Nie wiem, co z tym zrobić xD

Przepraszam Cię że
Nie jestem wszechwiedzący
Że nie mam siły aby Cię chronić
Że brakuje mi słów pocieszenia
Że nie rozumiem każdego Twojego strapienia
I każdej troski Twojego serca

Wybacz mi każdą łzę
Wylaną przez Ciebie którą wywołałem
Wybacz że nie ma mnie
Kiedy tego potrzebujesz
Wybacz mi każdy raz
Gdy nie potrafiłem Ci pomóc

Zrozum że cię kocham
I dlatego nie chcę Cię ranić
Ranić bardziej nieuważnym słowem
Niż milczeniem które zostawia tylko chłód
Chcę tylko widzieć Twój uśmiech
I słyszeć Twój śmiech

Pragnę doświadczać tego do śmierci
Lecz wiem że nie mam prawa tego chcieć
Nie zasługuję na to bo i tak ranię
Ciebie i wszystkich na których mi zależy
Więc dlaczego wciąż trwasz przy mnie
Kiedy wiesz że to cię bardziej rani

Rani bardziej niż zostawienie
Zostawienie mnie samego
Samego z bólem i świadomością
Że innego końca dla mnie nie ma
Końca innego niż samotny poranek
Kolejny szary dzień na tle szarości


No jak widać na poezję mi się zebrało. Nie piszę często, więc tak tu rzucę. Bo ta książka też trochę umarła ze mną. No i tyle.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top