Ivan Bragnisky x Reader [Hetalia]- Wojna wisi w powietrzu...

One-shot dla Shios_pm z okazji pierwszej rocznicy mojego profilu!

*Reader POV*

            Kolejny dzień spędzony w schronie. Byle tylko Rosjanie nas nie znaleźli. Mnie, jako głównodowodzącą całą akcją może najpierw by przesłuchali, a później wtrącili do więzienia albo oflagów. Musimy się kryć. Przynajmniej teraz.

            Na pewno przyjdzie czas, że Polska wróci na mapy. Ja w to wierzę. Będzie dzień, w którym Niemcy w końcu przegrają, kiedy wyzwolimy się z pod władzy Rosyjskich wojsk. Kiedyś damy radę.

*time skip*

              Słychać krzyki. Znaleźli nas. Po dwóch tygodniach krycia się po lasach i schronach w końcu żołnierze Stalina zapukali do nas. Nie mieliśmy tyle broni, amunicji. Przez dwa tygodnie zginęła nas ponad połowa i było nas już tylko piętnastu. Nie mieliśmy szans. Rosjanie robili nalot dwudziestosobowymi zespołami. Mimo wszystko mamy szanse, małe, ale jednak. Nie poddamy się. Nie poddamy się, bo walczymy o Polskę. O nasz kraj! Naszą ojczyznę!

*time skip*

               Tak jak się spodziewałam. Przegraliśmy. Nie mieliśmy ani dość amunicji, ani żołnierzy. Wszystkich zawieziono do obozów koncentracyjnych. Tylko ja z niewiadomego powody stoję przed personifikacją Rosji, gdyż "chciał mnie widzieć".
               - Po co mnie tu ściągnąłeś?- warknęłam niezbyt miłym tonem.

               - Nie zależy ci na życiu?- spytał Ivan Bragnisky, tak się nazywała personifikacja.
               - Na moim?- zapytałam z pogardą, po czym prychnęłam:- niezbyt. Gdzie jest Feliks Łukasiewicz?
               - Nie ma go tutaj- odparł spokojnym i opanowanym tonem Rosjanin.- Ani nigdzie indziej w Rosji. Proponowałbym też mówić ciszej. Stalin nie wie, że tu jesteś. Według prawa nie żyjesz już od trzech dni.
               - Powtórzę pytanie, które zadałam na początku: po co mnie tu ściągnąłeś?- zapytałam lekko zdziwiona jego odpowiedzią.
               - Zaciekawiłaś mnie. Walczyłaś najdzielniej ze swojego oddziału, mimo że nie miałaś najmniejszych szans, zabiłaś połowę mojego sztabu. Niezła jesteś.

               - Daruj sobie te pochwały. Nadal nie wiem, co chcesz osiągnąć- skwitowałam.
               - Uratuję ci życie. To raz- zaznaczył, jakby miało ono jakąkolwiek wartość- i pomogę ci odbić Feliksa z rąk Niemców. Ludwig nam pomoże. Oboje jesteśmy w potrzasku. Jako kraje, nie chcemy napadać na naszych braci, jednak Stalin i Hitler są od nas silniejsi. Wojna wisi w powietrzu [T.I.] i nie ważne, jak długo byśmy się nie ukrywali, w końcu dane będzie nam się z nią zmierzyć- zakończył swój wywód Ivan, a ja stałam oniemiała. Od zawsze uważałam jego i Ludwiga za krzywdzicieli nas, Polaków i Feliksa. A to wszystko... Niech zginą i Hitler, i Stalin.

*time skip*

             Razem z Ivanem wysłaliśmy potajemny list do personifikacji Niemiec z dokładnym planem. Po kilku dniach dostaliśmy odpowiedź z potwierdzeniem i przystąpiliśmy do działania.

              Byliśmy w Niemieckiej bazie. Ciężko było się przedostać aż tutaj, do Berlina, ale w końcu się udało. Hitler wyjechał na jakąś konferencje i zostało zaledwie kilku strażników, których pozbyliśmy się z dziecinną łatwością. Ludwig zaprowadził nas po cichu do lochów, gdzie leżała Polska. Zakrwawiony i w pół żywy, ale był. Podbiegłam do niego i pomogłam mu wstać.
               - T-to wy... dziękuję wam. I tobie. Jak masz na imię?- zapytał mnie Łukasiewicz, kaszląc krwią.
               - [T.I.] [T.N.]- przedstawiłam się, podtrzymując Polskę, by nie upadł. Udaliśmy się do wyjścia. Kiedyś wojna się skończy.

*time skip*

              Żeby Rosjanie i Niemcy chcieli swoich zabijać. Niedoczekanie. Biegliśmy przez jakieś Mokradła, unikając strzałów, które raz po raz przecinały powietrze z zawrotną prędkością. Nie potrafili trafić w żadną z personifikacji. Ja jednak nią nie byłam i w którymś momencie padłam na ziemię z raną w nodze. Kula przeszła na wylot. Poczułam, jak ktoś bierze mnie na ręce i mówi cichym, męskim, ale i zmartwionym ivanowym głosem:
               - [T.I.], błagam nie zamykaj oczu. Nie zamykaj oczu. Kocham cię, [T.I.]- potem była już tylko głęboka czarna otchłań, która wzięła mnie w swe objęcia.

*time skip*

              Otworzyłam oczy. Znajdowałam się w jakimś namiocie, a nade mną pochylała się jakaś osoba. Gdy tylko wyostrzył mi się wzrok, zobaczyłam płaczącego nade mną Ivana.

               - Tak się cieszę, że żyjesz [T.I.]...- wyszeptał, szlochając.
               - Ivan, kiedy wojna się skończy?- zapytałam cicho, kładąc mu rękę na plecach.
               - Wojna nigdy się nie skończy [T.I.]. Zawsze, gdzieś na świecie znajdzie się ktoś, kto będzie krzywdzić innych. Teraz będziemy walczyć, ale w końcu zapanuje pokój, na jakiś czas. Zobaczysz, że w końcu wszystko się ułoży. Jesteśmy na razie bezpieczni, z dala od linii frontu, ale... Wojna wisi w powietrzu... i w końcu prędzej czy później będziemy musieli się z nią zmierzyć. Pamiętaj, że zawsze będę cię kochać i, gdybym miał do wyboru stracić cię lub zginąć w najgorszych męczarniach, wybrałbym to drugie.
               - Ja ciebie też kocham, Ivan...- wyszeptałam, składając na jego ustach delikatny, pierwszy pocałunek.

735 słów

~THE END~

OHAYOU! Po raz kolejny publikuję one-shota na wasze zamówienie. Mam nadzieję, że się wam spodobał, a w szczególności tobie Shios_pm. Zapraszam do głosowania, komentowania i widzimy się w następnej części. Sayounara i do następnego!

~alixsiorek

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top