29

~~Jamie~~

W kilka minut udało mi się dojechać do domu Peny. Zapukałem do drzwi, czekając niecierpliwie, aż ktoś mi otworzy. Jej mama była teraz w pracy, ojciec też, a siostra w szkole. Jedyną nadzieją był Matt, który chwilę później pojawił się w drzwiach frontowych.

— Hej Matt, jest Peny? — spytałem nerwowo.

— Nie — oznajmił, ziewając. — A powinna być? — Zdziwił się nieco.

— Nie wiem. — Wzruszyłem ramionami, rozglądając się. — Jak wróci, daj mi znać.

Byłem wściekły na Lily i na siebie, bo dlaczego od razu jej nie odepchnąłem. Postanowiłem podjechać do parku, w którym razem czasami lubiliśmy przesiadywać.

~~Penelope~~

— Przepraszam, że wyciągnęłam cię z lekcji — powiedziałam do Cole'a, który odpalał papierosa.

— W porządku.

— Nie, nie jest w porządku. Zraniłam cię, a teraz przychodzę się do ciebie wyżalić, przepraszam.

— Peny, serio w porządku. Poznałem kogoś, naprawdę sympatycznego, więc między nami jest okej. Myślę, że jeśli nie będę takim dupkiem, to ta relacja będzie dobra.

— Naprawdę? Kogo poznałeś? Ktoś z naszej szkoły?

— Nie, dziewczyna przeprowadziła się tutaj niedawno z rodzicami. Wpadłem na nią w sklepie, naprawdę urocza i cicha dziewczyna.

— To wspaniałe! Jak ma na imię?

— Adrienne, młodsza, ma szesnaście lat, więc dla niej jestem za stary. — Zaśmiał się.

— To tylko dwa lata różnicy, poza tym dziewczyny lubią starszych — powiedziałam. Taka była prawda.

— Miejmy nadzieje. Zaprosiłem ją na randkę, ale jeszcze nie odpowiedziała.

— To świetnie!

— Powiedz mi lepiej, co się stało.

— Um... ja właściwie to...

— Penelope. — Usłyszałam głos Jamiego, przez co się wzdrygnęłam.

— Peny, przepraszam. — Spojrzał prosto w moje oczy, na co odwróciłam wzrok, nie chcąc na niego patrzeć.

— Cole? Co ty tutaj robisz? Wyczułeś moment, żeby ją odzyskać? Zaplanowałeś to z Lily, tak?

— Co? O czym ty w ogóle do mnie mówisz? — spytał zdezorientowany Davies.

— Peny ona się na mnie rzuciła, zrozum — mówił. — Porozmawiaj ze mną! — warknął, ciągnąc mnie za nadgarstek, na co syknęłam.

— Przeginasz kolego, zostaw ją — ostrzegł go mój były, udawany chłopak.

— Odepchnąłem ją — powiedział, lekceważąc Daviesa. — To nic nie znaczyło, przysięgam...

— Wszystko widziałam. Przestań już kłamać, proszę.

— To był plan Lily, chciała, żebyś to zobaczyła. Cole pewnie miał w tym swój udział! Nadal próbuje cię odzyskać!

— Mam kurwa kogoś, więc przestań wciskać jej ten kit i puść ją do cholery!

— Nie będziesz mi do cholery mówił, co mam robić — warknął w jego stronę, ale puścił mnie, na co się odsunęłam.

— Właśnie, że będę. — Nie dawał za wygraną, rozwścieczając co.

— Przestańcie! — krzyknęłam, ciągnąc Jamiego za ramię, ale zdawał się niewzruszony.

Śnieg zaczął prószyć, opadając na nasze kurtki i włosy.

— Idź stąd dobrowolnie albo ci pomogę — warknął Biezles.

Byłam przerażona tym, że Jamie mógłby coś zrobić mojemu byłemu chłopakowi. Westchnęłam zrezygnowana, nie wiedząc, co powinnam zrobić czy powiedzieć. To Jamie zawalił, a teraz pojawia się tu i awanturuje.

— Daj spokój Jamie i to ty stąd idź. Teraz.

— Żartujesz sobie ze mnie, tak? — spytał oburzony, patrząc mi w oczy.

— Nie, ty zawaliłeś sprawę, całując się z Lily, a teraz pojawiasz się tu i atakujesz Cole'a.

— Powiedziałem ci, że zrobiła to specjalnie! Teraz jego wybierasz tak? To koniec?

— Muszę to przemyśleć. Nie naskakuj na mnie.

— Dobrze. Poczekam. Wracam teraz do szkoły i uważam, że ty też powinnaś.

— Wrócę z Colem.

— Rób, jak chcesz. — Machnął ręką, odchodząc.

— Przepraszam za niego, Cole. — Westchnęłam.

— W porządku, chodź do auta, pojedziemy do szkoły, a po drodze opowiesz mi, co się stało, bo do końca nie zrozumiałem.

_____________________________________________________________________________

Będzie mi bardzo miło, jeśli zostawisz po sobie głos, albo komentarz.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top