2

Alex ¤.¤

Trener zwolnił mnie z ostatnich lekcji pod pretekstem" indywidualnego szlifowania umiejętności koszykarskich" .Zbliżał się kolejny ważny mecz dla naszej drużyny.Westchnąłem i zabrałem się za to co potrafie najlepiej.Po ostatnim dzwonku dzisiejszego dnia,cały mokry wgramoliłem się pod prysznicy.Zimna woda dotarła do każdej części mojego ciała.Odświeżony owinąłem się ręcznikiem i ruszyłem w stronę szatni.Przebrałem się w czyste ubrania ,zgasiłem światło i skierowałem się do wyjścia.Rozglądałem się po pustym korytarzu.Zatrzymałem wzrok na ławce przy drzwiach.Jednak nie byłem ostatnim uczniem opuszczajacym budynek.Siedział na niej chłopak,którego zaatakowałem rano piłką.Obracał w dłoniach rozwalone okulary.Jego czarne przydługie włosy wchodziły do jego oczu.Odgarnął je i zauważył ,że się na niego patrzę.Speszył się i odwrócił głowę w inną stronę.Nawet nie zauważyłem kiedy ruszyłem w jego kierunku. Przysiadłem na skraju ławki.
-Na pewno nic Ci nie jest?-Zapytałem pochylając się w jego kierunku.
-Ta-Schował okulary do kieszeni i zaczął nerwowo ruszać nogą.
-Przepraszam nie widziałem ,że tam stałeś-Podrapałem się po karku a on tylko skinął głową.-Odkupie Ci je.
-Nie!Nie trzeba.Kupię sobie soczewki.

Jack ¤.¤

Czemu podniosłem głos?? Przecież nic mi nie zrobił.Cholera a jak mu się naraziłem i naśle na mnie swoich kolegów?Przestraszony wstałem i ruszyłem jak najdalej od Alexa.
-Więc kupię Ci soczewki.- Chłopak krzyknął za mną i ruszył w moim kierunku.
-Stać mnie na nie!-Przebiegłem przez pasy,Alex się nie poddawał i podążał krok za mną. Jak na złość mijaliśmy sklep optyczny.Udałem,że go nie widzę jednak silna dłoń chłopaka zatrzymała mnie centralnie przed drzwiami.Wciągnął mnie do środka.
- Pomogę wybrać ,jaką masz wadę?-Zapytał jakby znał się na temacie.
-yyy..1.0.Dam sobie rade sa...-Ale on już był w dziale poświęconym soczewkom.Wziął do ręki jakiś mały kartonik,buteleczkę i ruszył do kasy.
Młoda farbowana blondynka rozbierała go wzrokiem .On jednak zdawał się tego nie zauważać.Podał jej pieniądze i wrócił do mnie.
-Powinno być dobrze-Uśmiechnął się i otworzył mi drzwi.
-Skąd wiesz ,że "powinno być dobrze"?-Nie wyglądał na kogoś kto ich używa.
-Noszę je od początku liceum i mam z nimi doświadczenie.Mamy nawet tę samą wadę,używam właśnie tych.-Wskazał na siatkę.
-Wiesz jakie noszę soczewki ..a ja nie wiem jak masz na imię.-Spojrzał mi w oczy. -To niesprawiedliwe prawda?-Szybko odwróciłem wzrok i zacząłem wgapiać się w moje tenisówki.
-no tak jestem Jack, Jack Grey.-Mruknąłem do niego cicho Zapomniałem ,że on mnie nawet nie znał.Zacząłem bawić się palcami kolczykiem w wardze i postanowiłem się pożegnać.
-Do zobaczenia w szkole Alex.-Odwróciłem się na pięcie i ruszyłem w stronę domu.Zatrzymałem się jednak i wróciłem podziękować za zakupy.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top