﴿ 7.2 Tajemnice ﴾

Ta odpowiedź wystarczyła Garonowi, żeby zrozumieć na czym stoi. Może nie miał zbyt dużego doświadczenia z kobietami, ale znał to hasło. Na błędach Nezego nauczył się, aby nie dopytywać, bo to tylko pogorszy sytuację. Zwłaszcza przy gniewie kobiety takie działania były niebezpieczne. Eruina z natury emanowała agresją i dominacją. Cudem było, że to polityczne małżeństwo wciąż jakoś funkcjonowało. Prawdopodobnie duży wpływ na to miały częste wyjazdy Nezego. Za to z jej wybuchami musiał męczyć się Garon. W dodatku uczyła go walki i panowania nad sanuji, ale jak można się domyślić była surowym nauczycielem. Chyba przez to ten młodzieniec nie okazywał strachu przy drugiej księżniczce. W tym przypadku skierował oczy w dół i powracając do swojego przygnębienia, usiadł prosto. Aria patrząc na niego pomyślała przez chwilę, że jest dla niego zbyt surowa. Już sama nie wiedziała, co ma o nim myśleć. Potrzebowała bardziej go poznać, żeby móc właściwie go ocenić. Niestety, nic nie było w stanie wytłumaczyć tego szantażu. Jeśli czegoś chciał powinien normalnie z nią porozmawiać. Może właśnie w tym tkwił problem, że ze sobą nie rozmawiali. Uświadamiając to sobie, księżniczka poczuła się winna. Przeważnie go zostawiała, a nawet mając okazję do swobodnej wymiany zdań, przeważnie milczała. Tak bardzo skupiła się na Akise, że zaniedbała Garona. Gdyby tylko wytrzymał on jeszcze ten jeden raz, cieszyłby się jej łagodną naturą. Niestety, teraz kiedy księżniczka na niego patrzała czuła w środku niepokój. W porównaniu wiedza urokowca miała większe znaczenie niż siła i moc Arii. Niby mogłaby zabić Garona, lecz wyeliminowanie go nie wchodziło w grę ze względu na jej zasady i honor. Mogła jeszcze liczyć na to, że młodzieniec odstąpi od pomysłu zaręczyn. Ta myśl była jej jedyną nadzieją.

Nim księżniczka przestała brodzić w swych myślach, posiłek już dobiegał końca. Wstała razem z wszystkimi i powoli szła za rozgadaną grupką. Urokowiec podążał za nią niczym pies świadomy swoich przewinień. Kiza przelotnie spojrzała w tył, aby zobaczyć czy może nastąpił progres w ich relacji. Zastając tamten widok, wiedziała, że sytuacja nie ma się najlepiej. Spojrzała porozumiewawczo na Remeta i wskazała dyskretnie, żeby zerknął na tamtych. On też wyglądał na zaniepokojonego tą sytuacją. Trochę zwolnili, aby znaleźć się bliżej nich. Pierwsza księżniczka po chwili znalazła się tuż obok siostry. Przez brak reakcji wiedziała już, że Aria na dobre uciekła w głąb swojego umysłu. Był to stan, w którym traciła świadome odczuwanie otoczenia. Stanowił on niezwykle niebezpieczną chwilę. Kiza bardziej śmiała zwać ją wtedy chodzącą twierdzą. Może myślami była daleko, ale jej zmysły wciąż bacznie badały wszystko wokół. Ten stan czuwania posiadał jedną wadę, mianowicie towarzyszyła księżniczce gotowość do obrony. Pod tym terminem skrywał się również atak, a bez większej świadomości, każda nieoczekiwana rzecz wydawała się dla jej ciała zagrożeniem. Kiza wiedziała, aby podczas tej wyjątkowej fazy nie zbliżać się za bardzo do siostry. W głębi dziękowała bóstwom, że Aria jest na nią wyczulona i nigdy nie wybudzała u niej ofensywy. Gdyby nie to z pewnością druga księżniczka już by wykonała jakiś ruch. Złotowłosej pozostało jakoś delikatnie wybudzić ją z myśli. Uznała, że jej głos wystarczy, aby tego dokonać.

– Wszystko w porządku? – zapytała spokojnie.

Zaskoczona ciemnowłosa odruchowo wytworzyła między nimi kryształową ścianę. Od razu też ją odwołała, więc zaraz po powstaniu tworu przemienił się on w lekko połyskujący pył. Drobiny, które znikały, powoli opadały w stronę Arii. Pociągnęła je za sobą, odsuwając się o krok od siostry. Zaraz też pochyliła głowę na znak pokory. Niewątpliwie młodzi panowie zastanawiali się, do czego tak właściwie doszło. Ze swą perfekcyjnie opanowaną grą na scenie zakłamanego życia i zakrytym bólem księżniczka zwróciła swoje oczy na Kizę. Widząc zmieszanie na jej twarzy, ponownie schyliła czoło ku podłodze. Schowała za siebie ręce i zaczęła przygryzać dolną wargę swych ust. Rozumiała, że ma teraz znacznie więcej mocy. Dowodem tego był nieznaczny gest dłonią, który wystarczył, aby przywołać osłonę. Może na początku jej problemy z napływem nowej mocy nie były widoczne, ale zawsze po czasie uderzały z większą siłą. To określenie jest bardzo trafne, ponieważ odbijały się na jej funkcjonowaniu w negatywny sposób. Najgorsze było to, że wymykała się spod kontroli i czasami nawet nieświadomie Aria potrafiła zmieniać swoje otoczenie w kryształ. Również łączyło się to z tym zwiększenie jej siły. Zapanowanie nad tym oznaczało dla niej ciężką walkę z samą sobą, a im większe skrywała w sobie emocje, tym trudniejszy stawał się ten proces. To były jedyne momenty, kiedy wolała być zupełnie sama z dala od innych. Przeskok w etapach nie był tym samym, co znane jej dotychczas poszerzanie granic mocy. Jej rozrost nastąpił dynamicznie w ciężkiej do określenia skali. Aria mogła się tylko domyślać, jak poważne przyniesie to skutki.

– Wszystko dobrze, nie musisz się o mnie martwić. Zajmę się Garonem tak, jak to planowałam. Jednak najpierw muszę trochę stłumić swoją moc.

Odpowiedź ta uspokoiła Kizę, lecz w środku czuła, że coś jest nie tak. Chciała jeszcze o coś zapytać, ale Aria szybko przeniosła się do komnaty. Pierwsza księżniczka zaczęła rozumieć, że musiał rozpocząć się proces przyswajania mocy. Komplikowało to wiele spraw. Kiza miała te same obawy co jej siostra. Uważała, że to najgorszy czas na tego typu problemy. Przecież Aria w ostatnim czasie przeżywała burzę emocji, która raczej nie miała ustąpić tak szybko. Złotowłosa uważała, że przyczyną tego wszystkiego jest Iku. Gdyby nie on, jej siostra nie miałaby problemów z władcą. Nie osiągnęła by wyższego etapu i poświęciłaby więcej czasu dla Garona. Od początku miała wobec niego złe przeczucia, ale teraz zupełnie spisała go na czarną listę. Nie mając pojęcia o przewinieniu urokowca, widziała dla niego miejsce u boku Arii. Spojrzała na niego, aby może zobaczyć jego reakcję na zachowanie drugiej księżniczki. Jak zwykle chował się w swoim szalu, a jego przejmujący wzrok był skupiony na obserwatorce. Z trudem Kiza zwalczyła wszystkie swoje odruchy mogące wskazać lęk. Nie potrafiła wyjaśnić sobie przyczyny tego. Kiedy myślała, że już nie wywrze na niej takiego wrażenia, ponownie owładnął nią niepokój. Wolała odrzucić te uprzedzenia i doszukać się w nim nadziei na sprowadzenie Arii z powrotem do ram wcześniejszego życia. Tego bez Akise, który przysporzył jej tylu kłopotów.

- Garonie, nie bądź zły. Moja siostra ma ostatnio naprawdę nienajlepszy czas. W dodatku takie spotkania ją przytłaczają. Bardzo cię proszę, bądź dla niej wyrozumiały.

- Mniejsza. – mruknął, wymijając parę.

Księżniczka spojrzała na Remeta. W swoich oczach widzieli zagubienie. Kiza sądziła, że może on zrozumiał to niejasne zachowanie urokowca. Niestety, spojrzenie naturczyka wystarczyło, żeby pozbyć się jej złudnej nadziei. Wolała nie pytać, dopóki Garon był w pobliżu, więc postanowiła z tym poczekać. Remet również wiedział, że to nienajlepszy pomysł, zatem milczał. Dołączyli do reszty i od czasu do czasu spoglądali na młodzieńca w szalu. Jego reakcja nie dała im żadnej odpowiedzi. To jedno słowo wypowiedział bez emocji. Może było mu już wszystko obojętne? Istniała też opcja, że nawet nie słuchał księżniczki. Równie dobrze jego zachowanie mogło wskazywać na urazę do Arii albo znudzenie ciągłym czekaniem. Tamta dwójka nie potrafiła w swoich głowach jednoznacznie stwierdzić, co nim kierowało. Wystarczało im to, że oboje byli zaniepokojeni. Oczywiście nie chcieli go widzieć w złym świetle. Woleliby usłyszeć, co miał na myśli i może jakoś go wesprzeć. Znali przecież jego ocenę własnych szans przy drugiej księżniczce. Nagle Eruina podeszła do Garona i skręcili w stronę komnat gościnnych. Kiza wymieniła się spojrzeniem z Remetem, po czym podeszła do króla.

- Ojcze czy coś się stało?

- A cóż się miało stać? – zapytał, spoglądając na córkę.

- Pani Eruina z Garonem odłączyli się od nas. – chwyciła się go pod rękę – To coś związanego z szkieletem pomagającym pani Eruinie chodzić?

- Spokojnie, po prostu chciała iść po cieplejsze ubranie. Garon jej towarzyszy dla bezpieczeństwa.

- Ach, kamień z serca.

- Moja kochana, cieszy mnie twoja troska względem gości. – uśmiechnął się pogodnie.

- W końcu jestem na tyle dojrzała, żeby w tym pomóc. – odwzajemniła uśmiech.

- Rajca, lepiej się już wprawiaj. Wkrótce to ty będziesz przyjmować różne osoby jako głowa królestwa.

- Na razie cieszmy się wspólnie spędzanym czasem.

Kiza uwielbiała to łagodne usposobienie władcy. Mogła wtedy poczuć jego ojcowską miłość, która objawiała się coraz rzadziej. Z czasem bardziej przypominał oziębłego formalistę, który tylko czeka, aby odejść, zapewniając miejsce następcy. Nierzadko pierwsza księżniczka za przyczynę jego braku humoru, uznawała zmęczenie pełnionym stanowiskiem. Nie obawiała się przejęcia tego brzemienia, ale bardziej smuciła ją myśl, że rodzice ją opuszczą. Może nie byli idealni, ale Kiza czuła do nich silne przywiązanie. Ta naturalna rzecz dawała jej zasmakować zwykłego życia. Pozwalała odetchnąć od duszącej atmosfery arystokratów. W pewnym sensie ramy rzekomego ideału postawy szlacheckiej dawały jej poczucie bezpieczeństwa. Była przyzwyczajona do luksusu i nie potrafiła wyobrazić sobie porzucenia wygód dla poznania zwyczajnych oraz ciężkich doświadczeń. Była ciekawa relacji między biednymi mieszkańcami, ale wolała widzieć je jako przykład z podręczników. Głód i nieszczęścia ją przerażały. Po tych wszystkich rzeczach, jakich nasłuchała się od Arii, ugruntowała się w przekonaniu, że nie chce tego poznać bliżej. Przynajmniej znając potrzeby królestwa, mogła już rozmyślać nad rozwiązaniami. Czasami rozmawiała o nich z królem, ale potrafił on szybko wskazać porażkę każdego planu i jej przyczynę. Nie był tak fatalnym władcą, ale jego konserwatywne podejście czasami irytowało księżniczkę. Najbardziej nienawidził tematu wykorzystania sanuji w życiu codziennym. Widział w tym jedynie zagrożenie dla władzy. Paradoksem było to, że przez namowy Arii zezwolił na wykorzystanie tego pomysłu wśród części pracowników zamku. Korzyści były zbyt kuszące, żeby funkcjonować sprawiedliwie wobec społeczeństwa. Przez takie zachowanie druga księżniczka nierzadko skrycie wyzywała go od egoistów. Czuła się też poniekąd temu winna, dlatego oddawała się na rzecz najbiedniejszych mieszkańców. Robiła co mogła i nie ograniczała się jedynie do zielarstwa, ale podejmowała również ciężką pracę fizyczną. Przez to Kiza uznawała ją za ideał, choć zbyt jej odległy. Może bardziej widziała w niej postać z ksiąg niż realny wzór do naśladowania. Nawet wolała, żeby tak było. Bała się, że poświęcenie zbyt szybko wyniszczy jej siostrę. Chciała mieć ją jako swoją podporę jak najdłużej i nie dostrzegała prawdziwego wybrzmienia tego.

Tymczasem Eruina wyczekiwała aż wystarczająco się oddalą. Garon doskonale wiedział, że czeka go jakaś poważna rozmowa. Wyczuwał to w milczeniu matki i jej nerwowo zaciśniętych dłoniach. Kobieta pewnie miała świadomość jego domysłów. Zbyt dobrze się znali, żeby ich przypuszczenia były błędne. Na moment urokowiec pomyślał o czymś innym. Przypomniał sobie o tamtej dziwnej sytuacji sprzed posiłku i zastanawiał czy się ona powtórzy.

- Co tak nagle odwróciło twoją uwagę? – zapytała z nutą oburzenia.

- Myślałem, że nie lubisz, kiedy głowię się wyłącznie nad twoimi planami.

- Słusznie. – cicho prychnęła – Pamiętaj, droga do celu zawsze jest ciężka.

- Co jeżeli jest zbyt ciężka, a cel poza zasięgiem?

- Nie bądź głupi i obserwuj.

- Zaczynam żałować, że widzę.

- Gdybyś był ślepy, długo byś nie pożył.

- Tak byłoby lepiej.

Eruina, wykorzystując swoją umiejętność wytworzyła sobie laskę. Wyglądała ona niczym matowy kryształ o pomarańczowej barwie. Garon musiał być bardzo rozproszony, gdyż nie uchronił się przed atakiem. Może to jego matka tak szybko wymierzyła mu cios w brzuch. Chyba potraktowała go dość łagodnie, bo jedynie zgiął się w pół. Nie zachwiał się ani nie upadł. Zaraz Eruina chwyciła jego róg i nakierowała twarz młodzieńca na siebie. Z lekkim grymasem otworzył oczy i spojrzał na wściekłą wizualistkę. Jej tęczówki o kolorze skórki grejpfruta wyglądały niczym bestii. Wydawała się gotowa do dalszego ataku, ale odwołała swój twór.

- Nie wolno ci nawet tak myśleć. – odepchnęła głowę młodzieńca z powrotem – Chodź, jeszcze nie powiedziałam najważniejszego. 

Byli już blisko komnaty Eruiny, więc Garon wyprostował się i podążył za nią. Wzrok miał utkwiony gdzieś w podłodze i ani śmiał go skierować na matkę. Kobieta zaczęła szukać jakiegoś odzienia wierzchniego, aby zabezpieczyć się przed wiatrem. Tamtego dnia nie był on silny, ale nawet przy delikatnym powiewie robiło się jej nieprzyjemnie chłodno. Znalazła swoją cienką narzutę i od razu zarzuciła ją na siebie. Gotowa spojrzała na przygaszonego młodzieńca. Nie wymagała, aby na nią patrzał, więc założyła ręce i przeszła do rzeczy.

- Wolałabym nie zawieść Zenira. Wybrał cię dla drugiej księżniczki, ale nie naciska. Czas podjąć decyzję, bo za długo tu będziemy.

- Król źle wybrał, więc możemy już wyjechać.

- Jakie znowu źle wybrał?! Chcesz oberwać jeszcze raz?! – wybuchła wściekła.

- Aria i tak mnie nie lubi.

- Przestraszyłeś się jej?

- Niezupełnie.

- Byłeś jej taki ciekawy, a teraz chcesz porzucić jedyną szansę?

- Jeśli pójdę w to dalej, znienawidzi mnie.

- W takim razie później jakoś to naprawisz. Poważnie chcesz zrezygnować z własnych marzeń? Wolisz powrócić do tego, co było wcześniej? Lepiej się nad tym zastanów. Druga księżniczka jest chyba jedyną osobą, która mogłaby cię w pełni zaakceptować. – wyszła z pokoju – Zaczekaj na nią przy drzwiach i pomyśl nad tym. – powiedziała zanim odeszła. 




31.10.2022

Dostatek uśmiechu wszystkim
  ヽ(✿゚▽゚)ノ

Dobra, w tej części mamy masę informacji, a prawie nic akcji 
Niestety przez takie coś też trzeba przebrnąć 
W następnej trochę się akcja bujnie 

🍾 Czas na imprezę! 🎉
  ヾ(⌐■_■)ノ♪
A z okazji 300 wyświetleń pod tą historią 
Jakoś się doczłapała do tej liczby XD
Zajęło to 10 miesięcy może dzięki słabej fabule albo masie nudnych informacji - pomyśleć że moja druga historia taki wynik osiągnęła po zaledwie 3 miesiącach przy fatalnym tekście (po prostu X D)
Może jakiś specjalny arcik wpadnie w czasie bliżej nieokreślonym (z powodu szkoły) 

Mniejsza - cytując Garona 

W szkole dowalają wszystkiego, więc nie mam ochoty na nic 
O tyle dobrze czasami na wolnej lekcji na telefonie coś napiszę, bo rysowanie przy osobach z klasy nie wchodzi w grę 
Pomijając fakt, że internat wtrąca swoje trzy grosze i lubi dorzucić jakąś robotę 

No nic byle do przodu 
Jak zobaczycie jakieś błędy to krzyczcie, bo znając mnie coś musiałam poknocić 
Powtórzenia, zła forma, brak liter itd. 
 눈_눈


Trzymajcie się

Niech wena będzie z Wami (ノ◕ヮ◕)ノ*:・゚✧  

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top