Haylijah - Spacer
Hayley siedziała samotnie w swoim pokoju w ogromnym domu Mikaelsonów. Czuła się dziwnie, co najmniej nie na miejscu. Jako wilkołak kochała wolność a teraz musiała siedzieć zamknięta w czterech ścianach domu. Niby to lepsze niż bycie samotną matką czy zostanie zabitym... ale jednak nie jest to szczyt jej marzeń. Gdy Klaus dowiedział się, że Dziewczyna jest z nim w ciąży co najmniej nie skakał ze szczęścia. Ale też dał jej dom, którego jak powiedział, dla własnego bezpieczeństwa, sama opuszczać nie może.
Elijah jako jedyny został w domu. Ktoś zawsze musiał być, by w razie co pilnować Hayley i najczęściej wypadała właśnie na niego. Klaus i Rebekah nie potrafili długo usiedzieć w domu, zawsze mieli coś do załatwienia, a on z nich był jakby najspokojniejszy. Jednak Mikaelson nie był pewny jak ma rozmawiać z Hayley... Po namyśle postanowił podjąć próbę nawiązania rozmowy i ruszył w kierunku drzwi do jej pokoju. Po chwili zapukał...
- Proszę – powiedziała Brunetka gdy usłyszała pukanie do drzwi.
Wampir po usłyszeniu pozwolenia otworzył drzwi i spojrzał na Dziewczynę, która siedziała na łóżku pogrążona we własnych myślach.
- Wszystko W porządku ? - spytał.
- Chyba tak - odpowiedziała niepewnie.
Pierwotny od razu zauważył niepewność Hayley i poczuł, że jest mu jej jakby szkoda. Znalazła się w trudnej sytuacji, a on... chciał jej pomóc...
- Nie przejmuj się tym wszystkim – powiedział.
- Wiem. Ale to nie tylko o to chodzi. Zastanawiam się jak to w ogóle będzie. Ani Klaus się nie nadaje na ojca ani ja na matkę... - wyjaśniła.
- Sama doskonale wiesz, że jest to i przypadek i cud... - stwierdził Elijah.
- Ale wiele się zmieniło... Nie wiem czy dam sobie radę - przyznała niechętnie.
Bardzo nie lubiła mówić że czymś nie da sobie rady. Wolała być zawsze niezależna, wolna i pewna siebie. Nie chciała by jej los by w czyichś rękach. Sama chciała kierować swoim życiem i samodzielnie pokonywać wszystkie przeszkody.
- Na pewno dasz sobie rady..nie jesteś już sama. Masz rodzinę... - stwierdził Wampir- Tylko, że ta rodzina jest wyjątkowa i bardzo niebezpieczna...
- Dzięki - Brunetka spojrzała na niego - To miłe co mówisz i w ogóle że przyszedłeś tu sprawdzić co u mnie...
- Polecam się na przyszłość - odrzekł Wampir - Potrzeba Ci czegoś ? - spytał po chwili milczenia.
- Raczej nie -odpowiedziała – Chyba, że miałbyś ochotę przejść się ze mną na spacer. Nie lubię ciągle siedzieć w domu...
- Czemu nie... - odpowiedział Elijah – Świerze powietrze jeszcze nikomu nie zaszkodziło.
Hayley uśmiechnęła się zadowolona. Jak każdy wilkołak nie lubiła spędzać czasu ciągle zamknięta w czterech ścianach. Dodatkowo może spacer z Elijah nie będzie aż taki zły... Ich rodziną ją ciekawiła...
Będę czekał na dole przy drzwiach - rzucił wampir po czym wyszedł z pokoju dziewczyny.
Hayley szybko założyła na siebie cienką, skórzaną bluzę, do kieszonki włożyła swój telefon i po kilku minutach zeszła po schodach na dół domu, gdzie czekał już na nią Elija.
- Gotowa ? - zapytał wampir.
- Jak najbardziej – odpowiedziała.
- To zapraszam - Mikaelson otworzył drzwi i puścił ją przodem.
Brunetka z uśmiechem wyszła na zewnątrz. Nie byłą przyzwyczajona by ktoś się o nią troszczył. I w tym momencie podobało jej sie eleganckie zachowanie Elijah. Od razu po wyjściu z domu rozejrzała się dookoła. Była w tym mieście jakiś czas temu, jednak też niezbyt długo. Nie znała tu zbyt wielu osób..
- W którą stronę idziemy ? - zapytał wampir wychodząc z domu po czym zamknął drzwi za sobą. Cały czas zastanawiał się jak Hayley poznała Klausa. Postanowił się jej o to zapytać... - Mogę Cię o coś zapytać Hayley ?
Dziewczyna ruszyła powoli przed siebie bez konkretnego kierunku i celu. Nie lubiła działać według planów, wolała dawać ponieść się chwili, co nie zawsze dobrze się kończyło..
- Tak. O co chodzi ? - spojrzała na Wampira.
- Jak poznałaś Klausa ? - spytał uważnie obserwując jej reakcję.
- Jakiś czas temu byłam tu w Mystic Falls razem z Katheriną Pierce... - zaczeła po kilku długich minutach ciszy - Jej wrogowie próbowali także dostać się do mnie więc poprosiłam Klausa o pomoc. Katherina mówiła mi że nie ma nikogo silniejszego niż on. Poz atym Klaus potrzebował informacji o niej. On zapewnił mi bezpieczeństwo a ja mu informacje... Uratował mnie przed jakimś wampirem...
- Ale coś większego niż tylko bezpieczeństwo z tego wszystkiego wynikło – dokończył za nią Elijah.
- Dokładnie - pokiwała twierdząco głową. - Kto by pomyślał że tak to się skończy...
- Tak czy siak dziecko to dar... - powiedział Pierwotny.
- To prawda – powiedziała z wahaniem Brunetka - U was wampirów to zwłaszcza wyjątkowy dar. Coś takiego chyba rzadko się zdarza...
- Tak to prawda bo żaden wampir nie może mieć dzieci – potwierdził Wampir.
- Nawet wampiry nie mogą mieć wszystkiego – zażartowała Dziewczyna.
- Robi się późno – zmienił temat Elijah – czas wracać do domu.
- No dobrze... - zgodziła się niechętnie Wilczyca - Przynajmniej na chwile udało mi się wyjść z domu. A nie tylko siedzieć samej w pokoju...
- A ja to gdzie byłem wtedy ? - zapytał z lekkim uśmiechem Pierwotny.
- Masz swoje sprawy – stwierdziła Dziewczyna - Nie musisz się mną zajmować czy dotrzymywać mi towarzystwa.
- A co jeśli ja to właśnie chcę robić ? - spytał.
Elijah naprawdę chciał spędzać z nią czas... Nie był jeszcze do końca pewny o co chodzi, ale od razu ją polubił i chciał się do niej zbliżyć.
- Na prawdę wolisz spędzać czas z Wilkołakiem w ciąży zamiast jak twój brat iść na miasto, spotkać starych znajomych czy coś takiego ? - zapytała zdziwiona .
- Jestem inny niż mój brat -odpowiedział ze spokojem.
- Zdążyłam już to zauważyć – powiedziała – I podoba mi się to.
- Tak ? - spytał Elijah spoglądając na nią uważnie, aż Dziewczyna się lekko speszyła.
- Ym... Po prostu miło spędziłam z Tobą czas... - powiedziała nieśmiało.
- Mi z Tobą też – uśmiechnął się do mnie – Chętnie to powtórzę -dodał i pocałował ją w policzek.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top