Rozdział 1
Piętnaście lat wcześniej...
-Przyj!- krzyknęła położna.
W sali zabrzmiał straszliwy krzyk. Przesiąknięty bólem i smutkiem. Na kozetce leżała kobieta. Miała blond włosy przyklejone do czoła za sprawą potu. Jej twarz była czerwona z wysiłku jaki robiła przez ostatnie parę godzin.
-Widać główkę!- krzyknęła.
Blondynka krzyknęła ponownie. A po chwili można było usłyszeć płacz dziecka. Pokrwawione i głośne dziecie przyszło ma świat w Boże Narodzenie o godzinie dwudziestej pięćdziesiąt.
-Gratulacje to córeczka!- powiedziała i dała dziewczynkę pielęgniarce do owinięcia w ręcznik.
Stażystka ostrożnie wzięła na ręce dziewczynkę i otarła jej twarz i resztę drobnego ciałka. Niemowle uspokoiło się i smacznie zasnęło w objęciach pielęgniarki. Kobieta podeszła do pacjentki i podała jej dziecko.
-Jest śliczną dziewcznyką- powiedziała.
-Nie chce jej- wysyczała blondynka i odwróciła głowę w przeciwną strone.
-Rozumiem pani jest zmęczona później odda córeczkę- jąknęła się.
-Nie rozumiecie!- krzyknęła.-Nie chce jej! Teraz, potem i nigdy! Zabierzcie ją z daleka ode mnie!
Blondynka zaczęła się rzucać na łóżku. Lekarze w pomieszczeniu od razu przystąpili do uspokojenia pacjentki. Pielęgniarka z dzieckiem wyszła z sali i udała się do pokoju obok by przeprowadzić rutynowe badania.
Gdy weszli do pokoju dziewczynka otworzyła swoje oczka. Nienaturalne metalowe oczy patrzyły na pielęgniarkę. Kobieta uśmiechnęła się do nowonarodzonej i przystąpiła do badań. W tym czasie w oczach niemowlęcia błysną rubinowy blask, który w przyszłości będzie jej karą, ale także darem.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top