Rozdział 1

Opowiadanie pisane z kochaną shadow_river

Chłopak leżał na łóżku wpatrując się w sufit. Nad nim wyświetlała się godzina z małego zegarka, który ułożony był tak, że idealnie odbijał ją na białym suficie.

4.49

O tej godzinie już dawno powinien być w łazience. Myć zęby i twarz, układać niesforne kosmyki pofarbowanych na biało włosów. Tak... W normalnej sytuacji tak własnie by zrobił. Ale... Czy ta była normalna?

Skopał z siebie kołdrę. Nie obchodziło go to, że jego Pan zawsze kazał mu leżeć pod przykryciem by się nie rozchorował. Teraz go już nie było. Żadnych zakazów i nakazów. Mógł wrócić do normalności, żyć tak, jak żyją inni normalni ludzie bez żadnych ograniczeń.

Rzecz w tym, że to właśnie nie było dla niego normalnością. Już od bardzo dawna nie było...

Odwrócił się na drugi bok, po czym podniósł do siadu owijając ramionami kolana. Skulił się na łóżku. Ta cisza go przerażała, a zwłaszcza świadomość, że sypialnia, która do niedawna była pomieszczeniem, które tak mocno kochał teraz stała się pusta i ciemna. Z zasłoniętymi żaluzjami i zgaszonym światłem. Chodź w gruncie rzeczy podczas zakupu tego mieszkania miała należeć do niego, tak teraz ani myślał by spędzić w niej chodź jedną noc. Najchętniej zamknął by ją na klucz gdyby wiedział gdzie takowy się znajduje.

Czuł przygnębienie pomieszane z bólem serca i smutkiem. Łzy same cisnęły mu się do oczu. Minęły dwa tygodnie a on wciąż czuł się okropnie po odejściu Mastera. Jakby... Część jego życia odeszła i zniknęła na zawsze.

Może dałby sobie radę gdyby to wszystko wydarzyło się w innych okolicznościach? Gdyby jego Master z którym był w relacji od tylu lat odchodził od niego powoli, przygotowując go na nagle samodzielne życie. Ale on zniknął jak mydlana bańka. Mimo tego, potrafił się jednak cieszyć z jego szczęścia. Wtedy gdy zobaczył go z tą kobietą, mimo tak dużej ilości bólu jaki poczuł, odzczul też iskierkę radości. W końcu jego Pan, z którym był tak długo znalazł sobie kogoś kto da mu szczęście i rodzinę... Kogoś, kto nie jest tylko uległym w relacji Total Power Exchange.

Mimo niechęci znów wrócił myślami do tej sytuacji. A w zasadzie do tego co wydarzyło się w ostatnich tygodniach.

***

Jak zwykle tego dnia oczekiwał powrotu z pracy swojego Pana klęcząc przed drzwiami wejściowymi w akompaniamencie zapachu ulubionej lassagne swojego Pana o którą ten poprosił poprzedniego dnia.

Gdy utęsknione drzwi otworzyły się już czuł, że coś jest nie tak. Znał wszystkie możliwe miny swojego Pana i zmarszczka na jego czole ewidentnie wskazywała na to, że coś jest nie tak...

- Master...? - chłopak uniósł powoli swoje błękitne oczy na umięśnionego bruneta wpatrującego się gdzieś w bok.

- Wstań Theo, musimy porozmawiać - powiedział z pozoru spokojnym tonem. Mężczyzna z natury był dość nerwowy i chaotyczny. Próba brzmienia łagodnie również to wykazywała mimo jego usilnych starań.

- Coś się stało, Panie...? - zapytał powoli unosząc się z kolan - Zawiniłem w czymś? - zapytał przełykając ślinę.

Jego serce zabiło mocniej a on sam poczuł się... Tak strasznie zlękniony i zestresowany.

- Nie... - zaprzeczył od razu wymijając go i wchodząc do salonu - Chodź.

Uległy podążył za swym Panem i gdy byli już w salonie usiadł grzecznie na podłodze przy jego nogach.

- Nie, usiądź w fotelu, proszę - znów Master użył tego dziwnie łagodnego tonu.

- Co się stało, Master? - chłopak zajął wskazane miejsce, jednak w jako oczach widać było wielki lęk.

Mężczyzna zamknął oczy i westchnął głęboko. Widać było smutek na jego twarzy.

- Będę musiał zerwać nasz kontrakt. Przepraszam, ta relacja nie ma już dla mnie sensu... Uczucie się wypaliło i się ma sensu tego ciągnąć.

- A-ale - zaczął niemal szeptem a w jego oczach pojawiły się łzy - P-panie...

- Nie płacz, proszę. To nie podlega dyskusji. Wyprowadzę się jeszcze dziś. Mam już spakowane torby - westchnął głęboko.

- W czymś zawiniłem? Zawiodłem...? - mimowolnie łzy spłynęły po jego policzkach.

- To nie Twoja wina, mały. Tylko moja. Możesz zachować obrożę, jeśli chcesz - oznajmił, wstając.

- Ale-ale, Panie! - od razu wstał za nim niemal tracąc oddech - Proszę, ja... Postaram się być lepszy, przysięgam! - zapłakał, padając na kolana przylegając do jego nóg - Panie...

- Shh... Zachowaj resztki godności - odsunął się - To nie podlega dyskusji. Już od miesiąca decyduje się na ten krok.

- Nic... Nie mówiłeś... - spojrzał na niego z dołu.

- Nie chciałem Cię zasmucać, dopóki nie podjąłem decyzji - westchnął. - Biorę swoje rzeczy i się wyprowadzam.

Ten nie odezwał się ani słowa pozostajac w klęku na podłodze. Był wstrząśnięty i rozżalony. Jakby nagle całe jego szczęście straciło sens.

- D-dlaczego? - wyszeptał jedynie.

- Jak już mówiłem. Nie widzę sensu w ten relacji. Już Cię nie kocham - powiedział smutno - Nie bierz tego do siebie. Nie zrobiłeś nic źle.

Chłopak połknął kolejne słone krople.

Już Cię nie kocham...

Powtórzył w głowie.

Już Cię nie kocham...
Nie kocham...
Nie kocham...

Zabrakło mu słów by powidzieć cokolwiek. Nagle poczuł gniew.

- A-a umowa?

- Zerwę ją. Wiesz, że jako Master mogę zrobić to w dowolnym momencie - powiedział spokojnie, wyjmując umowę z szafki. - podpisz pod rozwiązaniem - podał mu długopis

Ten pokręcił jedynie głową. Nie był w stanie nawet się podnieść a co dopiero coś podpisywać.

- Theo... - Master warknął i położył papier na ziemi - Chcę mieć to za sobą...

- Ale... Jeśli to podpiszemy, Panie... To będzie znak, że już na zawsze... - zaczął zapłakany - Nie będziesz mógł zmienić zdania. Poczekajmy, Sir! - spojrzał błagalnie na grawerowany papier.

- Nie zmienię zdania. Dobrze to przemyślałem. Proszę nie przedłużaj - powiedział cicho i spokojnie.

- Nie chcę tego robić - pokręcił głową niemal szeptem.

- Idę po rzeczy. Gdy wrócę, masz się podpisać. Wiesz, że mam prawo wycofać się z umowy i musisz uszanować moje zdanie

- Tak, Panie... Wiem o tym - powiedział bardzo słabym głosem i przełknął ślinę próbując się uspokoić.

Ten opuścił polecenie by dokończyć pakowanie swoich rzeczy.

- Zaraz wrócę - Zaczął je wynosić do auta.

Wciąż klęczący na ziemi chłopak zapatrzył się w zamykające drzwi wejściowe i gdy tylko te trzasnęły na nowo zalał się łzami. Nie wierzył, że to się działo...

***

Wstał z łóżka nie będąc w stanie spać dłużej, ruszył do łazienki nie zapalając nawet świateł. Wszedł do niej i przemył twarz chłodną wodą.

Spojrzał na swoje podkrążone oczy. Normalnie niebieskie teraz wydawały mu się szare. Sądził, że był ładny, ale jednak nie, skoro...

Otarł wodę z twarzy.

Zirytowany ponownie zaczesał za ucho niesforny biały kosmyk, który co chwilę spadał mu na czoło i oczy.

Wrócił do pokoju i skulił się na pościeli. Po co ma jeść, czy wstać? To nie ma seansu.

Miał ochotę łkać w kołdrę ale czuł, że zbyt wiele nocy już przepłakał. Z resztą nie tylko nocy.

Wszystkie problemy jakie się pojawiły od odejścia jego Pana przybierały na sile. Od jego stanu psychicznego, aż po płacenie za mieszkanie, za które kiedyś płacił jedynie Master. W końcu tylko on pracował a on chodził na studia, które ostatnio i tak zawalał. Zwyczajnie nie miał siły chodzić na zajęcia i skupiać się na czymś innym mimo, że tak bardzo wolał zająć czymś czas.

Wstał, zaglądając do lodówki. Pusto... To było oczywiste. Szafka i chlebak również.

Westchnął głęboko ubierając na siebie jakieś luźne spodnie i koszulkę. Nie sprawdzał nawet ich świeżości. Nie miało to znaczenia.

Do tego wszystkiego znów odruchowo sięgnął po obrożę. Zawahał się jednak i zostawił ją. Będzie się czuł tylko gorzej nosząc znak przynależności.

Sięgnął po portfel, przełykając ślinę. Musi znaleźć albo pracę, albo sponsora, bo jego oszczędności się kurczą. Ruszył do sklepu narazie nie mając nawet siły o tym myśleć.

Wszedł do jednego z przydrożnych sklepów w którym kupił najpotrzebniejsze rzeczy, po czym ruszył w stronę piekarni.
Widząc ceny chleba westchnął głęboko. Czemu to wszystko było tak pioruńsko drogie?

Kupił najtańszy, po czym rozejrzał się po ulicy. Nie wiedział co ma teraz ze sobą zrobić.

___________________________

Cześć moi drodzy!

Przybywamy z nowym opowiadaniem o relacji TPE, BDSM

Mamy nadzieję, że się podoba i zapraszamy do następnych rozdziałów.
Jesteśmy bardzo ciekawi waszych opini💕

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top