🌺 𝐂𝐇𝐀𝐏𝐓𝐄𝐑 𝟏𝟑 🌺

🌺

Po powrocie do domu Madeline oraz Nicky poszli razem do swojego pokoju i zaczęli pracować nad projektem z języka angielskiego. Oczywiście nie obyło się bez małych sprzeczek o to, jakie słowo ma zastąpić inne, czy jakie sformułowanie zdania będzie lepsze lub poprawniejsze.

— Mówię ci, ta wersja będzie o wiele lepsza...— stwierdziła Madeline, a Nicky tylko prychnął i złożył ręce na krzyż, robiąc obrażoną minę.— O co ci znowu chodzi, Nicky?

— Mi? O nic!— warknął. Dziewczyna zauważyła, że chłopak jest zdenerwowany. Wcześniej wszystko było normalnie, dlaczego akurat teraz coś się stało? Madeline zastanawiała się, czy naprawdę wszyscy chłopcy mają takie zmienne emocje.

— Widzę przecież. Pow–

— Nie będziesz mi mówić co mam robić, idiotko!— krzyknął chłopak, uderzył pięścią w biurko i wyszedł z pokoju, trzaskając drzwiami.

Madeline zdziwiona jego zachowaniem wyszła za nim, ale już go nie było, ponieważ wybiegł z domu, biorąc ze sobą tylko telefon.

— Co jest?— zapytał Ricky i wyszedł ze swojego pokoju, wchodząc na korytarz. Na nosie miał okulary z zestawu małego chemika, na jego pasie był zawiązany biały fartuch, a na dłoniach miał rękawice ochronne, choć Madeline wcale to nie zdziwiło.

— Nie wiem. Nicky wybiegł z domu i nie ma go...— odpowiedziała Madeline i wzruszyła ramionami. Nawet nie zwróciła uwagi na to, jak ją nazwał. Po prostu ją to nie ruszało, bo wiedziała, że był zdenerwowany, a ludzie w złości mówią różne rzeczy.

— Słyszałem. Nazwał cię idiotką...— odparł blondyn i przełknął ślinę, wiedząc, o co może chodzić.

— Zdenerwował się, ale o co chodzi? Przecież to tylko głupie wypracowanie...— odparła i rozłożyła ramiona, marszcząc brwi.

— Dobra, chodź.— Ricky nagle wciągnął ją do swojego pokoju, zamykając drzwi, by na pewno nikt nie podsłuchał ich rozmowy.— Usiądź. To, co usłyszysz, może cię zszokować, ale ma pozostać między nami, dobrze?— spytał i wystawił w jej stronę mały palec, uprzednio ściągając okulary oraz rękawiczki i fartuch. Na szczęście nie było Dicky'ego w pokoju, ponieważ miał zajęcia artystyczne.

— Dobrze.— dziewczyna splotła ich małe palce i usiadła na krześle chłopaka, kładąc ręce na kolanach.

— Nicky zaczął dojrzewać...— zaczął Ricky, a Madeline przytaknęła.— Ma okres buntu. Ten tatuaż, który ma na ręce... Naprawdę uwierzyłaś, że on jest z zakładu? Że założylibyśmy się o coś takiego? Sama widzisz, jak cię nazwał, zaczął dużo przeklinać... Nie zauważyłaś wcześniej jego... ran po żyletce?

— O czym ty mówisz?— wyjąkała, otwierając usta ze zdumienia. Widziała rany na jego rękach, ale powiedział jej, że to Pazurzasty. Ona głupia mu uwierzyła... Była zła na siebie, że dała się tak nabrać.

— Samookalecza się. Ma problemy. Nie chce o nich mówić, a teraz jeszcze ta udawana ciąża. Mad, musimy to przerwać. To może skończyć się bardzo źle...— stwierdził Ricky, jakby teraz zdając sobie sprawę z tego, że jego brat mógłby zrobić sobie coś złego, gdyby Madeline naprawdę była w ciąży, co oczywiście nie było prawdą.

— Czemu wcześniej nie mówiłeś, do cholery? Gdybym wiedziała, nigdy nie wkręciłabym go w taki perfidny sposób...— wyszeptała, a w jej oczach można było dostrzec łzy. Nie wierzyła, że Nicky mógłby robić sobie krzywdę specjalnie... Po prostu nie przyjmowała tego do wiadomości, jednak musiała pogodzić się z tą myślą.

— Nie chciał pokazywać tego, jaki jest słaby. Codziennie płacze w łazience. Chciałem coś zrobić, ale... nie mogłem...— chłopak złapał się za głowę, za wszystko się obwiniając.

— Muszę z nim porozmawiać, ale Ricky, pamiętaj, że to nie twoja wina.— odpowiedziała Madeline.— Musimy przerwać ten cały żart i w ogóle… wszystko.— dodała i wyciągnęła telefon. Napisała do Nicky'ego.

Madeline 😍💘
Musimy porozmawiać. Proszę!

Nickuś 💕
Nie mamy o czym.

Madeline 😍💘
Wiem o wszystkim. Masz problemy, daj sobie pomóc!

Nickuś 💕
Nie chcę Twojej pomocy! Ani nikogo. Dajcie mi wszyscy spokój! Nie rozumiecie tego?!

Madeline 😍💘
Nie rób nic głupiego, Nicky, proszę. Gdzie jesteś? Przejdziemy przez to razem. Nie zostawię Cię z tym samego!

Nickuś 💕
Daj mi chwilę... Chcę pobyć sam.

Madeline 😍💘
Nicky, proszę, tylko nie rób tylko nic głupiego!

Wyświetlono.

— Cholera, Ricky, musimy go znaleźć!— krzyknęła przestraszona. Pokazała mu wiadomości od chłopaka – nie wiedziała, do czego może być zdolny. Skoro miał problemy, samookaleczał się, mógł nawet odebrać sobie życie... Gdyby to zrobił, Madeline nigdy by sobie tego nie wybaczyła. Nie potrafiłaby żyć dalej bez niego na tym okrutnym dla wszystkich świecie.

— Wiem, gdzie może być. Chodźmy.— odpowiedział blondyn i machnął ręką na znak, aby dziewczyna poszła za nim.

Okazało się jednak, że Nicky'ego nie było w miejscu, w którym Ricky spodziewał się go znaleźć.

— To ja już nie wiem, gdzie on może być!— westchnął Ricky i usiadł na ławce w parku. Madeline była przerażona. Chłopak mógł sobie coś zrobić, a ona nie wiedziała, gdzie on jest, a to po części była jej wina. Gdyby zrobił sobie coś poważniejszego, ona nigdy by sobie nie wybaczyła.

— Może spróbuję do niego zadzwonić, czy coś?— zaproponowała i złapała się za głowę. Naprawdę chciała mu pomóc i dowiedzieć, dlaczego się samookalecza.

— Spróbuj.— wymamrotał Ricky, który wyglądał na zamyślonego. Wciąż siedział z założonymi rękami i pocierał brodę, patrząc na ścieżkę wyłożoną żwirkiem.

Dziewczyna próbowała dodzwonić się do bruneta, ale ten za każdym razem perfidnie ją zrzucał.

— Zrzuca mnie.— szepnęła.— Gdzie on może być, do jasnej cholery!?— krzyknęła i wstała z ławki, kopiąc w kamień, naprawdę zdenerwowana, czyli jak każdy dzisiaj.

— Madeline, uspokój się, zaraz go znajdziemy! Nie pomagasz, naprawdę!— krzyknął zdenerwowany Ricky.

— Wiem! Na pewno siedzi w naszym miejscu! Że też nie pomyślałam!— krzyknęła, biegnąc w stronę owego miejsca. Nawet nie poczekała na blondyna, po prostu pobiegła przed siebie.

Kiedy doszli na miejsce, przy jeziorze, na trawie, siedział Nicky w siadzie skrzyżnym, trzymając swoje dłonie w trawie, obserwując mały wodospad.

— Nicky.— szepnęła dziewczyna i mocno przytuliła chłopaka. Brunet miał załzawione oczy. Madeline chyba po raz pierwszy widziała chłopaka w takim stanie.

— Ja was zostawię.— powiedział szybko Ricky i odszedł. Chciał, aby wszystko na spokojnie sobie wytłumaczyli.

— Dlaczego nic nie mówiłeś?— zapytała dziewczyna, gdy odsunęła się od chłopaka i otarła jego łzy.

— Nie chciałem obarczać cię swoimi problemami...— wyjąkał, patrząc na tafle wody obijające się o brzeg.

— Nicky, uspokój się, proszę. Jestem z tobą, wszystko się ułoży.— powiedziała i złapała Nicky'ego za rękę, splatając ich palce.

— Ty naprawdę jesteś w ciąży?— spytał, a dziewczyna spuściła głowę, nie wiedząc, co powiedzieć. Teraz zaniemówiła, ale musiała zapłacić za to, co zrobiła.

— Nie.— odpowiedziała po chwili.— To miał być żart, przepraszam.— dodała i zerknęła na niego, czekając na jego reakcję.

— Ja jak głupi zamartwiałem się, nie spałem po nocach, myśląc, jak sobie poradzimy z dzieckiem, a ty mi mówisz, że to żart!?— krzyknął wściekły, a jedna łza spłynęła po jego policzku i wylądowała prosto na dłoni Madeline.

— Przepraszam.— szepnęła i ponownie spuściła wzrok, patrząc na swoje paznokcie, również ze łzami w oczach. Ale właśnie teraz musiała być silna. Dla niego.

— Przepraszam, tak. Oczywiście...— prychnął i spojrzał z powrotem w wodę.

— Dlaczego się samookaleczasz?— zapytała prosto z mostu po chwili ciszy. Nie mogła dłużej czekać z tym pytaniem, które rozsadzało ją od środka.

— Skąd wiesz?— spytał i spojrzał na nią już łagodniejszym wzrokiem.

— Ricky mi powiedział.— oznajmiła dziewczyna i ponownie złapała go za rękę, całując jego knykcie.— Nie powiem nikomu, obiecuję, ale powiedz mi dlaczego. To zostanie między nami. Masz moje słowo.

— Nie wiem, co się ze mną dzieje... Coś w środku kazało mi spróbować… i tak się zaczęło. Dzień w dzień, żyletka, płacz. Nie chcę tego robić, ale nie potrafię przestać... To jest częścią mnie...— wyjaśnił roztrzęsiony. Madeline cały czas ściskała jego dłoń, przez co dodawała mu otuchy. Jej dotyk działał na niego uspokajająco.

— Nie zostawię cię z tym samego, masz moje słowo.— wyszeptała, dotykając dłonią jego policzka.

— Chciałbym przestać, ale... ale nie potrafię.— wymamrotał, kręcąc głową.

— Pomogę ci ukryć te rany. Jeśli odpowiednio przygotuje mieszankę kosmetyków... dam radę to zakryć.— stwierdziła i uśmiechnęła się czule w jego stronę, przeczesując ręką jego włosy.

— Naprawdę zrobiłabyś to dla mnie?— zapytał i się rozpromienił. W końcu będzie mógł chodzić w koszulkach z krótkim rękawem, a na wychowaniu fizycznym nie ćwiczyć w bluzie.

— Oczywiście, że tak.— powiedziała dziewczyna i złączyła ich usta w krótkim pocałunku. Nicky położył rękę na jej policzku, a ona swoje wsunęła we włosy chłopaka.

— Obiecuję, że przestanę. Z twoją pomocą.— wyszeptał, gdy oparł czoło o jej czubek głowy.

— Pomogę ci i przestaniesz. To nie będzie łatwe, ale... dasz radę. Jesteś bardzo silny. Przejdziemy przez to razem.— odpowiedziała, złapała go za rękę i mocno ścisnęła.

— Dziękuję.— odpowiedział i mocno przytulił dziewczynę.

— Wracamy do domu?— zapytała.

— Tak, ale... możesz nikomu nie mówić?— zapytał i wskazał na rękę.

— Nie powiem. Masz moje słowo.— szepnęła i poczuła, jak ktoś ją podnosi. Nicky wziął ją na barana.

Tak wrócili do domu. Śmiejąc się i rozmawiając o niczym. Nicky'emu od razu zrobiło się lepiej, bo Madeline przy nim była.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top