PapaAU

Mężczyzna z lekkim uśmiechem obserwował,  jak jego mała księżniczka stara się samodzielnie zawiązać sznurówki nowych trampek w króliczki. Zauważył, że tak jak on wysuwa lekko koniuszek języka, gdy się skupia. Nie mogąc się nadziwić jak ona szybko urosła, ukucnął na jednym kolanie przy dziewczynce i nie patrząc na jej nadęte policzki zaczął wiązać sznurówki w śliczne kokardki.

- Nie obrażaj się już tak, bo znowu masz te chomicze policzki — zaśmiał się lekko po czym wziął małą na ręce i zaniósł do stołu, by mogła zjeść z nim śniadanie.

Ciebie nie było, gdyż miałaś dzisiaj spotkanie z przyjaciółkami na mieście. Z tego, co Yukio się dowiedział, to miał się zająć [Imię córki] i spotkać z resztą w parku. Mężczyzna grzecznie przytakiwał wczorajszej nocy wiedząc, że jego znajomi sami sobie nie poradzą w opiece nad swoimi pociechami.

Dokończył kawę i spojrzał na dziewczynkę, która grzecznie zajadała swoje płatki, wciąż udając obrażoną. Czarnowłosy zauważył jednak mały uśmieszek ukryty za łyżką. Wiedział, że nie będzie się na niego długo gniewać tak jak on nie mógł, w końcu to jego mała księżniczka, jedyna słodka córeczka. Najbardziej rozpieszczona dziewczynka w gronie dzieci ich znajomych. W końcu tylko on miał córkę i był z tego bardzo dumny.

[Imię córki] ostrożnie spuściła nóżkę na dół, po czym ześlizgnęła się z krzesełka i potuptała do pokoju po swój plecak z ulubionymi zabawkami. Kasamatsu pokręcił tylko na to głową i zaczął szykować coś do jedzenia na później, gdy będą już w parku. Spakował wszystko w pudełko śniadaniowe i włożył córce do plecaczka, gdy ta przybiegła do niego z dylematem, czy ma wziąć wstążkę fioletową, czy różową. Mężczyzna co prawda się na tym nie znał, ale dzielnie słuchał zalet jednej, jak i drugiej, w końcu dziewczyna i tak wybrała białą w różowe groszki, ale liczyły się chęci. Najgorszym jednak wyzwaniem było uczesanie małej tak, by nie grymasiła i była dumna ze swoich włosów. Yukio już od miesięcy zgłębiał tajniki prostych fryzur dla takich szkrabów. Z wielkim zaangażowaniem rozczesał splątane loczki i starał się jak najlepiej ułożyć włoski. Dziewczynka i tak później po nim poprawiła, ale dała mu przynajmniej wpiąć wstążkę.

- Masz tata, nie bądź smutny - wdrapała mu się na kolana. - Ja też jeszcze niedawno nie umiałam, idź do mamusi ona cię nauczy. - Dała tacie szybkiego buziaka i zaskoczyła na podłogę.

Czarnowłosy westchnął cicho i wziął małą za rękę. Dał córce zamknąć drzwi, gdzie lekko jej pomagał podtrzymując ją na poziomie zamka, po czym wolnym spacerkiem ruszyli do parku.

~*~

Dwóch małych łobuzów z daleka obserwowało dziewczynkę z kokardką we włosach i starało się obmyślić plan, by zwrócić jej uwagę. Uważali ją za najlepszą przyjaciółkę, ale ostatnio ich znajoma zaczęła zachowywać się inaczej. Zamiast ogrodniczek i uroczego kucyka zaczęła nosić sukienki oraz dziwne fryzury z różowymi ozdobami, co chłopców nie mało odpychało. Bardzo chcieli z nią porozmawiać, ale bali się, że zarażą się tą ,,chorobą,, przez którą ich koleżanka zachowywała się jak nie ona.

Nie chciała już z nimi budować zamków, kopać piłki, a nawet ostatnio zaczęła krzyczeć na nich, gdy rzucili w nią bombą błotną. To dziwne, bo kiedyś po prostu wepchnęła, by ich do kałuży po czym sama, by dołączyła. Bliźniakom było smutno, że ich przyjaciółka zaczęła się od nich oddalać.

Dzisiaj jednak był ten dzień, gdy mieli ją wybadać, tak jak ci panowie w czarnych garniturach z telewizji. Niestety tata pokrzyżował ich plany, by wyglądać profesjonalnie i z garniturów, które nosili na weselu jakiegoś znajomego taty, przebrał ich w zwykłe spodenki i koszulki. Jak powiedział,, i tak je pobrudzicie więc po co się starać,,. Ich ojciec jeszcze nie wiedział jaki błąd popełnił, ponieważ chłopcy mieli zamiar się zemścić... Tylko nie wiedzieli jeszcze jak, ale to chwilowe!

Łobuziaki zaczęli powoli skradać się do celu, gdy zauważyli mały niepasujące kawałek. Był nim chłopiec w ich wieku, może trochę wyższy. Wyglądał trochę inaczej z wyglądu, inaczej niż oni i mówił innym językiem, ale najdziwniejsze że dziewczynka go słuchała! I bawiła się z nim, a z nimi nie! To była zdrada!

Chłopcy w jednym momencie zacisnęli swoje piąstki i spojrzeli na nowego nieprzyjemnie. Nie mieli zamiaru poddać się bez walki, gdy tylko pomysł im wpadł do główek zaczęli się szczerzyć, jak głupi do sera i nie bacząc na podejrzliwe spojrzenie rzucane im przez ojca, ruszyli zgrani jak jeden do pobliskiego lasku.

Kiedy meli wszystko przygotowane, a nieświadoma niczego dziewczynka pobiegła do taty po soczek, wynurzyli się z cienia drzew niczym małe, polujące lwiątka. Z uśmiechami niewróżącymi nic dobrego podbiegli do dziwnego w ich mniemaniu chłopca. Starszy o pięć minut odważnie popukał nowego po ramieniu i wskazał na siebie palcem.

- To moja dziewczyna i masz się od niej odczepić panie rzepie!

Chłopczyk jednak tylko zamrugał i pokręcił głową chcąc zakomunikować blizniakom, że nic nie rozumie. Łobuziaki podrapali się po głowie i nie tracąc czasu zaciągnęli chłopca w tę same zarośla z których wyszli. Jedynym dowodem na pobyt nowego była jego niebieska czapka z czarnym ,,E” umieszczonym na przedzie. To był jedyny ślad, który znalazła zdezorientowana dziewczynka. Z płaczem pobiegła do taty i wujków chcąc pożalić się, że jej nowy kolega zniknął i się nawet nie pożegnał.

Kise węsząc w tym podstęp swoich synów tylko westchnął i wstał z ławki szybko otrzepując dżinsy z kurzu. Prychnął cicho i przeklął swoją chęć do założenia rodziny, w końcu skąd miał wiedzieć, że los pokarze go takimi małymi diabłami.

~*~

Interwencja nie była potrzebna, ponieważ Chen jak go nazywała [Imię córki Yukio] sam sobie łatwo poradził z bliźniakami przekupując ich cukierkami, które znalazł w kieszonkach swoich spodenek. Z uroczym uśmiechem ruszył po swoją czapkę szczęśliwy, że poznał nowych przyjaciół w kraju, w którym nikogo nie zna. Ucieszył się widząc swoją koleżankę, która dzielnie starała się go zrozumieć i od słowa do słowa od gestu do znaku nauczyli się jak tako porozumiewać.

Bliźniacy jednak szybko otrząsnęli się z radości po nowych cukierkach, których nigdy wcześniej nie jedli... Zresztą dawno nie jedli słodyczy przez a) Tata im zabronił, bo mają po nich nijakie,, motorki w tyłkach,, i b) nigdy już nie chcą wracać do pana dentysty!

Tym razem nie mieli jednak czasu na obmyślanie planu, postanowili postawić na prostotę. Atak.
Jak pomyśleli tak zrobili tylko nie zauważyli, że dziewczynka w porę zabrała Chena z ich celu, a oni sami zaczęli się przepychać w kłębie kurzu. Po chwili już z daleka było słychać krzyki co zmusiło ojców do ruszenia się z ławek. Nie przewidzieli takiego widoku, jaki ich zastał, znaczy Kise był już przyzwyczajony i jedyne co można było zauważyć to lekko drgająca powieka. Taki tik, którego się nabawił, od kiedy chłopcy zaczęli chodzić.

- To twoja noga? Nie? To twoja noga? Nie... To czyją ja nogę trzymam?! A to moja noga...

Blondyn tylko pokręcił głową i złapał obydwóch rozrabiaków za kołnierze. To dopiero im uświadomiło, że nie dość że się pomylili to jeszcze znowu wpadli w tarapaty. Z niewinnym uśmieszkami spojrzeli na ojca słodkimi oczkami. To czego nauczyli się robić z rzęsami, by im się upiekło przechodziło wszelkie pojęcie. Ryouta już nie wie ile razy przedszkolanki się pytały gdzie oni się tego nauczyli. Sam nie wiedział, nie mógł już za nimi nadążyć i powoli zaczął rano budzić się z irracjonalny strachem, że znajdzie na głowie pierwszy siwy włos!

- Dość! Co ja ostatnio mówiłem?!

- Że nie możemy przebywać w tym samym miejscu bez nadzoru — powiedzieli potulnie.

- Dlaczego?

- Bo jesteśmy na tyle durni, by się zabić szyszką — burknęli oburzeni. - Ale tato! Przecież wiesz, że tamta wiewiórka sama się prosiła!

- Co ja z wami mam? - blondyn odstawił synów i złapał się za włosy. - Przez was osiwieje i wasza matka nie będzie już mnie chciała.

- O to się nie martw! Jeśli mama przyprowadził jakiegoś kolegę to spuścimy Demona i będziemy na niego patrzeć tak. - w jednej chwili twarze chłopców stały się puste niczym twarze dzieci z horrorów.

- Mówiłem wam, że macie tak więcej nie robić!

Kise dalej się kłócił ze swoimi synami, gdy do zbiorowiska podszedł wysoki mężczyzna o ciemnych włosach. Zawołał coś po języku nieznanym dla znanej nam gromadki. Nowy znajomy [Imię córki Yukio] szybko wstał z piasku, złapał czapkę i wesoło machając do nowych znajomych pobiegł do taty w podskokach.

Tego dnia chłopcy zrozumieli kilka rzeczy. Jak tata jest zły, to jest straszny. Wujek nie lubi szyszek. Ich przyjaciółka jest dziewczynką. Są dzieci, których w ogóle nie rozumieją jakby przyszły z kosmosu oraz niektórzy chłopcy wyglądają jak koty.

Wieczorem, kiedy ich mama wróciła do domu nie mogła zrozumieć o co im chodzi, ale cieszyła się, że poznali nowego przyjaciela, mimo że są zazdrośni o swoją koleżankę.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top