10

Szliśmy trzymając się za ręce.

- Legolasie? - zwróciłam się do niego.

- Hm ?- poprawił uścisk swojej dłoni i pogłaskał kciukiem wierzch mojej. Spojrzał na mnie.

- Dlaczego to robisz? - zapytałam.

Uśmiechnął się, ale nie odpowiedział. Ja nie pytałam już późnej. Szliśmy więc w milczeniu. Czułam się... dziwnie, bo to chyba jedyne słowo, które mogłoby opisać to, co wtedy czułam. Szliśmy, ale nawet jeśli droga była wąska, on nie puszczał mojej ręki. Wciąż mnie trzymał. Nic nie rozumiałam, ale... nie protestowałam.

Kierując się na wschód i idąc ścieżką, którą wcześniej nigdy nie szłam, dotarliśmy do niedużej polany, położonej pod skałą. Po skale spływał pionowo, nieduży wodospad, a woda wpadała do jeziorka, które wokół było porośnięte trawą i mchem. Częściowo na skale, a także w okół polany rósł Las. Odpływem, z tego oczka wodnego, był krystaliczny, wąski strumyk.

Legolas zaprowadził mnie nad jeziorko i gestem ręki zachęcił, żebyśmy usiedli na wielkim i płaskim, omszałym kamieniu. Głaz lekko zanurzał się w wodzie. Usiedliśmy i zaczęliśmy wpatrywać się w gwiazdy. Siedzieliśmy obok siebie.

Woda w potoku kojąco szemrała, ptaki słodko śpiewały, a las szumiał na wietrze. Niebo było coraz ciemniejsze. Pojawiły się pierwsze gwiazdy.

-Elen sila lumenn' omentirlvo... -zaczął i umilkł.

Przez dłuższy czas nikt z nas się nie odzywał.

W końcu nie wytrzymałam.

-Legolasie! Ja... Ja naprawdę NIC nie rozumiem! Czy możesz mi powiedzieć o co ci chodzi?

Zmieszał się na moment, a potem nerwowo westchnął.

-Taur! Proszę, cokolwiek teraz powiem, nie przerywaj mi. To może zabrzmi głupio, ale wysłuchaj mnie, proszę. Iii... i masz prawo pomyśleć sobie o mnie ci chcesz.- mówił bardzo energicznie.

Skinęłam głową, a on na powrót zaczął mówić, jednak teraz wyraźnie spokojniej.

-Jako książę Lasu, robię wiele dobrych rzeczy, ale, niestety, popełniam też błędy, co za tym idzie: żyję w coraz większej niepewności. Nigdy nie wiem, czy to, co zaraz zrobię, okaże się kolejnym popełnionym błędem w moim życiu, czy też korzyścią. Wszystko więc robię, zawsze, z wielką ostrożnością, patrzę na plusy i minusy. Zdarza się, że czasem nie znajdę jakiegoś minusa i wszystko się psuje. Przy moich wyborach pomaga mi mój ojciec. Na okrągło wytyka mi błędy. Bardzo tego nie lubię. Chciałbym podejmować swoje decyzje sam, chociaż tak naprawdę to on kieruje mną i ja...- zaciął się, a ja patrzyłam na niego. - Zresztą, po co ja Tobie to mówię...- wziął głęboki wdech. Spojrzał mi w oczy.- Moja droga Taur. Od dłuższego czasu zmagam się ze sobą w kwestii, przynajmniej dla mnie, bardzo ważnej. Od dawna widzę w Tobie kogoś więcej niż kapitana straży, czy przyjaciółkę. Jesteś dla mnie bardzo, bardzo ważna. Przed tygodniem zacząłem się nad tym poważnie zastanawiać. To nie daje mi spokoju. Chciałem ci to powiedzieć już wtedy, kiedy skończylaś wartę, czyli kiedy ostatnio droczyłaś się ze mną, o to jak masz się ze mną witać. Chciałem cię nawet...- jego oczy były radosne, ale twarz poważna.- Ale zabrakło mi odwagi... To jest trudna decyzja, ale moja, nie mojego ojca. Znam nasze pozycje w społeczeństwie i to jak się od siebie różnimy statutem, to kim jesteśmy. To może się okazać trudne, ale nie potrafię powstrzymać tego uczucia i chcę zaryzykować.- wszystko owijał w bawełnę, nie rozumiałam, ale byłam ciepliwa.- Długo o tym myślałem, nie przesypiałem nocy, i w końcu zdecydowałem...- zrobił przerwę.- Taur... kocham Cię...

Przysunął się bliżej, a potem szybko, zarazem delikatnie wsunął swoją dłoń i położył na moim karku. Przysunął swoją twarz bliżej do mojej. Nie protestowałam. Położył mi dłoń na biodrze. Oddychaliśmy tym samym powietrzem. Zbliżyliśmy do siebie nasze wargi, a on połączył je w namiętnym pocałunku. Złączył nasze usta i po chwili roschylił swoje wargi. Przesunęłam swoją dłoń po jego nodze, a drugą położyłam na jego policzku. Trwaliśmy tak wtuleni w siebie całując się i wcale nie licząc czasu, przeplatając to czasem jedynie oddechami.

Na moment odsunęłam się.

-Ja ciebie też, Leggy...

Znowu mnie pocałował...

Jeszcze długo się całowaliśmy...

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top