30 listopada 2008r.
Drogi pamiętniku,
Przez te kilka dni praktycznie mieszkałem u Jungkooka. Spaliśmy razem w jego łóżku (teraz to już nic niezwykłego), jedliśmy razem śniadania, bawiliśmy się dużo. Tylko czasami tata przyjeżdżał do domu po jakieś rzeczy dla mamy i wtedy wpadał zobaczyć, jak sobie ze mną radzą. Wyglądał na strasznie szczęśliwego, ale dalej nie chciał powiedzieć, czy mam braciszka czy siostrę. Powiedział, że sam zobaczę.
No i dzisiaj zobaczyłem.
Wrócili, jak jeszcze spaliśmy, więc zaraz kiedy zszedliśmy z Kookiem na dół, jego mama powiedziała, że mogę już wracać do domu, bo mamusia już jest z maleństwem. Jungkook życzył mi powodzenia i powiedział, że będzie trzymał kciuki. I dobrze, sam się strasznie boję i potrzebuję wsparcia. W sumie byłem bardzo ciekawy, więc pobiegłem praktycznie od razu. Wszedłem do domu i już słyszę jakiś hałas. Poszedłem do salonu, bo to tam siedzieli i patrzę, a tam mama trzyma jakiegoś wyrośniętego ziemniaka w kocyku.
Ale uśmiechnęła się do mnie, więc chyba tak miał wyglądać.
Mama miała rację. Witaj w rodzinie, Sohye.
Braciszek Tae
Ps. To, że jest dziewczynką, rozpoznałem tylko po różowym ubranku. Wygląda jak worek z jogurtem.
❁ ❁ ❁
53. Zawsze mnie wspiera.
❁ ❁ ❁
A/n: Witam, witam. Przepraszam za brak rozdziałów, ale wczoraj miałam bal gimnazjalny i trochę czasu zeszło mi na przygotowania. Dzisiaj padam na twarz, ale muszę nadrobić zaległości.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top