5

Obudziłam się z pulsującym bólem głowy, który sprawił, że jedyne, na co miałam ochotę, to ponownie zwinąć się pod kołdrą i udawać, że ten dzień w ogóle nie istnieje. Przetarłam oczy, próbując zebrać myśli, ale wspomnienia z poprzedniej nocy były niewyraźne i mgliste.

Przez chwilę leżałam nieruchomo, próbując przypomnieć sobie, co dokładnie się wydarzyło, ale jedyne obrazy, jakie mi się pojawiały, to śmiech, głośna muzyka i... Jay. Skrzywiłam się, gdy nagle przypomniałam sobie jego zadowoloną twarz i to, jak blisko się znajdował. W ustach czułam niesmak, a w głowie kłębiły się sprzeczne emocje – od wstydu po złość.

Z trudem usiadłam na łóżku, łapiąc się za głowę, gdy ból uderzył ze zdwojoną siłą. Rozejrzałam się po pokoju, zauważając na stoliku szklankę wody i kilka tabletek przeciwbólowych, które najwyraźniej ktoś dla mnie zostawił. Wzięłam je bez zastanowienia, wdzięczna za czyjeś przewidujące działanie.

Gdy wreszcie poczułam, że mogę ruszyć się bez ryzyka, że ból głowy mnie pokona, zerknęłam na telefon. Kilka nieodebranych wiadomości, głównie od Jimina, który pytał, jak się czuję, oraz... od Jaya. Na widok jego imienia na ekranie poczułam, jak wszystko wraca.

Do cholery... On mnie pocałował... Pocałował mnie na oczach wszystkich.

Serce zaczęło mi walić coraz szybciej, a w głowie pojawiły się setki myśli. Jak mogłam na to pozwolić? Co Jay sobie myślał, żeby robić coś takiego publicznie? I dlaczego, do licha, nie zareagowałam od razu, tylko pozwoliłam, żeby to się wydarzyło? W dodatku... Moi rodzice musieli to widzieć. Na pewno nie obyło się bez ich komentarzy.

Wzięłam kilka głębokich oddechów, próbując uspokoić narastającą panikę. To był tylko impuls, głupia chwila, nic więcej. Ale świadomość, że wszyscy mogli to zobaczyć, sprawiała, że żołądek zaciskał mi się ze stresu.

Zerknęłam znowu na wiadomości. Wiadomość od Jay'a miała krótkie, zaczepne brzmienie:

„Jak się spało, księżniczko? Mam nadzieję, że wczorajszy wieczór zapadł ci w pamięć."

Poczułam, jak złość przeplata się z zażenowaniem. Co on sobie wyobrażał? Że to był jakiś żart, zabawa? Oparłam telefon na stoliku, próbując zebrać się na tyle, żeby przynajmniej przejść przez to wszystko z podniesioną głową.

Opadłam ciężko na łóżko, przykładając twarz do poduszki, i wydałam z siebie długi, tłumiony krzyk. Bezsilność aż kipiała ze mnie; to, jak wszystko wymknęło się spod kontroli, a Jay z jakiegoś powodu miał tę niepokojącą łatwość wyprowadzania mnie z równowagi. Przecież nie mogłam pozwolić, żeby coś takiego mnie przytłoczyło... a jednak.

Po chwili podniosłam głowę, próbując złapać oddech i opanować emocje. Uświadomiłam sobie, że nie mogę pozwolić, by Jay i jego głupie gierki wpłynęły na moje samopoczucie. Musiałam pokazać, że nic mnie to nie obchodzi, choć w głębi duszy wiedziałam, że to nie będzie łatwe.

Przez moment rozważałam, czy nie odpisać mu czegoś równie zgryźliwego, ale w końcu zdecydowałam, że zignorowanie jego wiadomości będzie dla mnie lepsze.

W końcu podniosłam się z łóżka, gdy usłyszałam delikatne pukanie do drzwi. Zacisnęłam zęby, wiedząc, że to może oznaczać tylko jedno – mama, którą najprawdopodobniej wpuścił Jimin. Nie miałam najmniejszej ochoty na rozmowę z nią, zwłaszcza po wczorajszej nocy, ale wiedziałam, że prędzej czy później będę musiała zmierzyć się z jej spojrzeniem pełnym dezaprobaty.

— Wejdź — powiedziałam, starając się brzmieć normalnie, choć głos mi trochę zadrżał.

Drzwi uchyliły się, a mama weszła do pokoju z wyrazem twarzy, który znałam aż za dobrze. Przeszyła mnie wzrokiem, jakby próbowała wyczytać z mojej twarzy wszystkie odpowiedzi, których potrzebowała.

— Dobrze się czujesz? — zapytała, ale w jej głosie pobrzmiewała nutka chłodnej oceny.

Przytaknęłam, choć wiedziałam, że moje zarumienione policzki i niepewne spojrzenie mogły zdradzać prawdę.

— Chciałabym porozmawiać o tym, co się stało wczoraj... — zaczęła powoli, jakby ważyła każde słowo. – Wydaje mi się, że Jay trochę się zagalopował.

— Oh, doprawdy? — rzuciłam sarkastycznie, unosząc brwi.

– Rozumiem, że jesteście razem, ale... – mama przerwała na chwilę, jakby szukała odpowiednich słów. W jej głosie było wyczuwalne napięcie, ale starała się mówić spokojnie. – Powinnaś pamiętać, że pewne rzeczy należy zostawić dla siebie, szczególnie w obecności rodziny i... – zawahała się, patrząc na mnie z wyraźnym rozczarowaniem.

Poczułam, jak moje policzki płoną, a w środku narastała we mnie mieszanka wstydu i irytacji. Nie miałam zamiaru tłumaczyć się jej z tego, co wczoraj zaszło, zwłaszcza że to nie ja zaczęłam. Jedno musiałam z nią wytłumaczyć jedną rzecz. Nie wiedziałam dlaczego myślała, że jestem razem z Parkiem. Przecież to niedorzeczne.

— Mamo, Jay nie jest moim chłopakiem— powiedziałam twardo.

— To teraz będziesz się całować z każdym napotkanym chłopakiem, ale nic was więcej nie będzie łączyło? Nie tak cię wychowałam— pokręciła głową z dezaprobatą.

— Nie wiesz co się stało i chcesz mnie oceniać?

— Doskonale z ojcem wiemy, co się stało. Jay nam o wszystkim powiedział. Nie rozumiem dlaczego teraz próbujesz mi wmówić co innego.

Gdy usłyszałam, że Jay okłamał moich rodziców, mówiąc, że jesteśmy parą, poczułam, jak ogarnia mnie wściekłość i chęć mordu. Jak mógł? I po co? Patrzyłam na mamę, która wydawała się autentycznie szczęśliwa.

— Naprawdę jesteśmy z tatą zadowoleni, Soo. Jay to taki porządny chłopak. Cieszymy się, że w końcu znalazłaś kogoś, komu na tobie zależy — mówiła, a w jej oczach widziałam wzruszenie i autentyczne zadowolenie. — Ojciec już zaczął się zastanawiać, co zrobić, żebyście mieli więcej czasu dla siebie.

— Mamo, ale... – zaczęłam, próbując cokolwiek wyjaśnić, ale widziałam, że była zbyt pochłonięta własnym zachwytem, żeby mnie słuchać.

— Wiesz, Soo, on naprawdę się postarał, żeby zrobić na nas dobre wrażenie. Przecież tak martwiłam się o ciebie, że trudno ci kogoś znaleźć, a tu nagle Jay! I to ktoś, kogo dobrze znamy. — zakończyła, nie dając mi nawet szansy na wtrącenie słowa.

Poczułam, jak wzbiera we mnie frustracja. Musiałam to wyjaśnić, ale wiedziałam, że będzie to trudne. Przez chwilę stałam tam, patrząc na mamę, która była tak pełna nadziei i zadowolenia. W głowie już układałam sobie plan, żeby jak najszybciej znaleźć Jay'a i zmusić go do sprostowania całej tej farsy.

Gdy tylko drzwi za mamą się zamknęły, opadłam na łóżko, próbując uspokoić bijące serce. Mimo pulsującego bólu głowy i zawrotów, wiedziałam, że muszę jak najszybciej znaleźć Jay'a i wyjaśnić tę sytuację. Przez chwilę jeszcze siedziałam, zbierając siły, a potem powoli wstałam, starając się ignorować uczucie mdłości.

Szybko przebrałam się w coś wygodnego, choć każde poruszenie sprawiało, że ból nasilał się. Nałożyłam cienką warstwę makijażu, próbując zamaskować oznaki zmęczenia i niedospania, i spakowałam niezbędne rzeczy. Byłam zdeterminowana, by postawić Jay'a do pionu, nieważne, jak bardzo bolała mnie głowa.

Ostatni raz spojrzałam w lustro, nabrałam głęboko powietrza i ruszyłam w stronę drzwi, mając tylko jedną myśl: odnaleźć Jay'a i zakończyć tę farsę, zanim rodzice pójdą krok dalej z planowaniem "naszej" wspólnej przyszłości.

Po dotarciu do jego mieszkania, którego adres dostałam od Jimina, zapukałam zdecydowanie, czując, jak narastająca frustracja przepływa przez całe moje ciało. Jay otworzył drzwi, a na jego twarzy pojawił się ten charakterystyczny uśmieszek.

— Nie spodziewałem się ciebie tak szybko — powiedział z nutą zadowolenia w głosie, opierając się o framugę drzwi i przyglądając mi się, jakby to była kolejna gra.

Zmrużyłam oczy, gotowa wyrazić całą swoją złość. To, co zrobił, przekraczało wszelkie granice i miałam w planach mu pokazać jak bardzo.

notka od autorki

Korzystajcie z tego, że najchętniej bym robiła na ten moment aktualizacje tylko w tej książce, ale powinnam zabrać się za inne.

Pamiętajcie o zostawieniu śladu po sobie:

komentarza lub gwiazdeczki, jeśli się wam podobało!

Do następnego!

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top