3


Per. Austrii

 Od ten żabojad ma ogromną władzę w Europie mam ciągłą migrenę. Nie mogę się na niczym skupić. Mój brat Prusy ciągle zadręcza mnie listami. Obwinia mnie sam nie wiem o co. A ja to przecież człowiek honorowy. Wziąłem je bo sto lat wcześniej ich ojciec ocalił mnie przed turkami. Wiec to było z dobroci mego serca. Ale nikt tego nie docenia. Jedyne co mnie w miarę uspokajało to sztuka. Teraz nawet ona nie daję rady.

 Siedzę już w tym gabinecie od paru dobrych godzin. Znudziło mnie podziwianie jak zostałem namalowany na obrazie nad kominkiem. Ale przyznaję jestem po porostu idealnym modelem. No ale teraz nadszedł czas na obchód popołudniowy. Muszę zobaczyć czy ta beznadziejna służba się nie obijała. Na ich widok jest mi niedobrze. Pospólstwo i biedota mnie obrzydza. Ale sprawia mi ogromną satysfakcje kiedy widzę strach w ich oczach kiedy mnie widzą. Ponizanie ich daje mi niesamowitą frajdę. Ale i tak to się nie może równać z strachem w tych dużych szmaragdowych oczach...Pragnę by dorosła...by móc ją posiąść...Lubię ją krzywdzić...to daje mi ogromną satysfakcję....sądzę że jak dorośnie będzie mi bardzo uległa.....Jej wstrętna siostra to prostaczka. Niech sobie jedzie do tej głupiej Warszawy. I oby miała same nieszczęścia w swoim bezwartościowym życiu. A Maria jest tylko moja. To ona będzie moją przyszłą zabaweczką. A kiedy już dorośnie i zaczniemy nasze nocne i nie tylko wspólne przeżycia to cała moja rodzina przestanie wyśmiewać się ze jestem prawiczkiem.....Ah mam świetną myśl. Potrzebuje czegoś nowego w swojej garderobie....może nowy żabot? Albo nowy kołnierzyk? Ah jak ja lubię modne stroje.

Per. Prus

 Dlaczego ta karykaturalna żmija austriacka nie raczy nawet odpisać na moje listy?! Niech go tylko dorwę a pożałuje. Byłem wściekły, a do tego moi szpiedzy Z Paryża i Warszawy donieśli mi o tym jak się ma sytuacja. Podobno Polacy walczą z chęcią we francuskim wojsku. A niech go. A ta mała dziwka podobno siedzi w Warszawie i nic nie robi bo francuz nakazał czekać aż wróci i dopiero w tedy powie co i jak. Nie dbam o to. Bardziej fascynuje mnie co o tej sytuacji myśli mój stary kompan. Wieści w dzisiejszych czasach szybko się przenoszą i na petersburskich salonach na pewno o tym jest głośno. Może to on coś wymyśli. Jak dla mnie to może rozwiązać to zbrojnie.

 Było już popołudnie. Ze względu na piękną, słoneczną pogodę postanowiłem udać się na łąkę za mą posiadłością. Po drodze wstąpiłem do ogrodu by zerwać kilka róż. Oczywiście wziąłem kilka białych i czerwonych. Szedłem powoli do celu. Cały czas myślałem o niej. W myślach słyszałem jej uroczy i ciepły śmiech. Uwielbiała kwiaty. Zawsze miała wianki na głowie. Zawsze mnie rozbawiała w trakcie bitew. Po pierwsze była kobietą, a po drugie nigdy nie ubierała zbroi. Zawsze nosiła sukieneczki. Co noc zakradałem się pod jej dom by posłuchać jej śpiewu. Miała anielski głos. Uwielbiałem jej słuchać. Pamiętam jak jednej upalnej nocy ujrzałem ją nagusieńką w jeziorze koło jej domu. Ten widok utkwił mi w pamięci. Niestety nakryła mnie i kopnęła dość (bardzo) mocno w moje krocze.

 Dotarłem na łąkę. Miejsce jej spoczynku wyznaczała malutka rzeźba aniołka. Ukląkłem przed nią i położyłem bukiecik kwiatów. Chciałbym znowu spojrzeć w jej oczy, usłyszeć jej głos, poczuć jej bliskość...Ale to już nigdy nie nastąpi, a winę ponoszę ja....i on...To on mnie do tego wszystkiego zmusił. Pozbawił mnie jedynego uczucia którego pragnąłem mieć w mym życiu. Nienawidzę go... tak bardzo go nienawidzę.... Nim się zorientowałem po moich policzkach spływały mi łzy...zacząłem krzyczeć, raczej wrzeszczeć ,, Jakim prawem ode mnie odeszłaś!!!??" Nie umiałem nad sobą zapanować...położyłem się przy grobie i leżałem sam już nie wiem jak długo...

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top