My bad
Piekło miało to do siebie, że nigdy nie panowała tu radosna atmosfera, chyba że mowa była o poszczególnych domach demonach, to tam można było się tym spotkać. Niestety Jungkook nigdy nie miał okazji tego doświadczyć ze względu na swojego ojca. Nawet po ukończeniu pełnoletności przez demona, sukcesów w szkole ten nigdy go nawet nie pochwalił. Zawsze robił coś źle. Tak samo musiało być dzisiejszego poranka, gdy ojciec go wezwał. Zostawił więc śpiącą Olivię w swoim pokoju i udał się do swojego rodzinnego domu. Nie wiedział czego, ma się spodziewać, więc przyjął maskę obojętności, by przypadkiem nie zdradzić, jak bardzo jest szczęśliwy, że udało mu się w jakiś sposób zdobyć Nierozpoznaną.
Od progu mógł wyczuć nieprzyjemną atmosferę, która wypełniona była złością szatana, więc od razu zaczął się zastanawiać czy dał ojcu powód. Nic nie znalazł.
Lucyfer w jednej chwili znalazł się naprzeciwko swojego syna. Rzucił mu pogardliwe spojrzenie i wymierzył mu cios w twarz, tak że powalił go na ziemię. Młodszy demon by zdezorientowany. Złapał mocno za szczękę i szybko ją nastawił. Spojrzał z dołu na ojca, szukając wyjaśnienia całej sytuacji.
- Miałeś tyle diablic do wyboru, a musiałeś zabrać się za Nierozpoznaną- warknął jego ojciec.
- Ojcze...
- Milcz- przerwał mu szatan- Max, Ash przygotujcie wszystko. Dla mojego syna należy się lekcja posłuszeństwa.
Jungkook próbował się wyrywać, ponieważ wiedział, co go teraz czeka. Ojciec przygotował mu chłostę. Miał zamiar go bić, aż do utraty przytomności, a ślady, które zostaną, będą zdobiły jego ciało przez dłuższy czas. Tak właśnie działał, gdy jego syn okazywał nie posłuszeństwo.
Po kilku minutach chłopak klęczał z przywiązanymi rękoma, tak by nie miał możliwości ucieczki oraz by plecy były ukazane w pełni. Przygotowywał się na ból.
- Mogłeś wybrać taką Jess. Jej ojciec jest wysoko postawionym demonem. To dobra partia.
- Olivia też- wysyczał.
- Co powiedziałeś?
Spotkał się z ciszą, więc postanowił przejść do działania. Wziął swój bat i ustawił się, tak by mieć idealny widok na plecy syna. Zamachnął się i nastąpiło pierwsze uderzenie, które zostawiło czerwoną pręgę na jego skórze. Nie było to mocne uderzenie, ale jego ojciec dopiero się rozkręcał.
Jednak gdy nastąpiło pierwsze uderzenie, ktoś inny odczuł jego ból. Olivię obudził silny, palący ból na plecach. Krzyknęła, gdy poczuła go raz kolejny, ale na innym skrawku skóry. Nie wiedziała, co się dzieje. Uczucie, jakiego doświadczała, było jak podczas chłosty, ale przecież nikt jej nie bił. Wszystkie uderzenia na plecach Jungkook'a, przenosiły się na ciało Olivii i to ona przejmowała większość bólu, który otrzymywał demon.
Kolejny przeraźliwy krzyk wydobył się z ust dziewczyny, co zaalarmowało Taehyunga, który miał pokój naprzeciwko. Wiedział, że jego przyjaciel nie spędzał tę noc samotnie, ale zdziwiło go, że słyszy krzyki bólu o piątej rano. Bez zastanowienia się wbiegł do jego pokoju i zastał tam Nierozpoznaną, która leżała na podłodze i próbowała się podnieść. Jej twarz była wykrzywiona w bólu, a po policzkach płynęły jej łzy. Dostrzegł czerwoną szramę zza materiału koszulki, ale musiał się upewnić, więc delikatnie podniósł ją. Zacisnął mocno zęby. Jego oczom ukazały się plecy, całe przyozdobione czerwonymi pręgami po biczu szatana. W tym samym momencie ukazała się nowa, a dziewczyna próbowała zdusić w sobie jęk bólu. Zaczynała opadać z sił.
- Jimin- krzyknął demon, mając nadzieję, że jego przyjaciel pojawi się szybko. Nie mylił się.
- Do cholery, V. Budzisz mnie z rana i ... - przerwał gdy dostrzegł skatowane ciało- kurwa, gdzie jest JK?
- Prawdopodobnie u ojca. Tylko dlaczego wszystko przenosi się na nią?
- Nie wiem. Kurwa- złapał się mocno za włosy i zaczął lekko za nie pogiąć. Musiał wymyślić coś, a jedyne co przychodziło mu do głowy, to przerwanie kary w piekle, bo możliwe, że dziewczyna dłużej nie zniesie.- Zanieść ją do Melissy.
- A ty?- w głosie przyjaciela było słyszalne zmartwienie.
- Udam się do piekła. Olivia nie wygląda najlepiej. Nie wiemy, ile jeszcze zniesie.
Tae zabrał dziewczynę i szybko pognał z nią do Melissy. Zdążyła stracić przytomność, a z jej ran zaczęła się sączyć krew. Nie zwiastowało to nic dobrego. Nie wiedział też, czy rany będą w stanie szybko się zagoić, ponieważ te Jungkook'a potrafiły goić się długimi miesiącami.
Jimin natomiast starał się zachować swoją pewność siebie, którą często gubił przy spotkaniu z samym szatanem. Pomimo przyjaźni z jego synem nadal go się bał, więc nic dziwnego, że nie lubił tu przebywać, chyba że sytuacja tego wymagała.
Kłócił się chwilę ze strażnikami pilnującymi wejścia, aż pojawiła się matka przyjaciela- Lilith.
- Co tu robisz, Jimin?- była zaskoczona, że widzi tu młodego demona, który przyszedł tu własnej woli.
- Wiem, że Kook odbywa teraz karę, ale musi ona zostać natychmiast przerwana- powiedział na jednym wdechu.
- Wiesz, że nie można tego przerwać- powiedziała smutno.
- Szatan bardziej krzywdzi Olivię w ten sposób niż jego.
- Co? Przecież to niemożliwe- kobieta nie chciała uwierzyć w to co słyszy.
- Proszę- jęknął błagalnie.
Wzięła chłopaka za rękę i zaprowadziła do komnat, w których przebywali jej mąż z synem. Gdy otworzyli drzwi byli w szoku tym, co zobaczyli. Demon był cały w krwi, ale na jego twarzy nie malował się ból. To dało Lilith pewność, że słowa Jimina są prawdą. Nie da się nie odczuwać bólu po biczu, którym władał Szatan. To po prostu nie było możliwe.
- Lucyferze, przestań, proszę- spojrzała w przepełnione furią czerwone oczy męża.
Rosły mężczyzna zatrzymał się, nie wymierzając kolejnego uderzenia. Spojrzał z niedowierzaniem na swoją żonę. Nie rozumiał, dlaczego miała czelność i odwagę, by przerwać wymierzanie kary, na którą ich syn w pełni zasłużył.
- Wiesz, co zrobił?- zacisnął mocno szczęki, a diablica tylko pokręciła głową- miał tyle diablic do wyboru, a wybrał sobie Nierozpoznaną. Jess była dla niego idealną kandydatką.
- Jimin, nie mówiłeś, że Olivia jest Nierozpoznaną- spojrzała z wyrzutem na blondyna.
- To skomplikowane- podrapał się po głowie- nie powiedziałbym, że jest Nierozpoznaną.
- Jimin- warknął Jungkook- nie waż się powiedzieć ani słowa więcej.
- Przepraszam, ale Olivia odczuwa twój ból, więc nie możemy tego dłużej ukrywać- spojrzał przepraszająco na przyjaciela.
Szatan w ułamku sekundy znalazł się przed Jiminem i patrzył na niego wyczekująco. Chciał znać prawdę, dlaczego jego syn nie odczuwał zbytnio bólu pomimo silnych uderzeń. Widział przerażenie w jego oczach, więc domyślił się, że będzie mu ciężko powiedzieć, co chciał. Złapał jego twarz w swoje dłonie i spojrzał w oczy. Musiał sam zobaczyć na własne oczy, o czym mówił młody demon. Gdy odkrył prawdę, odskoczył zaskoczony od niego i od razu przywołał demony, by odwiązały syna oraz przyniosły maść, która uleczy szybko jego rany.
- Dlaczego tym razem go leczysz?
- Bo mamy problem- złapał ją za rękę i zostawił przyjaciół samych w komnacie.
Jungkook leżał przez parę minut na podłodze, gdy jego rany się goiły. Cały czas myślał o tym, że dziewczyna odczuwała za niego cały ból i było mu bardzo głupio, że do tego dopuścił. Myślał, że to jego wina. Był przekonany, że to przez to przez ich zbliżenie się do siebie. Ogarnęło go ogromne poczucie winy.
- To nie twoja wina- zaczął Jimin, gdy jego przyjaciel zaczął się podnosić.
- Nie możesz tego wiedzieć.
- Wtedy twój ojciec zacząłby kazanie, byś poczuł się winny.
Trafił w punkt. Ojciec nic nie powiedział na ten temat, ale to oznaczało, że problem jest znacznie większy. Nie chcieli się dłużej nad tym zastanawiać, więc wrócili do szkoły. Od razu skierowali się do skrzydła szpitalnego, gdzie słychać było krzyki dziewczyny. Przed drzwiami siedział oparty przy ścianie Tae z twarzą ukrytą w dłoniach. Był załamany, ponieważ od kilku minut jej rany się goiły, ale wywoływało to jeszcze większy ból niż ich powstanie. Nie mógł na to patrzeć, więc wyszedł na korytarz.
- Możecie nazwać mnie pizdą, ale nie mogłem patrzeć na jej cierpienie- powiedział cicho, gdy wyczuł obecność przyjaciół.
- Daj spokój, V. JK też na pewno by nie mógł na to patrzeć- Jimin położył dłoń na jego ramieniu.
- Długo to trwa?
- Chyba zaraz minie 10 minut.
Krzyki ucichły, co zapewne oznaczało koniec cierpień i procesu leczenia. Demon się zastanawiał, czy chce przekroczyć masywne drzwi, by znaleźć się w szkolnym szpitalu. Nie miał chyba na tyle odwagi, by stanąć przed Olivią. Pomimo wszystko czuł się winny.
- Wejdziesz do niej?
- Nie- odwrócił się na pięcie i udał na siłownie, ponieważ musiał się wyżyć. Miał nadzieję, że długi trening mu w tym pomoże.
Olivia leżała nieprzytomna w łóżku szpitalnym, gdy demon trenował, a u jej boku siedziała Sujin, Jimin i V. Chcieli mieć pewność, że z ich przyjaciółką wszystko jest dobrze, choć fizycznie już jej nic nie dolegało, to o jej psychice nie można było tego powiedzieć. Ktoś nawiedził ją w śnie, z którego nie mogła się wyrwać.
Siedziała w swoim pokoju w szkole razem z Jack'iem. Nie rozumiała, co robił w tym miejscu.
- Komplikujesz wszystko, Olivio.
- O czym mówisz?
- Miałaś być moja, a widzę, że oddajesz się synowi Szatana.
Zmarszczyła brwi. Nie wiedziała, czy to, co się dzieje, jest naprawdę czy tylko jej wyobraźnia.
- Nie znamy się. Nie wiem, o czym mówisz.
Poszedł do niej i złapał za jej brodę, spoglądając prosto w oczy.
- Może powinien przypomnieć ci o wszystkim. Jesteś moja.
- Nie- zaczęła się wyrywać.
Wkurzyło to demona, który zacisnął dłonie na jej ciele. Nie chciał jej puścić, by mogła się udać w ramiona Jungkook'a. Był cholernie zazdrosny o nią.
- Puszczaj mnie- krzyknęła, zaczynając mocniej się z nią szamotać.
Przyjaciele spojrzeli zaniepokojeni na Olivię, ponieważ zaczęła się szamotać również po szpitalnym łóżku, powtarzając cicho imię Jungkook'a.
- Zawiadomię Hoesok'a i Yoongi'ego. Znajdą naszą zgubę- powiedział Jimin, a Sujin z V zaczęli mocniej przetrzymywać ciało dziewczyny, by nie zrobiła sobie krzywdy.
- Co jej jest?
- Też bym chciał...- przerwał mu cios, jaki zadała mu wyrywająca się dziewczyna- Cholera. Co jej się śni?
- On ci tu nie pomoże- zaśmiał się Jack.
- Czego ode mnie chcesz?
- Ciebie u mego boku powinnaś wiedzieć.
Wymierzyła mu policzek i zdziwiony puścił ramiona dziewczyny, która czym prędzej uciekła z pokoju. Chciała się wyrwać z tego koszmaru.
Jungkook wściekły wszedł do pomieszczenia, w którym nie miał ochoty przebywać. Jednak gdy zobaczył stan dziewczyny, złość szybko wyparowała, zastąpiona troską.
- Co się stało?- zapytał, podchodząc do łóżka.
- Nie wiemy- odpowiedziała mu Sujin ze łzami w oczach.
Usiadł na łóżku i złapał za ramiona dziewczyny, która momentalnie przestała się szarpać. Na jego twarzy malowało się zaskoczenie.
- Co... - nie zdążył dokończyć, bo został wciągnięty do snu dziewczyny.
Znalazł się na dziedzińcu szkolnym. Szybko dostrzegł, jak Olivia szamocze się z jakimś mężczyzną, więc ruszył w ich kierunku. Odepchnął mocno mężczyznę, który wydawał się mu dość znajomy.
- Sam Jungkook raczył się pojawić- zaśmiał się.
- Kim ty jesteś?
- Wiesz, kim jestem. Musisz sobie tylko przypomnieć.
Pstryknął palcami i już go nie było.
Demon otworzył swoje oczy i to samo zrobiła Nierozpoznana, która szybko podniosła się do pozycji siedzącej, wtulając się w ciało chłopaka. Na początku nie wiedział, co zrobić, ale po dłuższej chwili również objął ją ramionami i oparł swoją brodę na jej głowie.
Przyjaciele, widząc tę scenę, szybko się ulotnili, dając im trochę prywatności. Dostrzegli, co dzieje się pomiędzy tą dwójką i nie chcieli im przeszkadzać.
Jungkook zaczął głaskać jej włosy. Chciał uspokoić jej drżące ciało, ale nie wiedział, jak to zrobić, ponieważ nie był przyzwyczajony do okazywania czułości, którą chciał pokazać dziewczynie.
- Dziękuję- wyszeptała.
- Za co mi dziękujesz? Gdyby nie ja, to nie wylądowałabyś tutaj.
Olivia odsunęła się od demona i spojrzała mu prosto w oczy. Chciała wiedzieć, co miał na myśli chłopak, gdy to mówił.
- Co masz na myśli?
- Byłem u ojca, który wymierzał mi karę.
- Za co? – w jej oczach malował się smutek, że chłopak musiał zmierzyć się z tym co przygotował sam Szatan.
- Za to, że zainteresowałem się tobą- spuścił wzrok- odczuwałaś cały ból za mnie.
Wzięła jego twarz w swoje dłonie i podniosła tak, by ponownie spojrzał na nią. Nie widział, by była na niego zła. Ku jego zdziwieniu uśmiechnęła się delikatnie.
- Ale teraz wszystko już dobrze. Nic się nie stało.
- Jak to nic...- przerwały mu usta dziewczyny, które delikatnie naparły na niego.
To był czuły pocałunek, który demon natychmiastowo oddał. Nie pogłębiał go. Czuł, że właśnie taki powinien być. Delikatny, leniwy. O dziwo spodobało mu się, że pierwszy raz czegoś takiego doświadcza. Po kilku minutach oderwali się od siebie uśmiechnięci.
- Mamy dziś dzień wolny?- zapytała z iskierkami w oczach.
- Tak, a co planujesz coś?
- Spędźmy dziś dzień na ziemi i nie przejmujmy się tym wszystkim. Poszukiwaniem mojego ojca czy Jack'iem, który nawiedza mnie w snach. Tylko ty i ja. Co ty na to?
- Nie chciałaś spędzić tego dnia z Sujin?
- Mamy cały tydzień na to.
- To w takim razie, gdzie się udamy- rzucił jej szeroki uśmiech, od którego mogłyby zmięknąć nogi dziewczyny, gdyby tylko stała. Poczuła ciepło na sercu. Wiedziała, że zaczynała coś czuć demona, a on czuł to samo.
Od Autorki: Mam nadzieję, że taki rozdział się wam podobał. Zapraszam was również na moją nową pracę "I need you". Do następnego!
Czytelniku! Proszę zostaw po sobie ślad- komentarz i/lub gwiazdkę. To dla mnie znak, że to co tworzę Ci się podoba. Do zobaczenia w kolejnym rozdziale
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top