Rozdział 34 Epilog?

Kasiu, wszystko w pożądku? - usłyszeliśmy kobiecy głos. Pewnie czyjejś rodzicielki. No a potem drzwi się otwierały...

Null zatopił się w otwartej szafie, wiem jak to zabrzmiało xDDD No to ja też sprubowałam, i mi się nawet udało w tym wymiarze :D

- Tak, jest okej. - odpowiedziała Kasia. - Czemu pytasz?

- No bo widziałam z tatą jak wbiegał tu twój kolega z klasy z tą koleżanką na rękach... Zaniepokoiłam się.

- Co za, że cię porwałem. - usłyszałam rozbawiony głos Null'a. W GŁOWIE.

- Prawda prawda. Mam 48.000 lat i mam nóżki. - odpowiedziałam mu tym samym sposobem posyłając mu spojżenie ,, foch forever ".

- Dobra, czas wychodzić. - rozkazał wychodząc. Podąrzyłam za jego śladami.

- Jak wy to?... - jęknęła zdziwiona Gabrysia.

- Ma się to ,, coś ". - odpowiedział Null.

- Mam podobne geny do Null'a. Jesteśmy bliźniakami. - dodałam.

Po tym wszystkim brat zajął się moją ,, zmiażdżoną " ręką. Przestała mnie W KOŃCU boleć.

- Ej, to chyba on... - mówiła Gabrysia zapatrzona w okno. Razem z Null'em podeszłam do niego, no i tak: zobaczyłam zmutowanego Maxa xD

A niby jak miałabym tak to nazwać?! XD

- No to pięknie, jesteśmy w potrzasku. - zestresował się Null. - Żałuję, że Entity był tam sam, być może tak by się to nie potoczyło...

- Nic nie mogłeś zrobić. - przerwałam mu. - Ja też nie mogłam... - po policzku spłynęła mi łza.

Później wiecie co się stało?

COŚ, co ODMIENIŁO życie innym...!

...

Poszliśmy spać... XDDDD

Null tylko stał na czatach, ja miałam problem z zaśnięciem. Jednak kiedy mi się udało-coś usłyszałam. NIE BYŁO TO NA TYLE GŁOŚNIE!!!

Wpadłam w furie xD

No, ale zajebiście się obudzić w momencie, kiedy miałeś zostać zabity.

No właśnie.

Ben walczył z Null'em.

Nie wiem kto, ale któraś z dziewczyn zapaliła lampke. Mi to nie było potrzebne, bo w ciemności widzę w trybie ,, Negative ". Wspominałam wam? ( oczywiście, że autorka zapomniała to dodać w pierwszej części o Olfix xD )

- ZGAŚCIE ŚWIATŁO! - wrzasnął Null. Jak powiedział, tak zrobiłyśmy-a właściwie to ja zgasiłam lampke. To było strasznie... Z tego wszystkiego wybiegłam do salonu.

No i SZOK!

Tam był NULL.

- NULL! - podbiegłam do niego widząc białą krew Negavite.

- Jest dobrze Ola... - jęknął plując krwią.

- Krwawisz. - zwróciłam mu uwage - Nie chcę i ciebie stracić.

- I nie stracisz. Nie wiem co ten Ben kombinuje. Nawet nie jesteśmy pewni czy na pewno wrócimy do domu i zobaczymy rodziców. - westchnął zaciskając dłoń na ranie. - Obiecaj, że jak padnę jego kolejną ofiarą, uciekniesz jak najdalej. By on cię nie złapał... Okej?

Nieeeeeee

Nie okej

- No dobra. - KOBIETO DLACZEGO SIEBIE NIE SŁUCHASZ?!

Nie minęła nawet godzina, a wszyscy poszliśmy spać.

Śniło mi się coś... Że widziałam Jeffa. No jak dla mnie koszmar xd No i rozmawiał z Maxem, ale nie w formie elfa. Przyglądałam się im, posłuchałam ich rozmowe.

- A jaka jest? - spytał Max. - Za nim wyruszę na misje muszę coś wiedzieć.

- Ben, nie rób nic głupiego. - powiedział oschle. - Strasznie uparta.

- Może coś więcej?

- Chciałbyś. - machnął niedbale ręką. - Gdy ją pierwszy raz zobaczyłem, wydawała się na pozór typowa. O mały włos, a by zabiła Tobby'ego. - zaśmiał się pod nosem.

- Ej! - krzyknął Ben w moją strone. Stałam jak słup. Zauważył mnie. Podbiegł z Jeffem, dopiero się zoriętowałam, że jest źle.

Jeff przytrzymał mnie na wypadek ucieczki, a elf zranił mnie w brzuch sztyletem... Tym co Enta...

Nie jest dobrze...

Obudziłam się. Z tego samego rannego miejsca leciała krew, a przede mną-nie kto inny jak Ben.

Nic nie zdąrzyłam zrobić, bo pochłonęła mnie ciemność.

- Jest łączność, nareszcie! - słyszałam głos hakera, po czym sam się pojawił szczęśliwy. I wtedy do mnie coś dotarło.

- Ja nie żyję! - na tą wiadomość zamarł.

TO NIE KONIEC DRUGIEGO TOMU!!!

Dedykowane dla @Koles99:

Wiesz... Ja chyba zrobie trzeci tom, ale ty nie musisz go robić xd Dobra, napisałam, teraz ty pisz xd

Moi mili: do nexta!:*

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top