|Pragnienie zemsty|

Minęły dwa dni, a Taehyung wciąż nie potrafił dojść do siebie. Czuł, jak ból rozwala mu wewnętrznie czaszkę, a wszystko winny był zjazd, po zażytej tabletce. Leżał w swoim łóżku, trzymając przy głowie woreczek lodu. Pragnął przestać już odczuwać ból i poczuć się dobrze, a leżenie w łóżku było najlepszą opcją. Jednak dobijający się dzwonek do drzwi jego apartamentu, zaczynał naprawdę drażnić jego bębenki słuchowe. 

— Kto się teraz do cholery dobija? —  mruknął zirytowany, wstając niechętnie ze swojego łóżka, gdzie udał się do drzwi, jednak zanim otworzył, spojrzał na monitoring. Widząc osobę w ciemnej czapce z daszkiem, zmrużył swoje oczy. Nie potrafił rozpoznać osoby, jednak wciąż się dobijał, więc postanowił otworzyć drzwi, nie patrząc nawet na swój wygląd. — Słucham? —  spojrzał oczekująco na mężczyznę w czapce. 

— Kim Taehyung? —  zapytał niskim tonem, a jasnowłosy uniósł zirytowany brew.

—  Tak, to ja —  odpowiedział mu. —  Czego pan chce? —  zapytał wprost.

—  Jest pan zatrzymany —  oznajmił, a oczy chłopaka powiększyły się w zaskoczeniu. — Za bycie zimną suką, ale za to w cholerę przystojną —  dodał z pewnym uśmiechem, gdzie wprosił się do mieszkania Kima, który zaskoczony wycofał się w tył, wpadając w szafę. Mężczyzna zaczął się rozbierać i poruszać seksownie, przez co Taehyung mógł zrozumieć, że jego przyjaciele go wynajęli. 

—  Stop! Koniec, czy coś! —  podniósł głos, powstrzymując go przed ściągnięciem spodni. —  Może pan iść. Nie wynajmowałem pańskich usług —  westchnął ciężko.

—  No ej! —  krzyknęła dwójka stojąca przy drzwiach, a widzący ich Taehyung na ich widok, miał ochotę zrobić im krzywdę. —  A miało być tak zabawnie —  wydął dolną wargę Jimin.

—  Wasza dwója, marsz do salonu, a panu podziękujemy! —  rozkazał, wypychając mężczyznę za drzwi. Jimin i Jin, wystraszeni udali się do salonu, gdzie czekał na nich gniew Taehyunga. 

—  W skali o jeden do dziesięciu, jak bardzo mamy przejebane? —  zapytał szeptem Jin.

— Kurwa dziesięć — odpowiedział mu, a widząc idącego w ich stronę Taehyunga, nie wiedzieli, czego mogą się po nim spodziewać. Jednak widząc jego podrapany policzek, wiedzieli, że randka z pewnością nie była udana. 

—  Siadajcie —  powiedział, siadając na wygodnej kanapie, a dwójka usiadła posłusznie naprzeciwko niego. — Mam ochotę was zabić, za tą nieśmieszną randkę — spojrzał na nich rozgniewany.

— Aż tak źle było? —  zapytał niepewni Jimin.

—  I tak jak! —  podniósł zirytowany głos. — Przez was dostałem ataku, idioci! —  spojrzał na nich z żalem. 

—  To miała być dla ciebie nauczka, za to, jak się zachowujesz. Zamiast traktować wszystkich z wyższością, mógłbyś postawić się na miejscu ludzi, jak ta dziewczyna —  powiedział Jimin, który miał czasami dosyć próżności Taehyunga.

—  Ale po co wpakowaliście w to, tę dziewuchę? Musiałem być dla niej naprawdę ostry, skoro mnie podrapała —  wykrzywił swoje usta, wciąż czując nieprzyjemny ból na policzku.

— Nie pamiętasz tego? —  uniósł ze zdziwieniem brew Jin.

— Wziąłem ekstazę i odleciałem po niej —  chwycił się za głowę, a dwójka patrzyła na niego z niedowierzaniem. — Obudziłem się na jakimś zadupiu, niedaleko głównej autostrady, masakra —  westchnął ciężko. 

—  Miałeś już tego gówna nie brać! —  krzyknął zdenerwowany Jimin, wstając na równe nogi. —  Jesteś po tym gównie nieobliczalny i robisz głupoty! Mogłeś zrobić krzywdę tej biednej dziewczynie, idioto! —  dodał, a Taehyung zmierzył go swoimi rozgniewanymi oczami.

— To wasza wina, nie moja. Umywam ręce od tego. Przynajmniej będę miał już spokój od niej. Pokazałem jej, gdzie jest jej miejsce i nich trzyma się ode mnie z daleka —  wstał zdenerwowany, a jego klatka piersiowa unosiła się niespokojnie. 

— Gdybym wiedział, że weźmiesz to gówno, nigdy do tego żartu, by nie doszło. Myślałem, że wyszedłeś z tego gówna, ale chyba myliliśmy się. Pamiętaj, że jak będziesz dalej to brał, dostaniesz jakieś zapaści i nigdy się już nie obudzisz, bardzo dużo ryzykujesz, Taehyung —  rzekł ze zmartwieniem Seokjin, który nie spodziewał się tego, że jego przyjaciel wrócił do nałogu. 

— Życie w ogóle mnie nie obchodzi —  podszedł do dużego okna, z którego miał idealny widok na miasto. — Mój ojciec tutaj był. Wczoraj do mnie dzwonił i powiedział mi, że wysyła mnie na odwyk do Stanów, więc nie będzie mnie na zakończeniu — oznajmił im.

— C-Co? —  zapytali zaskoczeni. 

— To, co słyszycie. Będziecie mieć spokój, ode mnie. Mój ojciec się zdenerwował na mnie, bo piłem i brałem narkotyki, oraz sprawiłem mu przykrość szczerymi słowami. Cholerny dureń! —  krzyknął w złości, a w jego oczach zebrały się łzy. — Jeśli coś nie jest po jego myśli i sprzeciwiam się, pragnie mnie utemperować. Tym razem, nie chce dłużej zwlekać z moim ożenkiem i znajdzie dla mnie kogoś odpowiedniego —  zacisnął swoje wargi. — Muszę wrócić jakoś do mojej gry, potulnego i grzecznego synka, żeby zlitował się nade mną...

— Taehyung, może po prostu przestań udawać i powiedz mu, co naprawdę czujesz. Nawet nam nie chcesz się zwierzyć, a jesteśmy już tak długo przyjaciółmi. Swojemu ojcu mógłbyś zaufać, sam tego nie dajesz rady udźwignąć —  powiedział Jin, chcąc jakoś dotrzeć do kamiennego serca Taehyunga. 

— Ty chyba nie wiesz, co mówisz, Seokjin! —  spojrzał na niego rozgniewany. — Nie mieszajcie się do mojego życia. Poradzę sobie w Stanach i wygram.. —  rzekł z pewnością w głosie. — Idźcie już i zapomnijcie o tym, co miało miejsce z tą randką i wszystkim innym. Zobaczymy się za jakiś czas. To będzie wtedy, kiedy uda mi się wrócić do Seulu —  powiedział, patrząc na dwójkę.

— Ale chyba, powinniśmy przeprosić pierw Jirae, za ten żart, a ty za to, że byłeś dupkiem —  zauważył Jimin.

— Dajcie spokój z tą dziewczyną. Nigdy więcej nie wspominajcie jej w mojej obecności! —  podniósł zdenerwowany głos, a dwójka patrzyła na niego ze zmieszaniem w oczach. — Nie mam za co jej przepraszać, to ona była głupia i naiwna, skoro dała się nabrać na wasze pierdolenie. Pokazałem jej tylko, gdzie jest jej miejsce, a ona mnie podrapała, mała ladacznica — warknął, dotykając obolałego policzka. 

— Ale ona nie jest lada..

— Dobra nie jest! Jest biedaczką — poprawił się, nie chcąc słuchać Jimina, który niezadowolony wydął dolną wargę. 

— No, ale za co ona cię tak drapnęła? — zapytał z rozbawieniem Seokjin. — Byłeś jej ukochanym oppą — zaśmiał się, a Taehyung westchnął ciężko, przykładając palce do swojej obolałej skroni.

— Chciałem się chyba z nią przespać, ona się wkurzyła i mnie drapnęła, a potem... pustka, film mi się urwał — spojrzał na nich, a dwójka uchyliła w zaskoczeniu swoje usta.

— Myślałem, że dziewczyny nie tkniesz — zauważył Jimin. 

— Potrzebowałem seksu i nie obchodziło mnie, z kim. Ugh..nie potrzebnie to wziąłem, teraz przez was i tę randkę muszę jechać na odwyk! — podniósł zdenerwowany głos, gdzie zaczął zbierać z kanapy poduszki, którymi zaczął w nich rzucać. — Wypierzajcie stąd! To wasza wina, debile!

— Okej, to nasza wina — przyznał Seokjin.

— Za kilka tygodni wrócisz i będziesz mógł dalej robić, co ci się żywnie podoba — dodał z rozbawieniem Jimin. 

— Po prostu, już więcej mi tego nie róbcie i nie wspominajcie tej dziewczyny — rzekł z powagą w głosie. — A teraz serio, idźcie sobie. Potrzebuję odpoczynku — westchnął zmęczony.

— No tak, po szaleństwach trzeba tydzień przespać — prychnął Jin, który razem z Jiminem ruszyli w stronę wyjścia. — Zamów sobie coś do jedzenia i pij dużo wody — rzekł w stronę blondyna z podkrążonymi oczami.

— Mhm — machnął obojętnie, by zaraz ruszyć w stronę sypialni. Rzucił się na duży miękki materac, okrywając swoje ciało kołdrą. Oblany zimnym potem, starał się zapanować nad drżeniem swojego ciała. Westchnął głęboko, po czym sięgnął, po swój telefon. Widząc pełno nieodebranych połączeń, od nieznanego mu numeru, zmarszczył swoje brwi. — Kto to może być? — zapytał szeptem, po czym wybrał połączenie i przyłożył do ucha urządzenie. Słysząc, że osoba po drugiej stronie odebrała, oczekiwał na jej przedstawienie. — Halo? Słyszę, że ktoś odebrał, proszę się odezwać i powiedzieć, o co chodzi — zażądał, układając się wygodnie na łóżku. Słysząc jedynie ciszę, zmarszczył brwi. — Jaja sobie robisz?! — podniósł zirytowany głos, a słysząc wyraźny oddech ni z tego, ni z owego przeszedł go nieprzyjemny dreszcz po ciele. 

— Kim...Kim Taehyung? — zapytał lekko ochrypły męski głos, który przyniósł kolejną falę dreszczy. 

— Tak, to ja. Z kim rozmawiam? Może się pan przedstawić? — zapytał, nieco spokojniej.

— J-Jirae... — szepnął imię dziewczyny z taką boleścią, że coś ścisnęło jego serce, jednak pokręcił głową, nie chcąc w taki żałosny sposób reagować. Wstał z łóżka, gdzie zirytowany podszedł do okna. 

— Chodzi o tę dziewczynę z wczoraj? — zapytał, wciąż nie będąc pewnym, jednak milczenie po drugiej stronie utwierdziło go w tym przekonaniu, że to właśnie chodzi o nią. — Pewnie jesteś jej braciszkiem, który chujowo ją wychował i nauczył nachalności. Nie wiem, po co w ogóle do mnie dzwonisz, ale jeś... — przerwał, gdy usłyszał, jak chłopak po drugiej stronie przerwał połączenie. — A może to nie o nią chodziło? — szepnął, patrząc w ekran telefonu. — Zresztą, pieprzyć to! Muszę przekonać ojca, aby nie wysyłał mnie do Stanów... — jęknął żałośnie, rzucając telefon na podłogę, gdzie szybko rozbiła się po zderzeniu z podłogą. — Nie chcę tam jechać..

~

Ciemnowłosy chłopak zacisnął w swojej dłoni telefon Jirae, gdzie skulił się, leżąc na zimnej podłodze przy stoliku, na którym postawił przygotowany obiad dla dwóch osób. Leżał bez żadnego życia, czując jedynie ból w sercu, którego nie potrafił się pozbyć. 

— Jirae...— szepnął, nie mogąc uronić już żadnej łzy. Jego blada twarz wpatrzona była w drzwi, od pokoju Jirae, mając nadzieję, że zaraz przez nie przejdzie dziewczyna i ucieszy się na widok obiadu. — Ach.. To tak boli! — krzyknął, przykładając dłoń do swojego serca.  — Nie wiem, po co w ogóle zadzwoniłem do tego chłopaka.. — pokręcił lekko głową.

— Jungkook, proszę cię, wstań — rzekła dziewczyna, która po swoim przyjściu do mieszkania swojego narzeczona, nie mogła patrzeć na jego cierpienie. — Zjedz coś, proszę — usiadła obok niego, gdzie chwyciła za pałeczki, nabierając trochę jedzenia, które chciała podać brunetowi. Chłopak podniósł się do siadu, gdzie spojrzał na jedzenie, które podawała mu Hyulee, jednak nie przyjął tego i strącił z dłoni dziewczyny pałeczki. Hyulee spojrzała z niedowierzaniem na brudną podłogę, po czym skierowała oczy na Jeona. — Nie zachowuj się tak! Jirae nie chciałaby, żebyś nie jadł i pogrążał się w takim smutku — powiedziała z bezsilnością w głosie.

— Co ty możesz niby wiedzieć, huh?! — zapytał rozgniewany, a jego ton zaskoczył dziewczynę. — Nie czujesz się źle, z tym że my się dobrze bawiliśmy, a ona w tym czasie popełniła samobójstwo?! Nie czujesz się z tym źle, tak jak ja?! — zapytał z żalem.

— Oczywiście, że czuję się z tym źle! Po co mi to wypominasz? Skąd mieliśmy niby wiedzieć, że to do tego dojdzie?! — zapytała przez płacz, czując się bezsilnie.

— Przepraszam — szepnął, czując, że zrobił źle, naskakując na nią, kiedy w rzeczywistości, powinien doszukiwać się prawdy o Jirae. Nie chciał wyładowywać swojego gniewu na dziewczynie, jednak nie potrafił racjonalnie myśleć. Czuł się, jakby cały jego świat się zawalił i nic już nie miało sensu, a przede wszystkim już nie widział swojej przyszłości tak jak wcześniej. 

— Nie musisz przepraszać. Pójdę już — powiedziała, wstając z podłogi, a Jungkook powinien ją teraz zatrzymać i poprosić, aby z nim została, jednak tego nie zrobił. Chęć prawdy i sprawiedliwości była teraz silniejsza, tym bardziej po rozmowie z najlepszą przyjaciółką Jirae.

— Pragnę się zemścić — wyznał, patrząc tępo przed siebie, a Hyulee zatrzymała się w miejscu, gdzie spojrzała w stronę ciemnowłosego. 

— Zemsta w niczym nie pomoże, Jungkook. Nawet nie wiesz co zmusiło Jirae do tego — powiedziała, chcąc wybić swojemu chłopakowi z głowy, chęć zemsty. 

— Być może nie wiem, ale się dowiem. Nie ważne jak ciężka droga będzie do tej zemsty, przejdę ją i wtedy będę mógł ze spokojem zamknąć oczy — rzekł bezemocjonalnie. 

— Jungkook, zamiast się doszukiwać, zajmij się przyszłością, naszą przyszłością — rzekła, patrząc na niego ze smutkiem, a chłopak zaśmiał się żałośnie pod nosem.

— Przyszłością, huh? — zacisnął dłonie. — Ja, nie mam już przyszłości. Ty nie jesteś niczemu winna, ale nie jestem w stanie zagwarantować ci żadnej przyszłości. Dopóki nie zemszczę się za Jirae, nie będę patrzył w przyszłość — rzekł przepełniony mrokiem, który otaczał w tej chwili jego serce. 

— Chcesz dla zemsty mnie zostawić? — zapytała z żalem w oczach. 

— Idź już — mruknął z chłodem, a dziewczyna patrzyła na niego z niedowierzaniem.

— Przez swój ból, ranisz mnie i odrzucasz naszą miłość, Jungkook! Otwórz oczy! — krzyknęła z żalem, gdzie zaraz wybiegła z mieszkania Jungkooka, który nawet za nią nie spojrzał ani nie zawołał. Chwycił w swoje dłonie ramkę ze zdjęciem jego siostry, patrząc na jej uśmiechniętą twarz.  

— Miłość nie jest ważna, Jirae — szepnął, przechodząc opuszkami palców po szybce. — Jeśli twój oppa ma coś wspólnego z twoją śmiercią...umrze z mojej ręki. Tym bardziej udowodnię ci, że miłość nie jest ważna, a jedynie cię zabiła, siostrzyczko — dodał z chłodem w głosie. Słysząc swój telefon, sięgnął po urządzenie, gdzie odebrał bez namysłu połączenie. — Słucham? 

— Witam, panie Jeon. Z tej strony policja — rzekł mężczyzna po drugiej stronie, a Jungkook zacisnął swoją szczękę. — Mamy już wyniki badań i wiemy, co mogło przyczynić pańską siostrę do samobójstwa — powiedział z ciężkością w głosie, a brunet odłożył zdjęcie, by podnieść się na równe nogi.

— Proszę mówić, nieważne jak okrutne to będzie — powiedział z powagą w głosie.

— Zanim Jirae popełniła samobójstwo, została zgwałcona — wyjaśnił, a Jungkook przyłożył do swojej głowy dłoń, czując, jak bezsilne łzy opuszczają jego oczy. Bezsilnie oparł się o ścianę, nie mogąc zapanować nad bólem w sercu i gniewem, który przeradzał się w czystą nienawiść. Rozłączył się, nie będąc w stanie kontynuować tej rozmowy. 

Załamany ruszył powoli do pokoju Jirae, gdzie zaczął rozglądać się po wnętrzu małego pomieszczenia. Usiadł na krześle, przy jej biurku, gdzie położył swoją głowę na drewnie. — Dlaczego to musiało cię spotkać? Dlaczego szalałaś za tym łajdakiem?! Dlaczego?! — krzyknął we frustracji. — On nie może żyć, po tym, co ci zrobił — szepnął, po czym podniósł głowę zauważając pamiętnik należący do Jirae. Sięgnął po niego, gdzie zaczął przeglądać jej zapiski. 

" Pamiętniku, dzisiaj spotkałam najpiękniejszego i najcudowniejszego chłopaka, jakiego mógł stworzyć Bóg. Dowiedziałam się, że nazywa się Kim Taehyung i jest w ostatniej klasie. Ja, jako pierwszak z pewnością nie mam żadnych szans u kogoś takiego, jak on. Jest synem bardzo wpływowego człowieka i bywa bardzo niemiły dla innych. Czy mnie potraktuje inaczej?" 

" Drogi pamiętniku, podeszłam dzisiaj do niego, a on tylko spojrzał na mnie i zmierzył wzrokiem. Zapytał się mnie, dlaczego takie zero jak ja ma czelność otwierać przed nim usta... nie wiedziałam co odpowiedzieć. Taehyung-oppa jest bardzo chłodny, ale myślę, że to tylko maska. Jeszcze raz spróbuję >.<" 

" Pamiętniczku, znowu do niego podeszłam T.T. Najgorsze jest to, że nie pamiętał mnie, mimo że dzień wcześniej mnie obraził, lecz tym razem wylał na mnie zupę i powiedział, że kąpanie się w takich rarytasach to dla mnie nowość. Zrobiło mi się przykro, bo zmarnował dobre jedzenie i obraził mnie. Wiem, że nie mam tak pięknego życia, jak on, ale Jungkook-oppa stara się jak może. Mimo wszystko kocham Tae-oppe ❤"

Jungkook zacisnął palce na pamiętniku Jirae, nie mogąc uwierzyć, jak pozwalała sobą pomiatać temu chłopakowi. Nigdy nie powiedziała mu, o jaki tym jest w stosunku do niej, lecz tylko, że ją odrzuca. Żałował, że nie doszukiwał się niczego i nie spotkał osobiście tego chłopaka. 

Przeszedł na kolejne strony, czytając same wpisy Jirae, na temat jej miłości do Kim Taehyunga. Zatrzymał się na przed ostatnim wpisie, gdzie widniało zdjęcie chłopaka. Wyrwał fotografię, chcąc się lepiej jej przyjrzeć. Widząc bardzo przystojnego blondyna z dzikimi czekoladowymi oczami, zmrużył swoje oczy. — Dlaczego wydaje się on taki... znajomy? — szepnął, nie mogąc oderwać oczu z osiemnastolatka. — Nie dziwne, że tak wpadła...jest bardzo przystojny, ale zepsuty — mruknął z chłodem. 

"Pamiętniku!!! Tae-oppa zaprosił mnie dzisiaj na randkę w bardzo drogiej restauracji. Osobiście nigdy nie sądziłam, że do tego dojdzie. Taehyung-oppa jest bardzo nieśmiały, cały czas ukrywał swoje zainteresowanie, a teraz moje serce szaleje, bo mój sen się urzeczywistnił. Jungkookowi mina zrzednie, kiedy dowie się o naszym związku! Mówił, że to nie realne, a ja mu pokażę, że jest inaczej. Tae-oppa czekaj na mnie, to będzie początek naszej miłości!" 

Ciemnowłosy, patrzył z nienawiścią na ostatni wpis Jirae, która była tak bardzo szczęśliwa tym spotkaniem, nie wiedząc, że to był ostatni raz w jej życiu. Łzy opuszczały jego oczy, a on zamknął zeszyt, trzymając jedynie w dłoni fotografię Kim Taehyunga. 

— Będziesz płacił za jej życie swoją krwią — wycedził przez zęby, patrząc na fotografię. Wyciągnął z kieszeni zapalniczkę, którą odpalił, przykładając ogień do fotografii. — Sprawię, że będziesz cierpiał i powoli umierał za wszystko, co zrobiłeś Jirae... Moja zemsta cię dosięgnie, Kim Taehyung.

~

Witajcie ^^

Jungkook pragnie zemsty na Taehyungu i z pewnością szybko z niej nie zrezygnuje :3 Jakie wrażenia kochani? ^^ 
W poniedziałek nowy rozdział! ^^

Zostawcie po sobie:

Głosy i Komentarze


Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top