.:22:. Veronica
- Mogłabyś być delikatniejsza. Albo mniej wybuchowa.
Co on tu robił? Go tu nie powinno być! Nie obchodzą go nawet inni ludzie! On tu wogóle nie mógłby być, bo nie wiedział gdzie ja jestem! Nikt nie wiedział! Nawet Chejron!
Spojrzałam na niego wściekła.
- Co ty tu robisz kretynie! - syknęłam, a on wstał z ziemi i się otrzepał.
- Natalie zadzwoniła do Jasmine. Powiedziała żeby tutaj przyjechała, ale coś jej się nie udało i nie wiem gdzie jest. - powiedział beznamiętnie.
- No kurde, Nico, jak możesz nie wiedzieć gdzie ona do cholery jest! - krzyknęłam na niego, a on wzruszył ramionami.
- Dopiero się uczy podróżować cieniem. - mruknął, a mi opadły ramiona i oczy wyszły z orbit.
- CO?! - wrzasnęłam tak głośno, że ptaki na drzewie trzy metry od nas, odleciały.
- Nie wrzeszcz tak, bo uszy mi pękają. - warknął ignorując treść mojej wypowiedzi.
- Co ty mówisz? Jak to uczy się podróżować cieniem? - zapytałam, a on spojrzał na mnie jak na idiotkę.
- Przecież tydzień temu została uznana przez Hadesa. - skrzywił się, a ja miałam ochotę go walnąć.
- Co?! - krzyknęłam.
- To co słyszałaś. Najlepsze jest to, że mi ojciec o niej nie powiedział. - oznajmił.
- Dlaczego nikt mnie nie poinformował?! Przecież to moja przyjaciółka! - krzyknęłam. Przewrócił oczami i nagle coś na niego spadło.
Niewiadomo dlaczego nie byłam zaskoczona i przestraszona, że chłopaka pół metra przede mną przygniotła inna osoba.
- Hej Jasmine - powiedziałam, a ona spojrzała na mnie spod włosów.
- Hej. Sory, że nie zadzwoniłam. Kopytny Charon zabrał mi telefon. - gdy to powiedziała spojrzałam na nią nie rozumiejąc o co jej chodzi.
- Kopytny Charon?
- Jezu, chodzi o Chejrona. - przewróciła oczami. Usłyszałyśmy grzmot. - O co wam chodzi? - mruknęła i wstała z Nica.
- Może o to, że mówisz o Jezusie podczas gdy należysz do mitologii greckiej. - powiedział, a ja, chociaż niechętnie, przytaknęłam mu.
- Po co wy tu jesteście. - mruknęłam i wróciłam spojrzeniem na grób Charliego
- Pocieszyć cie trochę!
- Zdołować jeszcze bardziej. - powiedzieli jednocześnie, a Jasmine spiorunowała Nica wzrokiem.
- Pocieszyć. Nie zdołować. - warknęła do niego i znowu się uśmiechnęła do mnie.
- A ty nie powinnaś mieć jakby... depresji? - zapytałam zerkając na Nica lekko.
- Depresja? Nie w moim stylu. Bardziej mojego brata. - uśmiechnęła się jeszcze bardziej i objęła ramieniem Nica.
- Nie dotykaj mnie. - warknął i strzepnął rękę Jasmine.
Wzruszyła ramionami i stanęła obok mnie.
- To był twój wujek, a ojciec Naty? - zapytała, a ja pokiwałam głową i spojrzałam znowu na zdjęcie Charliego.
- Współczuje. - powiedziała i mnie objęła.
- Może powiecie dlaczego tu naprawdę przyszliście? - zapytałam, a Jasmine westchnęła.
-----------------------------------------
Słów: 404
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top