Rozdział 1

Pewnego słonecznego dnia na Grimmauld Place 12.
-Kirsley? Ale co ty tu robisz?
-Angel brachu. Dawno cie nie widziałem!
Ale co to za rozmowa? Aby się dowiedzieć trzeba się cofnąć do dnia poprzedniego na Privet Drive nr. 4
X X X X X
Rodzina Dursleyów razem ze siostrzeńcem Petuni- Harrym Potterem, spożywała właśnie jakże pożywną kolację złożoną z połowy pomelo i kilku listków sałaty, gdy usłyszeli walenie do drzwi.
- Potter otwórz. My nikogo nie zapraszaliśmy, to musi być ktoś z twoich.
Zanim Harry zdążył dojść do drzwi, do salonu wpadła Tonks, a zaraz za nią Remus, który chyba próbował ją od tego powstrzymać.
-Hej Harry, zabieramy cię z tąd.- to była zdecydowanie Tonks. Tym razem w rudych włosach.
- Witaj Harry, tak zabieramy cie stąd na Grimmauld Place.
- Cześć Luniaczku, Tonks. Dajcie mi chwile, to sie spakuje.
Tak naprawdę poszedł na górę tylko po to, żeby pod rzeczami w kufrze, którego do tej pory nie wypakował ukryć te kilka (dziesiąt) tych mniej legalnych (lub w ogóle). Gdy zszedł na dół, zobaczył Tonks, która próbowała zrozumieć jak działa Czajnik, co próbował wytłumaczyć jej Remus.
- Już możemy iść. -powiedział
-To dobrze, bo Tonks zaraz rozniesie ten dom, wyjdźmy przed dom. Aportujemy się, ja z tobą- usłyszał odpowiedź.
Gdy dotarli na miejsce, czekał tam na nich komitet powitalny złożony z pani Weasley, Rona i Hermiony. Po tradycyjnym wyściskaniu, zjedzeniu obiadu i dowiedzeniu się, że w tym roku może wybrać sobie sypialnię, uciekł na górę. Żeby zobaczyć ich zdziwienie, wybrał pokuj regulusa. Zielono-srebrny. Najpewniej z jakimiś ukrytymi pomieszczeniami. Po prostu idealny. Zmęczony całym dniem poszedł spać.
X X X X X X X X X
Zapytacie teraz pewnie, co to ma wspólnego ze sceną którą sie to zaczyna? Wiele wspólnego, ale powiem o tym dopiero później.
********************************
292 słowa. Jupii. Od razu ostrzegam, jest to moja pierwsza twórczość, która jest publikowana, bo mój wen to wredne stworzenie, potrafi wymyślić cztery rozdziały genialne, ale gdy nie będę miała jak ich zapisać, a gdy wróce do domu, to ich nie ma.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top