Rozdział 7

U góry widnieje najh000tniejsza scena ever
Enjoy

Edit. O hui wattpad mi to usunął xDDDDD Przyznawać się dzieciaczki kto mi to zgłosił >:<

- Nie patrz na mnie jakbym chciała cię zabić. Po prostu chcę wiedzieć, dlaczego jednak nie wykonałeś naszego zadania.

- Co...? - Popatrzył zdekoncentrowany na kobietę. - Nie, znaczy, ja przecież... - zaczął dziwnie spokojnie, mówiąc to jakby do samego siebie. Na chwilę umilkł, marszcząc brwi. - Jest pani - przełknięcie śliny - pewna? - Zaczął ponownie, choć jego pytanie było głupie, co uświadomił sobie dopiero po jego zadaniu.

- Shinso, spokojnie - Zaśmiała się nieco nerwowo bohaterka, zaplatając ręce za plecami. - Może rzeczywiście rzuciliśmy cię na głęboką wodę... - Dodała ciszej. - Coś sprawiło ci trudność z zadaniu? - Spytała, oczekując zapewne, że odpowiedź na nie coś zdziała.

- Tak, w pewnym sensie - Odparł nastolatek, zażenowany, jak bardzo wcześniej ignorował swoje kompletne zawalenie misji. Chociaż w ostateczności nawet nie wiedział na czym ono polegało, miał jedynie gdzieś przyjść. A może... czyżby umknęły mu jakieś dodatkowe rozkazy Aizawy? To było w ogóle możliwe, by coś przegapił? - Ale... przecież je wykonałem.

Bohaterka przekrzywiła głowę w bok.

- W takim razie informacje musiały do mnie nie dotrzeć - Rzekła lekko zdziwiona. - Jesteś pewien, że-

W tej chwili tuż koło głowy Shinso błysnęła eksplozja, zaraz zgaszona przez salwę lodu. Chłopak - jak i Midnight - szybko się uchylił, patrząc jak w powietrzu opadają białe wiórki, ukazując na murowanej ścianie niewielkie wgłębienie. Sekundę później usłyszał odgłos dyszenia, by zaraz został on urwany przez długie pasma białego materiału, owijające się wokół jego źródła.

- Aż tak bardzo żałujecie, że nie zostaliście wylani w pierwszym tygodniu czy może marzy wam się płacenie za własność szkoły? - Rozbrzmiał zachrypnięty głos Eraserheada, który powolnym krokiem podszedł bliżej, a jego szalik odciągnął na dwa przeciwne boki dwójkę uczniów. Zanim postawił ich na ziemię i uwolnił od więzów, pozwolił na to, by ci zaczęli się krztusić przez brak powietrza. Jego ziewnięcie zginęło pośród chaotycznego kaszlenia, kiedy dwójka nastolatków mało delikatnie uderzyła o podłoże, zaś Shinso lekko się wzdrygnął, widząc Aizawę przejętego bardziej przedmiotem niż zdrowiem swoich uczniów. Z drugiej strony, nie wyglądał na przejętego żadnym z powyższych. Był raczej wkurzony, ale jednocześnie zbyt zmęczony, by wymyślić jakąś lepszą groźbę.

Jeden z nich - Bakugo - chciał coś powiedzieć, ale Todoroki w samą porę zakrył mu usta dłonią. Mimo kamiennej twarzy, widać było jego zirytowanie, które jednak nieco osłabło, gdy jego wzrok padł na Shinso. Aizawa machnął ręką na uczniów jakby odganiał muchy, po czym jego zmęczone oblicze zwróciło się w stronę brunetki.

- Wreszcie jesteś - Powiedziała kobieta, opierając dłoń na biodrze.

- Mhmmm. - Zmęczone oczy mężczyzny się zmrużyły, gdy głęboko westchnął. - Te informacje nie będą już nam potrzebne - Rzucił przepraszająco w stronę Shinso, choć jego postawa pozostawała niewzruszona. - Strona, którą ci podaliśmy, okazała się pełna bzdur. Tak, jak podejrzewaliśmy zresztą - dodał, tym razem już do obojga z nich. - Szkoda, że twoja praca poszła na marne.

Hę?

- Przepraszam ale o czym my mówimy?

- O informacjach o Lidze, które miałeś zdobyć - odpowiedziała Midnight, unosząc zdziwiona brew na jego pytanie.

Shinso nie miał pojęcia o czym ona mówiła. Dwójka bohaterów uważnie go obserwowała, gdy powoli zaczął kiwać głową, potakując w kompletnej niewiedzy. Nic nie wiedział o żadnych informacjach, tym bardziej żadnych nie zbierał. Powinien przez to czuć poczucie winy, czy raczej cieszyć się, że jednak nie są one potrzebne? Ale jakim cudem mógł coś przegapić? I czy to nie oni się w czymś pomylili?

Od tych myśli ból głowy się nasilił, nie tylko w miejscach, gdzie miał rany.

- Cholera, czego oni znowu chcą - Wymamrotał nagle Aizawa, czując jak telefon w tylnej kieszeni zaczyna mu wibrować. Zerknął na wyświetlacz, a na jego pozbawioną emocji twarz wstąpiło zaskoczenie. - Muszę iść, pogadamy później - Mruknął w stronę Shinso po ponownym spojrzeniu na ekran, po czym natychmiast odwrócił się w przeciwną stronę.

- Aizawa, czekaj! - Krzyknęła za nim oburzona Midnight, kręcąc głową. - Shinso... na pewno wszystko z tobą dobrze? - Odwróciła się ze zmarszczonymi oczami w stronę chłopaka, który powstrzymywał się przed zrobieniem tego samego.

- Tak... Tak. - Przytaknął, budząc się nagle gdy kobieta zaczęła prędko podążać ścieżką Eraserheada. - Um-! Jeszcze jedno! Znalazłem to i...

- Później, Shinso - Powiedziała bohaterka, zatrzymując się plecami do niego. Zdawało się, że naprawdę chce go wysłuchać, ale z drugiej strony... - To może być coś ważnego. - Uśmiechnęła się do niego przepraszająco przez ramię, powracając do doganiania mężczyzny.

Nastolatek bezwiednie zacisnął dłoń na torbie, w której pewne dwa przedmioty zaczęły mu ciążyć. Później? To wydawało się zbyt długo.

Westchnął po raz kolejny w czasie tych parunastu minut, po czym ruszył pośród walczące osoby, bez konkretnego celu. Spojrzał w niebo, a gdy akurat się odwrócił, był świadkiem sceny jak z jednego z pól treningowych schodzi dumnie wypinający pierś Bakugo, a w jego dłoniach błąka się kilka eksplozji. Blondyn szybko zszedł mu z widoku, odsłaniając Shinso swojego przeciwnika, na którego widok chłopak nie mógł nie parsknąć. Poprawił torbę na ramieniu i szybko znalazł się obok zgarbionego przyjaciela, pijącego wodę.

- Och, a więc przegrałeś? - Spytał z delikatnym uśmieszkiem, szturchając go ramieniem. Mimo swojego zmęczenia i pulsującego bólu głowy, nie dał rady powstrzymać się przed tą uwagą.

- Był remis - Odparł bezbarwnie Shoto choć w jego glosie kryła się nutka złości. - Ale on nie jest w stanie tego zaakceptować. - Skinął w stronę odchodzącego blondyna. Kąciki ust fioletowowłosego znów się uniosły. Och, Bakugo z pewnością nie zaakceptowałby przegranej. Co innego jednak, zamiast wielką złością emanował dumą jakby naprawdę wygrał, lub choćby był blisko wygranej. Nastolatek postanowił tego nie komentować. - Czegoś od ciebie chcieli? Aizawa-sensei i Midnight? Nawet stąd widziałem, jak dziwnie się zachowywali.

- Taa - mruknął drugi przeciągle. - Chyba szukają jakiegoś "przełomu". Nie mam pojęcia co mam teraz robić względem mojej... pracy. - Zerknął przelotnie na słuchającego Shoto, by upewnić się, że ten zrozumiał. - I prawdopodobnie coś zawaliłem, ale nie mam nawet pojęcia co. - Wymamrotał cicho zdenerwowany, a gdy dotknął swojego bolącego czoła i zerknął na irytująco bezchmurne niebo, nie miał nawet siły odruchowo uchronić swoich oczu przed słońcem. Dopiero z chwilą pojawienia się czarnuch mroczków, przymknął powieki.

- Ma to coś wspólnego z twoim spóźnieniem?

Do jego uszu dotarło jak Todoroki zaraz po zadaniu pytania bierze ostatni łyk wody, po czym prawdopodobnie ją odkłada. Sam głęboko odetchnął, gdy tak naprawdę wszystkie dźwięki zlały się w jedno, by po chwili pozostawić po sobie jedynie ogarniającą ciszę, kiedy wciąż nie odpowiadał na pytanie. Todoroki wciąż na to czekał? Czy może już odszedł? Hitoshi doskonale widział, że nie był on raczej tego typu osobą. No chyba że w stosunku do Bakugo, wtedy to inna historia. Jednak teraz... powinien odpowiedzieć, nie?

- Moż-! Ej!

Gwałtownie otworzył oczy, czując spływające mu po karku zimno. Automatycznie tam sięgnął, mimowolnie uchylając usta, by ostatecznie swój morderczy wzrok przekierować na rzadko przez kogo spotykany, delikatny uśmiech Todorokiego. Zanim mógł choćby zauważyć jak ten upuszcza na trawę butelkę wody, chłopak już był gotowy, przyjmując pozycję rozpoczynającą walkę.

- Dobra, mniejsza. Walczysz? - Zapytał, a Shinso naprawdę tego zapragnął.

Ludzie uważali ich obu za zimnych dupków. Choć mało kto wiedział, że tym "zimniejszym" dupkiem, jak na ironię, jest Shinso. Nie widzieli w większości sytuacji, kiedy chłopak to udowadniał. Lub kiedy to Todoroki ukazywał swoją łagodniejszą stronę. Jednak teraz zdecydowanie nie chciał być miłym.

Zamierzał coś odpowiedzieć ale w ostatniej chwili z rezygnacją zaczął ściągać torbę. Skoro ten wolał oberwać od niego w walce wręcz, to niech tak będzie. Zamiast jednak odpowiedzi na swoją zaczepkę, Todoroki usłyszał brzęczenie telefonu. Fioletowowłosy zdawał się to zignorować, nie wahając się przed rzuceniem torby na ziemię i szybkim rozciągnięciem kończym. Dzwonek na chwilę ucichł, lecz po chwili znowu mogli usłyszeć jakże irytującą muzyczkę. Shinso wiedział, czego może się spodziewać, ale przeciwnie było z Todorokim.

Zgrzytając zębami, szybko wygrzebał z torby telefon leżący w tej samej przegródce co mały kluczyk. Wraz z tą chwilą dźwięk ponownie ucichł, ale już nie zaczął rozbrzmiewać ponownie. Zamiast tego na ekranie pojawiło się powiadomienie dotyczące nowej wiadomości. Chłopak zagryzł wargę, gdzieś z tyłu głowy wiedząc, że nie powinien tego robić. Ale chciał. Dalej trzymał się myśli, że później przecież i tak przekaże to wszystko bohaterom. Nie miał więc żadnych przeciwwskazań, prawda?

Domyślając się, że Shoto się pewnie niecierpliwi, otworzył wiadomość.

"Spotkajmy się, byś mi go oddała"

Czyżby ta osoba wciąż się nie zorientowała, że komórka jest w prawdopodobnie niewłaściwych rękach? A może... wręcz przeciwnie?

"Dobrze" - odpisał, bez większego zastanawiania się. Szczerze tego chciał. Spotkania. Miało to powiązanie z miejscem, w którym znalazł telefon oraz klucz, a dokładniej z tym, co znajdowało się tam jeszcze. Zeszyty. Jaka była możliwość, że to był właśnie ich właściciel? O ile nie był to zwykły oszust czy złodziej.

Chciał się z tą osobą spotkać. Chciał czymś pomóc sprawie. Ale jeśli bohaterowie nigdzie go nie wysłali, to czy naprawdę powinien pokazywać im swoje zdobycze? Istniało niewyobrażalnie duże prawdopodobieństwo, że były to tylko przypadkowe przedmioty, a on zmarnuje wtedy im jedynie czas. Więc... może powinien załatwić to sam? A przynajmniej jeśli nie zdobędzie pewności.

Potrząsnął głową. Nie myśl o tym teraz. Przygładził miejsce stykania się bandaża z jego głową, nieznacznie krzywiąc się z bólu.

Szybko wyłączył całkowicie telefon, po czym odwrócił się do Shoto.

- To pokaż mi w jaki sposób zremisowałeś z Bakugo - Parsknął, strzykając palcami. Następnie szybko zaatakował.

Zdecydowanie za bardzo się zamartwiał.

____________________

A teraz niech się ktoś cieszy że ta książka nie dednęła

Ona po prostu hibernowała na zimę

Redakcja i wszystkie ważne role przy książce należą się FioletowaTkaczka

Ładnie jej podziękujmy

Chociaż... pierw ktoś musi ty w ogóle wejść

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top