabrać stamtąd swoją córkę.
Kobieta odwróciła się do nich i nie bardzo wiedziała co ma zrobić.
– Pani Walker, mamy coś dla pani – zaczął Justin. – Bryce wysłał do Clay'a list krótko przed śmiercią. Dzisiaj go przeczytaliśmy.
– Uznaliśmy, że powinna go pani otrzymać – dodała Jessica.
Clay przekazał jej kartkę. Patrzyła na papier i czuła, jak słona ciecz wzbieraja się w jej oczach.
– Wiem, że mój syn zrobił wam wiele złego – wyszeptała. – Mam jednak prośbę... Nie zostawiajcie mnie samej, gdy będę go czytać.
Rozejrzeli się po sobie, by po chwili zająć miejsca. Pani Walker otworzyła kartę i oniemiała. Czytała list, a łzy leciały jej po policzku. Czas dłużył im się niesamowicie, ale nie mogli jej zostawić. Już za wiele wycierpiała, chociaż tyle mogli dla niej zrobić. Widzieli porozwieszane wokół fotografie Bryce'a, jego nagrody, był też jego mundurek z nowej szkoły. To wszystko powodowało, że czuli się jeszcze gorzej z tym co zrobili i ukrywali.
Kiedy skończyła, podeszła do kominka i wrzuciła tam kartkę. Obserwowała, jak papier zamienia się w popiół. Byli zaskoczeni jej reakcją, bo myśleli, że zachowa list dla siebie.
– Mój syn narobił mnóstwo błędów – wymamrotała.
– To prawda, ale zrobił też dużo dobrego – odpowiedział Justin.
Wszyscy stanęli obok niej, jeden przy drugim. Chcieli, aby wiedziała, że mała ich wsparcie.
– Justin, znamy się od kiedy byłeś dzieckiem. Wybacz, że nie widziałam jak cię krzywdzi.
– Byliśmy braćmi...
– Bryce wyraźnie napisał, że możecie na niego liczyć – przerwała mu. – Nie ma już jak odkupić swoich win. Jeśli będziecie czegoś potrzebować, możecie przyjść z tym do mnie.
– Bardzo nam przykro z powodu jego śmierci – odezwał się Clay.
– Spalony list jest ostatecznym katharsis dla mojego syna. Oczyścił się. Dziękuję, że mi to pokazaliście. Wiem, że chciał się zmienić.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top