Rozdział 7- Każdy ma prawo do obrony


Witam spowrotem 😉

Na początek suchar na powitanie:

Czemu imprezy w kosmosie są nieudane?
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.

Bo nie ma atmosfery


Dobra koniec tego dobrego...

Uwaga, łapcie, rozdział wrzucam 🏈

Data publikacji: 20.09.2021

_______________________

-Nazywam się doktor Lightglimmer. Jestem jednym z sędziów na tym procesie. Naprawdę podziwiam pana prace i poświęcenie...

-Ale nie o tym chce pan ze mną porozmawiać.

-Tak, musimy się spieszyć. Szybko wyjaśnię. Pana dzieło i przyszłość gatunku za który pan tak zawzięcie walczył jest w wielkim niebezpieczeństwie. Gra toczy się o wysoką stawkę, bardzo wysoką. Istnieją 3 opcje. Pierwsza, przegrywa pan, zostaje zesłany na roboty do kopalni, a maszyny z protoformami zostają odłączone przez co protoformy umierają. Opcja druga, wygrywa pan rozprawę i zyskuje prawo opieki nad młodymi osobnikami oraz odpowiada za ich wychowanie. I trzecia najbardziej prawdopodobna, nie etyczna i obrzydliwa. Pan trafia do kopalni, a Profesor Hideshock zabiera je w celach eksperymentalnych. Oczywiście po cichu ale za zgodą władz.

Miałem wrażenie, że w tej chwili grunt osunął mi się z pod nóg. Przed optykami zrobiło się ciemno.

Nagle spostrzegłem, że siedzę na podłodze. Doktor Lightglimmer podtrzymywał mnie.

-Skąd, skąd...- wysapałem z trudem. Chyba miałem atak paniki.

-Z tajnych źródeł wiem, że profesor Hideshock przekupił prokuratora. Idąc tym tropem opcja nr 1 odpada. Pozostaje jedynie opcja 2 i 3.

-N-nie mam szans.

-Ma pan, jest szansa. Musimy wygrać 2 część rozprawy, mam na sali swoich popleczników. Z tego co wiem w kolejnej części rozprawy będą zeznawać pańscy dawni kompani. Mistrz Ceremonii też jest z nami jednak musi on zostać bezstronny i nie ma udziału w głosowaniu. Jednam da panu szansę obrony w kolejnej rundzie. Udało mi się dopisać parę osób do listy świadków. Jednak musi pan w końcu zacząć się bronić. Choćby samą postawą, musimy przekonać tę zgraje ignorantów, że jesteśmy pewni tego czego bronimy. Na pana ,,obrońcę" od siedmiu boleści nie ma co liczyć. Chce pan ocalić te dzieci czy nie?

-Oczywiście, oczywiście, że tak.

-To sami tego nie dokonamy, musi pan wziąć sprawy w swoje ręce.

***

-Ogłaszam koniec przerwy. Proszę o zajęcie miejsc.- zagrzmiał głos Mistrza Ceremonii.

Wszyscy łącznie ze mną zajęli swoje miejsca. Wzrokiem odszukałem Dr. Lightglimmera. Ciężko było go znaleźć w tym tłumie. W końcu jednak mój wzrok spoczął na bocie o przejętym, dobrodusznym spojrzeniu w samym prawym rogu sali.

-Kontynuując posiedzenie, jeśli oskarżony nie ma nic do powiedzenia oddaje głos prokuratorowi.

-Właściwie to mam.- mój głos poniósł się echem wśród zdziwionych botów.

Wyprostowałem się przyjmując pewną i dumną postawę. Odchrząknąłem.

-Z całym szacunkiem, ale prokurator poświęcił całą 1 część rozprawy na przesłuchiwanie swoich świadków. Sprawiedliwym byłoby wysłuchać teraz moich. W końcu Cybertron może się poszczycić jednym z najsprawniej działających systemów sądownictwa w śród planet wysoko rozwiniętych co za tym idzie najbardziej obiektywnym i sprawiedliwym. Nie chcielibyśmy tego podważyć, prawda ?

Reakcja na moją wypowiedź była różna. Niektórzy wydawali się oburzeni, niektórzy potakiwali głowami, inni zdawali się analizować moje słowa pod wieloma kontami szukając 2, 4 i 7 dna, a po jeszcze innych to po prostu spłynęło. Przez ułamek chwili, ale dosłownie ułamek w optykach Mistrza Ceremonii błysnęły skierki zadowolenia, które tak szybko jak się pojawiły tak szybko zgasły. Dodało mi to otuchy. Więcej nie było mi potrzeba by mu zaufać.

-Oczywiście, proszę kontynuować.- zachęcił mnie.

-Wzywam na świadków członków byłej Drużyny Prima. Jednego z Odnowicieli, porucznika Bumblebee.

***

-Proszę się przedstawić, podać stopień społeczny oraz zawód.

Było to tak zbędne, że sam Mistrz Ceremonii przewrócił optykami kiedy to mówił. Jednak formalność to formalność.

-Porucznik Bumblebee, porucznik 2183 posterunku Straży Lacońskiej, Odnowiciel.

-Przypominam, że za składanie fałszywych zeznań grozi odpowiedzialność karna. Czy rozumie pan?

-Oczywiście.

-Proszę więc opowiedzieć o dniu, w którym odkryto nielegalne laboratorium oskarżonego.

-Nie ma o czym mówić, całe zeznania z tego dnia są już zapisane w protokole, który podejrzewam wszyscy tu obecni dostali. Wątpię czy ktoś tu ma czas i ochotę wysłuchania tej samej opowieści po raz enty.

-Oczywiście, każdy z tu obecnych miał dostęp do pana zeznań i pana towarzyszy. Jednak nalegałbym by opowiedział pan ją na forum sędziowskim. Chyba, że ma pan coś do ukrycie.- zaprotestował prokurator.

-Oczywiście, że nie mam. Dla mnie sprawa jest nader oczywista.

-To znaczy?

-Ratchet jest nie winny, wszystko co zrobił było podyktowane w trosce o dobro Cybertronu i jego dobre imię, które i tak jest mocno nadszarpnięte we wszechświecie przez naszą wojnę.

W optykach prokuratora i wielu innych zabłysł skierki złości i irytacji.

-Może mi proszę świadek powiedzieć jak łamanie prawa, narażenie naszej planety i jej mieszkańców na przeniesienie jakiegoś obcego materiału biologicznego z niezbadanej planety oraz klonowanie osobników obcej rasy pomimo zakazu jest działaniem na korzyść Cybertronu?

- Już prokuratorowi odpowiadam. Widzę, że ma pan bardzo krótkodystansowe postrzeganie rzeczywistości.- Oj, Bumblebee dolewał oliwy do ognia. Nie podobało mi się to, ale chyba rozumiałem do czego zmierza.- Po pierwsze, Ziemia nie jest ,,planetą niezbadaną" jak to prokurator określił. Moja drużyna spędziła na niej całe lata i nie było sytuacji w której nie byliśmy sobie poradzić z bio-organizmami występującymi na nich. Obecnie Ziemia jest planetą martwą, absolutnie wyjałowioną w niektórych miejscach. Przetrwały na jej powierzchni tylko najprymitywniejsze mikroorganizmy. Nie jest w stanie rozwijać się na niej życie.

-Skoro jest taka wyjałowiona to jakim cudem oskarżony zdobył materiał biologiczny do stworzenia klonów?

-Życie na Ziemi opierało się na tak zwanej ,,budowie komórkowej" nie będę teraz tłumaczył co to znaczy zwłaszcza, że podejrzewam, że szanowne grono sędziowskie mało to interesuje ale nawet w poszczególnej martwej komórce jest zachowany ziemski nośnik informacji genetycznej, który można z niej pozyskać. Prawdopodobnie były to pojedyncze resztki kości zakopane pod stertami popiołów.

-Wciąż nie rozumiem jak miałoby to działać ,,ku chwale Cybertronu"?

Bee westchnął przeciągle.

-Jak wszyscy wiemy nasza wojna rozeszła się szerokim echem po galaktyce i poza nią. Nasz gatunek jest oskarżany o niezliczone zbrodnie dokonane na istotach zamieszkujących inne światy. Oskarża się nas o rzeź i upomina o odszkodowania i reparacje wojenne, których nie mamy z czego wypłacić.- No Bumblebee, brawo, drażnisz byka czerwoną płachtą. Irytacja, gniew i chęć pobicia mojego młodego przyjaciela była tak gęsta, że można byłoby w niej ostrze wbić. Bumblebee, zmierzaj do puenty!- Inne rasy mają nas za niesprawiedliwych, bezdusznych, nie chcących choćby po części naprawić swych błędów. Mamy opinię niszczycieli.- O tak mów im jeszcze, mhmm.- Dlatego te dzieci, ci mali ludzie są szansą na nasze odkupienie i dowód, że nie jesteśmy bezduszni, nie lekceważymy innych ras.

Jeśli przedtem atmosfera wydawała się gęsta to teraz ciśnienie zwiększyło się do tego stopnia, że czułem jak mi licznik skacze. Ale to było to. W optykach wielu widać było niezrozumienie, a u innych strzępki łączenia faktów.

-Może świadek sprecyzować?- zapytał łagodnie Mistrz Ceremonii, a prokurator nie powstrzymał się by rzucić mu gniewne spojrzenie, którego Mistrz Ceremonii udał, że nie zauważył.

- Jak najbardziej. Stoimy za zagładą tej rasy, inne rasy oskarżają nas o jej eksterminację. Może przywrócenie jej do świata żywych, danie domu, opieki, przyszłości będzie naszym ukłonem w ich stronę. Dowodem, że zdajemy sobie sprawę z win i chcemy je naprawić. Może po części zwróci nam to honor.

Wiele głów obróciło się do naukowców, którzy byli odpowiedzialni za negocjację z innymi rasami i mieli świadomość o napięciach między nimi, a nami. Inni zawzięcie coś obliczali. Na sali rozpoczęła się prawdziwa dyskusja. Ciągle przewijały się takie słowa jak ,,odszkodowanie", ,,reparację", ,,planetarne stosunki międzyrasowe" i ,,załagodzenie".

Jeśli nie zrobią tego dla zwykłej moralności i empatii, którą powinna być obdarzona każda istota rozumna, to zrobią to dla polityki. Brawo Bumblebee,.

-CIIIIIIISZZZZAAAAAA!!!

Cała sala zamilkła jednocześnie i wszystkie głowy jak jeden mąż obróciły się w kierunku Mistrza Ceremonii. Chyba nikt nie spodziewał się, że bot tak drobnej budowy może mieć tak silny, przebijający się przez tłum głos. Mnie samego ciarki przeszły. Mistrz Ceremonii wyglądał na niesamowicie cichą i spokojną osobę, ale jak wymagała tego sytuacja potrafił przywrócić do porządku całą sale dyskutujących Autobotów. W sumie czemu się dziwić, pilnowanie porządku na sali rozpraw było jednym z obowiązków na tym stanowisku.

-W związku z zaistniałą sytuacją zarządzam krótką przerwę na nardę. Proszę o wyjście oskarżonego, świadków oraz prokuratora z sali rozpraw, z powodu konieczności przeprowadzenia dyskusji w zamkniętym gronie sędziowskim.

***

No i znowu jesteśmy na korytarzu. Jednak tym razem z Bumblebee, prokuratorem i poprzednimi światkami, w których wliczał się Hideshock. Nie muszę chyba mówić, że cieszyłem się na widok tylko jednego z nich.

Pomimo iż moi strażnicy nie pozwolili Bumblebee się zbliżyć do mnie, nie wspominając nawet o przeprowadzeniu rozmowy w takich warunkach bot stał oparty o ścianę i uśmiechał się do mnie pobłyskując tymi swoimi wielkimi optykami. Dobry był z niego młodziak.

Pomimo iż zwykle tego nie robiłem moje kąciki ust same powędrowały do góry odwzajemniając uśmiech.

A co do reszty, reszta wyglądała na rozwścieczonych szczególnie Hideshock i prokurator, którzy zaczaili się w kącie po drugiej stronie korytarza i prowadzili intensywną wymianę zdań z silną gestykulacją, której nie powstydziłby się urodzony choleryk.

Ja i Bee choć z pewnej odległości przyglądaliśmy się im.

Prokurator uruchomił komunikator na przedramieniu i z kimś się połączył.

Zaczął rozmawiać ze swoim rozmówcą po drugiej stronie, a następnie zamilkł i słuchał.

W jednej chwili jego optyki prawie wyszły z orbit, a wykrzywił jakby odruch nerwowy.

- ŻE ILĘ?!!!- wydarł się na cały korytarz do komunikatora.

Rozmówca musiał coś przez chwile tłumaczyć zanim...

-ŻE GDZIE?!!!

Bot posłał mi i Bee tak gniewne spojrzenie, że jeden z moich strażników stanął miedzy nami, a prokuratorem pomimo sporej odległości, która nas dzieliła.

Łuk brwiowy prokuratora zaczął nerwowo podrygiwać. Wyglądał jakby miał za chwilę złapać się za klatkę piersiową i upaść.

Z pomocą przyszedł mu oczywiście Hideshock, bowiem nie w jego interesie było by jego poplecznik wykitował na korytarzu Sądu Najwyższego.

***

Powrót na salę rozpraw był niczym wchodzenie w gęstą masę. Wszyscy tu obecni siedzieli niezwykle sztywno, a ich wzrok był jakby nieobecny. Twarz Mistrza Ceremonii była poważna, kąciki ust były lekko ściągnięte do dołu. Poza tym nie wyrażała żadnych emocji.

Spojrzałem w stronę Lightglimmera. Na jego twarzy też widać było szok ale w optykach zobaczyłem iskierki wyrażające satysfakcję. Rozmowa była ciężka ale jej efekty mogą przechylić szalę zwycięstwa na naszą stronę.

-Proszę o zajęcie miejsc. Kontynuując. Czy prokurator ma jakieś pytania do świadka?

Oczywiście prokurator odmówił.

-Czy świadek ma jeszcze coś do powiedzenia lub sprecyzowania.

-Nie, to wszystko co miałem do powiedzenia.

-Zatem proszę usiąść na platformie dla światków. Czy prokurator, obrońca lub oskarżony ma zamiar powołać jeszcze kogoś na świdka?

Zanim prokurator zdążył otworzyć usta ja go uprzedziłem.

-Wzywam na świadka jednego z Trzynastu, Odnowiciela i sędziego, Ultra-Magnusa.

C.D.N...

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top