Wizytówka

Salt Lake City – posterunek policji, areszt.
Dwa dni później.

Gotująca się we mnie krew za moment rozsadzi mój układ nerwowy. W momencie, w którym otrzymałam wezwanie na komisariat policji w sprawie kradzieży, której dopuściła się moja młodsza siostra, miałam ochotę powystrzelać wszystkich dookoła. 

Co ona sobie myślała? Kradzież?  Przysięgam, że pożałuje tego dnia. Już moja w tym głowa...

Jak bardzo się myliłam. Łudziłam się, że moja młodsza siostra bez mojej opieki doskonale sobie poradzi. Naprawdę wierzyłam, że jest na tyle mądra, aby oszacować konsekwencje swoich działań. Niestety, otrzymałam wezwanie na komisariat, a Aria okradła jubilera. Dlatego tym razem jej nie zostawię. Przejdę na wcześniejszą emeryturę, by trzymać pieczę nad jej decyzjami. Nauczę ją czym jest dyscyplina, uczciwość i honor. Nie pozwolę, by zmarnowała swoje najlepsze lata życia w więzieniu, gdzie świat można obserwować jedynie w telewizji. Z okna widać jedynie spacerniak, bądź wysokie ogrodzenie z drutem kolczastym.

Ze wściekłością rottweilera idę w stronę posterunku policji, ignorując krople deszczu prostujące moje gęste, kręcone włosy. Wbiegam po schodach, kiedy to masywne drewniane drzwi zderzają się z moim nosem.

Cholera jasna!

Chwytam się za obolałe miejsce, nie tracąc nawet na moment równowagi.

- Jezu! Przepraszam! - wysoki blondyn, wpatruje się we mnie z przerażeniem wymalowanym na twarzy. - Nic ci nie jest?

- Nie. - burczę pod nosem i opuszczam dłoń, by zademonstrować, że mój nos nie został złamany. - Ale następnym razem otwieraj drzwi z mniejszym rozmachem, okej? - wypowiadam zjadliwie. - Nie jesteś Snapem z Harry Pottera, aby tak zamaszyście wychodzić z budynku. - kąciki jego ust unoszą się w rozbawieniu, a po chwili jego ramiona zaczynają się trząść. - Coś cię bawi? - unoszę brew. 

- Nie, nie. - chrząka. - Przepraszam. Może w ramach przeprosin dasz się zaprosić na kawę? - pyta, na co wywracam oczami. Nie mam żadnej wolnej chwili, aby poświęcić go na ploteczki przy kawie. Zwłaszcza, jeśli moim towarzyszem ma zostać jakiś tam zwyczajny blondasek. Okej, przyznaję...Jest przystojny, a kolor jego oczy przypomina mi o zielonych wzgórzach Irlandii, lecz to nie zmienia faktu, że nie mam na to czasu. Poza tym życie siostry jest dla mnie sprawą kluczową i najważniejszą. 

- Nie, dziękuję.

- Nalegam. - posyła mi szeroki uśmiech, który ani trochę do mnie nie przemawia. No dobra, przemawia...Aczkolwiek kawa z nieznajomym nie oczyści mojej siostry z zarzutów. 

- W dalszym ciągu moja odpowiedź brzmi: "nie". - silę się na uśmiech, ale prawdopodobnie wygląda jak skwaszona mina małego dziecka. Nie potrafię na siłę udawać emocji ani wykrzesać z siebie choć odrobiny entuzjazmu, jeśli cokolwiek mi się nie podoba. 

- No cóż. - wyjmuje z kieszeni w swojej marynarce wieczne pióro i portfel, z którego wyjmuje czystą wizytówkę, na której zapisuje kilka cyfr.- Kiedy uznasz, że nadszedł czas na kawę to zadzwoń. - podaje mi kartkę ze swoim numerem telefonu. Z grzeczności zabieram ją ze sobą, po czym wchodzę na posterunek policji, nie oglądając się za siebie. Prawdopodobnie nigdy nawet nie zadzwonię, a mimo to chowam wizytówkę do torebki. Na wypadek, gdybym jednak nabrała ochoty na kawę. 

 - Dzień dobry – witam się uprzejmie z policjantem, stojącym na recepcji.- Przychodzę w sprawię Arii Spencer.

- Dzień dobry. - odwzajemnia mój uśmiech. - Kim pani jest dla osadzonej? - zaciskam szczękę, na wzmiankę o "osadzonej". Wizja szesnastolatki w areszcie dla nieletnich budzi we mnie lęk, a jeśli nie uda mi się jej uratować, pochłoną mnie wyrzuty sumienia, które w którymś momencie pchną mnie do nieracjonalnych działań. 

- Siostrą. - kwituję. 

- Hm – policjant przez chwilę wgapia się w ekran komputera. - Pani Eliana Spencer? - przytakuję. - Zaraz podejdzie do pani detektyw Giles, zajmujący się sprawą pani siostry. Proszę chwileczkę poczekać – wskazuje na fotele ustawione obok drzwi.

- Dziękuję. - odchodzę od policjanta i zajmuję wolne miejsce. Wszystko we mnie kipi ze złości. Jestem zła na siebie, ponieważ zaufałam Arii na tyle, by wyjechać na ponad półtora roku. Jestem wściekła na dziadków, którzy nie zauważyli, że coś się dzieje z ich wnuczką. W zasadzie widzą jedynie czubek własnego nosa, więc nic dziwnego, że zostawili Arii tyle swobody.  Ale najbardziej jestem wkurwiona na moją siostrę, która zachowała się skrajnie nieodpowiedzialnie. Okradła jubilera, za co grozi jej do trzech lat pozbawienia wolności.

Zamykam oczy i momentalnie wyobrażam sobie Arię w pomarańczowym uniformie z kajdankami na rękach, jadącą prosto do więzienia, gdzie spędzi kilka lat z innymi osadzonymi.

Nie! Nie! I jeszcze raz nie! Nie dopuszczę do tego. Choćbym miała sprzedać duszę diabłu, zrobię to, byleby Aria nie została napiętnowana zgnilizną więziennego życia. 

- Pani Spencer? - przede mną pojawia się wysoki mężczyzna z kozią bródką, która kontrastuje z jego siwymi włosami.  Zgaduję, że mam przed sobą wspomnianego wcześniej detektywa Gilesa. Wstaję z miękkiego fotela i wyciągam w jego kierunku dłoń.

- Tak. Eliana Spencer.

- Świetnie. Jestem detektyw Giles. Zapraszam do mojego biura. - przytakuję, po czym idę za mężczyzną, chowając w sobie wszelką złość, która jeszcze dziś zostanie skierowana na Arię. Następnym razem zastanowi się sto razy, zanim jej lepkie łapki zwędzą chociażby gumę ze sklepowej półki. - Proszę sobie usiąść. - wskazuje na fotel, stojący przy biurku. Zajmuję miejsce i cierpliwie czekam, aż detektyw rozpocznie rozmowę.

- Długo kazała pani na siebie czekać. - stwierdza z pobłażaniem.

Eliana nie komentuj. Siedź cicho. Byle detektyw nie wyprowadzi cię z równowagi. Trzymaj swoje emocje na wodzy. Ten dupek nie wie jak ciężko jest wyrwać się z sideł wojska.

- Do rzeczy. - detektyw unosi brew, jakby zaskoczyły go moje słowa, a ja po prostu nienawidzę, gdy ktoś marnuje mój czas.

- Zapewne pani wie, że Aria dopuściła się kradzieży. - przytakuję. - Nie znaleziono przy niej jednak skradzionej biżuterii, lecz z nagrania z monitoringu wynika, że wraz z nią, była jeszcze jedna dziewczyna.

- Więc?

- Aria nie chce zdradzić nam tożsamości swojej wspólniczki. - wypowiada bezradnie, a ja bezwiednie unoszę brwi. Współpraca z policją zawsze wpływa na korzyść skazanego, więc nie rozumiem, dlaczego moja siostra upiera się, aby chronić tyłek swojej wspólniczki. Jak sądzę była nią Isabella, nasza sąsiadka, która odkąd pamiętam, podwędzała mi kosmetyki z łazienki albo drobne z portfela.  Przyjaźń przyjaźnią, ale krycie pasożyta, jakim jest Isabelle przechodzi już szczyt wszystkiego.  Tym bardziej, że to Isabella ma przy sobie skradzioną biżuterię. A to oznacza, że Aria może ponieść konsekwencje za współudział, a to już jest mniejszy wyrok kary.

- Ma pan zdjęcie tej drugiej dziewczyny? - detektyw prędko podsuwa mi pod nos czarno białą fotografię. No tak...Oczywiście, że to „przyjaciółka" Arii. Moja siostra nie potrafi nawet dobrać sobie znajomych. - To Isabella Hernandez.

- Jest pani pewna?

- Tak. -kwituję jedynie.

- W takim razie dziękuję za pomoc. To wiele nam pomaga. 

- Co z moją siostrą? - zakładam ręce na piersi.

- Została umieszczona w areszcie. Pan O'Sullivan właśnie złożył swoje zeznania i sprawa zostaje skierowana do sądu. Skradzioną biżuterię wycenia się na sto tysięcy dolarów, więc nic dziwnego, że jej właściciel pragnie odzyskać swoją zgubę.

- Zapewne Isabella już ją sprzedała.

- Zauważylibyśmy to. - wypowiada z pewnością siebie. Ta? Ja też myślałam, że sytuacja jest opanowana i nic nam nie grozi , a potem okazało się, że moja drużyna znalazła się na polu minowym. Ta pewność siebie cię zgubi, palancie. Mnie zgubiła niejednokrotnie.

- Skoro tak pan twierdzi. - kwituję, nie siląc się na pogawędkę. - Chciałabym wpłacić za Arię kaucję.

- Naturalnie. Zaraz skieruję panią do odpowiedniego działu, po czym wypuścimy pani siostrę z aresztu. Jeśli do czasu rozprawy ponownie dopuści się przestępstwa natychmiast powróci do celi.

- Gwarantuję, że będzie grzeczna jak owieczka.

___
Na dziś to ostatni rozdział 😄
Ale bez obaw 😁 mam napisane rozdziały na przód, więc będą pojawiać się regularnie 😁 Jak nie, to mnie zastrzelcie? Pif Pif i pikawa nie pika😜

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top