JASON THE TOY MAKER: DANCE WITH THE DEAD

Wiecie co moi czytelnicy? Nigdy nie lubiłam bawić się lalkami. Zawsze prędzej czy później zostawały łyse, bez kończyn, bez głowy lub pomalowane. Uroczo :)

------------------------------------------------------

-Proszę, proszę - odwróciłam głowę - a cóż to za ślicznotka?

-Chyba się zgubiłaś? - drugi mężczyzna miał szeroki, złowieszczy uśmiech.

-Nie... Ja... Tylko tędy przechodziłam - cofnęłam się pod ścianę.

Jeden z nich podszedł i zaczął mnie obmacywać.

-My ci pomożemy.

-Niech pan mnie zostawi! - próbowałam go odepchnąć.

Z wielkim trudem udało mi się wyrwać. Zaczęłam biec przed siebie. Bałam się, że będą mnie gonić więc wbiegłam do jakiegoś sklepu.

-Już zamknięte.

-Przepraszam ja...

-Coś się stało? - chłopak za ladą świdrował mnie wzrokiem.

-Nie... To nic takiego...

Przyglądał mi się jeszcze przez chwilę. Ja nie pozostawałam dłużna. Pierwsze co zauważyłam to jego czerwone włosy i dziwny kolor oczu.

Uśmiechnął się.

-Bardzo przepraszam, że tak wpadłam.

-Nic się nie stało.

Dopiero, gdy trochę ochłonęłam, zorientowałam się, że jestem w sklepie z zabawkami.

-Chyba miałaś małe problemy, co?

-To nic takiego. Muszę już iść. Dowidzenia - uśmiechnęłam się.

-Mogę chociaż wiedzieć jak masz na imię?

-Loretta.

-Miło było cię poznać. Wpadnij jeszcze kiedyś - znów się uśmiechnął.

-Oczywiście - odwzajemniłam gest i wyszłam ze sklepu.

Szybkim krokiem ruszyłam do domu. Już nigdy więcej nie będę szła na skróty.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top