Rozdział 5

Od śmierci rodziców nie minęło wiele lat, a mimo tego wiele się zmieniło. Zamieszkałam razem z Sandrą i Damianem co nie jest jedną z przyjemnych rzeczy. Sandra zapisała do nowej szkoły w swoim mieście. Z początku bałam się, że nieakceptującą mnie i znowu stanę się obiektem żartów. Jednak spotkałam się z miłym przyjęciem. Nikt nie oceniał mnie po moim wyglądzie, a nawet znalazłam nowego przyjaciela. Nazywa się Kamil jest miły i zabawny, mieszka niedaleko dlatego też czasem się spotykamy. Mówiąc szczerze nie myślałam, że po doświadczeniu z Amandą jeszcze kiedyś zaufam komukolwiek z klasy, a tu taka niespodzianka. Nie tylko moje otoczenie się zmieniło ja też się zmieniłam, chociaż nie w tak dużym stopniu jak wszystko inne. Jest jednak jedna rzecz, a raczej osoba która się nie zmieniła a jest nią..

- Halo! Ziemia do Ari! - krzyknął Kage wymachując mi przed oczami swoją dłonią.

KageKao seryjny morderca, który od kilku lat wiernie mi towarzyszy. Mimo swojej natury potrafi być wyrozumiały, przyjacielski i dobry. To jednak nie oznacza, że nie jest denerwujący.

- Przestań. Dekoncentrujesz mnie - powiedziałam zabierając jego rękę z pola widzenia.

- O czym tak myślisz skoro dekoncentruje cię moją osobą?

- O wszystkim, o tym co się stało, o tym co jest i o....

- O tym gościu z twojej klasy? - spytał KageKao przyglądając mi się.

- Nie - powiedziałam stanowczo - a co jesteś zazdrosny?

- Tylko się pytam - powiedział z pośpieszeniem - widziałem cię ostatnio z nim w parku.

- Jasne - powiedziałam przedłużając każdą literkę.

Nastała między nami niezręczna cisza. Co chwile spoglądałam to na KageKao, to na nocne niebo. Dzisiaj była pełnia i księżyc świecił całym swoim blaskiem z towarzyszącymi gwiazdami. Przypomniało mi się jak razem z rodzicami i Sandrą zrobiliśmy sobie piknik nocą. Tato opowiadał mi o gwiazdach i gwiazdozbiorach, pomagam i je odnaleźć w ich morzu. Mama natomiast opowiedziała mi jak w jej rodzinie wierzy się, że kiedy ktoś umiera jego dusza pojawiała się na niebie jako nowa gwiazda. Od tamtego momentu byłam zafascynowana gwiazdami, czytałam rozmaite książki, kupiłam sobie teleskop, co noc obserwowałam niebo.W pewnym momencie jednak porzuciłam to zainteresowanie i nigdy do niego nie wróciłam. Teraz jednak siedząc sam na sam z KageKao złapał mnie nostalgia i nie nazwany smutek. Przysunęłam nogi bliżej tułowia i objęłam je rękami. Siedziałam tak rozmyślając o gwiazdach - jako duszach zmarłych. Zastanawiałam się czy to prawda i czy rodzice teraz świecą na niebie. Ogarnął mnie jeszcze większy smutek bowiem uświadomiłam sobie, że tęsknię za rodzicami, że brakuje mi ich i że już nigdy ich nie zobaczę.

KageKao widząc mój smutek wstał i wyciągnął rękę w moja stronę.

- Chodź - powiedział jakby z troską.

Wyrwana z zamyśleń przez chwile stałam nieruchomo patrząc na swojego towarzysza. Jednak otrząsnęłam się i chwyciłam jego rękę. Kage pomógł mi wstać i zejść z dachu na którym siedzieliśmy. Po czym zaczął iść w kierunku mojej wioski. Na początku myślałam, że idziemy do lasu w którym się spotkaliśmy, ale chłopak szybko skręcił w stronę mojego domu. Stanęliśmy przed nim przyglądając mu się przez dłuższą chwilę w milczeniu.

- Czemu tu jesteśmy? - spytałam się, próbując uspokoić moje serce.

Na to KageKao spojrzał na mnie z uśmiechniętą połówką i powiedział:

- Wiesz, nie znam się na tym za bardzo ale trzeba zmierzyć się ze swoja przeszłością i się z nią pogodzić.

- Pogodziłam się z nią - odpowiedziałam z lekkim oburzeniem.

- Tak szczególnie widać to było przed chwilą - powiedział z nie doszczelnianym smutkiem.

Gwałtownie odwróciłam głowę i popatrzyłam na niego. Chciałam odpowiedzieć, że to nie prawda jednak okłamałabym samą siebie. W tym momencie zrozumiałam, że mimo tylu lat i tylu prób ucieknięcia przed tym nie potrafiłam się z tym pogodzić. Ciągle nosiłam w sobie smutek, ale chciałam o nim zapomnieć. Poczułam jak moje oczy robią się wilgotne, KageKao widzą to przysunął się bliżej i mnie przytulił. Od razu odwzajemniłam uścisk. Byłam mu wdzięczna nie tylko za to, że mnie tu przyniósł ale także za to, że ze mną jest i że mnie wspiera. Tylko on mnie rozumie, przy nim czuję się bezpieczna. Staliśmy tak przez kilka minut w końcu Kage powiedział z rozbawieniem:

- To będziemy tu tak stali czy wejdziemy do środka?

Uśmiechnęłam się mimowolnie i sięgnęłam do kieszeni kurtki w celu znalezienia kluczy od domu. Okazało się jednak, że nie miałam ich przy sobie. Najwidoczniej zapomniałam wsiąść je z domu Sandry.

- Chyba nic z tego nie będzie - powiedziałam unosząc do góry puste ręce.

- Bzdura - powiedział KageKao i zaczął wspinać się po ścianach budynku.

Obserwowałam jak chłopak zwinnie wspina się coraz wyżej, kiedy wszedł już na dach przeskoczył na drugą stronę, przez co straciłam go z widoku. Po chwili, która wydawała się wiecznością. KageKao stanął w drzwiach.

- Witam panią - powiedział kłaniając się kiedy przechodziłam.

- Coś długo ci to zajęło - odpowiedziałam wieszajac kurtkę na wieszak.

- Wybacz moja droga. Miałem mały problem z kominem.

- Zmieniłeś się w Świętego Mikołaja? - spytałam śmiejąc się.

- To moja nowa praca na pół etatu - odpowiedział z uśmiechniętą połówką.

Odwzajemniłam uśmiech i spojrzałam na mój stary salon. Złapała mnie nostalgia, przypomniałam sobie te wszystkie wspomnienia związane z tym pomieszczeniem. Byłam smutna, bo w końcu już nie spotkam swoich rodziców. Z drugiej jednak strony byłam szczęśliwa, że tu jestem. Trudno jest mi opisać czemu może dlatego, że jestem tu z KageKao. Albo dlatego, że w tym domu, w przeciwieństwie do domu Sandry, nie czułam się samotna.

Podeszłam do starego regału rodziców. Stanęłam przy jednej z jego ścianek i uśmiechnęłam się, zobaczyłam bowiem swoje stare napisy. Przypominało mi się jak ukradłam kredki Sandry i zaczełam pisać po wszysttkich ścianach. Poczułam radość wiedząc, że pozostał taki drobny skrawek mojego życia. Kage podszedł do mnie i patrząc się na ścianę pokazał wyraz "Airi" i się spytał.

- To twoje prawdziwe imię?

- Nie do końca - odpowiedziałam zmieszana - Tak miałam się nazywać, ale lekarz wypełniający akt urodzenia pomylił się i z Airi wyszła Ari.

- Tak czy tak twoje imię brzmi pięknie.

Na te słowa oblałam się rumoeńcem. KageKao uśmiechnął się lecz nagle spoważniał.

- Co zamierzasz robić po osiemnasce?

Jego pytanie lekko mnie zaskoczyło. Co prawda moje osiemnaste urodziny były bardzo blisko, a ja wciąż stałam w miejscu. Jednak po chwili namysłu odrzekłam:

- Nie wiem. Nie myślałam o tym jeszcze. Najpierw skończę szkołę. Potem może się wyprowadzę i zacznę studia - odpowiedziałam, lecz po chwili dodałam - Coś się stało?

Kage wziął głęboki wdech i powoli powiedział:

- Bo chciałbym, żebyś poszła ze mną.

Stałam w lekkim szoku. Zaskoczyła mnie jego odpowiedź. W głowie szalały mi burze myśli.

- Kage ja naprawdę nie wiem. Ja .....

- Nie martw się wszystkim się zajmiemy. Zapewnimy ci edukację. Zapewnimy ci dom. Zaopiekujemy się tobą - szybko przerwał mi Kage.

- My?

- Tak my. Ja i inni tacy jak ja. Obiecuje, że cię nie skrzywdzą tylko zgódź się.

Patrzyłam na chłopaka przez dłuższy czas. Złożona oferta była dla mnie wręcz idealna, kilka lat temu od razu odpowiedziałabym "tak", lecz teraz zaczęłam zastanawiać się.

- Nie mam nic przeciwko zamieszkania z tobą i z twoimi przyjaciółmi. Muszę się jednak zastanowić, czy naprawdę tego chcę - mówiłam ostroźnie odbierając słowa - Mogę się jeszcze zastanowić?

- Jasne. Tylko ostateczną decyzję powiedz mi dzień przed twoimi urodzinami.

- Dobrze - odpowiedziałam już spokojniejsza.

KageKao uśmiechnął się promiennie i mnie pocałował. To był krótki lecz namietny pocałunek.

Siedzieliśmy w domu jeszcze przez godzinę rozmawiając i wygłupiając się. Około godziny trzeciej KageKao odprowadził mnie do domu i pomógł wejść przez okno. Po pożegnaniu położyłam się na łóżku. Patrząc na późną godzinę, postanowiłam odpuścić dzień w szkole.

Teraz ważniejsze dla mnie było podjęcie decyzji.

Przyjąć ofertę Kage czy ją odżucić?

Notka
Ile minęło od ostatniego rozdziału? Pewnie dużo. Przepraszam wszystkich którzy musieli tyle czekać. Miałam dużo zajęć, mało weny i mało czasu. Tak czy inaczej mam nadzieję, że nowy rozdział wam się spodobał i że nie zawiodłam nikogo.

Pozdrawiam serdecznie wasz garnek Dejmira.

W mediach Metallica - Nothing Else Matter.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top