Księga Pierwsza: Początki Rozdział drugi: Przeprowadzka
Lili
Dalej wszystko potoczyło się dość sprawnie.Na szczęście słuchałam na lekcjach historii i wiem że każdy Awatar wyjeżdża do świątyni swojego narodu, aby tam opanować sztukę tkania wszystkich żywiołów i przy okazji sztukę wchodzenia w ,,stan Awatara''.
Jestem już prawie dorosła, więc gdy moi rodzice dowiedzieli się o tym darze bylie ze mnie bardzo dumni. Martwiło mnie tylko że muszę zostawić przyjaciół, chociaż...
-Czy Awatar sam może sobie wybrać mistrzów danego żywiołu?-spytałam kobietę wchodząc do przedpokoju z ostatnia już walizką. Zaraz miałam wyruszyć w drogę do północnej świątyni Magii Wody.
-Oczywiście... Dążysz do tego że chciała byś zabrać ze sobą swoich przyjaciół?
-No, tak... Wszyscy, poza Meelo są już pełnoletni. I rękę dam sobie uciąć że Megan zwyciężyła by nie jednego maga ognia.
-Niestety muszę ci zabronić, Awatara szkolić mogą tylko dorośli, najlepsi mistrzowie...
W tym momencie wtrącił się jej mężczyzna
-Masz rację. Tylko że. Każdy z Awatarów ma swoją własną historię, własne przygody, własnych mistrzów... Jeżeli ona chce aby to właśnie były te dzieci, niech tak będzie to jej wybór.
Omal nie rzuciłam się mężczyźnie na szyję. Nie sadziłam że pójdzie tak łatwo, chyba zauważył moją radość malującą się na twarzy bo dodał:
-Ale oczywiście będziesz miała również starszych mistrzów i...
Dalej już nie słuchałam, bardzo nietaktownie, ja na Awatara przystało wybiegłam z pokoju i pognałam powiedzieć tą nowinę reszcie. Ben był pełnoletni więc zadecydował sam, Megan tak samo- jej matka ma problemy z hazardem a ojciec nie żyje( z pewnością to ją tak zahartowało). Za to z Meelo był problem, nie jest pełnoletni i jego ojciec nie odpuścił tak łatwo. Na szczęście przekonało go to że będzie pod stałą opieką, będzie się szkolił w Magii Powietrza i oczywiście pomoże Awatarowi.
Gdy wszyscy się już spakowali ruszyliśmy, a raczej polecieliśmy na latających bizonach do świątyni. Lot na potwornie śmierdzącym zwierzęciu dłużył mi się w nieskończoność, na szczęście przebyliśmy go bez żadnych niespodzianek.
Po wyładowaniu kobieta podeszła do mnie i rzekła
-Dick zaprowadzi twoich przyjaciół do ich pokoi, ja pokarzę tobie twój.-bez gadania poszłam z kobietą.
%%%%%%%%%%%%%%%%
Starałam się zapamiętać wszystkie szczegóły drogi powrotnej bo jak tylko weszłam do pokoju rzuciłam walizki na łóżko i poprosiłam kobietę aby zaprowadziła mnie w stronę pokoi moich przyjaciół, abyśmy razem zwiedzili świątynie.
Stanęłyśmy przed wielkimi drzwiami, kobieta popchnęła je mówiąc:
-Teraz to ty piszesz swoją historię, nie kieruj się dokonaniami poprzedników to twoja opowieść to TWOJA historia zostanie opisana w podręcznikach...-nie skończyła poznieważa wielkimi drzwiami panowało coś co na pewno nie wyląduje w podręcznikach...
Meelo wybiegł zza kolumny z majtkami na głowie, które najwidoczniej należały do Bena który bez skutecznie próbował odzyskać swoją własność.
-No dawaj skacz!-krzykną Meelo biorąc majtki z głowy i trzymał je na wyprostowanej ręce.
Biedny Ben niższy od młodszego kolegi mizernie próbował je odebrać
-Meelo podaj-krzyknęła Megan, chłopak rzucił jej bieliznę, która przeleciała przez całą długość dziedzińca
-Proszę oddajcie mi je-powiedział Ben , spokój w jego głosie bardzo mnie rozbawił.
-Widzę że czeka was dużo pracy-powiedziała kobieta, zawtórowałam jej powolnym kiwaniem głową wciąż patrząc na scenę która odgrywała się w najświętszym miejscu dla magów wody...
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top