• Koniec Gry •
Sam pomysł 'reverse au' zawdzięczamy estetyzm- ale cała beznadziejna "fabuła" została stworzona przeze mnie
No to.... Nie podoba mi się... i guess? Ale przynajmniej się starałam!
Mimo wszystko mam nadzieję że ktoś nie uzna przeczytania tego za starcony czas a może nawet się mu spodoba
Zapraszam do czytania, komentowania i - co najważniejsze xD - gwiazdkowania.
No, i na koncu można jakąś recenzję napisać
Uwaga jest to ff "reverse" czyli:
Złoczyńcy ---> bohaterzy
Bohaterzy ---> złoczyńcy
Więc proszę się nie zdziwić gdy zacznę nazywać Lige i Tomurę bohaterami, a Deku i 1-A złoczyńcami
___________________
Krople deszczu opadały na czarny parasol, wywołując przy tym charakterystyczny dla nich dźwięk. Jedyny dźwięk w całej okolicy poza i cichym pochlipywaniem oraz ciężkim oddechem.
Niebieskowłosy mężczyzna, stojąc na cmentarzu, wpatrywał się w czarny, niczym nie wyrużniający się grób. Spojrzał na wygrawerowany na nim napis - a raczej jego już ledwo widoczny zarys.
Polegli
I nic wiecej. Jedynie na dole był jeszcze mały dopisek, widoczny jedynie pod dobrym kontem, tak, aby złoczyńcy go nie spostrzegli
All For One, nasz mistrz
I niżej
Overhaul, stary wróg
Oboje zginęli z rąk Deku, niemal kilka godzin po sobie.
A na dole było wiele więcej pseudonimów, lecz żadnych nazwisk, żadnych imion. Jedynie miana, które zmarli nosili za życia, podczas którego próbowali ocalić świat od zguby. Mężczyznę ogarniało przerażenie na myśl, co by się stało, gdyby złoczyńcy odkryli ten grób, i co by zrobili by sprawić swoim wrogom jak największy ból.
Tomura Shigaraki zacisnął ręce na rączce od parasola, uważając by nie dotykać go wszystkimi palcami. Trząsł się i zachodził w myślach o plan na zrealizowanie woli jego mistrza - wygranie ze złoczyńcami. Warknął cicho na swoją bezsilność.
- Jestem ciekaw, czy kiedykolwiek przejżą na oczy. Czy kiedykolwiek wygramy - zwrócił się do Eri i zacisnął dłoń na parasolu, który natychmiast zamienił się w pył, łącząc się z kroplami deszczu.
Ta nie odpowiedziała, tylko ciaśniej oplotła jego palec.
Następnie mężczyzna wyjął znaleziony przed śmiercią Chisaki'ego list i zaczął czytać jego bzdurne pocieszenia, rozpoczynające się od zdania
"By zapisać się na kartach histori....
***
- Jak to ich nie masz?! - krzyknął Dabi, a wokół niego zawirował błękit.
- Tsss - syknął Shigaraki gdy jeden z nich sięgnął jego rąk. - Normalnie - warknął do czarnowłosego. - Mistrz przed śmiercią przekazał mi tylko część swojej mocy. Mocy, w którą nie składały się wcześniej zabrane przez niego indywidualności.
- C-czyli, wszystko przepadło - szepnęła zdruzgotana Toga. - Jakim prawem oni w ogóle śmieli?! - natychmiast się poprawiła, choć w jej oczach można było zobaczyć fałszywy zapał. Tak jak wszyscy, nie miała już na to wszystko siły.
- Mówicie o tym, jakby było naszą ostatnią deską ratunku. Wiecie, że wciąż mogę odbierać cudze quirk, tyle że po prostu nie mam tych zdobytych przez mistrza? Poza tym, wiem, że zabrałem ich kilka nieświadomie - warknął ponownie Shigaraki.
- A co nam to da? - zapytał retorycznie Dabi. - Wciąż nie mamy nic. Nic, co mogłoby uratować ten skorumpowany, nadludzki śwait - zacisnął dłonie, by po chwili opaść na ziemię i schować twarz w dłoniach.
Cisza stała sie tak nagła, że można by było ją przeciąć nożem.
- Możemy też z tego skorzystać - powiedział w końcu Tomura, wyciągając z tylnej kieszeni spodni list, który ostatnio czytał na cmentarzu. - Plan Overhaul'a jest trochę niedopracowany ale... nie mam już innego pomysłu.
Reszta obecnych bohaterów - zła, że Shigaraki wcześniej o tym nie wspomniał - natychmiast się zgodziła na dowiedzenie się, jaki plan miał Chisaki.
Gdy oni tak co chwila się przekrzykiwali, mała, białowłosa dziewczynka podeszła do Shigaraki'ego i szepnęła: - Idę się przewietrzyć.
Męzczyzna zaś tylko skinął głową, a Eri pobiegła w stronę drzwi. Nie zauważył jednak jej roztargnienia.
Kłótnia zagubionych bohaterów wciąż była kontynuowana.
- Wystarczy użyć daru Eri, by wypełnić ten punkt - powiedział ktoś, patrząc na plan.
- A gdzie ona, tak w ogóle jest? - zapytał po chwili ciszy Dabi. Shigaraki zmarszczył brwi
- Eri! - krzyknął natychmiast, a chwilę później pojawila się przed nim zdyszana białowłosa dziewczynka. Nerwowo unikała jego wzroku i była lekko rostrzęsiona. Niebieskowłosy tego nie zauważył. - Mamy plan. Zaczniemy jak najszybciej - oświadczył i popatrzył w oczy każdemu obecnemu bohaterowi.
- A więc, jak rozumiem, Tomuro Shigaraki, gra nareszcie się rozpoczęła - rzekł dotychczas milczący kurogiri.
- I wygramy ją. Za wszelką cenę.
***
- No, dalej! - krzyknął, a nóż przelciał nad głową drugiego - Co, teraz już nie jesteś taki odważny huh? - kolejne ostrze zaledwie centymetr od policzka żółtowłosego.
- Tch, tchórz - mruknął inny, wywołują drobne eksplozje na dłoniach.
- No dalej, Deku! Ukaraj go jakoś zabawniej! - krzyknęła brunetka, machając jak dziecko nogami, a reszta klasy ją poparła. Zielonowłosy natomiast uśmiechnął się diabolicznie.
- Tak....? - zapytał przejeżdżjaąc skutemu chłopakowi nożem po gardle, na co otrzymał głośne wiwaty. - Czy może tak? - wbił gwałtownie drugie ostrze w jego ramie, tak, że kolejne pochwały zagłuszył jego krzyk. - No co jest, Denki? Czyżbyś już żałował? Czyżbyś żałował, że nas zdradziłeś?
Na chwilę zapadła cisza.
- N-nigdy - wykrztusił żółtowłosy na tyle wyzywająco, na ile pozwolił mu nóż, przyłożony tuż przy jego krtani. Nie wyrywał się ani nie walczył. Nie używał quirk.
I tak by przegrał.
- Może powtórzysz? - spytał Kirishima Kaminari'ego, gdy niespodziewanie wyłonił sie zza jego pleców. - Tak myślałem - zaśmiał się, kiedy ten nie odpowiedział i popatrzył na Deku. - Pokażmy mu, jak kończą zdrajcy - szepnął w jego stronę, dołączając do przyjaciół z klasy.
- Wiecie - zaczęła Asui - ciekawi mnie, czy Liga "bohaterów" - w tej chwili zrobiła apostrofy palcami - Wie już, że my wiemy, kum.
- Nie, nie wiedzą! - krzyknął Kaminari, kompletnie się przy tym zdradzając. Cała klasa 1-A uśmiechnęła się szatańsko, a gdy Deku miał kontynuować swoją zabawę, do klasy wszedł ich nauczyciel.
Wydawał się być szczęśliwy.
- Dzieciaki - zaczął Aizawa, machając jakimś listem w dłoni, a za nim mozna było dojrzeć kilka białych pasm. Na jegi widok wszyscy automatycznie wytężyli słuch. - Myślę, że Shigaraki rozpoczął rundę finałową.
***
- To kiedy zaczynamy? - spytał się spięty Mr. Compress.
- Pierw musimy się przygotować - odparł ostro Shigaraki
- Nie mamy na to czasu - warknął Dabi. - Mamy już wszystko, co jest nam potrzebne, by wygrać! Musimy jak najszybciej zrealizować ten plan bo inaczej--!
- .... Przegracie? - zapytał się głos dochodzacy tuż zza jego pleców. Cholernie znajomy głos.
Dabi natychmiast odwrócił się w stronę wroga i wycelował w niego swoim ogniem. O sekundę za późno. Eksplozja wystrzeliła centymetr od jego twarzy, a on sam atakował na oślep.
- Wygląda na to, że jednak będziemy musieli skorzystać z planu już teraz - mruknął zdezorientowany Tomura, atakując jakiegoś innego ucznia, podczas gdy Bakugo wściekle rzucał się na Dabi'ego, który słysząc słowa przywódcy, rozpalił swój ogień w niemal całym pomieszczeniu.
- Punkt pierwszy, nie pozwolić Aizawie na wymazanie jakiegokolwiek quirk - szepnął do siebie Deku, obserwując ich walkę.
Dabi staranował ramieniem Bakugo, a następnie można było usłyszeć krzyk blondyna. Shigaraki złapał innego ucznia za twarz pięcioma palcami, jednak nie na tyle długo, aby móc przejąć dar tej osoby, czy ją skrzywdzić. Warknął do siebie pod nosem, a następnie znieruchomiał, chcąc się skupić.
- Drugi punkt: za pomocą przejętej od Eri mocy zaatakować jak największą liczbę osób - znów szepnął Deku, robiąc krok w przód
I stało się zgodnie z jego słowami. Shigaraki odgarnął delikatnie włosy, pod którymi skrywał się róg, ledwo co naładowany mocą. Ledwie udało mu się wycelować w - jak się okazało - atakujacą go Urarakę, a jedynie co zrobiła umiejętność, niegdyś należąca do Eri, to cofnęła jej rany. Teraz dziewczyna była w kompletnie nienaruszonym stanie, sprzed walki, a Shigaraki nie miał już jakichkolwiek sił, by ponownie uruchomić dar. Syknął pod nosem.
- Eri! Teraz! - krzyknął nareszcie, a Deku przeszedł przyjemny dreszcz, gdy zrozumiał co się teraz ma wydarzyć.
Eri się nie pojawiła. I nie miała się pojawić.
- Punkt trzeci: oddać Eri quirk La Bravy: wzmocnienie, by mogła swoimi "uczuciami" do swojego wybawcy pomóc im w walce. Nastepnie wyeliminować nim złoczyńców.
- Eri! - krzyknął ponownie Tomura.
Nic.
Wtedy Deku postanowił wkroczyć do akcji. Wyszedł z cienia, machnieciem ręki rozpraszając ogień oraz dym.
- Nie sądzisz, że to trochę nie fair, że ty w każdej chwili możesz odebrać nam quirk? - zapytał z chytrym uśmieszkiem, doskonale wiedząc, że Shigaraki nie umie jeszcze nad tym panować. - Kacchan? - dodał po chwili, a blondyn natychmiast się do niego odwrócił. - Kontynuuj swoje zajęcie.
Nie powiedział tego bez powodu, gdyż w chwili gdy to zrobił, Bakugo natychmiastowo wykonał zadanie. Tak jak i zrobiliby to inni z jego klasy. Zawsze zachowywali się tak, by Deku ich polubił. W końcu to on miał władzę. Wygladali przy tym - mimo swojej siły - żałośnie. Zupełnie jakby.... jakby byli tylko robakami, które Deku może w każdej chwili zdeptać.
Jakby byli jego wiernymi pieskami.
Wtedy przez tętniącą krew w żyłach Shigaraki'ego, przebił się odgłos krzyków kogoś dobrze mu znanego. Natychmiast odwrócił wzrok od przeciwniczki, by następnie popatrzeć na skutego blondyna.
Kaminari Denki był opleciony językiem Froppy. Tuż obok niej stał Eraserhead, uważnie patrząc się na chłopaka. A więc wcześniejszy dym był nie potrzebny.
- Denki.. - można było usłyszeć w oddali zdruzgotany szept Togi.
- Wypusćcie go - powiedział natychmiast Shigaraki. Deku uśmiechnął się szeroko. - Proszę - mowił dalej bohater. - Możecie wziąć mnie - jakby na udowodnienie szczerości tych słów zrobił krok w przód.
Wiecej zabawy będa mieć ze mną żywym. Nie zabiją mnie, są zbyt wielkimi wariatami - powtarzał sobie tę mantrę w myślach.
Co ja do cholery wyprawiam?
Uśmiech złoczyńcy stał się - o ile było to możliwe - jeszcze szerszy, gdy Tsuyu - ku zaskoczeniu bohaterów - od razu wypuściła Denkiego, językiem łapiąc Tomurę. Jakby tylko na to czekała. Jakby tak chciał Deku.
Zrobiła dokładnie wszystko z planem zielonowłosego.
Widocznie bohater był zbyt pewny siebie. Zbyt pewny, że mają plan. Zbyt pewny, że dadzą radę.
Miało się to niedługo zmienić
Shigaraki otworzył ponownie usta, by zapewne ponownie zawołać Eri, przy czym chcąc pewnie zrealizowac ich plan.
Lecz zielonowłosy go uprzedził, mówiąc: - Wiesz, wiedziałem, że zmanipulowanie dziecka jest łatwe, ale nie że aż tak. - i z tymi słowami zapadła cisza.
- E-Eri...? - wyszeptał Shigaraku jeszcze jeden - i ostatni - raz imię dziewczynki, która wyłoniła się zza pleców Deku. Kurczowo się go trzymała i patrzyła z obawą na niebieksowłosego.
Shigaraki w moment pojął, co zrobił Deku.
- Hm - zaśmiał się złoczyńca, widząc zrozumienie na twarzy wroga. - Wasz plan, a raczej plan Overhaul'a też był niezły, szkoda tylko, że niechroniony - chłopak wyciagnął z tylnej kieszeni dobrze znany bohaterom list.
Tomura odruchowo siegnął do kieszeni swoich spodni, w których nic nie znalazł. W końcu powoli ponownie przeniósł wzrok na złoczyńcę. W tamtej chwili przestał słyszeć odgłosy walki.
O ile ta jeszcze trwała.
- Skąd go masz...? - zapytał zdruzgotany, a Deku tylko wymownie spojrzal na Eri. - Co jej powiedziałeś?!
- Prawdę - odparł bez wachania. - Naszą prawdę - dodał na widok powątpiewającego wyrazu twarzy Tomury. - Co nie, Eri-chan?
Dziewczynka tylko uciekła wzrokiem w bok.
Deku zaś zaczął wymieniać wszystkie punkty ich planu. Planu, który zdradziła Eri złoczyńcom. Na samym końcu odwrócił list, jakby chcąc by wszyscy bohaterzy uważnie obejrzeli. Złoczyńcy zresztą też.
- By zapisać się na kartach histori, hmm? - zacytował nagłówek koperty. Nawet nie próbował powstrzymać parsknięcia.
W głowie Shigarakiego toczyła się jakże naiwna bitwa.
Nic mi nie zrobi.
Nie opłaca mu się to.
Wygramy.
Pomścimy ich.
Damy rade.
....Prawda?
- Wiesz... - kontynuował zielonowłosy, palcem przejżdżajac po szyi drugiego i szepcząc mu do ucha. - W jednym Overhaul miał rację. Zapiszecie się na kartach histori...
Mocniejszy ucisk w klatce piersiowej, sprawił że Shigaraki zaczął sie krztusić. Nóż na jego szyi jednak mu nie pomagał.
- Tylko że nie jako obrońcy tego świata, tylko jako pierwsi bohaterowie, którzy byli zbyt słabi, by wygrać. Zbyt słabi, by odeprzeć swoim światłem mrok.
A w chwili gdy Shigaraki zobaczył mroczki przed oczami, był w stanie uwierzyć w jego słowa.
- Gra skończona, Tomuro Shigaraki...
Krzyk bólu, odgłos kapiącej krwi oraz krztuszenia się.
To towarzyszyło wszystkim obecnym bohaterom w pomieszczeniu, gdy ich przywódca upadał powoli na ziemię.
Tak, Deku miał rację. To był koniec gry, a Shigaraki ją przegrał.
I tym razem nie miał co liczyć na odrodzenie.
_________________
To jest miejsce na: zażalenia, à la recenzje, hejty i inne gówna --> \__/
Oby ktoś to przeczytał
( Bez notek jest równo 1780 słów, czyli jak narazie mój rekord)
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top