Shigadeku
Zamówienie Tsuki_Okumura , serdecznie dziękujemy za skorzystanie z naszych usług
Chrystus się rodzi nas oswobodzi aaaanieli grają króóóóle witają pasterze śpiewają bydlenta klękają cuda cuuuda ogłaaszająąą
Własnie się zorientowałam, że żadnej kolędy w tym roku nie śpiewałam i właśnie dlatego pojawiło się to u góry
Moja droga pani redaktor FioletowaTkaczka postanowiła opublikować książkę riren no i ya know what to do 👉👉
Zapraszam na seans
____________
- Klaso, dzisiaj zajmiemy się czymś innym niż zazwyczaj - usłyszeli zmęczony głos Aizawy, gdy tylko drzwi za nim się zatrzasnęły. Klasa ucichła, ale mężczyzna i tak nie zwrócił na to uwagi, odpalając stojący na jego biurku komputer.
Westchnął, klikając coś na klawiaturze i wreszcie patrząc na uczniów poważnym wzrokiem. Nie spuszczając go, nacisnął enter, a następnie wziął w dłoń pilot do rzutnika, zaraz go uruchamiając. Kiedy na tablicy za nim pojawił się obraz, odszedł kilka kroków w bok, odsłaniając ją.
- Przeczytajcie to - powiedział krótko, opierając się o ścianę z założonymi rękami. - No, dalej. - Machnął głową, poganiając uczniów, którzy dopiero po chwili się otrząsnęli.
Większość klasy rozpoznała styl pisania, typowy dla stronek plotkarskich, czy innych portali informacyjnych, które jednak daleko miały się do prawdy. Aizawa kliknął w pierwszy artykuł, by dać okazję im go przeczytać. Później kolejny. Znudzonym wzrokiem patrzył się w przeciwległą ścianę, a jego ręka już automatycznie zaczęła scrollować w dół.
- To już naprawdę jest przesada - żachnęła się w pewnej chwili Yaoyorozu, a część klasy jej przytaknęła. - Ile... ile ludzi w ogóle może wierzyć w takie głupstwa? To wyraźne bzdury!
- O wiele więcej niż może się wam wydawać - odpowiedział nauczyciel, kończąc zdanie westchnięciem, gdy uczniowie przebiegali wzrokiem po tablicy. - Fałszywe informacje, wypowiedzi wyciągnięte z kontekstu, czy wyciąganie brudów przeszłości są jednymi z tych trudności, które nie do końca muszą pochodzić od złoczyńców. - Zaczął chodzić od lewego do prawego końca sali, uderzając sobie w dłoń wskaźnikiem, którym zaraz znów wrócił do wyświetlanego obrazu. - Nawet ludzie nie będący wam przeciwko mogą być tymi, którym wystarczy mała iskra, by wzniecić o was ogień w internecie lub w mediach. Lub czymkolwiek innym. I zawsze znajdą się osoby, które uwierzą, bez względu na to jak bardzo nieprawdopodobne byłyby to informacje - Aizawa zakończył swój wywód, zmęczony przez zaledwie powiedzenie kilku słów więcej niż zwykle. Raczej nie zdziwił nastolatków, gdy znikąd wyciągnął swój śpiwór. Musiał jednak wciąż stać przy podeście, by móc dalej pokazywać swoim wychowankom głupotę ludzkich istnień.
- "Okłamani przez bohaterów! Czyżby przejście All Mighta na emeryturę było tylko ich przykrywką na jego śmierć? Symbol pokoju został zastąpiony przez robota, jak czujecie się z tą okrutną prawdą?" - przeczytał niewyraźne Kirishima jeden z nagłówków aktualnie włączonej strony. Zrobił to kilkanaście razy mniej entuzjastycznie, niż pewnie autorzy artykułu zamierzali, by to brzmiało. Dla 1-A był to pewien rodzaju znak, bo gdy nawet Eijro się nie śmieje, musi być gorzej niż przypuszczali.
Klasa nic nie mówiła, zapatrując się w kolejne zdania i "wielkie prawdy" internetu, będące coraz głupsze z każdym zejściem w dół. Także pojawiało się coraz więcej wpisów o Midoriyi w większości podczas festiwalu sportowego. Nie były tak skandaliczne jak te o All Might'cie, bo w końcu jak poważny może być fake news, w którym informują, że jego prawdziwym quirk nie jest wzmocnienie, tylko dar oczarowywania innych. Klasa podśmiewała się z tego, ciągle wyprzedzając się coraz to nowymi przykładami, popierającymi tę tezę, poza Bakugo oczywiście, który mamrotał coś zły pod nosem, ignorując mówiącego do niego Kirishimę.
Sam obiekt ich rozmów zaś siedział cicho, ręką zakrywając sobie buzię, jakby broniąc się przed niepohamowanym wybuchem śmiechu. Jego leżący na ławce telefon co jakiś czas się zapalał, a on natychmiast chwytał go w dłonie i wystukiwał coś na klawiaturze. Nie był jedyną osobą używającą telefonu na lekcji, choć tylko kwestią czasu było, aż Aizawa zirytuje się przez dochodzące od niego dźwięki. Jak narazie jednak nie wydawało się by miał przestać z kimś korespondować.
- Psst, Deku - usłyszał nastolatek przy swoim uchu, przez co gwałtownie podskoczył. - Czy to prawda, że jesteś sekretnym dzieckiem All Mighta? - zapytał go teatralnym szeptem Sero, ledwo podtrzymujący się ręką o swoją ławkę. Midoriya głupkowato się uśmiechnął, a jego uwadze nie umknęło, jak Todoroki się na niego spojrzał.
- W-wątpię, Sero-kun. - odpowiedział zawstydzony, kręcąc przecząco głową. Brunet zrobił sztucznie zawiedzioną minę, bardzo podobną do tej, którą przyodział właśnie dwukolorowłosy. Problem był taki, że jego rozczarowanie wyglądało na w pełni poważne i na kilka sekund chłopak nie reagował jak Rikido klepie go po plecach.
Izuku podrapał się po brodzie, obracając się z powrotem w stronę swojej ławki, wciąż czując na sobie wzrok przyjaciela. Zerknął na swój telefon i go włączył, wpisując kilka krótkich słów, gdy na przemian jeździł wzrokiem po tablicy. Uśmiechnął się pod nosem, zagryzając wargę by nie wybuchnąć śmiechem, a następnie ją oblizując. Szmer rozmów w klasie zagłuszały jego chichot, idąc mu tym samym na rękę.
Znacznie nie wyróżniałby się wśród swoich przyjaciół zaczynając się śmiać, ale tak naprawdę bał się, że gdyby zaczął, to nie byłby w stanie później przestać. Więc też pisał co chwilę esemesy, by móc choć trochę wyładować swoje rozbawienie. Większość z nich składała się od w kpiący sposób przerobionych nagłówków, aż po nazwę samej strony oraz jej oczywistości, którą widział chyba jako jedyny. Miał szczęście, że jego rozmówca orientował się w tym jeszcze lepiej niż on.
- Wiedziałem! - krzyknął z tyłu sali Kaminari, unosząc w górę pięść, a drugą ręką pokazując palcem na tablicę. Błyszczącymi oczami podróżował po napisach, szturchając stojącego obok niego Minetę. - Wisisz mi kasę! Mówiłem Ci, że Midoriya i Deku to ta sa- Mhmm!
- Idioto, co ty wygadujesz?! - oburzył się kulkowłosy, zatykając mu usta dłonią, zanim mógł dokończyć żenującą dla niego prawdę. Stojąc na ławce, rozejrzał się po klasie, spanikowany, że ktoś mógł usłyszeć słowa jego przyjaciela. - Przecież doskonale o tym wiedziałem! - powiedział, a blondyn wydał z siebie przeciągłe "Mhmm", patrząc się na niego wymownie. Wbrew swoim słowom chwilę później uciekł spojrzeniem na tablicę, upewniając się, że dobrze przeczytał.
Poza zielonowłosym nikt nie przejął się nagłym hałasem, i tylko on po chwilowym wpatrzeniu się w Minetę, podążył za jego wzrokiem. Zanim mógł znaleźć artykuł, o którym rozmawiali, poczuł wibracje. To ucieszyło go o wiele bardziej niż powinno i natychmiastowo zajęło jego myśli.
"Wyjdź z sali"
Zmarszczył brwi, widząc nową wiadomość.
"Chcę ci się czymś pochwalić"
Po kolejnym piknięciu uśmiechnął się półgębkiem. Podejrzewał, czym chce się pochwalić, przez co na nowo poczuł rozbawienie obecną lekcją.
"I bardzo miło by było gdybyś się pośpieszył"
Kilkukrotnie przeczytał wiadomość, raz po raz odkładając telefon ekranem do dołu. W myślach przeklnął mężczyznę za to, co tym razem wymyślił, wbrew sobie kręcąc głową.
- Jak powinniście się domy...
- Przepraszam, mogę iść do toalety? - ręka Izuku wystrzeliła w górę, a jego głos uciął ten Aizawy. Brunet westchnął i spojrzał na niego.
- Idź - wymamrotał, a zielonowłosy natychmiast zerwał się na równe nogi, odkładając telefon na ławkę. - A więc jak mówiłe...
- Dziękuję, Aizawa-sensei - przerwał mu ponownie nastolatek. Mężczyzna popatrzył na niego mrożącym krew w żyłach wzrokiem, a on uśmiechnął się przepraszająco. Nie odwracając się od niego, przeszedł przez salę, aż do drzwi, na końcu lekko się pochylając.
- Dzisiejsza lekcja będzie o fake-newsach i konsekwencjach za nimi płynącymi - zdołała wreszcie niedbale powiedzieć zirytowany Aizawa, a Deku zanim jeszcze wyszedł, był w stanie zobaczyć jak ten zapina swój śpiwór i opiera się o ścianę. Klasa popatrzyła na bruneta jakby oczekując kontynuowania wypowiedzi, ale ta nie nadeszła. Chwilę przed tym jak drzwi zatrzasnęły się za jego plecami, Midoriya usłyszał chrząknięcia ze strony kolegów z klasy, którzy nie do końca wiedzieli co robić dalej.
Odetchnął i po kilku sekundach stania pod drzwiami, ruszył na przód. Zszedł na sam dół UA, gdy zorientował się, że tak naprawdę nie wie gdzie dokładnie powinien pójść. Nie chciał tracić jednak czasu, a więc też ruszył w pierwsze miejsce, gdzie jego rozmówca mógł się udać - do wejścia. Miał szczęście, że trwały lekcje i nikt nie mógł zobaczyć, że tak naprawdę wcale nie skierował się do toalety. Odgłos jego kroków ucichł, gdy stanął przed drzwiami większymi nawet od tych 1-A.
Sięgnął instynktownie do kieszeni w poszukiwaniu telefonu.
- Szlag... - szepnął do siebie, kiedy go nie znalazł. Zagryzając wargę, rozejrzał się dookoła. Jego ciche westchnięciem rozeszło się po korytarzu niespodziewanie głośno, wprawiając go w panikę. Pewnie nikt tego nie usłyszał, ani tym bardziej zwrócił na to uwagi, lecz i tak poczuł się jak złapany na gorącym uczynku. Co z tego, że nie został złapany. I nie robił też nic złego. Przynajmniej po części. Obrócił się na pięcie, by pójść w inne miejsce, gdy usłyszał trzask i skrobanie.
- Bu - usłyszał szept przy swoim uchu, przez co podskoczył z piskiem, a po chwili doszedł do tego chaotyczna śmiech. Izuku złapał się za serce, powoli odwracając się w stronę mężczyzny. - Jak im się podoba?
- Mówisz o tej waszej idiotyczne stronce, Shiga?
- Dokładnie.
Midoriya parsknął i wywrócił oczami.
- Pokochali je - odpowiedział bez zawahania. - Ale chyba nie tak bardzo jak ty. - Niebieskowłosy uśmiechnął się paskudnie, nie odpowiadając i wprawiając tym Deku w zakłopotanie. - No to... masz coś jeszcze do powiedzenia?
- Tak... - odparł mężczyzna. - Tak, ale obawiam się, że przez twoje guzdralstwo nici z opowiedzenia ci o tym. - Wzruszył z udawaną niewinnością ramionami, choć zielonowłosy dostrzegł w tym geście nutkę zawahania. To go trochę zaniepokoiło.
- Jestem w szkole, to oczywiste, że nie mogę spotykać się z tobą na zawołanie - parsknął mimo to. - A ty - wskazał na niego oskarżycielsko - mógłbyś chociaż wynagrodzić mi to, że do ciebie przyszedłem.
- Cóż... - drugi uśmiechnął się zwiadacko, po czym spojrzał na swój pusty nadgarstek. - Obawiam się, że nie zdążę ci już powiedzieć, ale... Wkrótce sam się przekonasz. - Puścił mu oczko.
- Czekaj, o co ci cho... - wykrztusił Izuku, gdy poczuł powiew wiatru na twarzy, a zaraz potem mężczyzna zniknął. Znaczy tak nie do końca, bo zobaczył jego sylwetkę za najbliższym rogiem. Trzymał w ręce ojca i tyłem do niego pomachał nim, skręcił, schodząc mu z widoku. Zielonowłosy natychmiast pobiegł za nim, lecz w chwili, gdy złapał się ściany, rozglądając się naokoło, nikogo nie znalazł. Jego brwi momentalnie się zmarszczyły, a on ostatni raz spojrzał w pusty korytarz.
Zrobił krok w tył, a potem następny. Wolno odwrócił się w stronę gdzie były schody, wzdychając.
- Co on znowu wymyślił?
***
Klasa zdezorientowana patrzyła na Aizawę, który najwidoczniej zmęczył się wypowiedzeniem tych paru słów. Po wyjściu Deku zapadła cisza. I trwałaby ona nie tak długo, gdyby nie nagły dźwięk powiadomienia. Każdy uczeń, chcący się jakkolwiek odezwać, z powrotem ucichł, jakby zaskoczony tym dźwiękiem.
- To chyba telefon Midoriyi, nie? - odezwała się Mina, palcem pokazując na aktualnie pustą ławkę zielonowłosego. Urządzenie leżało na stosie papierów, mrugając co kilka sekund. - Chciałabym zobaczyć, co tak zajęło naszego Izuku - powiedziała, wstając ze swojego miejsca, mimo zakazań Iidy oraz
Dezaprobaty większości klasy. - Oj no weźcie!
Obróciła komórkę ekranem do góry, uśmiechając się nieco, gdy wyczuła kilka głów zwisających po jej bokach. Zachichotała patrząc na nich, by następnie go włączyć i zobaczyć coraz to kolejne wiadomości na ekranie blokowania.
"No dalej, nie mam zbyt wiele czasu"
"Idziesz?"
"I - zu - kuuuu"
"Chciałbym zdążyć cię uprzedzić~"
Telefon zabrzęczał, ukazując kolejne słowa.
"Ja wiem, że lubisz niespodzianki, ale wolę o tym ci akurat powiedzieć. Na żywo"
- Myślicie, że o co w tym chodzi? - usłyszała Mina nad uchem głos Yaoyorozu. Wypowiedziała te słowa na głos, choć zastanawiali się nad tym prawdopodobnie wszyscy stojący tuż przy nich.
- Tsk, a kogo to obchodzi - wymamrotał Bakugo, przechylając się do tyłu na swoim krześle, żeby móc położyć nogi na ławce, na co Ashido przewróciła oczami.
W głowie jednak przyznała mu trochę racji. Nie powinno obchodzić ich, z kim chłopak pisze, ale to przecież nic złego, że była zwyczajnie ciekawa. Nim zdołała odpowiedzieć, w całej klasie rozległy się ogłuszający alarm. Głowy uczniów poderwały się w górę.
- Aizawa-sensei...? - zapytał Iida, patrząc jak ich nauczyciel orientuje się dopiero o głośnym dźwięku, po czym marszczy brwi.
Hałas stał się większy, a kilka osób musiało zakryć sobie uszy. Co robiło się w takich sytuacjach? Pierwszą ich myślą, było to, że jest to alarm przeciwpożarowy, ale... to było podejrzane, w jak wielki dyskomfort wprawiał ich ten dźwięk. Zanim się zorientował, zaczęli wypadać z klasy w poszukiwaniu jego uciszenia.
- Klaso, nie zachowujcie się jak zwierzęta - skomentował ich zachowanie Eraserhead. - Skierujcie się na zewnątrz, ja sprawdzę co się... - i dalej nie usłyszeli. Gdyby nie wciąż poruszające się usta mężczyzny, nie byliby w stanie stwierdzić, czy przerwał, czy został zagłuszony. Zaniepokoiło to ich, ale postanowili iść za rozkazami nauczyciela, ochoczo wybiegając z klasy i nie bacząc na przepychającą się resztę.
Ruszyli korytarzem, w stronę najbliższych schodów, ale sekundę przed tym, jak mieli się na nie wspiąć usłyszeli trzask, a zaraz potem klekot zamykanych drzwi. Gdy błyskawicznie odwrócili się za siebie, zauważyli jak wejście do ich klasy samoistnie się zamyka, pozostawiając ich w niepewności, czy na pewno wszystkim udało się wyjść. Zapewne część z nich by się tego upewniła, gdyby nie kolejny tłum zdezorientowanych nastolatków, wbiegający wprost na nich.
Nie pozostawało im nic innego, jak iść na przód, starając nie przestraszyć się, gdy i także poza zamykającymi się drzwiami, zostawały one dodatkowo pieczętowane czymś w stylu metalowych ścian. Pisk zdawał się cichnąć, choć nie byli tego pewni, ani zbytnio tym zainteresowani.
Przyśpieszyli, ignorując nawet gdy jakieś drzwi się przed nimi zamykały, zwyczajnie zmieniając kierunek i... robiąc wszystko, byleby się gdzieś kierować. Nie zorientowali się nawet, kiedy Aizawa zniknął z ich oczu. Pozostali nauczyciele, oraz uczniowie starszych klas także zostali w pewnym momencie od nich odseparowani. Ci, co pozostali, poza napływem nadziei, poczuli także zmartwienie, gdy jedne z drzwi okazały się być otwarte. Kirishima był tym, który nacisnął na klamkę i je otworzył.
- Co jest...? - odezwał się głupio Midoriya, robiąc krok w bok, by zobaczyć co się za nimi kryje, a klasa 1-A przyjęła z ulgą to że zielonowłosy do nich doszedł, choć nie do końca wiedzieli, kiedy to się stało.
Pozostali stanęli w progu, a widok sprawił, że ich serca zaczęły bić szybciej. Masowo wbiegli do środka holu szkoły i choć usilnie patrzyli na boki w poszukiwaniu czegoś jeszcze, ich wzrok i tak ostatecznie musiał zatrzymać się na samym środku. Było tam krzesło, nic więcej naokoło. Za krzesłem stał Shigaraki Tomura, a na nim miejsce zajmował... All Might. I bynajmniej nie wydawał się być tam z własnej woli, związany i zakneblowany.
- All Might! - rozeszły się po pomieszczeniu zdziwione okrzyki nastolatków. Pierwszym, co zrobili ci odważniejsi, było ruszenie wprost w ich stronę, jednak głos Shigarakiego ich w tym uprzedził.
- Ejejejej, a wy dokąd? - zapytał z kpiącym uśmieszkiem. - Chyba nie chcecie, żeby coś mu się stało - mówiąc to, przemieścił swoją prawą dłoń zza All Mighta na jego szyję. I wówczas, gdy uczniowie, wstrzymując oddech, wpatrywali się w niego, oczekując, że wyciągnie coś naprawdę okropnego, czy choćby bez chwili wahania złapie bohatera wszystkimi palcami, ten wyciągnął coś, czego w pierwszej chwili nie rozpoznali. - Albo wam - dodał zawadiacko, wyciągając w ich stronę... pałeczkę.
Wszyscy raptownie się zatrzymali przez dekoncentrację, na co ten szeroko się uśmiechnął. To był jakiś podstęp? Próbował odwrócić ich uwagę? Zanim zdołali pomyśleć, Shigaraki znów zaczął im grozić, wymachując swoim mistrzowsko naostrzonym narzędziem zbrodni. Wydawał się być z siebie niesamowicie dumny, gdy tak przechadzał się dookoła All Mighta, myląc zdezorientowanie uczniów ze strachem.
Midoriya tymczasem usilnie próbował go powstrzymać na tyłach tłumu, panicznie machając w dziwny sposób rękami i nieudolnie próbując zwrócić jego uwagę na siebie. Shigaraki zachowywał się dla Midoriyi zamyślonego niczym połączenia dwubiegunowości, niestabilności psychicznej i jakiejś dziwnej wahanki nastrojów, czyli tak jak zawsze. Przez to nie zwrócił uwagi, gdy ten dosłownie nawrzeszczał na jednego z uczniów za ruszenie się, który natychmiast stanął jak struna. Ani jak przejeżdża All Mightowi ostrzem po krtani, z której zaczyna cieknąć krew. Zrobił to mocniej, a gdy ktoś wyszedł z tłumu, jeszcze mocniej.
Nikt tego się nie spodziewał, gdy drewniana pałeczka zamiast, według ich oczekiwań, przebić na wylot gardło blondyna, zwyczajnie się... złamała. Głucha cisza zapadła w pomieszczeniu, a śmiałek stanął w pół kroku. Jedną połówkę wciąż trzymał Shigaraki, a druga tak po prostu zaczęła turlać się w stronę uczniów.
Gdy uderzyła o but jednego z nich, Deku nie wiedział, czy śmiać się, czy płakać, czy może od razu ją podnieść i rzucić nią w Shigarakiego. Takie wyładowanie, tyle że nie skrzywdzi tym siebie, robiąc facepalm'a, zamiast tego obijając niebieskowłosemu ten jego pusty łeb. Który tak swoją drogą w końcu zrównał z nim spojrzenia, niewinnie się uśmiechając.
W tym czasie na podłogę opadły liny, a zaraz po nich chusta. Midoriya szybko pokazał Tomurze, by się odwrócił, jednak to nie było potrzebne. Odzyskując trzeźwość umysłu, a raczej jej brak, cudem zrobił unik przed ciosem All Mighta, tak naprawdę próbując tylko tchórzliwie uciec. Bohater odplątał się niemalże do końca z więzów. Jego wzrok zwrócił się na biegnącego w stronę drzwi złoczyńcę.
- Na co czekacie, idioci?! - warknął Bakugo, zauważając, że nikt z obecnych nawet się nie ruszył, a sam All Might niczym największy frajer nie może poradzić sobie z supłem. Szybko jednak się zreflektował, napinając swoje mięśnie i dosłownie powiększając swoje ciało. Liny same odpuściły, a on był gotowy na pogoń za niestabilnym psychicznie facetem.
Pobiegł za nim, już pierwszą przeszkodę napotykając przy wyjściu z hali. Za małe jak na niego drzwi skutecznie dały Shigarakiemu czas na ucieczkę, jak i części uczniów na podbiegnięcie do niego. Kiedy przez nie przeszedł, dostrzegł jak złoczyńca w panice orientuje się, gdzie się znalazł. Nieświadomie zagonił sam siebie w ślepy zaułek, lądując w może i nie najmniejszej, ale wciąż nieodpowiednio dużej, kuchni.
All Mightowi także nie poszło to jednak na rękę, gdyż bardzo ograniczało to jego ruchy. Niebieskowłosy w panice złapał za pierwsze rzeczy jakie wpadły mu w ręce, by zaraz zacząć rzucać nimi w niego na oślep.
Tak też oto drewniana łyżka spotkała się z twarzą Bakugo, który niemal jej nie połamał swym morderczym wzrokiem i głośnym przekleństwem. Masa sztućców zaatakowała Minetę, jakimś sposobem plącząc się w jego ubrania oraz włosy, przybijając go do przeciwległej ściany. Bezwiednie poruszył kończynami, gdy inni niezbyt przejęli się jego losem.
- Stój, Shigaraki! - Krzyknął bohater, unikając talerza, który świsnął mu koło głowy. Cofający się mężczyzna mimo że pierw go zignorował, chwilę potem musiał zaprzestać swoich czynów, przez brak przedmiotów, którymi mógłby się dalej bronić.
- Mógłbyś zamknąć mordę? - zwrócił się wciąż nie pogodzony ze swoim spotkaniem z łyżką Bakugo do Kaminariego, który z niewiadomych przyczyn zaczął piszczeć jak mała dziewczynka. Bo dla blondyna fakt, że temu spadł na stopę co najmniej kilogramowy garnek, pełen jakiejś papki, nie był wytłumaczeniem na krzywdzenie jego biednych uszu.
All Might i Shigaraki stanęli po dwóch stronach blatu, ganiając się wokół niego niczym małe dzieci. Mimo swojego osłabienia, bohater był w stanie swoim darem sprawić krzywdę niebieskowłosemu, któremu także kilka razy udało się rzucić w niego jakąś filiżanką czy deską do krojenia. Obaj byli już ranni, co zaczęło powoli przerażać Midoriyę.
Chłopak bez namysłu wybiegł między nich, gdy wreszcie mieli bezpośrednio się na siebie rzucić. Jak jeden mąż stanęli, nie chcąc krzywdzić ważnej dla siebie osoby, nie wiedząc jaki mętlik w głowie ma zielonowłosy.
Komu pomóc? Swojemu mentorowi, czy osobie, która jako jedyna tak bardzo namieszała mu w głowie, że był gotowy dla niej nie być do końca z nimi szczerym? Czuł się jakby jego decyzja miała całkowicie przesądzić, kto wygra. A wybranie pomiędzy nimi nie mogło być łatwe.
Wówczas All Might się ruszył, a Tomura błyskawicznie złapał Midoriyę za ramię, przyciągając go do siebie. Ten jednak niefortunnie zahaczył ręką o garnek, który upadł na ziemię, wylewając tym samym na nią jego zawartość.
Nieciekawie wyglądająca zupa szybko zalała podłogę. Niebieskowłosy instynktownie złapał chłopaka w pasie, by nic mu się nie stało, lecz All Might nie miał tyle szczęścia.
- Młody Midoriya, uważaj! - Gdy tylko to krzyknął, ruszył w ich stronę. Izuku nie wiedział co zrobić, gdy ten postąpił na przód. Najwyraźniej nawet nie zwrócił uwagi na rozlane jedzenie. Stanął na kawałku mięsa i zachwiał się, a następnie z głuchym hukiem uderzył głową o kant blatu. Kiedy upadał, klasa stała w kompletnym szoku. Shigaraki z sekundowym zawahaniem szturchnął go mało delikatnie nogą.
- Kurwa... - wymamrotał zdekoncentrowany Bakugo, a inni prawdopodobnie nieświadomie mu zawtórowałi.
Złoczyńca przejechał językiem po wardze z cichym "o kurwa". Zaborczo przeciągnął do siebie Midoriyę, w myślach już wiedząc, że to pora na zastosowanie jego tajnej techniki spierdalania, dotąd jeszcze nikomu nie znanej. Powoli zaczął się z nim wycofywać.
- Oddawaj nam Deku! - krzyknęła Uraraka, która zobaczyla ten niewielki ruch. Była jedyną, która tak szybko otrząsnęła się z transu i która ich zatrzymała. Gdzieś z tyłu Kaminari upadł na kolana i zaciskając usta popatrzył się ze smutkiem na wylaną zupę, kompletnie ignorując wszystko dookoła.
- Myślę, że on woli iść ze mną - odparł Shigaraki z uśmieszkiem, mocniej przygarniając do siebie chłopaka. Nie przestawał się wycofywać
- Czekaj, co-
- Nie martw się - szepnął do zielonowłosego - mam swoją własną, tajną metodę ucie- ulatniania się w wielkim stylu. - Skierował swoje ręce ku górze, jakby pokazując mu swoje wyobrażenia, a Midoriya popatrzył na niego z powątpiewaniem.
- Nie, Deku-kun zostaje z nami! - krzyknęła szatynka, postąpiając krok w przód. Zmusili go do zdecydowania.
Izuku myślał o tym długo. Zupa w tym czasie zdążyła ostygnąć, Iida poukładać w kolejności alfabetycznej wszystkie porozrzucane sztućce, Bakugo wzrokiem złamać drewnianą łyżkę, a Uraraka wyjąć z kieszeni telefon i zacząć grać w Candy Crush. Jedynie Kaminari wciąż zrozpaczony klęczał nad bulionem, nie mogąc się pogodzić z tak cenną stratą.
W końcu, jego płacz został zagłuszony przez słowa Midoriyi.
- Idę z..
___________
To jest chwila, kiedy wszyscy krzyczą, jakim to nie jestem Polsatem i dopytują się, kiedy kontynuacja
.
.
.
.
Wyczuwam ogromne chęci co do niej
Nie kłamię
Orgazmicznego nowego roku, dusze nieczyste~
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top