Rozdział 15

,,Wszyscy jesteśmy tacy sami pod jednym względem. Jesteśmy ludźmi."

W jadalni zjadłam coś i wyszłam na dwór, aby po raz ostatni w tym dniu zobaczyć to miasteczko. Westchnęłam głęboko i wbiegłam w Speed Force.

Wybiegłam z niego, gdzieś na obrzeżach mojego miasta. Doskonale znałam plan miasta, więc nie miałam problemu z dotarciem do mojego domu najkrótszą drogą.

Jak dobrze pamiętam o tej godzinie mama powinna być w pracy, bądź z niej wracać. Pobiegłam do mieszkania. Nie było jej tam. Przebrałam się w swoje ubrania. Prawdę mówiąc stęskniłam się za nimi. Założyłam na siebie czarne rurki, białą koszulkę i czarną, skórzaną kurtkę. Na stopy włożyłam miętowe skarpetki i czarne trampki. Włosy związałam w warkocza.

Poszłam do kuchni i nalałam sobie do szklanki wody po czym usiadłam przy stole. W tym samym czasie usłyszałam jak drzwi się otwierają. Piłam sobie na spokojnie wodę, wiedząc, co zaraz się wydarzy. Gdy matka weszła do kuchni stanęła w pół kroku. Chyba nie wierzyła, że to naprawdę ja tu jestem. Bawiłam się szklanką, nawet nie zaszczycając jej spojrzeniem.

- Dziecko, gdzieś ty się podziewała?! - Powiedziała podniesionym głosem.

Głucha cisza jej odpowiedziała. Po chwili odezwałam się:

- Myślałaś, że się nie dowiem?

- O czym ty mówisz? Wiesz, jak ja się o ciebie martwiłam?! Zgłosiłam twoje zaginięcie na policję! - Krzyknęła moja matka.

Prychnęłam.

- Jak mogłaś mi to zrobić? Zabrać mi to, co kocham - spojrzałam na nią.

Chyba nadal nie domyśliła się o co chodzi. Nie sądziłam, że jest tak nie kumata.

- Julio, powiedz mi natychmiast o co ci chodzi, to nie dam ci kary za tą ucieczkę.

- Nie, to ty mi wytłumacz, jak mogłaś mi powiedzieć, że mój ojciec nie żyje i zablokować mi moc?! Jak mogłaś im grozić?! - Zapytałam jej praktycznie wrzeszcząc i stając z nią twarzą w twarz.

Zauważyłam ten strach spowodowany tym, że się dowiedziałam. Jej ciało mówiło samo za siebie, a przede wszystkim oczy, które nie miały w sobie tego blasku, co zawsze. Ona aż zbladła z przerażenia.

- Jak się dowiedziałaś? - Zapytała cicho.

- Pytasz, jak się dowiedziałam? Poważnie? Nie masz zamiaru mi powiedzieć, jakie były prawdziwe powody tego, co uczyniłaś? - Zapytałam już nie krzycząc.

- Martwiłam się o ciebie. To, co zrobił ci Savitar... Tego było już za dużo. Nie chciałam, abyś w końcu zginęła przez to co robisz. Poprosiłam Nicholasa, aby zablokował ci moc - odpowiedziała.

- Mamo, pomyśl. A co byś zrobiła, gdybym poszła do wojska i pojechała na jakąś misję bojową? Zabrałaśbyś  mnie stamtąd, tylko dlatego, abym nie narażała się dla swojej ojczyzny? - Zapytałam, chcąc, by zrozumiała swój błąd.

- Przepraszam. Powinnam chyba porozmawiać z tobą najpierw - odpowiedziała. - Wybaczysz mi?

- Nie wiem, mamo, nie wiem. Muszę to przemyśleć i pogadać z innymi - odpowiedziałam i wybiegłam z domu.

Wcześniej myślałam nad tym, gdzie pobiec w pierwszej kolejności. Czy do Nowego Jorku do Stark Tower, czy do Dominiki i Michała, czy do Central City.  Zdecydowałam, że do mojego zespołu skoro jestem w mieście. Przy okazji zapytam się o parę rzeczy.







Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top