ciento sesenta y ocho
Drżę zmarznięta, a zęby szczekają o siebie.
Z ust wydobywa się suchy kaszel,
W głowie atmosfera jak na jednej z karuzel.
Skarbie, do rozgrzania potrzebuję ciebie.
Nos jest czerwony, a ja rozpalona
Mimo to blade wciąż moje lico.
Drażni mnie nawet grające radlico,
czekam aż zostanę od klątwy ocalona.
Nie czuję żadnego zapachu ani smaku,
cóż za przedziwne uczucie.
Może pomoże z tym otrucie,
choć nie lubię cyjanku posmaku.
Nie martw się, to tylko koronawirus.
Zamknięta jestem dziś na kwarantannie,
ale kochać będę cię nieustannie.
Nie od dziś straszny ze mnie chytrus.
Jestem pewna, że będziesz moim lekarstwem.
Jeden dotyk i pozbędziesz się każdej troski.
Nie straszne mi z tobą przymrozki,
gdy zasypiam w łóżku z anielstwem.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top