Rozdział 1: Freddy Fazbear's Pizza

Siedzieliśmy i się wpatrywaliśmy w siebie.

-Wiesz co?-spytał blondyn.

-Nie..?

-Chyba się zakochałem...-powiedział i się zaczerwienił.

-J-ja chyba też...-powiedziałam również. CO JA WYGADUJĘ?! Przecież ja go KOCHAM!!!
Po chwili zadzwonił mu telefon. Odebrał go z uśmiechem, ale gdy usłyszał kogoś po drugiej stronie komórki, to uśmiech zmienił się w smutek.

-Będę musiał iść!-powiedział odkładając komórkę.

-Mogę iść z tobą?-spytałam niepewnie.

-Jasne! Chodźmy!

Po kilku minutach biegu do autobusu zapanowała nade mną ciekawość.

-Co się stało?

-Dzwonili moi pracodawcy. Stała się straszna rzecz.

-A gdzie pracujesz?

-W Freddy Fazbear's Pizza. Konkretnie jako Stróż Nocny.

-A ta straszna rzecz?

-Doszło do morderstwa. Oglądasz wiadomości?

-Tak... Ostatnio doszło do porwania piątki dzieci.-powiedziałam  zestresowana sprawą morderstwa.

-Właśnie. Znaleziono krew, w jednym z pomieszczeń w restauracji, w której pracuję. Okazuje się, że morderca zabił dzieci właśnie w pizzerii.

-Tylko czemu ciebie wzywają?

-Ostatnio animatrony-główne maskotki pizzerii-zaczęły się dziwnie zachowywać. Dziwnie patrzą na dorosłych i w ogóle.
Pracuję od 24 do 6 nad ranem, i właśnie dzisiaj podążałem w stronę Fazbear's Pizza.
Muszę też nagrywać "poradnik" dla następnych Stróżów Nocnych. Zacząłem od momentu dziwnego  zachowywania się maskotek. Ta krew jest kolejnym tropem do znalezienia sprawcy.

-A ty... tam jedziesz, bo chcą cię przeszukać?

-Nie, jadę tam, bo muszę nagrać kolejną część poradnika, czyli muszę spędzić kolejną noc z animatronami. Jak chcesz możesz iść do domu...-powiedział.

-Może lepiej tak...-powiedziałam smutna.-Matka znowu zacznie krzyczeć i mnie znowu zacznie bić... i tak już w sumie czeka mnie porządne lanie, choć nic złego nie zrobiłam.

-Współczuję ci...-powiedział.-Trzymaj się!-dopowiedział gdy wysiadałam, i klepnął mnie po ramieniu.

-Dziękuje za wszystko! Obyśmy się kiedyś spotkali!

-Jest na to duża szansa!-odrzekł, i akurat zamknęły się drzwi.

Ściągnęłam plecak z pleców, abym mogła wyciągnąć telefon i słuchawki.
Z mojego ramienia spadła żółta kartka.
Pisało na niej:

Polubiłem cię... a nawet zakochałem się
w tobie!
Zadzwoń pod ten numer:
534 737 932
Zawsze jestem przy telefonie;)

Akurat w słuchawkach leciała piosenka "See you again"
~~~~~~~~~~~~~~
Kolejny rozdział^^
Jeśli się podobało, to piszcie w komentarzach;)
Do zobaczenia w next!

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top