7

-O cześć- no nie tylko nie Leonard...
-Siemandero mała!
-Chcesz coś?!
-Ej co ty taka nerwowa?!
-Bo ciągle ktoś do mnie puka a ja się chce rozpakować...
-No dobra ale mam ważną sprawę.
-Jaką?
-Chce cię pouczyć jak się używa żywiołu.
-Ha! TY chcesz mnie uczyć!?
-Kpisz se ze mnie czy co? Ja jestem jedną z niewielu osób z żywiołem pioruna, więc albo ja albo Alex albo ktoś obcy...
(Wiedziałam, że Alex tego nie zrobi)
-No dobra... ale moge się rozpakować?
-Ok... przyjdę po ciebie za 20 minut.
-Ok pa;
O jezu strasznie się stresuje... I w ogóle strasznie mi brakuje mojej bff ze szkoły... Zaraz, przecież Leo powiedział "Ludzie z żywiołem mogą podróżować pomiędzy trzema światami" Tyko jak wytworzyć te schody w dół? Może Leo mnie tego nauczy...
___________________________^^_________

Właśnie się rozpakowałam i czekam na Leo.
-Puk puk!
-Otwarte!
-Gotowa na podbój świata?!
-Co?
-Sory, znaczy... ehh nieważne...
-Ok?
-Idziemy?
-Dobrze, a gdzie?
-Do parku?
-Ok ale jest już ciemno...
-Będą lepsze efekty! No chodź!
-No ok...
           Po 10 minutach byliśmy...
-Ok, zacznijmy od podstaw: tak jak mówiłem musisz się skupić, na początku będzie Ci łatwiej z zamkniętymi oczami.
-Ok. - zamknęłam oczy i mocno się skupiłam. Lekko otworzyłam jedno oko.
-Jezu... ale piękny widok...
-To prawda.
-Mam do ciebie jedną prośbę...
-Jaką?
-Pokażesz mi co umiesz?
-Jasne!    ;
Wow! To były piękne widoki... Zakochałam się w tych piorunach...
-Lisa weacamy już?
-Ok ale mam jeszcze coś..
-Nom?
-Jak się tworzy te schody dzięki który można zejść lub wejść do innego świata?
-To yrochę skomplikowane ale mogę Ci powiedzieć...
-Tak proszę! - wyglądałam jak mały dzieciak, który właśnie dostał lizaka.
-W twoim przypadnu zaczynamy od zamknięcia oczu. Następnie musisz się skupić, wyobraź sobie że wznosisz się i opadasz. Jesteś na tych schodach i schodzisz w dół.
                                  ...
Wow! Udało się! Dziękuję Ci!
-Dobra ale czy możesz zrobić to jutro po śniadaniu?
-Bo?
-Emmm... teochę się o Ciebie martwię, no bo wiesz w nocy... bez nikogo....
-No dobra... - Jezu to było takie słodkie! Od razu odechciało mi się schodzić w dół.
-Idziemy?
-Tak;
Szliśmy tak z 3 minuty i nagle usłyszałam jakiś szelest w krzakach. Pomyślałam, że mi się wydawało i poszłam dalej. ... Po minucie usłyszałam za nami połamany patyk. Odwróciłam się i od razy tego pożałowałam...
-Eee Leo!
-Co!?
-Odwróć się...
Za nami stał klawn. Ale nie taki z cyrku tyko z horrorów. Leo przełknął ślinę...
-Chcesz czegoś od nas?!
Po minucie stania z jego prawej ręki wydobyła się siekiera!
-Leo- wyszeptałam -Uciekajmy!
Zaczeliśmy biec. Odwróciłam się. Klown nas gonił. Udało nas się dobiec do domu Leo i Alexa.
-Co się stało?-zapytał Alex
-Może brzmi to idiotycznie ale gonił nas klown.
-To prawda Lisa?
-T... Tak...- ciężko oddychałam
-Leo choć na chwiłe na słówko...
______________________________________
Alex:

-Jak mogłeś dopuścić do czegoś takiego idioto?!
-Nic na to nie poradzę to on nas gonił.
-Oszalałeś żeby chodzić z nią do opuszczonego parku, w pełnię i w dodatku o 22?! Nie możemy pozwolić aby coś jej się stało!
-Oj dobra... wyluzuj...
-Jak niby mam to zrobić jak ONA prawie zginęła?!
-A o mnie to się kurwa nie martwisz co?!
-Nie o to mi chodzi... To zagraża waszemu życiu!!!
-Nie mam ochoty rozmawiać ba ten temat. Dobranoc.
-Ej a co z Lisą?
-Niech nocuje u nas perzecież nie wyjdzie teraz do siebie.
-Masz rację, przygotuje jej łóżko.
______________________________________
Lisa:

-Ciekawe o czym gadają...
-Lisa śpisz u nas?- zapytał Leo.
-Noooo... - popatrzyłam za okno i przypomniał mi się ten klown.
-W sumię to chęnie...
-Ok masz tu pokój. O i masz!
Rzucił mi moją starą piżamę.
-Z kąd ją masz? Przecież sie spaliła...
-Coś jednak ocalało. - uąmiechnął się.
-Dziękuje Ci bardzo. - przytuliłam się do niego.
-Dobranoc!
-Dobranoc.
______________________________________

Hej! I jak? Mam 631 słów! Jak na razie to nieźle! Hmmm... Nie ma co napisać xD Do wtorku!

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top