81
Wpatrywałam się w ekran telewizora, gdy odpoczywałam. Wtulona w jego ciepły sweter stawałam się coraz bardziej leniwa. Obejmowałam go rękami będąc stęskniona za jego uściskiem i zapachem. Nikt nie był w stanie mnie od niego odciągnąć. Moje zachowanie powodowało to że na jego twarzy widniał przez cały czas uśmiech. Mogłabym się patrzeć na niego godzinami.
Uwielbiałam przesiadywać z nim na kanapie. Być sam na sam i nie robić nic innego niż przytulanie się. Pochylił się żeby ucałować czubek mojej głowy co tylko przepełniło mnie radością.
Dzwonek od drzwi zakłócił nasze sielankowanie. Byłam prawie zła na to, że był zamontowany, a w domu była Yeeun. W innym wypadku nie mielibyśmy gości i udali że nie ma nas w domu.
-Cześć! - głośny, a za razem wesoły głos zmusił nas do zmiany pozycji. Jungkook przesunął się żeby wygodniej usiąść przez co i ja musiałam się ruszyć.
Szatynka weszła do salonu budząc we mnie ponownie negatywne uczucia. Jungkook przyznał, że nie była moją przyjaciółką, ale bardzo chciała nią zostać. Jednak wszystko co robiła to przeszkadzanie nam.
Przygryzłam wargę i przykryłam się bardziej kocem chcąc się przed nią ochronić.
-Co robicie? - zapytała ciekawskim głosem. Wydawała się być w pośpiechu.
-Oglądaliśmy serial - odpowiedział jej Jungkook spokojnym głosem.
Nie wyglądało na to żeby chciało mu się wstawać. W głębi duszy cieszyłam się z tego powodu.
-Świetnie, czyli nic ważnego - klasnęła w ręce i spojrzałam na mnie - Przyszłam do T/I - oznajmiła wesoło.
Spotkałam się z jej spojrzeniem. To że się ukryłam nie powstrzymywało jej przed oznajmieniem czego ode mnie chciała.
-Do mnie? - cicho powtórzyłam, gdy zapadła cisza.
-Tak - powtórzyła jeszcze raz - Chciałam pójść na zakupy, a ty świetnie mi doradzisz.
-Nie wiem.. - od razu odpowiedziałam. Nie miałam ochoty nigdzie wychodzić.
Na zakupach też nie byłam już od wieków. Zapomniałam o tym, że w przyjaźń trzeba wkładać trochę wysiłku. Jednak chyba nie miałam na to wystarczająco siły. Gdyby był to tylko Jungkook albo ktoś inny z zespołu.. Dawno z nimi się nie widziałam.
-Ma rację, dawno nie chodziłaś na zakupy, ani niczego sobie nie kupowałaś. Nie byłaby to fajna odmiana? - próbował mnie przekonać.
-Będzie fajnie, zobaczysz. To tylko kilka sukienek - dodała od siebie Suryeon.
Zachowywali się jakby co najmniej byli ze sobą w zmowie. Musieli przyjaźnić się już od dłuższego czasu. Nie wiedziałam jak udało mu się to przede mną ukrywać przez tak długi czas.
Wygrzebałam się z ciepłego koca. Miałam nadzieję, że będzie to warte mojego wysiłku.
-Pójdę tylko zmienić bluzkę - powiedziałam i wstałam z kanapy. Bez oglądania się za siebie poszłam na górę czując przy tym dyskomfort z samego ruchu.
W pokoju zrzuciłam z siebie cienką bluzkę i w zamian założyłam ciemny, ciepły sweter. Miałam nadzieję, że nie będzie aż tak źle. Wzięłam ze sobą torebkę, portfel i telefon. Podstawowe rzeczy, które miały zapewnić mi przetrwanie na zewnątrz. Gotowa wyszłam z pokoju i udałam się na dół.
Gdy byłam już w połowie schodów usłyszałam szmery. Rozmawiali po cichu między sobą. Nie zamierzałam wnikać o czym. Przeszłam obok nich, żeby pokazać im, że już jestem. Udałam się po kurtkę i buty, które ostatnimi czasy stawały się moją udręką.
-Pomogę ci - Jungkook przyszedł mi z pomocą.
Od razu zabrał ode mnie kurtkę i pomógł mi ją założyć. Zasunął również buty, gdy udało mi się je założyć. Byłam mu wdzięczna bo sama męczyłabym się z tym przez dobre dziesięć minut.
-Gotowa? - Suryeon podeszła do nas.
-Chyba tak - powiedziałam niepewnie. Wciąż miałam ochotę wrócić do tego co robiliśmy wcześniej.
Otworzyła drzwi i wyszła jako pierwsza. Spojrzałam do góry na Jungkooka, gotowa na pożegnanie.
-Wiem, że ci się nie chce - stwierdził na widok mojej miny i przybliżył się do mnie - Ale nie zaszkodzi ci taki babski wypad. Poznasz ją lepiej i może zmienisz zdanie - wzruszył ramionami, a zaraz po tym mnie przytulił.
-Wolę zakupy z tobą - oznajmiłam będąc przez niego ściskaną. Czułam się przy nim jak niedźwiedź bo moja kurtka była całkiem dużego rozmiaru.
-Baw się dobrze - pocałował mnie w policzek zanim mnie puścił.
Potwierdziłam głową. Robiłam to wszystko tylko dla niego. Gotowa wyszłam z przytulnego domu i poszłam do auta, w którym siedziała już ona. Wsiadłam do środka i zamknęłam drzwi. Od razu poczułam się przy niej niezręcznie.
-Zawsze słucham radia, gdy podróżuje. Nie przeszkadza ci to? - zapytała podczas włączania radia.
-Nie, możesz je włączyć - dałam jej wolną rękę. Nie interesowało mnie co robiła w swoim aucie, ani czego słuchała.
Spokojnie kierowała samochodem, a ja obserwowałam tylko okolicę. Nie wiedziałam dokąd mnie zabiera, ale uznałam że mogę jej teraz zaufać. Jungkook nie zostawiłby mnie z nią, gdyby jej nie ufał. Przynajmniej dzisiaj mogłam obdarzyć ją tym uczuciem.
-Więc nie jesteś ciekawa? - szybko na mnie zerknęła.
-Czego? - dopytałam. Byłam zdziwiona tym, że zaczęła rozmowę.
-Mnie, Jungkooka, skąd się znamy.. - wymieniała po kolei w międzyczasie założyła ciemne okulary - Wiem, że nasze wczorajsze spotkanie nie było najlepsze pierwsze zresztą też.. - przygryzła wargę na wspomnienie o tym - Ale myślałam, że będziesz miała jakieś pytania. Chciałabym cię zapewnić, że nie masz czego się obawiać. Jesteśmy tylko przyjaciółmi.
Tłumaczyła ich relacje, ale to nie działało na mnie uspokajająco. Chciałam zobaczyć to w rzeczywistości, nie tylko o tym słuchać.
-Możesz mi o tym powiedzieć - zauważyłam, że miała na to ochotę.
Spojrzała w lusterko zanim jej dłoń zacisnęła się mocno na kierownicy. Jej mięśnie napięły się, ale nie wiedziałam dlaczego.
-Jestem Shin Suryeon - przedstawiła się - przyjaciółka Jungkooka - dopowiedziała - Znamy się od dzieciństwa bo byliśmy sąsiadami.
Rozejrzałam się po wnętrzu na słowo sąsiedzi. Musiała znać jego rodziców. Być może ją lubili. Ja nie miałam okazji ich jeszcze poznać, a Jungkook rzadko o nich wspominał.
-Znasz jego rodzinę? - zapytałam bo chciałam dowiedzieć się więcej na ich temat. Chciałam ich spotkać chociaż raz w życiu.
-Tak, bywałam u nich wiele razy. Nasze rodziny dobrze się znają, a Pani Jeon lubi ze mną plotkować - wyjaśniała z satysfakcją. Zapewne cieszyła się z relacji jakie utrzymywała z jego rodziną.. w przeciwieństwie do mnie..
-Nigdy się z nimi nie spotkałam - wspomniałam na głos.
-Spotkałaś tylko o tym zapomniałaś. Mieliście rodzinny obiad zapoznawczy - szybko mi odpowiedziała.
Nie miałam o tym pojęcia. Zaczęłam się zastanawiać dlaczego mi o tym nie powiedział. Nie porusza tematu rodziny. Oni też ani raz się nie odezwali. Nawet gdy się odnalazłam nie wykazywali zainteresowania. Byłam ciekawa ich relacji. Chciałam wiedzieć również jak postrzegali mnie, ale odpowiedzi były zbyt daleko ode mnie.
-Poza tym we trójkę chodziliśmy do tej samej szkoły - wspomniała i zatrzymała samochód.
Rozejrzałam się zastanawiając się gdzie jesteśmy. Nie rozpoznawałam okolicy, ale nadal była to część miasta.
-Tego też nie pamiętasz? - zapytała spoglądając na mnie.
Jej ciemne okulary zakrywały jej oczy. Nie wiedziałam czy było jej to na rękę. Może nawet się cieszyła z takiej możliwości.
-Nie, przecież nie lubiłyśmy się - posłałam jej uśmieszek i otworzyłam drzwi auta. Nie musiała wracać do rzeczy, które nie miały już znaczenia. Na pewno lubiła Jungkooka, ale ja nie chciałam o tym słyszeć - Znałaś też Jimina? - zapytałam zanim wysiadłam.
Czułam, że były to niewygodne tematy. Jej sposób bycia i odnoszenie się do tego co było nie budziło we mnie dobrych odczuć. To był czas kiedy zerwałam z Jiminem i związałam się z Jungkookiem. Nie chciałam żeby mi o tym opowiadała. To wciąż wydawało się być świeżą raną, którą miała nasza trójka.
Z jej ręki zwisała mała podręczna torebka. Zamknęła auto i zaczęła kierować się w stronę sklepów. Poszłam za nią i zauważyłam, że nie miała już tak dobrego humoru.
-Wróciłabyś do niego gdyby się zmienił? - spojrzała do tyłu, wprost na mnie. Przez okulary miałam wrażenie, że ciągle obdarowuje mnie zimnym spojrzeniem.
Miałam uczucie mówiące mi, że sobie ze mnie żartuje. Znała go i odpowiedziała mi nawet nie zdając sobie z tego sprawy.
-Nigdy o tym nie myślałam - przyznałam chcąc ominąć jej pytanie - I nie mam na to czasu - stwierdziłam zamykając jej drogę do drążenia tematu.
Nie znalazła już niczego o co mogłaby mnie zapytać. W ciszy zatrzymała się przy jednym ze sklepów i do niego weszła.
Długie poręcze i stojaki były rozciągnięte po całej długości sklepu. Na każdym z nich było zawieszonych mnóstwo kolorowych sukienek. Ich ilość przytłoczyła mnie bo wiedziałam, że nie zdecyduje się tak szybko.
Poszła je oglądać, gdy ja wciąż stałam na środku wejścia i zastanawiałam się co tu robię. Kobieta pracująca w sklepie podeszła do niej i zaczęły wspólnie wybierać sukienki, które chciałaby przymierzyć. Nie miałam nic innego do roboty niż patrzenie.
Każda z sukienek, które wybrała za chwilę trafiała do przymierzalni. Poszłam tam i wygodnie usiadłam czekając aż tutaj przyjdzie. Nie bawiłam się dobrze w jej towarzystwie. Miałam odczucie jakby była gwiazdą, a ja miałam za zadanie tylko jej się przyglądać.
Głośna rozmowa i jej śmiech dotarły do moich uszu. Od razu weszła do przymierzalni. Kobieta była tutaj i cały czas czekała w razie potrzeby pomocy. Czułam się niepotrzebna.
Odsłoniła zasłonę i wyszła w czarnej koronkowej sukience. Obróciła się będąc naprzeciwko lustra.
-Nie, potrzebuję czegoś bardziej wystawnego - stwierdziła i schowała się za zasłoną.
Odchyliłam głowę do tyłu i pozwoliłam żeby czas upłynął. Moje oczy widziały każdą z kreacji. Wszystkie na nią pasowały. Podkreślały jej figurę i eksponowały poszczególne części ciała.
Mogłam myśleć tylko o tym, że w żadną nie dałabym rady się już zmieścić. Nawet jeśli istniałaby jakaś sukienka to byłoby trudną ją znaleźć i dopasować. Czułam, że miałam mało do zaoferowania jako dziewczyna. Było jej ładnie we wszystkim co założyła a mi..
-Wezmę tą, tamtą i jeszcze tą która wisi - oznajmiła, gdy w końcu się zdecydowała.
Westchnęłam ciężko. Nie byłam zainteresowana tym co robiła. Gdy tylko przeszła obok mnie razem z kobietą wstałam.
-A ty nie będziesz nic kupować? - zwróciła się do mnie, gdy płaciła za swoje sukienki.
-Nie - mruknęłam i pozwoliłam temu pomysłowi uciec z moich myśli.
Nie dręczyła mnie już dłużej. Wyszłyśmy ze sklepu. Gdy tylko znalazłyśmy się na zewnątrz jej telefon zadzwonił.
-Potrzymasz? - podała mi dwie torebki z sukienkami.
Zabrałam je bo były dość lekkie. Szybko odebrała i zaczęła rozmawiać. Nie przysłuchiwałam się rozmowie i oddaliłam się od niej.
Szłam wzdłuż sklepów i przyglądałam wystawom. Duże i mniejsze okna miały ozdoby i produkty jakie każdy z nich oferował. Moja uwaga została przyciągnięta na widok dużego okna z czerwoną sceną teatralną.
Na górze zwisała kurtyna. Na drewnianej scenie widniały zabawki. Ciuchcia, kukiełki, postacie z bajek i inne elektryczne zabawki. Żółta żarówka zwisała jak żyrandol i oświetlała wystawę. Trochę niżej były zawieszone dziecięce ubranka.
Nie było to coś bardzo specjalnego. Wyglądała dość klasycznie, ale wciąż nie mogłam odwrócić od niej wzroku. Moje myśli powędrowały tylko do jednej osoby na którą wciąż czekałam z niecierpliwieniem aż się obudzi.
Byłby szczęśliwy, gdybym kiedyś go tu przyprowadziła. Pewnie biegałby jak szalony i nie wiedział co wybrać. Wszystkie zabawki były fajne. Byłam ciekawa jakie on najbardziej lubi.
-Wejdźmy do środka, upatrzyłaś już coś? - Suryeon pojawiła się za moimi plecami zachęcała mnie do wejścia, ale ja nie byłam przekonana.
-To strata czasu - powiedziałam będąc gotową do odejścia.
-Zajrzyjmy do środka - powiedziała uparcie i od razu weszła do sklepu nie pozostawiając mi wyboru.
Poszłam za nią. Nie chciałam się rozdzielać. Podeszła do kosza z pluszakami, gdy ja rozglądałam się po wnętrzu. Wszystko było tu takie małe. Zabawki, ubrania, akcesoria, nie wiedziałam na czym mam się skupić.
Piszczący odgłos zwrócił moją uwagę. Suryeon trzymała w rękach kaczuszkę, która po naciśnięciu wydawała z siebie odgłos. Podeszłam do półki z zabawkami. Gdybym tylko wiedziała co mogłoby mu się spodobać..
A może cieszyłby się z jakiejkolwiek zabawki.. Lalka, samochodzik, misio co wolałby dostać?
-Urocze - usłyszałam jak Suryeon się zachwyca. Gdy na nią spojrzałam, zauważyłam, że trzymała w rękach mały, puchaty strój królika.
Podeszłam do działu z ubraniami, żeby móc się przyjrzeć. Było dużo ładnych ubranek, które z chęcią bym kupiła. Jednak za każdym razem gdy dotykałam nowego ubranka zdawałam sobie sprawę z tego jak złą matką dla niego byłam. Nie wiedziałam co lubił, jaki rozmiar ubrań nosił.
Nie mogłam nawet tego zmienić. W przyszłości pewnie będzie chciał zostać strażakiem albo superbohaterem dopóki nie dorośnie i nie zmieni nagle zdania. Będzie miał zainteresowania. Szedł pierwszy raz do szkoły. Będzie ząbkował, chodził, potykał się. Ale nie będę mogła tego zobaczyć, a on nie będzie mnie pamiętał.
Nie nazwie mnie mamą, nie usłyszę jak nazywa Jungkooka tatą. Nie usłyszę tego jak się śmieje, jak płacze. Nie będę mogła pomóc mu w problemach. Będzie miał tylko tatę, a ja nie będę istnieć nawet w jego pamięci.
-Potrzebuje Pani pomocy?
Spojrzałam na młodego mężczyznę. Moje oczy zaszły łzami, gardło zacisnęło się.
-Nie, dziękuję - odpowiedziałam słabym głosem.
Mężczyzna zostawił mnie samą. Spojrzałam na niebieski komplet, który trzymałam w dłoniach. Moje palce były czerwone, przechodzące w bordowy, a na końcu fiolet. Moje zdrowie pogarszało się przez cały czas, a ja nie potrafiłam tego zatrzymać. Nie potrafiłam niczego już zmienić jedyne co mi pozostało to podzielenie się tym z innymi, ale wciąż mnie to przerastało.
-Zdecydowałaś się na coś? - zapytała Suryeon i wyrwała mnie z myśli.
-Nie, wyjdźmy stąd - powiedziałam nawet na nią nie patrząc. Wytarłam dłonią łzy, które nagromadziły się pod moimi oczami, ale jeszcze nie udało im się spłynąć.
Chciałam już wrócić do domu. Księżyc pojawiający się na niebie mówił mi to samo. Stanęła przede mną z oczami wlepionymi w telefon.
-Musimy się pospieszyć za dziesięć minut zamkną sklep, a muszę jeszcze kupić buty - oznajmiła i od razu zaczęła szybko iść.
Poszłam za nią próbując dorównać jej tempa. Nie mogłam jej dogonić, ciągle była kilka kroków ode mnie. Szła tak szybko, że chwilami zmuszała mnie do biegu.
Bardzo szybko się męczyłam. Moje całe ciało oblał pot, a mimo to nie mogłam za nią nadążyć. Dyszałam ze zmęczenia i próbowałam wyrównać oddech, żeby mi go nie zabrakło.
-Suryeon! - krzyknęłam do niej bo nie mogłam już tak dłużej.
Zatrzymałam się czując ogromne zmęczenie. Obraz przed moimi oczami stawał się czarny.
-Wszystko w porządku? - usłyszałam jej głos, choć nie mogłam w pełni zobaczyć jej osoby
-Muszę odpocząć - powiedziałam ciężko.
Czułam jakby ktoś przyłożył poduszkę do mojej twarzy i ją dociskał nie pozwalając mi oddychać.
-Dasz radę to już niedaleko.
Poczułam jak chwyta mnie za rękę. Moje nogi na nowo zaczęły biec pod wpływem jej siły. Rozmazany obraz, w którym widziałam tylko to jak bardzo moja ręka zmieniła kolor. Ledwo łapiąc oddech, próbowałam utrzymać się w świadomości tego co się dzieje. Zimne podmuchy wiatru nie ochładzały mojej skóry rozpalonej skóry.
-Nie mogę - powiedziałam ledwo słyszalnie.
Używając resztek sił zmusiłam ją do zatrzymania i wyrwałam rękę. Ciemność przed moimi oczami nie pozwoliła mi na widzenie otoczenia. Jakby ktoś założył mi opaskę na oczy.
Jej głos był zagłuszony. Mówiła coś, ale jedyne co mogłam poczuć to jej ręce zabierające torebki z jej sukienkami z moich rąk.
Cień zniknął tak jak i ona. Ogłuszona i pozbawiona oddechu czułam jak ziemia przyciąga mnie coraz bliżej siebie. Moje ręce instynktownie próbowały się złapać wszystkiego co było wokół mnie.
Ale był to pusty chodnik. Czułam jakbym nie miała nóg, które mogłyby mnie utrzymać. Powoli moja głowa przechyliła się ku chodnikowi, na który upadałam. Poczucie lekkości ogarnęło mnie. Jakbym nic nie ważyła.
Wtedy znowu poczułam zimno. Zimno które trzymało mnie nad ziemią i nie pozwoliło upaść. Pomimo, że nie mogłam niczego zobaczyć, a moja świadomość oddalała się ode mnie to znałam to zimno.
Dłonie które mnie trzymały i delikatny zapach były znajome. Zasnęłam wciąż nie wiedząc kim była ta osoba.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top