.

Trochę mi się odkleiło... oczywiście nie shipuje prawdziwych osób tylko postacie, chociaż tutejsze rozumowanie słowa "postacie" jest nieco inne niż zazwyczaj XD lecz nadal, jest to tylko i wyłącznie m o r w i n (ewentualnie vasmonakles ale vasqueza gdzieś wessało i nikt o nim nie wspomina XD)

Ciekawe czy ktoś to zrozumie-- 

Edited by alemqa <3

Miłego czytania! 

~~~~

- Jak było w pracy? - zapytał Erwin, zerkając na małżonka znad ekranu komputera.

- A weź, ten zjeb znowu odpalił tryb roboty po 12 godzin - Gregory machnął ręką. - Nie wytrzymam, raz nic nie robimy przez parę dni, a potem przez dwa tygodnie kilkunastogodzinne zmiany. I tak ciągle! Jeszcze zaczyna o różnych porach... Planów nie da się ustalić - pożalił się.

- Nie jesteś jedyny, wiele naszych znajomych tak ma - pocieszył go szarowłosy.

- Ty akurat masz regularnie wszystko - mruknął starszy. - Zawsze o 19, po 4-5 godzin. No gdzie ta sprawiedliwość!

- Sprawiedliwość idzie się jebać, gdy jest jakiś nowy napad. Wtedy mu odpierdala i nawet jak nikt mnie nie ogląda, to jestem potrzebny. Gdy robiliśmy Humana, to myślałem, że padnę z wycieńczenia - zaczął marudzić niższy. - A w pewnym momencie musiałem na Erwinie flirtować z Heidi po godzinach, a na Krackersie z Eleną. Ja nic do Heidi nie mam, serio, ale kurwa, nasi szefowie mogliby sobie pójść na randkę irl, a nie na 5city, gdzie musieliśmy to odgrywać... I to jeszcze przed jakimiś ludźmi. No a gdy mam normalniejsze godziny pracy, to właśnie ci jebani ludzie mnie oceniają... w sumie nie mnie, no ale nadal czuję jakąś tam presję.

- Ta, bo ty się przejmujesz opinią innych - przewrócił oczami. - Przynajmniej możemy się zgodzić, że oboje nie jesteśmy zbyt lubiani przez wielu - szatyn uśmiechnął się lekko. - Pisicela mi mówił, że codziennie dostaje pierdolca, przez to jak zmuszany jest mnie traktować - parsknął.

- Ta, tylko różnica jest taka, że IC cię tam lubi tylko Hank i Mia, no i może San czy Susanne... Natomiast ja mam całą grupę.

- Spierdalaj, nie moja wina, że dobrali mi jakiegoś zjeba - Gregory machnął ręką.

- No ja akurat pamiętam jak nam mówiono przy rekrutacji, że zostaniemy dobrani charakterami do streamerów - zauważył rozbawiony złotooki. W odpowiedzi Montanha rzucił w niego poduszką. Zamilkli na pewien moment, dopóki Montanha coś sobie przypomniał.

- Szczerze, gdy miałem dostać lotę za tego Humana, to po cichu się modliłem, że mnie wypierdolą. Ja serio nie mam nic do ludzi OOC, ani do pracy w policji, ale ci streamerzy to mnie wkurwiają do tego stopnia, że się nie da. Ja pierdole... Serio nie rozumiem jak on to wytrzymuje i było mi go żal, ale no kurwa, serio, Grzechu na crime... - szatyn się rozmarzył.

- Nie chcę ci psuć marzeń, ale wątpię żeby cię wpuścili do Zakshotu. Znam Kamila nieco lepiej od ciebie i serio wątpię w to, że by przyjął twoją postać z otwartymi ramionami.

- Mówił parę razy przecież, że traktuje Grzecha jak rodzinę.

- Tak, ale kiedy indziej też mówił, że nie ma szans - roześmiał się młodszy, widząc zawiedzioną minę szatyna.

- A postać Capeli jakoś przyjęliście. Przez to, że teraz jego szef ciągle gra na Speedo, mamy jeszcze mniej ogarniętych funkcjonariuszy na służbie.

- No cóż, unlucky.

- Przynajmniej niedługo zaczynają nam się wakacje.

- Copium.

- Trochę ta - roześmiał się. - W końcu miały być po Pacyfiku...

- ...po Humane...

- ...po Lower Vaulcie...

- ...cały maj...

- ...czerwiec... Jak się kurwa już zaczął czerwiec! - warknął zniecierpliwiony.

- Spokojnie, dowiedziałem się, że niedługo otwierają serwer na Minecrafcie czy jak to się nazywało.

- Może będzie spokój na dłużej niż na trzy dni tym razem.

- Oby - oczy Erwina się zaświeciły. - Może wreszcie uda nam się wyjechać na tą jebaną Majorkę razem.

- Mam nadzieję... - westchnął starszy. - Ale wiesz co? Mimo wszystko, nie zamieniłbym tej pracy na nic innego.

- Rozumiem cię - szarowłosy się uśmiechnął.

- Nawet mimo tego, że tamten debil nie wykorzystuje mojego całego potencjału.

- Rozwiń tą myśl.

- Czy ty widzisz jak on jeździ? Strzela? Bije się na pięści? No przecież moje ego płacze w kącie.

- Dokładnie tak samo jak ty irl - mruknął Knuckles, leniwie się uśmiechając. - Ten co ci głos podkłada i ty pasujecie do siebie. Dopełniacie się.

- Dopełnić, a raczej wypełnić, to bym wolał ciebie - mruknął Montanha, obrażając się za to porównanie.

- Nawet macie podobny poziom cringe'u... - Erwin się uśmiechnął szerzej, widząc, że jego teoria ma sens. Po chwili jednak mina mu zrzedła. - Czy to oznacza, że ja jestem równie zjebany co mój szef?

- Na to wygląda.

- Pojebane.

Mężczyźni zamilkli, myśląc nad ich nietypową pracą. Poprzez nowe technologie, byli w stanie połączyć się z osobnym światem, jak i pracować w grach komputerowych. Tak jak większość ich starych bądź nowych znajomych, wybrali GTA RP, przez które teraz byli w ciałach postaci, którym podkładali głos, jak i kierowali ludzie, którzy streamowali owe gry na różnych platformach. Obie strony zgodziły się na taką współpracę, a ci, co zgodzili się na de facto bycie marionetkami, byli solidnie wynagradzani niezłą pensją. W końcu, byli swego rodzaju aktorami.

Poza tym, większość z nich pokochało tą pracę. Mogli odgrywać ciekawe czy śmieszne scenariusze, nie tracąc zdrowia i nie odczuwając bólu, robiąc rzeczy ryzykowne, nie ryzykując niczym. Na dodatek, poza ich szefami, praktycznie nikt nie wiedział, że oni są prawdziwymi ludźmi, mający własne życie, gdy streamerzy wylogują się z gry.

Z zamyślenia wyrwał ich dzwonek do drzwi, który sygnalizował o przybyciu dostawcy jedzenia. Po odebraniu chińszczyzny, dwójka usiadła wygodnie przed telewizorem.

- Co oglądamy? Może klipy? - zaproponował Knuckles.

- Nie, proszę, dziś chcę odpocząć od tego gówna... - Gregory spojrzał błagalnie. Erwin parsknął cichym śmiechem.

- Znowu flirtował z Mią? - odpowiedziało mu tylko zmęczone jęknięcie. - Nie mogę z typa... No to co, na osłodzenie, jakiś vodzik z lipca?

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top