❃.✮:▹ 1 ◃:✮.❃
Czerwonowłosa niespokojnie przewróciła się na swoim małym łóżku. Pomimo późnej godziny nie mogła zasnąć, za bardzo się stresowała. Powodem tego stresu było coś nieistotnego, błahostka. A mianowicie jutro, a właściwie to już dzisiaj, miała rozpocząć swoją grupową terapię. Nie przeszkadzał jej wcale fakt, że zajęcia zaczynały się w wakacje, bo nawet gdyby zaczynały się one dopiero w nowym roku szkolnym, całe wakacje i tak najpewniej przesiedziała by w domu, zbyt bojąc się wyjść na zewnątrz. Ktoś pewnie pomyślałby że takie zachowanie jest głupie no bo, kto normalny boi się wyjść na dwór? Ale Park Roseana się bała. Panicznie bała się samego opuszczenia bezpiecznego i ciepłego domu, a co dopiero pójścia gdzieś i poznania nowych osób. Rose miała jedną, najlepszą przyjaciółkę i to jej wystarczało. To nie tak, że dziewczyna nie była popularna i lubiana. Ku swojemu własnemu zdziwieniu było zupełnie na odwrót. Mnóstwo osób chciało się z nią zakolegować, ale ona nie dopuszczała do siebie nikogo innego niż niską i pulchną Kim Yunę. Dlaczego? Hmm, może dlatego że zawsze potrafiła ona rozśmieszyć Rose, albo dlatego że była po prostu przesympatyczną osobą której nie da się lubić. Może też dlatego że zawsze była przy niej. Nastolatka sama nie wiedziała co było powodem jej silnych relacji z rówieśniczką.
W pewnym momencie po cichym pokoju rozniosło się równie ciche miauczenie. Roseana wygramoliła się z pościeli i wstała z łóżka. Rozejrzała się po pokoju i zlokalizowała skąd dochodzi odgłos. Znalazła kotka pod swoim biurkiem i wzięła go na ręce. Pogłaskała go po czym wróciła z powrotem do łóżka. Usiadła wygodnie opierając się o poduszkę i zaczęła głaskać kotka, teraz leżącego na jej kolanach.
- Wiesz co? - odezwała się cichutko do zwierzaka. - Bardzo boję się tam iść. Boję się że te dziewczyny będą na siebie, albo co gorsza na mnie krzyczeć i że będą mi dokuczały.
W odpowiedzi kot spojrzał na nią swoimi pięknymi oczami i miauknął głośno.
- Łatwo ci mówić - mruknęła Rose i przeniosła zwierzątko obok siebie. - Chodź Klusek, idziemy spać jeszcze chociaż na te trzy godzinki.
。☆✼★━━━━━━━━━━━━★✼☆。
Tymczasem kilka kilometrów dalej, w ogromnym apartamencie ktoś również nie mógł spać. Tym kimś była osiemnastoletnia Kim Jennie. Powodem dla którego nie mogła wpaść w objęcia Morfeusza również była terapia którą miała zacząć już za kilka godzin. Ona też bardzo się bała. Z tą tylko różnicą że ona bała się że mogłaby komuś zrobić krzywdę, a nie że to ją ktoś mógłby skrzywdzić. Każdy kto tylko poznał Jennie od razu stwierdzał że jest ona potworem bez uczuć, ale w rzeczywistości był zupełnie inaczej. Jennie bała się sama siebie i każdego dnia płakała widząc swoje odbicie w ogromnym lustrze wiszącym na jednej ze ścian jej pokoju. Nienawidziła siebie za to ile złego wyrządziła osobom na których naprawdę jej zależało. Niestety pomimo tego każde wyprowadzenie brunetki z równowagi kończyło się tak samo - krzykami i rękoczynami. Ostatnio jej agresja sięgnęła tak wysokiego poziomu, że w rezultacie złamała jakiemuś barmanowi nos. To właśnie po tym wydarzeniu młoda Kim postanowiła pójść na terapię. Nie chciała zrobić nikomu krzywdy, zwłaszcza jeżeli to właśnie ona miała zostać spadkobierczynią firmy ojca. Jako przyszła pani biznesmen nie mogła sobie pozwolić na takie zachowania.
Dziewczyna powoli wstała i podreptała do łazienki która znajdowała się na końcu jej pokoju. Odkręciła zimną wodę i przemyła nią twarz. Chłodne krople spływające po jej nienaturalnie bladej twarzy działały na nią niezwykle kojąco dlatego zawsze gdy dopadał ją stres przemywała swoją twarz zimną wodą.
Brunetka podniosła głowę i spojrzała w wiszące przed nią lustro. Poprawiła swoje długie włosy i przeciągnęła się. Stwierdziła że nie ma sensu iść już spać, skoro o szóstej rano i tak musiała stawić się w gabinecie u ojca. Została jej przecież jakaś godzina, a ona musiała jeszcze wziąć prysznic, zrobić makijaż i ubrać się w coś eleganckiego.
Stanęła tyłem do lustra i zdjęła różowy top, który służył jej za piżamę. Podeszła do brodzika i odkręciła wodę. Już miała rozebrać się całkiem i wejść pod prysznic, kiedy usłyszała krótką melodyjkę wydobywającą się z jej telefonu. Sięgnęła po niego i zmarszczyła brwi widząc na wyświetlaczu nową wiadomość od matki.
- Pamiętaj że idziesz dzisiaj na terapię. Nie przynieś ojcu wstydu i nawet nie próbuj wdawać się w głębszą relację z żadną dziewczyną. Mam dosyć tego twojego pedalstwa, mam nadzieję że cię tam z niego wyleczą - przeczytała wiadomość na głos a przy ostatnim zdaniu jej głos zaczął się łamać. Rzuciła telefon na podłogę i bezsilnie zsunęła się po ścianie. Po jej bladych policzkach zaczęły cieknąć łzy ale dziewczyna nie miała już nawet siły żeby je otrzeć. Była wykończona psychicznie.
。☆✼★━━━━━━━━━━━━★✼☆。
Czarnowłosa zrobiła kolejny brzuszek. To był kolejny raz kiedy zawalała noc. Już miała wykonać ćwiczenie ponownie, ale w tedy tak jakby otrząsnęła się ze snu i zaprzestała robienia ćwiczeń. Wstała, jednak szybko z powrotem ukucnęła ponieważ poczuła jak kręci jej się w głowie. Spojrzała z przerażeniem na swoje bardzo wystające żebra i zaniosła się głośnym płaczem.
Do pokoju od razu przybiegła jej starsza siostra, Yujin.
- Jisoo, kochanie - powiedziała i objęła siostrę. - Co się stało? Znowu ćwiczyłaś?
- T-tak, ale ja, ja n-nie chę już tego
rob-bić. Nie chcę b-być już chora - wyszeptała przez łzy i wtuliła się w starszą.
- Spokojnie, na terapii cię wyleczą - Yujin zaczęła głaskać ją po głowie. - Pomogą ci się ustabilizować i poczuć lepiej.
Czarnowłosa otarła łzy i z pomocą siostry wstała i położyła się do łóżka.
- Nie powinnam się przebrać? - zapytała. - Jestem cała spocona...
- Tsii - starsza położyła palec na ustach Jisoo. - Jesteś zmęczona, a to naprawdę nie jest teraz najważniejsze.
- Na którą mam tą terapię?
Starsza zastanowiła się chwilę i podrapała się po głowie.
- nie jestem pewna ale chyba na czternastą.
- W takim razie odwieziesz mnieee? - spytała czarnowłosa i zrobiła minę smutnego mopsa. Yubin pokiwała głową i wstała.
- Dobranoc, Jisoo - powiedziała i zgasiła światło w pokoju młodszej.
Kiedy dziewczyna została już sama zaczęła zastanawiać się czy aby na pewno na tej terapii jej pomogą. Bo co jeżeli nie? Co jeżeli będzie miała nawrót choroby? Nie mogła do tego dopuścić, przecież tak ciężko pracowała żeby być tu gdzie jest teraz, a nie na szpitalnej sali, podłączona do miliona kroplówek. A poza tym obiecała coś Jiminowi podczas ich ostatniej rozmowy. Obiecała że nie zmarnuje sobie życia tak jak on to zrobił. I z taką właśnie determinacją odpłynęła w krainę snów.
。☆✼★━━━━━━━━━━━━★✼☆。
Ostatnia z czterech uczestniczek terapii mającej ruszyć tego dnia również nie spała. Jednak powód dla którego nie mogła wypocząć nie był smutny. Lisa po prostu nie mogła doczekać się poznania nowych osób. Od zawsze była duszą towarzystwa i dlatego strasznie cieszyła się że w końcu spędzi z kimś czas, bo niestety ale swoje wakacje musiała spędzać w samotności. Jej rodzice jak zwykle wyjechali na delegację służbową a wszyscy jej znajomi opuścili Busan na czas wakacji, zapewne udając się do stolicy. Ona też chciała jednak jej rodzice stwierdzili że dopóki nie ukończy osiemnastego roku życia nie pozwolą jej na samodzielne wyjazdy. Blondynka nie rozumiała wprawdzie dlaczego zostawiają ją samą w domu bez opieki a nie pozwalają pojechać z przyjaciółmi na wycieczkę, ale wolała nawet nie zaczynać tego tematu bo zapewne skończyłoby się to kłótnią, a to była ostatnia rzecz jakiej chciała.
Dziewczyna wyszukała na oślep ręką misia z którym zawsze spała i mocno go do siebie przytuliła. Miała do niego wielki sentyment, bo dostała go na swoje drugie urodziny od, już nieżyjącej, babci.
Przez jej głowę przebiegł cień nie pokoju. Przypomniała sobie, że przecież jej prawdziwym celem chodzenia na tą terapię było pilnowanie żeby Park Roseana czuła się dobrze i ewentualnie pomaganie jej gdyby sobie z czymś nie radziła. Zobowiązała się do tego, bo poprosiła ją o to Yuna, jej kuzynka. Wiedziała że Yunie bardzo zależy na tym żeby Rose nie bała się chodzić na terapię i dlatego postanowiła że zawsze stanie murem za rówieśniczką. Będzie jej aniołem stróżem.
。☆✼★━━━━━━━━━━━━★✼☆。
Cztery różne dziewczyny z czterema różnymi problemami. Pierwsza była strachliwa i bała się każdego najmniejszego ruchu. Druga miała problemy z agresją. Wiele razy zrobiła krzywdę swoim przyjaciołom i chciała to zmienić. Trzecia za wszelką cenę chciała wyswobodzić się z więzów zabójczej Any, natomiast ostatnia zamierzała otoczyć każdą z dziewczyn opieką. Ich drogi miały spotkać się i już na zawsze odmienić ich życia.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top