Leonetta - Baby

- Rose, kochanie zjedz marchewkę jest pyszna - powiedziała Brunetka.

Violetta siedziała w kuchni, a obok niej w specjalnym foteliku do karmienia siedziała mała dziewczynka, która grymasiła podczas jedzenia.

Jej skarb, jej mała córeczka. Na wieść o ciąży Violettą bardzo się bała jak sobie prowadzi, czy będzie dobra mama, ale teraz nie posiadała się że szczęścia. Rose, obok jej męża Leona była dla niej najważniejszą osobą na świecie.

- Jak się mają dwie najważniejsze kobiety mojego życia ? - spytał Leon wchodząc do kuchni.

Podszedł do dziewczyn, pocałował Violettę w policzek, a Rose w czółko. Kochał je całym sercem.

- Dobrze kochanie - uśmiechnęła się Violetta - Choć nasza mała księżniczka nie chce jeść marchewki.

- Nie chcesz jeść skarbie ? - spytał Brunet patrząc na Dziewczynkę, a ona zaczęła się śmiać.

Wziął słoiczek z jedzeniem i łyżeczkę od Violetty i teraz to on zaczął karmić córeczkę.

Mimo trudności oboje dobrze sobie radzili jaki rodzice i małżeństwo. Nie widzieli świata poza sobą i nawet kariera i muzyka, nie były dla nich tak ważne. Z radością patrzyli jak mąka Rose mówi pierwsze słowa i stawia pierwsze kroczki. Byli dumnymi z szczęśliwymi i zakochanymi rodzicami.

- Wyglądacie tak uroczo - powiedziała Violetta przyglądając się im. 

- Niedługo muszę wychodzić do pracy - Leon spojrzał na żonę - Ale powinienem dziś wrócić wcześniej. Co powiesz na romantyczną kolację ?

- Brzmi świetnie - uśmiechnęła się Dziewczyna.

Praca, spełniania marzeń i bycie rodzicem było dla nich ważne i dawało im szczęście, spełnienie. Ale ważny też był czas sam na sam. Nie mieli go aż tak dużo jak wtedy gdy byli narzeczonymi, ale nie narzekali. Teraz byli rodziną, a to najlepsze i najważniejsze co może być.

- Bardzo Was kocham - dodał Leon.

- My Ciebie też, prawda skarbie ? - powiedziała Violetta i uśmiechnęła się do córeczki.

- Mama - zaśmiała się mała Rose.

Violetta patrzyła na nią z czułością. Była taka urocza i słodką aż chciałoby się ją schrupać.  Każdego dnia z radością i dumą patrzyła jak dziewczyna rośnie. Wzruszyła się gdy śmiała się i uczyła nowych rzeczy. Była jej oczkiem w głowie, jej małym, idealnym szczęściem.

- Tata - powiedziała śmiejąc się Rose.

- Tak skarbie i mamą i tatą są tutaj z Tobą i bardzo Cię kochają - powiedziała Violetta.

- Najbardziej na świecie - dodał Leon.

Uśmiechnęli się szczęśliwi. Mieli wszystko czego chcieli. Byli razem, mieli cudowną córeczkę i piękny dom.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top