Wyjazd
Nowy tydzień, nowa ja... A w moim przypadku stara ja, ale w nowym miejscu, czyli na wyjeździe z moją ukochaną drużyną.
Dojeżdżamy właśnie do naszego ośrodka nad morzem, gdzie będę mogła pomęczyć trochę chłopców, a na koniec zaserwować im niespodziankę, której już nie mogę się doczekać.
- Pani trener, daleko jeszcze? - usłyszałam zniecierpliwiony głos Antka z końca autokaru.
- Antuś, cierpliwości, już zaraz będziemy. - odpowiadam i zerkam porozumiewawczo na Kamilę, która jest drugim opiekunem i przy okazji naszym prywatnym sędzią.
- Mówi pani tak od godziny... - skarży się tym razem Tymek
- Tymuś, tym razem na prawdę za chwilę, bo już widać nasz ośrodek. - mówię i pokazuje chłopcom duży jasny budynek, pod którym po chwili parkuje autokar. - Macie teraz pół godziny na odebranie kluczyków z recepcji i zaniesienie rzeczy do pokoi, a potem spotykamy się na obiedzie, jasne?
- No pewnie, pani trener. - krzyknęli chórem.
- I nie pozabijajcie się. - dodała ze śmiechem Kama, po czym cała drużyna rzuciła się biegiem do budynku.
- To będą długie dwa tygodnie... - powiedziałam do przyjaciółki i również ruszyłyśmy z bagażami do ośrodka.
***
Po obiedzie dałam chłopcom chwilę przerwy, podczas której poszłyśmy z Kamilą nad morze.
- Naprawdę myślisz, że to dobry pomysł? - spytała po chwili siedzenia na ciepłym piasku.
- A dlaczego nie? Przecież moi chłopcy umieją grać.
- No tak, ale wiesz, oni umieją jeszcze lepiej. Przynajmniej w teorii.
- Właśnie, w teorii. - odparłam, wierząc, że mój pomysł może okazać się naprawdę ciekawym doświadczeniem dla obu drużyn. - W teorii to oni mogą nawet na księżycu grać i co z tego?
- Dobra, niech ci będzie. A co u Kuby? Dawno go nie widziałam.
- Ma sporo pracy z tymi idiotami. - odpowiedziałam i po raz kolejny zaczęłam się zastanawiać, czy on się przypadkiem podoba mojej przyjaciółce. Może... Kto wie?
- Ale chyba dobrze mu idzie?
- Z tego co widziałam to nie najgorzej, ale co on może w tak krótkim czasie. Mimo, że jest świetnym trenerem, to jednak nie wystarczy.
- No tak, oni muszą chcieć.
- Bingo, kochana.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top